niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 21

            Farid obudził się cały obolały. Ostatnie, co pamiętał, to rozmowa z Aralielem i płacz na jego ramieniu. Tylko… Co później? Nie pamiętał. Przecież nie pił alkoholu, więc co mogło być przyczyną? Całe ciało miał obolałe, a głowa mu pękała, jednocześnie czuł się dziwnie zrelaksowany i spokojny. Otworzył oczy. Leżał w swoim łóżku, obok na ziemi spały dwie nastolatki i były opatulone kołdrami. Na fotelu drzemał Araliel. Ile był nieprzytomny? Co mu się stało? Gdyby to było coś groźnego, na pewno leżałby w szpitalu. Miał pustkę w głowie, myśli i pamięć jakimś dziwnym trafem mu uciekały. Po lekkim spięciu jego ciało się rozluźniło. Już dawno nie czuł się tak dobrze. Jaki był tego powód? Pamiętał, że Araliel przycisnął go do siebie. Najprawdopodobniej ucisnął na bolący mięsień. Pewnie dlatego znalazł się w takim położeniu. Z drugiej strony, gdyby nie to, wszystko nadal by go okropnie bolało.
            Sięgnął pod poduszkę, ale nie było tam jego komórki. Wygiął rękę do tyłu i sprawdził, czy nie ma jej na szafce nocnej. Oczywiście była. Siostry zawsze kładły komórki na niskich stoliczkach, więc nie zdziwił się, że i jego komórkę tam położyły. Gdy przyciągał rękę do siebie, jęknął. To obudziło mężczyznę siedzącego na fotelu. Jego sen był płytki, więc zareagował na ten specyficzny dźwięk. Widocznie stał się bardziej czujny po wczorajszym incydencie.
            Srebrnowłosy podszedł do chłopaka, sprawdził mu ręką temperaturę i po chwili przyłożył szklankę z wodą do jego ust. Mógł tylko przypuszczać, jak czuje się Młody. Miał tak raz, ale to dlatego, że się nienaturalnie wykręcił podczas ćwiczeń i upadł na ziemię całym ciałem. Pewnie nawet nie było porównania.
            - Jak się czujesz? – Wolał szeptać, by nie obudzić jego sióstr. I tak dużo wycierpiały, słysząc krzyki brata podczas masażu. Nie wiedzieli, czy był wtedy przytomny, czy nie. Trudno to było ocenić. Jednak jego krzyki przypominały obdzieranie zwierzęcia ze skóry. Zdziwili się, że nikt nie wezwał do nich policji.
            - Jakby mnie przeżarł, przetrawił i wypluł Kraken, a zaraz po nim Godżilla. – Cichy śmiech jeszcze bardziej rozluźnił młodzieńca.
            Opis jego samopoczucia fizycznego i psychicznego był bardzo dokładny. Araliel wcale się nie dziwił. Chłopak obudził się o czwartej nad ranem, więc starszy mężczyzna mógł już pójść do domu, jednak Farid wyglądał jak dziesięć nieszczęść, dlatego postanowił zostać z chłopakiem, dopóki ten nie będzie się czuł lepiej. Jego siostry miały iść do szkoły, więc wolał się nim zająć i nie zostawiać samemu sobie. Diego się o to nie pogniewa, zresztą był tu i sam kazał mu zostać tyle, ile będzie uważał za słuszne. Miał szczęście, że był z takim partnerem, który rozumiał jego potrzeby, jakby dziwne nie były. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jest opiekuńczy, więc nie krytykował jego postawy.
            Gdy nastolatek ponownie zasnął, sam ułożył się w fotelu. Było mu w miarę wygodnie, chociaż jutro będzie cierpiał z powodu bólu karku, jak nie czegoś więcej.

***

            Josh obudził się rano z ogromnym bólem głowy. Dobrze, że mógł zadzwonić do Sandy i powiedzieć, iż go nie będzie. W tym momencie cieszył się, że jest prezesem. Mógł sobie na spokojnie pofolgować i poleżeć w łóżku. Z tego, co się orientował nie było dzisiaj niczego ważnego do zrealizowania. Miał spotkać się z pracownikami jednego wydziału, ale mógł to odwołać. Sięgnął po komórkę. Migający od czasu do czasu ekran, dał mu jasno znać, czego może się spodziewać. Nie słyszał dźwięku SMS-a, czyli był wtedy bardzo pijany. Jęknął, gdy się zorientował, jak sucho miał w ustach. Głowa chciała mu pęknąć i właśnie w tym momencie dziękował Diego za zostawienie mu dwóch tabelek, szklanki z wodą i wiaderka. Nie spojrzał na wiadomość. Wziął lekarstwo na kaca, popił wodą i ponownie położył głowę na poduszkę.
            Wstał po dwóch godzinach z o wiele mniejszym bólem, ponownie napił się wody. Dopiero po tych czynnościach mógł zebrać się w sobie i wstać. Nie kręciło mu się za bardzo w głowie, więc mógł też pójść do łazienki. Czuł się w końcu zrelaksowany. Nie chodziło tu o alkohol i o to, że się upił. Wiedział, że w dniu dzisiejszym był w stanie skonfrontować się z Faridem. Jego nerwy się uspokoiły, wyparowały. Nadal czuł złość, ale teraz była ona w stopniu umiarkowanym, umiał sobie z nią radzić. Sam się dziwił, że nie poszedł do przybytku przyjaciół, że sam zwalczył swój nawyk i dał sobie radę ze swoimi problemami. Wcześniej już dawno byłby po dość ostrym seksie. A teraz czuł się zobowiązany do tego, by nie zdradzać Młodego. To było cholernie dziwne, nigdy nie czuł takiej potrzeby. Miał już innych partnerów, którzy nie akceptowali tego, jak się zachowuje w chwilach złości oraz tego, że z czasem jego frustracja tak narastała, iż zaczął ich zdradzać. Tym razem było inaczej. Dość specyficzne uczucie.
            Gdy wypił kawę i stanął jakoś na nogi po wieczorze pełnym alkoholu, w końcu sięgnął po komórkę. Po przeczytaniu krótkiej wiadomości od przyjaciela, praktycznie biegiem ruszył do swojej sypialni, ubrał się szybko i wyszedł z domu. Gdy był już na ulicy, zorientował się, że coś jest nie tak. Musiał się wrócić, bo nie zamknął drzwi od domu, a poza tym szedł w kapciach i dresach. O ile w dresach czuł się swobodnie i dobrze, tak kapcie jakoś nie pasowały mu do chodzenia po mieście. Po chwili biegł do domu nastolatka. Był zaniepokojony, przestraszony i jak najszybciej chciał się dowiedzieć, co mu się stało. Diego nie dawał mu znać, nie reagował na dzwonek komórki, a u Araliela włączała się poczta głosowa. Bardzo go to rozwścieczyło.
            Po dosłownie dziesięciu minutach walił do drzwi małego domku. Otworzył mu zaspany Araliel w samych spodniach, bez koszuli. Jego reakcja była automatyczna. Przyparł starszego mężczyznę do ściany całą siłą, jaką w sobie posiadał. Był tak wkurwiony, że prawdopodobnie miał jej dziesięć razy więcej, niż zazwyczaj.
            - Ty skurwielu. Zająłeś moje miejsce, tak? Ja odpadłem na jeden dzień, a ty już chciałeś się do niego dobrać? I co, zrobiłeś to? Tym razem to ty zdradziłeś Diego? – Jego wrzaski było słychać w całym domu. Przynajmniej tyle dobrze, że zamknęli drzwi, wszystko było stłumione. Josh, chcąc nie chcąc, obudził Farida, ten jęknął sfrustrowany i podniósł się do siadu. Jego siostry zapewne przeniosły się już do siebie, co znaczyło, że Araliel zapewnił je o dobrym stanie brata. Przynajmniej tego się spodziewał.
            Słysząc oskarżenie padające z ust jego byłego/teraźniejszego kochanka w stosunku do jego przyjaciela, fala złości wzrosła na nowo. Co on sobie wyobrażał? Przychodził do jego domu i obrażał bliskie mu osoby. Na to nie mógł pozwolić. Nadal ubrany we wczorajsze ubranie zszedł na dół po schodach.
            - Josh! – Jego głos był jednak za cichy. Mężczyzna nie słyszał go, tylko nadal całym ciężarem ciała przyciskał przyjaciela do ściany. Był tak ogłupiony swoją złością, że nie docierało do niego nic, co się wokół niego działo. – Josh, do jasnej, pierdolonej cholery, ogarnij się ty tępy dzieciaku. Zachowujesz się jak skretyniały idiota i w tym momencie zastanawiam się, co w tobie widzę, ty parszywy gnojku! – Na ten wrzask obaj mężczyźni zamarli. Josh obrócił się do niego. Na jego twarzy widać było obraz ulgi, radości, ale też smutku.
            - Jesteś zdrowy? – Złość na twarzy nastolatka wskazywała na to, że tak. Jego niania zawsze mówiła, że człowiek jest w stanie się złościć tylko wtedy, gdy ma na to siły.
            - Tak, ale stwarzasz mi tyle problemów, że jak nie przestaniesz, to będę chory. To tylko zesztywniałe mięśnie, idioto. To one spowodowały ból w moim ciele i omdlenie. Ale ty najpierw oskarżasz, potem pytasz! Araliel się mną opiekuje! Okazał mi tyle serca, a w zamian został oskarżony o zdradę swojego partnera. Czy ty jesteś aż tak głupi? – Bianka i Anne wyszły z pokoju, patrząc na wściekłego brata. Na ich twarzach pojawił się uśmiech. Farid był w swoim żywiole, chociaż nigdy by się do tego nie przyznał.
            Tak właśnie reagował na stres i złość. To była jego forma obrony. Tylko przy rodzicach się hamował, ale już nie raz widziały go w akcji. Złość była dobrą oznaką. Wracał ich czuły, ale i gniewny brat. Radził sobie wtedy znacznie lepiej, funkcjonował inaczej. Araliel zerknął zdziwiony, ale i z uśmiechem na ustach. W końcu ktoś utemperuje tego dupka, mógł się tego spodziewać po Młodym, ale dziwnym trafem nie brał takiej ewentualności pod uwagę. On, zazwyczaj taki spostrzegawczy, nie zauważył tej iskry. Może to dlatego, że do tej pory zachowywał się tak spokojnie i był nieco zgaszony. Teraz można było zobaczyć jego pazurki. I nie mógł zareagować inaczej, niż śmiechem. Josh znów na niego spojrzał i w końcu go puścił.
            - Przepraszam. Nie chciałem. Czemu jesteś bez koszulki?
            - Bo nie jestem u siebie i wylałem kawę? Zahaczyłem łokciem. Więc wolałem ją od razu przeprać. Ja nie wiem, co ty masz w głowie. Wiem, zareagowałeś instynktownie, chociaż czasem powinieneś POMYŚLEĆ zanim coś zrobisz. Takie bezpodstawne oskarżanie, nie jest fajne.
            Farid nadal stał wkurzony, jednak widząc, że przyjaciele już się pogodzili był skłonny porozmawiać z tym imbecylem. Przewrócił oczami na ich uścisk. To była bardzo szybka kłótnia. Przynajmniej tyle dobrze. Teraz tylko musiał sobie wyjaśnić wszystko ze swoim kochankiem. Chyba mógł go tak nazwać. Młode poszły już do kuchni, omijając ich małym łuczkiem.
            - Dobra. Skoro już się pogodziliście, to zapraszam na śniadanie, bo chyba żaden z was nie miał do tego głowy. Zero kłótni, nerwów, stresu. Musimy wszyscy odpocząć. Ale najpierw wybaczcie, idę wziąć prysznic.

***

            Po krótkim prysznicu i rozluźnieniu całego ciała, Farid zszedł wszystko przygotować. Był bardzo zaskoczony, widząc śniadanie na stole. Zmarszczył brwi.
            - Ja wszystko szykowałem, kiedy spaliście. Myślałem, że nie będziesz wstawał. Przepraszam, że trochę tu pogrzebałem – powiedział Araliel.
            Na twarzy nastolatka zagościł uśmiech. Nikt nigdy, prócz rodziców, się nim nie zajmował. Mógł wprawdzie liczyć na siostry. A jednak… Miło było poczuć, że komuś zależy. Przy śniadaniu trochę rozmawiali, jednak ogólnie atmosfera była drętwa. W pewnej chwili Araliel nie wytrzymał i przewrócił oczami prychając pod nosem.
            – Doprawdy zachowujecie się, jakbyście mieli po dwanaście lat i obrazili na siebie o to, że jeden wziął zabawkę drugiego. Ja lecę do Diego, bo się niecierpliwi. A wy sobie na spokojnie pogadajcie. Bianka i Anne poszły do szkoły, nie wiem, czy to słyszeliście. – Mężczyzna ze śmiechem wyszedł z kuchni.
            Farid spojrzał niechętnie na Josha. Nie wiedział, jak ma się zachować.
            - Przepraszam. Gdy mam się z kimś kłócić, to wychodzę. To taki nawyk. Wolę ochłonąć, niż powiedzieć za dużo.
            - Byłeś wczoraj w ich przybytku? – Pytanie było zadane cicho, niepewnie. Josh uświadomił sobie, że pewne jego tajemnice zostały odkryte, ale nie był o to zły. Jeżeli ich relacja miała być zdrowa, to musieli zbudować ją na wzajemnym zaufaniu, poznać sekrety drugiej osoby.
            - Nie, nie byłem. Upiłem się. – Przypominając sobie wczorajszy wieczór, głowa zaczęła go znowu boleć. No to ma za swoje. Do tej pory nie zauważał lekkiego ćmienia w skroni.
            - To dobrze. A zarazem źle. Nie pij, gdy się pokłócimy. Bo może się to często zdarzać na początku. – Josh zastanawiał się, dlaczego nastolatek jest taki poważny. Rozumiał, że różne sytuacje życiowe kształtują charakter, ale aż tak? Widać było, że jest nad wyraz poważny, tak samo Bianka. Tylko Anne zachowywała się jak postrzelona.
            - Nie wiedziałem, że twoja szkoła nie wie. Nie pomyślałem nawet o tym. To był impuls. Przepraszam. – Zdawał sobie sprawę, że zawalił, więc nie zamierzał tego ukrywać. Zależało mu na tym chłopaku, więc miał zamiar przepraszać go z tysiąc razy, byleby mu wybaczył.
            Farid wstał, krzywiąc się lekko, co nie uszło uwadze Josha. Nie spodziewał się jednak, że Młody podejdzie do niego i go pocałuje. Przy okazji podrapał go delikatnie po karku. Zapamiętał, że lubi być tam dotykany. Jego myśli uciekły. Na początku nie wiedział z jakiego powodu. Po chwili jednak zdał sobie sprawę, co jest powodem jego roztargnienia i chciał jeszcze więcej. W tym wszystkim chłopak był tak… uroczy. Tak. To było dobre określenie. Był subtelny, ale dziwnie śmiały.
            To było dziwne, że w tak szybkim czasie zżył się z nim. Do tej pory nie miał z tym problemu. Nawet, jeżeli spotykał się z kimś, nie czuł się zobowiązany do tego, by coś czuć, prawie nigdy nic nie czuł do drugiej osoby. Z czasem plasowało go to na miejscu całkowitego skurwysyna, ale teraz było jakoś… inaczej. Nie wiedział, co się zmieniło w jego życiu, ale czuł się z tym komfortowo. Po głośnym odchrząknięciu, nastolatek oderwał od niego usta i zarumienił się na widok ich przyjaciela. Araliel roześmiał się głośno.
            - Zapomniałem komórki i kluczy. Zostawiłem je u ciebie w pokoju, a nie chciałem tam wchodzić od tak. – Młody praktycznie biegiem ruszył do siebie, przynieść zapomniane rzeczy.
            - Dzięki za przerwanie. – Josh mruknął z irytacją. Starszy mężczyzna popatrzył na niego z uniesionymi brwiami.
            - Zapomniałem rzeczy. Możliwe, że specjalnie. Zapamiętaj sobie. Jesteś moim przyjacielem, ale jeżeli go skrzywdzisz, nie omieszkam skopać ci dupy. Wolę, żebyś o tym wiedział. – Młodszy z mężczyzn przytaknął jego słowom.
            Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak to wszystko wygląda, szanował go i wolał z nim nie zadzierać. Jeszcze by mu się dostało. A na to jakoś nie miał ochoty. Wystarczyło, że Diego podeptał wczoraj jego ego. Uważał, że był już wystarczająco pijany, żeby spamiętać cokolwiek. A jednak, nie miał racji. Akurat to, jak powiedział przyjacielowi o tym, że jest zakochany w nastolatku pamiętał doskonale. Był całkowicie zalany. Nie jego wina, że pierdzielił takie głupoty. Potem miał czarną dziurę w umyśle, przez którą przedzierał się jedynie śmiech przyjaciela.
            – To dobrze, że rozumiesz, co chcę przekazać. Zresztą Diego powiedział mi, co z ciebie wyciągnął. – Słysząc bieg Młodego po schodach, urwał temat, samo spojrzenie Josha dawało do zrozumienia. Ha, miał go w garści.
            Uwielbiał takie uczucie. Może było to nie fair, ale lubił mieć na kogoś haka. Nie, żeby go wykorzystać, ale sama świadomość tego była piękna. Wiedział, że jest to chamskie i niesprawiedliwe, ale taki już był. Wykorzystywał to raz na dziesięć lat. Dosłownie. Działo się tak jednak w stanie wielkiej, niepohamowanej złości. Nastolatek, jak gdyby nigdy nic, nadal zarumieniony, wszedł do kuchni. Nie było go zbyt długo, jak na zwykłe przyniesienie rzeczy.
            Farid czuł się zażenowany tym, że został przyłapany na całowaniu mężczyzny. Do tej pory nikt tego nie widział, zresztą rzadko się całowali. A raczej, on starał się tego unikać, by nie pogłębiać swojego uczucia. Teraz jednak zamierzał korzystać do woli. Może brzmiało to dość… prostacko. Wiedział, że niektórzy mogą tak to określić, jednak… Do tej pory nie chciał się angażować, uważał, że się nie zauroczył, jednak wraz z uświadomieniem sobie tego wszystkiego, pomyślał, że nie ma sensu tego odrzucać. Faktem jest, że Josh czasem go denerwował. Co z tego, że miał pieniądze, skoro zachowywał się jak skretyniały pajac? Jednak tak naprawdę polubił go. Zresztą Anne i Bianka też go dobrze przyjmowały.
            Mężczyzna, mimo umowy, do tej pory bywał u niego rzadko. Jego praca aktualnie była dość ciężka i stresująca. Kończyli w firmie jakiś projekt, mieli prezentacje, a oprócz tego rozliczenia i coś jeszcze, o czym mężczyzna wolał nie mówić, dopóki tego nie rozwiążą. Można to określić jako miesiąc wycięty z życiorysu. Jemu było to na rękę, mógł się przyzwyczaić do tych wszystkich zmian bez jakichś rażących zaniedbań z jego strony. W szkole też szło mu całkiem dobrze, więc nie miał się czym stresować.
            Wiedział, że dziwne będzie dla niego, jak pójdzie do sióstr na wywiadówkę za tydzień. Jakoś nie mógł sobie tego wyobrazić. Będą tam sami rodzice, a on będzie jedynym nastolatkiem. Dziwna sytuacja, która wcale mu się nie podobała. Jednakże jak mus, to mus. Nic nie mógł na to poradzić, tym bardziej, że nie chodziło tu o oceny, a o wyjazd bliźniaczek na tydzień w maju. Już się nie mógł doczekać całego wolnego tygodnia, bez obowiązków, na luzie. Nie będzie musiał gotować, sprzątać, prać, prasować, nic. Czuł się z tym wspaniale, zrelaksowany, sama świadomość tego wszystkiego była piękna.
            Po wyjściu Araliela obaj zamilkli na chwilę. Było to krępujące. Farid nie wiedział, co powiedzieć, co zrobić. A Josh nie wiedział, jak ma przeprosić. Teoretycznie chłopak mu wybaczył, w praktyce jednak wiedział, że nim odzyska zaufanie Farida, będzie się musiał napracować. Nawet dość sporo. Jednak ta myśl wyjątkowo mu nie przeszkadzała. Wiedział, że na to zasłużył.
            - Nie idziesz dzisiaj do pracy? – Nie chciał, by mężczyzna miał przez niego kłopoty. To, że jest prezesem nie oznacza, iż nie może ich mieć.
            Chociaż? Kto wie. Nigdy nie miał jakichkolwiek kontaktów z osobami na wysokich stanowiskach, nie mówiąc o spotykaniu się z kimś takim. Wiedział, że ta sytuacja jest pokręcona i zagmatwana, a jednak czuł się w niej coraz pewniej.
            - Nie. Dałem znać mojej asystentce, że mnie nie będzie. Zresztą, nie miałem na dzisiaj żadnych ważnych planów, których nie mógłbym odwołać. Sądzę, że pokazanie się w biurze, w stanie wskazującym na spożycie, nie jest dobrym pomysłem. Sandy zorientowała się, o co mi chodzi. Nie miałbym problemów w firmie. Jednak mając spotkania z pracownikami, sam czułbym się niekomfortowo.
            Była to prawda, czasem wolał odwołać spotkanie, niż pojawić się w takim stanie. Zresztą upijał się dwa razy do roku i to zawsze w towarzystwie przyjaciół. Nie czuł się z tego powodu skrępowany. Był człowiekiem jak każdy inny i też miał prawo do popełniania błędów.
            - To dobrze. Nie chciałbym, żebyś miał przeze mnie problemy. – Zaraz po wypowiedzeniu tych słów poczuł się skrępowany. Może nie powinien tak mówić.
            - Cieszę się, że się o mnie martwisz. A tobie, co dokładnie się stało? Przestraszyłem się, jak przeczytałem wiadomość od Diego. To tylko ból mięśni, czy coś jeszcze? – W jego głosie słychać było zaniepokojenie, to nie tylko jego wyobraźnia. Ten cholernie przystojny facet martwił się o niego, dbał. Sam do końca nie wiedział, jak się z tym czuć, jednak w pewnym sensie był zadowolony, że ktoś się nim opiekuje.
            - Od śmierci rodziców nie mogłem się rozluźnić, cały czas byłem spięty. To powodowało ciągły ból mięśni, ale cały czas to ignorowałem. W końcu byłem od niego odrętwiały. Tak naprawdę czułem go, a zarazem przyzwyczaiłem się do niego i nie reagowałem. Wczoraj, jak Araliel mnie przytulił – na złość mężczyzny zareagował krótkim śmiechem – poczuł, jak sztywne mam mięśnie i je ucisnął. W ten sposób zemdlałem. Ból był dość… silny. Tak, to chyba dobre określenie. No i skończyłem tak, a nie inaczej. Teraz już tego nie czuję. Przynajmniej nie aż tak. Araliel wspomniał, że był u mnie jakiś lekarz, jak zemdlałem, a że jest fizjoterapeutą to miałem dzięki niemu doskonały masaż każdego napiętego mięśnia. Teraz boli, ale od ucisku lekarza. W ten sposób mi wszystko przeszło. Chociaż dobrym masażem to bym teraz nie pogardził. – Westchnienie nastolatka powiedziało Joshowi wszystko. Chłopak był typem, który lubił przytulanki. Zdążył to zauważyć, dlatego też był jak najbardziej skłonny spełnić jego prośbę.
            - Chcesz, to mogę cię wymasować. Może nie jestem w tym mistrzem, ale może uda mi się ci pomóc. – Śmiech Farida był ciepły, a zarazem radosny.
            Młody nie poszedł do szkoły, więc przynajmniej miał jakąś perspektywę na mile spędzony dzień.
            - Dziękuję, chociaż… - Pociągnięcie za rękę, przerwało jego wypowiedź. Już po chwili poczuł na swych wargach, pocałunek Josha.
            Na początku było to delikatne ocieranie warg, subtelne, wysyłające delikatne dreszcze po całym ciele. Mógłby na tym poprzestać, jednakże, jakby pod wpływem impulsu, rozsunął swe wargi, chcąc pogłębić pocałunek. Nie musiał długo czekać. Josh wsunął swój język w jego usta. Przycisnął się do ciała kochanka przed sobą, dłonie umieścił na karku i jakby instynktownie przejeżdżał po nim palcami. Młody nawet nie wiedział, kiedy usiadł okrakiem na kolanach Josha. Sam fakt, że to zrobił, zaskoczył prezesa. Jednakże sam przyciągnął go jeszcze bliżej. Pożądał tego chłopaka i nic nie mógł na to poradzić. Czuł na swoich udach delikatne, prawie niewyczuwalne ruchy chłopaka, co znaczyło, że ich stan jest podobny.
            Ryzykując dość dużo chwycił wzwód Młodego przez spodnie i zaczął poruszać dłonią. Jęk nastolatka tylko potwierdził, że to była dobra decyzja. Nie wiedział, jakby się poczuł, gdyby został odrzucony, a fakt, że chłopak coraz mocniej naciskał swoją erekcją na dłoń był rewelacyjny.
            Mimo lekkiego otępienia Farid wiedział, a raczej czuł, że jego partner także jest podniecony. Otworzył oczy, chcąc zobaczyć reakcję Josha na jego dotyk. Przycisnął dłoń do podbrzusza mężczyzny i ucisnął je mocno. Po chwili zsunął dłoń pod spodnie Josha i ujmując jego erekcję w dłoń. Poczuł pierwsze kropelki podniecenia na penisie mężczyzny, a jego oczy rozszerzyły się nagle. Przerwał pocałunek, sycząc mu w usta. Cholera. Jeszcze trochę i mu się odda. Czuł, że jest tego bliski. Jeszcze nie dzisiaj, ale wkrótce. Chciał wiedzieć jak to będzie, poza tym niepewność go zabijała. Pragnął tego człowieka. A wiedział, że może mu być przyjemnie. Po chwili sam także poczuł dłoń mężczyzny na swojej erekcji. Nie dotykał go przez materiał, wsunął rękę pod bieliznę, delikatnie muskając jądra. Aż zadrżał z przyjemności. Było mu gorąco, dreszcze przechodziły przez całe ciało. Chciał więcej, potrzebował większego tarcia. Przysunął się do swojego mężczyzny i docisnął do niego. Jego jęk rozszedł się po kuchni, biodra zaczęły poruszać się chaotycznie, coraz bardziej intensywnie. Plecy chłopaka wygięły się w łuk i przysunął się bardziej do Josha. Dłoń na członku mężczyzny przyspieszyła. W pewnym momencie przytknął kciuk do malutkiej dziurki i pomasował ją. Poczuł, że kochanek robi mu dokładnie to samo, przez jego kręgosłup przeszedł prąd, krzyknął, a jego ciało przeszył orgazm. Czuł się, jakby każda komórka spaliła się pod wpływem ognia, który czuł do tej pory. Instynktownie przymknął oczy i wtulił się w ciepłe ciało przed sobą. Gdy on dochodził, jego kciuk nadal był dociśnięty na główce mężczyzny, jednak jego palce ścisnęły mocniej trzon, a na palce wydostała się biała, gorąca ciecz. Jego ciało ogarnęło rozleniwienie. Czuł się dobrze w ramionach Josha, jednak nie wiedział, co teraz powinien zrobić. Nadal trzymał rękę w spodniach mężczyzny i w sumie nie był pewien, czy ma ją wyciągnąć i ostentacyjnie wytrzeć, czy co. Cholera! Gdy poczuł, jak mężczyzna delikatnie gładzi jeszcze jego brzuch opuszkami palców, po czym wyciąga pobrudzoną dłoń z jego spodni, postanowił zrobić to samo. Jednak kolejny czyn jego partnera wprawił go w osłupienie.
            Nie patrząc na to, czy jest to odpowiednia pora, bądź też na to, czy zszokuje chłopaka, zlizał kropelki spermy Farida ze swoich palców, patrząc mu w oczy. Miał doskonały widok na jeszcze zamglone, acz rozszerzone w szoku oczy, a także na słodkie rumieńce na jego twarzy. Lekko rozchylone, zaróżowione od pocałunków usta tylko dodawały mu uroku. Tak, tego mu było trzeba. Czuł się całkowicie zrelaksowany, tym bardziej, że chłopak mu na to wszystko pozwolił. Fakt, zapewne miał teraz mokrą plamę na spodniach i niczego na przebranie, ale jakoś nie dbał o to. Widok twarzy Młodego, gdy dochodził, a później podczas tego, co zrobił, był… bezcenny.
            Farid jakby instynktownie chciał zakryć dłonią usta, żeby nie krzyknąć z szoku. Jednak zorientował się, że jego dłoń jest w spermie mężczyzny. Nie był gotowy na to, by zrobić to samo, co on, jednak w dziwny sposób pochlebiało mu to.
            - Przepraszam, nie jestem w stanie zrobić tego samego. – Jego głos był cichy, napięty, głowę miał opuszczoną i doprawdy nie wiedział, jak się zachować. Po wypowiedzeniu tego, krótkiego zdania poczuł pod brodą palec i jego podbródek został podniesiony tak, by patrzył w oczy kochanka.
            - Nie oczekuję tego. – Lekki pocałunek, który poczuł na ustach był zarazem pocieszający, jak i dający znać, że mężczyzna nie jest na niego zły. – To ja czułem taką potrzebę, ty nie musisz robić tego samego. Może kiedyś, jak będziesz gotowy, ale nie teraz. – Wygiął się trochę w bok sięgając po ściereczkę porzuconą na blacie i podał ją chłopakowi. Za chwilę będzie mógł umyć dłoń, teraz jednak potrzebował go do siebie przytulić.
            Chciał tego i wiedział, że Młody nie będzie miał nic przeciw. Przyciągnął drobniejsze ciało do swojej klatki piersiowej, oplótł go swoimi ramionami i pocałował w szyję, kładąc na chwilę głowę na obojczyku chłopaka. Czuł się szczęśliwy. To słowo chyba najlepiej oddawało jego sytuację. Nie dość, że chłopak mu wybaczył, był zdrowy (no, prawie), to jeszcze oddał mu pod opiekę swe ciało.

            Nie spodziewał się tego w dniu dzisiejszym.

13 komentarzy:

  1. jejku super! ciesze się ,ze się pogodzili !
    Z drugiej strony szkoda ,ze niedługo skończy się historia Josha i Farida .No ale każda historia ma swój koniec .:)
    Ważne aby się dobrze skończyło :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, każda historia ma swój koniec. Z jednej strony to dobrze, z drugiej... niekoniecznie :) Mam nadzieję, że będę dalej pisać, ale nie jestem tego pewna :)

      Usuń
  2. Naprawdę uda Ci się to tak szybko skończyć? Szkoda ;( Ale mam nadzieję, że coś jeszcze dla nas napiszesz ^^
    Josh to faktycznie dziecinny, impulsywny i niemyślący dupek. Jednak dalej jest moją ulubioną postacią ^^ No i rasowo się pogodzili. Małe macanki i po problemie. Gdyby wszystko dało się tak rozwiązać, ech xd Pisz szybciutko następny rozdział.
    Dużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda ze to juz coraz blizej konca, ale masz racje ze nie ma co przeciagac. Jednak przykro sie rozstac z postaciami glownie z Aralielem i Joshem:(
    Mam nadzieje ze nie bedzie to twoje ostatnie opowiadanie. Bardzo lubie postacie, ktore tworzysz i z checia przeczytam wiecej :)
    MIKA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, kochana. Nie tylko tobie trudno rozstać się z Aralielem i Joshem. Mnie ogólnie jest trudno rozstać się ze wszystkimi postaciami. Towarzyszyły mi pół roku. Jak dla mnie... Szmat czasu. Ja też mam nadzieję, że nie będzie to moje ostatnie opowiadanie.

      Usuń
  4. Och ta wredna maszyna, tyle musiałam czekać... Ale warto było :) Wkurzony Josh, no normalnie nie wytrzymałam i śmiałam się jak głupia :) Rewelacja. Szkoda, że opowiadanie zbliża się do końca, ale masz rację - nie ma sensu ciągnąć go na siłę - wiem coś o tym, co wtedy wychodzi. Chyba i moje muszę skrócić :) Dobrze, ze Farid i Josh się pogodzili. Scenka Josh-Araliel też ciekawa XD Wcale mu się nie dziwię, że tak zareagował... No cóż, na razie tyle w temacie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. ach ta technika... martwiłam się o ciebie. podzielam zdanie poprzedników, szkoda że opowiadanie się kończy bo piszesz naprawdę super, ale rozumiem że nie ma sensu ciągnąć czegoś na siłę, liczę że napiszesz coś jeszcze, a może nawet wrócisz kiedyś do tego opowiadania i napiszesz kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam, że się martwiłaś. Wybacz. Nie miałam pojęcia, że rozdział się nie pojawił. Ja też mam nadzieję, że to nie koniec mojego pisania. Chociaż na tą chwilę ilość pomysłów jest równa zero :) Co do dalszej części opowiadania... Myślałam nad tym. Przyznaję się. Ale decyzji nie podjęłam.

      Usuń
  6. Uwielbiam zqzdrosnego Josha. Jest taki podniecający :D
    W ogole rozdział bardzo mi sie podobał, warto było na niego dluzej poczekać.Oczywiscie końcówka to wisienka na torcie :3
    Będziesz pisac cos nowego, nie zostawisz nas przeciez po Mlodym :) poczekamy na wene, pomysl i wykonanie
    Pozdrawiam, caluje

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    rozdział jest cudowny.... Josh taki zazdrosny, och to było rewelacyjne... ale koniec końców Farid mu wybaczył....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Sceny yaoistyczne...
    Dlaczego jesteś w nich taka zajebista? *^*
    Zdradź swój sekret!
    Btw. Dobrze, że szybko się pogodzili.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam,
    rozdział jest naprawdę cudowny.... och Josh jesteś taki zazdrosny, to słodke, ale dobrze, że Farid mu wybaczył....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej,
    och ten rozdział jest naprawdę fantastyczny.... Josh zazdrosny jest taki słodki, ale cieszę się, że Farid mu wybaczył...
    weny życzę na pomysły na nowe historie...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń