Sięgnął
pod poduszkę, ale nie było tam jego komórki. Wygiął rękę do tyłu i sprawdził,
czy nie ma jej na szafce nocnej. Oczywiście była. Siostry zawsze kładły komórki
na niskich stoliczkach, więc nie zdziwił się, że i jego komórkę tam położyły.
Gdy przyciągał rękę do siebie, jęknął. To obudziło mężczyznę siedzącego na
fotelu. Jego sen był płytki, więc zareagował na ten specyficzny dźwięk.
Widocznie stał się bardziej czujny po wczorajszym incydencie.
Srebrnowłosy
podszedł do chłopaka, sprawdził mu ręką temperaturę i po chwili przyłożył
szklankę z wodą do jego ust. Mógł tylko przypuszczać, jak czuje się Młody. Miał
tak raz, ale to dlatego, że się nienaturalnie wykręcił podczas ćwiczeń i upadł
na ziemię całym ciałem. Pewnie nawet nie było porównania.
-
Jak się czujesz? – Wolał szeptać, by nie obudzić jego sióstr. I tak dużo
wycierpiały, słysząc krzyki brata podczas masażu. Nie wiedzieli, czy był wtedy
przytomny, czy nie. Trudno to było ocenić. Jednak jego krzyki przypominały
obdzieranie zwierzęcia ze skóry. Zdziwili się, że nikt nie wezwał do nich
policji.
-
Jakby mnie przeżarł, przetrawił i wypluł Kraken, a zaraz po nim Godżilla. –
Cichy śmiech jeszcze bardziej rozluźnił młodzieńca.
Opis
jego samopoczucia fizycznego i psychicznego był bardzo dokładny. Araliel wcale się
nie dziwił. Chłopak obudził się o czwartej nad ranem, więc starszy mężczyzna
mógł już pójść do domu, jednak Farid wyglądał jak dziesięć nieszczęść, dlatego postanowił
zostać z chłopakiem, dopóki ten nie będzie się czuł lepiej. Jego siostry miały
iść do szkoły, więc wolał się nim zająć i nie zostawiać samemu sobie. Diego się
o to nie pogniewa, zresztą był tu i sam kazał mu zostać tyle, ile będzie uważał
za słuszne. Miał szczęście, że był z takim partnerem, który rozumiał jego
potrzeby, jakby dziwne nie były. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jest
opiekuńczy, więc nie krytykował jego postawy.
Gdy
nastolatek ponownie zasnął, sam ułożył się w fotelu. Było mu w miarę wygodnie,
chociaż jutro będzie cierpiał z powodu bólu karku, jak nie czegoś więcej.
***
Josh obudził się rano z ogromnym bólem głowy. Dobrze, że mógł zadzwonić do Sandy i powiedzieć, iż go nie będzie. W tym momencie cieszył się, że jest prezesem. Mógł sobie na spokojnie pofolgować i poleżeć w łóżku. Z tego, co się orientował nie było dzisiaj niczego ważnego do zrealizowania. Miał spotkać się z pracownikami jednego wydziału, ale mógł to odwołać. Sięgnął po komórkę. Migający od czasu do czasu ekran, dał mu jasno znać, czego może się spodziewać. Nie słyszał dźwięku SMS-a, czyli był wtedy bardzo pijany. Jęknął, gdy się zorientował, jak sucho miał w ustach. Głowa chciała mu pęknąć i właśnie w tym momencie dziękował Diego za zostawienie mu dwóch tabelek, szklanki z wodą i wiaderka. Nie spojrzał na wiadomość. Wziął lekarstwo na kaca, popił wodą i ponownie położył głowę na poduszkę.
Wstał
po dwóch godzinach z o wiele mniejszym bólem, ponownie napił się wody. Dopiero
po tych czynnościach mógł zebrać się w sobie i wstać. Nie kręciło mu się za
bardzo w głowie, więc mógł też pójść do łazienki. Czuł się w końcu
zrelaksowany. Nie chodziło tu o alkohol i o to, że się upił. Wiedział, że w
dniu dzisiejszym był w stanie skonfrontować się z Faridem. Jego nerwy się
uspokoiły, wyparowały. Nadal czuł złość, ale teraz była ona w stopniu
umiarkowanym, umiał sobie z nią radzić. Sam się dziwił, że nie poszedł do
przybytku przyjaciół, że sam zwalczył swój nawyk i dał sobie radę ze swoimi
problemami. Wcześniej już dawno byłby po dość ostrym seksie. A teraz czuł się
zobowiązany do tego, by nie zdradzać Młodego. To było cholernie dziwne, nigdy
nie czuł takiej potrzeby. Miał już innych partnerów, którzy nie akceptowali
tego, jak się zachowuje w chwilach złości oraz tego, że z czasem jego
frustracja tak narastała, iż zaczął ich zdradzać. Tym razem było inaczej. Dość
specyficzne uczucie.
Gdy
wypił kawę i stanął jakoś na nogi po wieczorze pełnym alkoholu, w końcu sięgnął
po komórkę. Po przeczytaniu krótkiej wiadomości od przyjaciela, praktycznie
biegiem ruszył do swojej sypialni, ubrał się szybko i wyszedł z domu. Gdy był
już na ulicy, zorientował się, że coś jest nie tak. Musiał się wrócić, bo nie
zamknął drzwi od domu, a poza tym szedł w kapciach i dresach. O ile w dresach
czuł się swobodnie i dobrze, tak kapcie jakoś nie pasowały mu do chodzenia po
mieście. Po chwili biegł do domu nastolatka. Był zaniepokojony, przestraszony i
jak najszybciej chciał się dowiedzieć, co mu się stało. Diego nie dawał mu
znać, nie reagował na dzwonek komórki, a u Araliela włączała się poczta
głosowa. Bardzo go to rozwścieczyło.
Po
dosłownie dziesięciu minutach walił do drzwi małego domku. Otworzył mu zaspany
Araliel w samych spodniach, bez koszuli. Jego reakcja była automatyczna.
Przyparł starszego mężczyznę do ściany całą siłą, jaką w sobie posiadał. Był
tak wkurwiony, że prawdopodobnie miał jej dziesięć razy więcej, niż zazwyczaj.
-
Ty skurwielu. Zająłeś moje miejsce, tak? Ja odpadłem na jeden dzień, a ty już
chciałeś się do niego dobrać? I co, zrobiłeś to? Tym razem to ty zdradziłeś
Diego? – Jego wrzaski było słychać w całym domu. Przynajmniej tyle dobrze, że
zamknęli drzwi, wszystko było stłumione. Josh, chcąc nie chcąc, obudził Farida,
ten jęknął sfrustrowany i podniósł się do siadu. Jego siostry zapewne
przeniosły się już do siebie, co znaczyło, że Araliel zapewnił je o dobrym
stanie brata. Przynajmniej tego się spodziewał.
Słysząc
oskarżenie padające z ust jego byłego/teraźniejszego kochanka w stosunku do
jego przyjaciela, fala złości wzrosła na nowo. Co on sobie wyobrażał?
Przychodził do jego domu i obrażał bliskie mu osoby. Na to nie mógł pozwolić.
Nadal ubrany we wczorajsze ubranie zszedł na dół po schodach.
-
Josh! – Jego głos był jednak za cichy. Mężczyzna nie słyszał go, tylko nadal
całym ciężarem ciała przyciskał przyjaciela do ściany. Był tak ogłupiony swoją
złością, że nie docierało do niego nic, co się wokół niego działo. – Josh, do
jasnej, pierdolonej cholery, ogarnij się ty tępy dzieciaku. Zachowujesz się jak
skretyniały idiota i w tym momencie zastanawiam się, co w tobie widzę, ty
parszywy gnojku! – Na ten wrzask obaj mężczyźni zamarli. Josh obrócił się do
niego. Na jego twarzy widać było obraz ulgi, radości, ale też smutku.
-
Jesteś zdrowy? – Złość na twarzy nastolatka wskazywała na to, że tak. Jego
niania zawsze mówiła, że człowiek jest w stanie się złościć tylko wtedy, gdy ma
na to siły.
-
Tak, ale stwarzasz mi tyle problemów, że jak nie przestaniesz, to będę chory.
To tylko zesztywniałe mięśnie, idioto. To one spowodowały ból w moim ciele i
omdlenie. Ale ty najpierw oskarżasz, potem pytasz! Araliel się mną opiekuje!
Okazał mi tyle serca, a w zamian został oskarżony o zdradę swojego partnera.
Czy ty jesteś aż tak głupi? – Bianka i Anne wyszły z pokoju, patrząc na
wściekłego brata. Na ich twarzach pojawił się uśmiech. Farid był w swoim
żywiole, chociaż nigdy by się do tego nie przyznał.
Tak
właśnie reagował na stres i złość. To była jego forma obrony. Tylko przy
rodzicach się hamował, ale już nie raz widziały go w akcji. Złość była dobrą
oznaką. Wracał ich czuły, ale i gniewny brat. Radził sobie wtedy znacznie
lepiej, funkcjonował inaczej. Araliel zerknął zdziwiony, ale i z uśmiechem na
ustach. W końcu ktoś utemperuje tego dupka, mógł się tego spodziewać po Młodym,
ale dziwnym trafem nie brał takiej ewentualności pod uwagę. On, zazwyczaj taki
spostrzegawczy, nie zauważył tej iskry. Może to dlatego, że do tej pory zachowywał
się tak spokojnie i był nieco zgaszony. Teraz można było zobaczyć jego pazurki.
I nie mógł zareagować inaczej, niż śmiechem. Josh znów na niego spojrzał i w
końcu go puścił.
- Przepraszam.
Nie chciałem. Czemu jesteś bez koszulki?
- Bo
nie jestem u siebie i wylałem kawę? Zahaczyłem łokciem. Więc wolałem ją od razu
przeprać. Ja nie wiem, co ty masz w głowie. Wiem, zareagowałeś instynktownie,
chociaż czasem powinieneś POMYŚLEĆ zanim coś zrobisz. Takie bezpodstawne
oskarżanie, nie jest fajne.
Farid
nadal stał wkurzony, jednak widząc, że przyjaciele już się pogodzili był
skłonny porozmawiać z tym imbecylem. Przewrócił oczami na ich uścisk. To była
bardzo szybka kłótnia. Przynajmniej tyle dobrze. Teraz tylko musiał sobie
wyjaśnić wszystko ze swoim kochankiem. Chyba mógł go tak nazwać. Młode poszły
już do kuchni, omijając ich małym łuczkiem.
-
Dobra. Skoro już się pogodziliście, to zapraszam na śniadanie, bo chyba żaden z
was nie miał do tego głowy. Zero kłótni, nerwów, stresu. Musimy wszyscy odpocząć.
Ale najpierw wybaczcie, idę wziąć prysznic.
***
Po krótkim prysznicu i rozluźnieniu całego ciała, Farid zszedł wszystko przygotować. Był bardzo zaskoczony, widząc śniadanie na stole. Zmarszczył brwi.
- Ja
wszystko szykowałem, kiedy spaliście. Myślałem, że nie będziesz wstawał.
Przepraszam, że trochę tu pogrzebałem – powiedział Araliel.
Na
twarzy nastolatka zagościł uśmiech. Nikt nigdy, prócz rodziców, się nim nie
zajmował. Mógł wprawdzie liczyć na siostry. A jednak… Miło było poczuć, że
komuś zależy. Przy śniadaniu trochę rozmawiali, jednak ogólnie atmosfera była drętwa. W pewnej chwili Araliel nie
wytrzymał i przewrócił oczami prychając pod nosem.
–
Doprawdy zachowujecie się, jakbyście mieli po dwanaście lat i obrazili na
siebie o to, że jeden wziął zabawkę drugiego. Ja lecę do Diego, bo się
niecierpliwi. A wy sobie na spokojnie pogadajcie. Bianka i Anne poszły do
szkoły, nie wiem, czy to słyszeliście. – Mężczyzna ze śmiechem wyszedł z
kuchni.
Farid
spojrzał niechętnie na Josha. Nie wiedział, jak ma się zachować.
-
Przepraszam. Gdy mam się z kimś kłócić, to wychodzę. To taki nawyk. Wolę
ochłonąć, niż powiedzieć za dużo.
-
Byłeś wczoraj w ich przybytku? – Pytanie było zadane cicho, niepewnie. Josh
uświadomił sobie, że pewne jego tajemnice zostały odkryte, ale nie był o to
zły. Jeżeli ich relacja miała być zdrowa, to musieli zbudować ją na wzajemnym
zaufaniu, poznać sekrety drugiej osoby.
-
Nie, nie byłem. Upiłem się. – Przypominając sobie wczorajszy wieczór, głowa
zaczęła go znowu boleć. No to ma za swoje. Do tej pory nie zauważał lekkiego
ćmienia w skroni.
-
To dobrze. A zarazem źle. Nie pij, gdy się pokłócimy. Bo może się to często
zdarzać na początku. – Josh zastanawiał się, dlaczego nastolatek jest taki
poważny. Rozumiał, że różne sytuacje życiowe kształtują charakter, ale aż tak?
Widać było, że jest nad wyraz poważny, tak samo Bianka. Tylko Anne zachowywała
się jak postrzelona.
-
Nie wiedziałem, że twoja szkoła nie wie. Nie pomyślałem nawet o tym. To był
impuls. Przepraszam. – Zdawał sobie sprawę, że zawalił, więc nie zamierzał tego
ukrywać. Zależało mu na tym chłopaku, więc miał zamiar przepraszać go z tysiąc
razy, byleby mu wybaczył.
Farid
wstał, krzywiąc się lekko, co nie uszło uwadze Josha. Nie spodziewał się jednak,
że Młody podejdzie do niego i go pocałuje. Przy okazji podrapał go delikatnie
po karku. Zapamiętał, że lubi być tam dotykany. Jego myśli uciekły. Na początku
nie wiedział z jakiego powodu. Po chwili jednak zdał sobie sprawę, co jest
powodem jego roztargnienia i chciał jeszcze więcej. W tym wszystkim chłopak był
tak… uroczy. Tak. To było dobre określenie. Był subtelny, ale dziwnie śmiały.
To
było dziwne, że w tak szybkim czasie zżył się z nim. Do tej pory nie miał z tym
problemu. Nawet, jeżeli spotykał się z kimś, nie czuł się zobowiązany do tego,
by coś czuć, prawie nigdy nic nie czuł do drugiej osoby. Z czasem plasowało go
to na miejscu całkowitego skurwysyna, ale teraz było jakoś… inaczej. Nie wiedział, co się zmieniło w
jego życiu, ale czuł się z tym komfortowo. Po głośnym odchrząknięciu,
nastolatek oderwał od niego usta i zarumienił się na widok ich przyjaciela.
Araliel roześmiał się głośno.
-
Zapomniałem komórki i kluczy. Zostawiłem je u ciebie w pokoju, a nie chciałem
tam wchodzić od tak. – Młody praktycznie biegiem ruszył do siebie, przynieść
zapomniane rzeczy.
-
Dzięki za przerwanie. – Josh mruknął z irytacją. Starszy mężczyzna popatrzył na
niego z uniesionymi brwiami.
-
Zapomniałem rzeczy. Możliwe, że specjalnie. Zapamiętaj sobie. Jesteś moim
przyjacielem, ale jeżeli go skrzywdzisz, nie omieszkam skopać ci dupy. Wolę,
żebyś o tym wiedział. – Młodszy z mężczyzn przytaknął jego słowom.
Doskonale
zdawał sobie sprawę z tego, jak to wszystko wygląda, szanował go i wolał z nim nie
zadzierać. Jeszcze by mu się dostało. A na to jakoś nie miał ochoty. Wystarczyło,
że Diego podeptał wczoraj jego ego. Uważał, że był już wystarczająco pijany,
żeby spamiętać cokolwiek. A jednak, nie miał racji. Akurat to, jak powiedział
przyjacielowi o tym, że jest zakochany w nastolatku pamiętał doskonale. Był
całkowicie zalany. Nie jego wina, że pierdzielił takie głupoty. Potem miał
czarną dziurę w umyśle, przez którą przedzierał się jedynie śmiech przyjaciela.
–
To dobrze, że rozumiesz, co chcę przekazać. Zresztą Diego powiedział mi, co z
ciebie wyciągnął. – Słysząc bieg Młodego po schodach, urwał temat, samo spojrzenie
Josha dawało do zrozumienia. Ha, miał go w garści.
Uwielbiał
takie uczucie. Może było to nie fair, ale lubił mieć na kogoś haka. Nie, żeby go wykorzystać, ale sama
świadomość tego była piękna. Wiedział, że jest to chamskie i niesprawiedliwe,
ale taki już był. Wykorzystywał to raz na dziesięć lat. Dosłownie. Działo się
tak jednak w stanie wielkiej, niepohamowanej złości. Nastolatek, jak gdyby
nigdy nic, nadal zarumieniony, wszedł do kuchni. Nie było go zbyt długo, jak na
zwykłe przyniesienie rzeczy.
Farid
czuł się zażenowany tym, że został przyłapany na całowaniu mężczyzny. Do tej
pory nikt tego nie widział, zresztą rzadko się całowali. A raczej, on starał
się tego unikać, by nie pogłębiać swojego uczucia. Teraz jednak zamierzał
korzystać do woli. Może brzmiało to dość… prostacko. Wiedział, że niektórzy
mogą tak to określić, jednak… Do tej pory nie chciał się angażować, uważał, że
się nie zauroczył, jednak wraz z uświadomieniem sobie tego wszystkiego,
pomyślał, że nie ma sensu tego odrzucać. Faktem jest, że Josh czasem go
denerwował. Co z tego, że miał pieniądze, skoro zachowywał się jak skretyniały pajac?
Jednak tak naprawdę polubił go. Zresztą Anne i Bianka też go dobrze
przyjmowały.
Mężczyzna,
mimo umowy, do tej pory bywał u niego rzadko. Jego praca aktualnie była dość
ciężka i stresująca. Kończyli w firmie jakiś projekt, mieli prezentacje, a
oprócz tego rozliczenia i coś jeszcze, o czym mężczyzna wolał nie mówić, dopóki
tego nie rozwiążą. Można to określić jako miesiąc
wycięty z życiorysu. Jemu było to na rękę, mógł się przyzwyczaić do tych
wszystkich zmian bez jakichś rażących zaniedbań z jego strony. W szkole też
szło mu całkiem dobrze, więc nie miał się czym stresować.
Wiedział,
że dziwne będzie dla niego, jak pójdzie do sióstr na wywiadówkę za tydzień.
Jakoś nie mógł sobie tego wyobrazić. Będą tam sami rodzice, a on będzie jedynym
nastolatkiem. Dziwna sytuacja, która wcale mu się nie podobała. Jednakże jak
mus, to mus. Nic nie mógł na to poradzić, tym bardziej, że nie chodziło tu o
oceny, a o wyjazd bliźniaczek na tydzień w maju. Już się nie mógł doczekać
całego wolnego tygodnia, bez obowiązków, na luzie. Nie będzie musiał gotować,
sprzątać, prać, prasować, nic. Czuł się z tym wspaniale, zrelaksowany, sama
świadomość tego wszystkiego była piękna.
Po
wyjściu Araliela obaj zamilkli na chwilę. Było to krępujące. Farid nie wiedział,
co powiedzieć, co zrobić. A Josh nie wiedział, jak ma przeprosić. Teoretycznie
chłopak mu wybaczył, w praktyce jednak wiedział, że nim odzyska zaufanie
Farida, będzie się musiał napracować. Nawet dość sporo. Jednak ta myśl
wyjątkowo mu nie przeszkadzała. Wiedział, że na to zasłużył.
-
Nie idziesz dzisiaj do pracy? – Nie chciał, by mężczyzna miał przez niego
kłopoty. To, że jest prezesem nie oznacza, iż nie może ich mieć.
Chociaż?
Kto wie. Nigdy nie miał jakichkolwiek kontaktów z osobami na wysokich stanowiskach,
nie mówiąc o spotykaniu się z kimś takim. Wiedział, że ta sytuacja jest pokręcona
i zagmatwana, a jednak czuł się w niej coraz pewniej.
-
Nie. Dałem znać mojej asystentce, że mnie nie będzie. Zresztą, nie miałem na
dzisiaj żadnych ważnych planów, których nie mógłbym odwołać. Sądzę, że
pokazanie się w biurze, w stanie wskazującym na spożycie, nie jest dobrym
pomysłem. Sandy zorientowała się, o co mi chodzi. Nie miałbym problemów w
firmie. Jednak mając spotkania z pracownikami, sam czułbym się niekomfortowo.
Była
to prawda, czasem wolał odwołać spotkanie, niż pojawić się w takim stanie.
Zresztą upijał się dwa razy do roku i to zawsze w towarzystwie przyjaciół. Nie
czuł się z tego powodu skrępowany. Był człowiekiem jak każdy inny i też miał
prawo do popełniania błędów.
-
To dobrze. Nie chciałbym, żebyś miał przeze mnie problemy. – Zaraz po
wypowiedzeniu tych słów poczuł się skrępowany. Może nie powinien tak mówić.
-
Cieszę się, że się o mnie martwisz. A tobie, co dokładnie się stało?
Przestraszyłem się, jak przeczytałem wiadomość od Diego. To tylko ból mięśni,
czy coś jeszcze? – W jego głosie słychać było zaniepokojenie, to nie tylko jego
wyobraźnia. Ten cholernie przystojny facet martwił się o niego, dbał. Sam do
końca nie wiedział, jak się z tym czuć, jednak w pewnym sensie był zadowolony,
że ktoś się nim opiekuje.
-
Od śmierci rodziców nie mogłem się rozluźnić, cały czas byłem spięty. To
powodowało ciągły ból mięśni, ale cały czas to ignorowałem. W końcu byłem od
niego odrętwiały. Tak naprawdę czułem go, a zarazem przyzwyczaiłem się do niego
i nie reagowałem. Wczoraj, jak Araliel mnie przytulił – na złość mężczyzny
zareagował krótkim śmiechem – poczuł, jak sztywne mam mięśnie i je ucisnął. W
ten sposób zemdlałem. Ból był dość… silny.
Tak, to chyba dobre określenie. No i skończyłem tak, a nie inaczej. Teraz już
tego nie czuję. Przynajmniej nie aż tak. Araliel wspomniał, że był u mnie jakiś
lekarz, jak zemdlałem, a że jest fizjoterapeutą to miałem dzięki niemu
doskonały masaż każdego napiętego mięśnia. Teraz boli, ale od ucisku lekarza. W
ten sposób mi wszystko przeszło. Chociaż dobrym masażem to bym teraz nie
pogardził. – Westchnienie nastolatka powiedziało Joshowi wszystko. Chłopak był
typem, który lubił przytulanki. Zdążył to zauważyć, dlatego też był jak
najbardziej skłonny spełnić jego prośbę.
-
Chcesz, to mogę cię wymasować. Może nie jestem w tym mistrzem, ale może uda mi
się ci pomóc. – Śmiech Farida był ciepły, a zarazem radosny.
Młody
nie poszedł do szkoły, więc przynajmniej miał jakąś perspektywę na mile
spędzony dzień.
-
Dziękuję, chociaż… - Pociągnięcie za rękę, przerwało jego wypowiedź. Już po
chwili poczuł na swych wargach, pocałunek Josha.
Na
początku było to delikatne ocieranie warg, subtelne, wysyłające delikatne
dreszcze po całym ciele. Mógłby na tym poprzestać, jednakże, jakby pod wpływem
impulsu, rozsunął swe wargi, chcąc pogłębić pocałunek. Nie musiał długo czekać.
Josh wsunął swój język w jego usta. Przycisnął się do ciała kochanka przed
sobą, dłonie umieścił na karku i jakby instynktownie przejeżdżał po nim
palcami. Młody nawet nie wiedział, kiedy usiadł okrakiem na kolanach Josha. Sam
fakt, że to zrobił, zaskoczył prezesa. Jednakże sam przyciągnął go jeszcze
bliżej. Pożądał tego chłopaka i nic nie mógł na to poradzić. Czuł na swoich
udach delikatne, prawie niewyczuwalne ruchy chłopaka, co znaczyło, że ich stan
jest podobny.
Ryzykując
dość dużo chwycił wzwód Młodego przez spodnie i zaczął poruszać dłonią. Jęk
nastolatka tylko potwierdził, że to była dobra decyzja. Nie wiedział, jakby się
poczuł, gdyby został odrzucony, a fakt, że chłopak coraz mocniej naciskał swoją
erekcją na dłoń był rewelacyjny.
Mimo
lekkiego otępienia Farid wiedział, a raczej czuł, że jego partner także jest
podniecony. Otworzył oczy, chcąc zobaczyć reakcję Josha na jego dotyk.
Przycisnął dłoń do podbrzusza mężczyzny i ucisnął je mocno. Po chwili zsunął
dłoń pod spodnie Josha i ujmując jego erekcję w dłoń. Poczuł pierwsze kropelki
podniecenia na penisie mężczyzny, a jego oczy rozszerzyły się nagle. Przerwał
pocałunek, sycząc mu w usta. Cholera. Jeszcze trochę i mu się odda. Czuł, że
jest tego bliski. Jeszcze nie dzisiaj, ale wkrótce. Chciał wiedzieć jak to
będzie, poza tym niepewność go zabijała. Pragnął tego człowieka. A wiedział, że
może mu być przyjemnie. Po chwili sam także poczuł dłoń mężczyzny na swojej
erekcji. Nie dotykał go przez materiał, wsunął rękę pod bieliznę, delikatnie
muskając jądra. Aż zadrżał z przyjemności. Było mu gorąco, dreszcze
przechodziły przez całe ciało. Chciał więcej, potrzebował większego tarcia.
Przysunął się do swojego mężczyzny i docisnął do niego. Jego jęk rozszedł się
po kuchni, biodra zaczęły poruszać się chaotycznie, coraz bardziej intensywnie.
Plecy chłopaka wygięły się w łuk i przysunął się bardziej do Josha. Dłoń na
członku mężczyzny przyspieszyła. W pewnym momencie przytknął kciuk do malutkiej
dziurki i pomasował ją. Poczuł, że kochanek robi mu dokładnie to samo, przez
jego kręgosłup przeszedł prąd, krzyknął, a jego ciało przeszył orgazm. Czuł się,
jakby każda komórka spaliła się pod wpływem ognia, który czuł do tej pory.
Instynktownie przymknął oczy i wtulił się w ciepłe ciało przed sobą. Gdy on
dochodził, jego kciuk nadal był dociśnięty na główce mężczyzny, jednak jego
palce ścisnęły mocniej trzon, a na palce wydostała się biała, gorąca ciecz.
Jego ciało ogarnęło rozleniwienie. Czuł się dobrze w ramionach Josha, jednak
nie wiedział, co teraz powinien zrobić. Nadal trzymał rękę w spodniach mężczyzny
i w sumie nie był pewien, czy ma ją wyciągnąć i ostentacyjnie wytrzeć, czy co.
Cholera! Gdy poczuł, jak mężczyzna delikatnie gładzi jeszcze jego brzuch opuszkami
palców, po czym wyciąga pobrudzoną dłoń z jego spodni, postanowił zrobić to
samo. Jednak kolejny czyn jego partnera wprawił go w osłupienie.
Nie
patrząc na to, czy jest to odpowiednia pora, bądź też na to, czy zszokuje
chłopaka, zlizał kropelki spermy Farida ze swoich palców, patrząc mu w oczy.
Miał doskonały widok na jeszcze zamglone, acz rozszerzone w szoku oczy, a także
na słodkie rumieńce na jego twarzy. Lekko rozchylone, zaróżowione od pocałunków
usta tylko dodawały mu uroku. Tak, tego mu było trzeba. Czuł się całkowicie
zrelaksowany, tym bardziej, że chłopak mu na to wszystko pozwolił. Fakt,
zapewne miał teraz mokrą plamę na spodniach i niczego na przebranie, ale jakoś
nie dbał o to. Widok twarzy Młodego, gdy dochodził, a później podczas tego, co
zrobił, był… bezcenny.
Farid
jakby instynktownie chciał zakryć dłonią usta, żeby nie krzyknąć z szoku.
Jednak zorientował się, że jego dłoń jest w spermie mężczyzny. Nie był gotowy
na to, by zrobić to samo, co on, jednak w dziwny sposób pochlebiało mu to.
-
Przepraszam, nie jestem w stanie zrobić tego samego. – Jego głos był cichy,
napięty, głowę miał opuszczoną i doprawdy nie wiedział, jak się zachować. Po
wypowiedzeniu tego, krótkiego zdania poczuł pod brodą palec i jego podbródek
został podniesiony tak, by patrzył w oczy kochanka.
-
Nie oczekuję tego. – Lekki pocałunek, który poczuł na ustach był zarazem
pocieszający, jak i dający znać, że mężczyzna nie jest na niego zły. – To ja
czułem taką potrzebę, ty nie musisz robić tego samego. Może kiedyś, jak
będziesz gotowy, ale nie teraz. – Wygiął się trochę w bok sięgając po
ściereczkę porzuconą na blacie i podał ją chłopakowi. Za chwilę będzie mógł
umyć dłoń, teraz jednak potrzebował go do siebie przytulić.
Chciał
tego i wiedział, że Młody nie będzie miał nic przeciw. Przyciągnął drobniejsze ciało
do swojej klatki piersiowej, oplótł go swoimi ramionami i pocałował w szyję,
kładąc na chwilę głowę na obojczyku chłopaka. Czuł się szczęśliwy. To słowo chyba najlepiej oddawało jego sytuację. Nie
dość, że chłopak mu wybaczył, był zdrowy (no, prawie), to jeszcze oddał mu pod
opiekę swe ciało.
Nie
spodziewał się tego w dniu dzisiejszym.
jejku super! ciesze się ,ze się pogodzili !
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony szkoda ,ze niedługo skończy się historia Josha i Farida .No ale każda historia ma swój koniec .:)
Ważne aby się dobrze skończyło :D
Tak, każda historia ma swój koniec. Z jednej strony to dobrze, z drugiej... niekoniecznie :) Mam nadzieję, że będę dalej pisać, ale nie jestem tego pewna :)
UsuńNaprawdę uda Ci się to tak szybko skończyć? Szkoda ;( Ale mam nadzieję, że coś jeszcze dla nas napiszesz ^^
OdpowiedzUsuńJosh to faktycznie dziecinny, impulsywny i niemyślący dupek. Jednak dalej jest moją ulubioną postacią ^^ No i rasowo się pogodzili. Małe macanki i po problemie. Gdyby wszystko dało się tak rozwiązać, ech xd Pisz szybciutko następny rozdział.
Dużo weny ;)
Szkoda ze to juz coraz blizej konca, ale masz racje ze nie ma co przeciagac. Jednak przykro sie rozstac z postaciami glownie z Aralielem i Joshem:(
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze nie bedzie to twoje ostatnie opowiadanie. Bardzo lubie postacie, ktore tworzysz i z checia przeczytam wiecej :)
MIKA
Oj, kochana. Nie tylko tobie trudno rozstać się z Aralielem i Joshem. Mnie ogólnie jest trudno rozstać się ze wszystkimi postaciami. Towarzyszyły mi pół roku. Jak dla mnie... Szmat czasu. Ja też mam nadzieję, że nie będzie to moje ostatnie opowiadanie.
UsuńOch ta wredna maszyna, tyle musiałam czekać... Ale warto było :) Wkurzony Josh, no normalnie nie wytrzymałam i śmiałam się jak głupia :) Rewelacja. Szkoda, że opowiadanie zbliża się do końca, ale masz rację - nie ma sensu ciągnąć go na siłę - wiem coś o tym, co wtedy wychodzi. Chyba i moje muszę skrócić :) Dobrze, ze Farid i Josh się pogodzili. Scenka Josh-Araliel też ciekawa XD Wcale mu się nie dziwię, że tak zareagował... No cóż, na razie tyle w temacie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ach ta technika... martwiłam się o ciebie. podzielam zdanie poprzedników, szkoda że opowiadanie się kończy bo piszesz naprawdę super, ale rozumiem że nie ma sensu ciągnąć czegoś na siłę, liczę że napiszesz coś jeszcze, a może nawet wrócisz kiedyś do tego opowiadania i napiszesz kolejną część :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że się martwiłaś. Wybacz. Nie miałam pojęcia, że rozdział się nie pojawił. Ja też mam nadzieję, że to nie koniec mojego pisania. Chociaż na tą chwilę ilość pomysłów jest równa zero :) Co do dalszej części opowiadania... Myślałam nad tym. Przyznaję się. Ale decyzji nie podjęłam.
UsuńUwielbiam zqzdrosnego Josha. Jest taki podniecający :D
OdpowiedzUsuńW ogole rozdział bardzo mi sie podobał, warto było na niego dluzej poczekać.Oczywiscie końcówka to wisienka na torcie :3
Będziesz pisac cos nowego, nie zostawisz nas przeciez po Mlodym :) poczekamy na wene, pomysl i wykonanie
Pozdrawiam, caluje
Hej,
OdpowiedzUsuńrozdział jest cudowny.... Josh taki zazdrosny, och to było rewelacyjne... ale koniec końców Farid mu wybaczył....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Sceny yaoistyczne...
OdpowiedzUsuńDlaczego jesteś w nich taka zajebista? *^*
Zdradź swój sekret!
Btw. Dobrze, że szybko się pogodzili.
Witam,
OdpowiedzUsuńrozdział jest naprawdę cudowny.... och Josh jesteś taki zazdrosny, to słodke, ale dobrze, że Farid mu wybaczył....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńoch ten rozdział jest naprawdę fantastyczny.... Josh zazdrosny jest taki słodki, ale cieszę się, że Farid mu wybaczył...
weny życzę na pomysły na nowe historie...
Pozdrawiam serdecznie Iza