Josh wszedł do domu wkurwiony. Skąd mógł wiedzieć, że
chłopak się ukrywa? Nie zamierzał pozwolić mu odejść, ale z doświadczenia
wiedział, że nerwy nic nie dają, a tylko mogą pogorszyć sytuację. Wolał dać
czas nastolatkowi na odreagowanie złości, zresztą to samo zafunduje sobie. Z drugiej
strony widząc jego postawę, mógł się domyślić. Mało kto w okresie szkolnym,
przyznaje się do swojej orientacji seksualnej, jeżeli jest inna, niż
aprobowana. Kurwa. Miał ochotę się napić. Wiedział, że to nie był dobry sposób
rozwiązywania problemów, ale miał w planach wypić drinka w tym tygodniu. Co za
różnica, czy zrobi to wcześniej, czy później? Doskonale wiedział, że
udupił sprawę. Dosłownie rzecz ujmując, ale teraz musiał zastanowić się jak
rozwiązać całą tę sytuację.
***
Araliel odebrał telefon od Farida. Spodziewał się, że
nastolatek opowie mu o czymś miłym, co zrobił dla niego Josh, a ten płakał mu w
słuchawkę nie wiedząc, co zrobić. Poznał chłopaka na tyle, aby wiedzieć, że
taka sytuacja zdarza się dość rzadko. Większość osób załamałaby się już
wcześniej, najwyraźniej jednak okoliczności, które chciał mu wypłakać
nastolatek, przeważyły szalę tego wszystkiego. Przerwał mu w połowie zdania.
- Będę u ciebie za pół godziny. – Rozłączył się nie
czekając na odpowiedź i poszedł do gabinetu Diego. – Kochanie muszę wyjść. –
Wzrok kochanka roztapiał mu serce. Cholera, znów był tak cholernie zakochany.
- Coś się stało? – A jednak znał go doskonale. Zdawał
sobie sprawę, jak przykładał się do wszystkiego, dlatego sam fakt, że chciał
wyjść był dość dziwny.
- Farid i Josh. Chcę to rozwiązać, nim chłopak z niego
zrezygnuje.
- Aż tak źle? – Kiwnięcie głowy potwierdziło jego
przypuszczenia. - A wiesz przynajmniej, o co chodzi?
-
Josh pocałował Młodego na oczach całej szkoły, wiesz jak on się o to wkurzył? Zresztą,
wcale mu się nie dziwię. On się nie wydał, nikt nie wiedział o tym, że jest
gejem, jego reakcja była do przewidzenia. Choć wydaje mi się, że nie zachował
się sprawiedliwie.
-
Kochanie, idź do Farida, dobrze mu to zrobi, a opowiesz wszystko, jak wrócisz.
Przynajmniej będziesz wszystko dobrze wiedział.
-
Widzę, że chcesz się mnie pozbyć, chociaż nie mam pojęcia, co planujesz - mruknął
do swojego kochanka, po czym wyszedł.
Wolał
nie wiedzieć, o co dokładnie chodzi, zresztą Diego zachowywał się tak tylko
wtedy, gdy planował jakąś niespodziankę. Jego zachowanie się zmieniało, nagle
stawał się tajemniczy i zaczynał ukrywać pewne rzeczy. Zaczynała zżerać go ciekawość.
Musiał ją jakoś stłamsić, żeby nie zepsuć sobie dnia.
***
Farid
siedział podłamany w salonie. Nie wiedział, czy zrobił dobrze, czuł się z tym
wszystkim bardzo niepewnie, niekomfortowo. Doskonale zdawał sobie sprawę, że
zachował się nieadekwatnie do sytuacji, w końcu Josh nic nie wiedział o tym, że
się ukrywa, ale do jasnej cholery, nie każdy jest tak odważny jak ten
mężczyzna, żeby od tak zrobić coming out. Teraz bał się, jak zareagują pewne
osoby w jego szkole. Ok, przyjaciele dawali mu swoje wsparcie, jednak czuł się
niepewnie odnośnie ogółu. Ta sytuacja była tak dziwna, że trudno sobie
wyobrazić pozytywne zakończenie.
Oczywiście
zdawał sobie sprawę z konsekwencji, jakie go mogą spotkać, ale akurat tego
najmniej się obawiał. Skoro odrzucił Josha, znów będzie musiał znaleźć pracę.
Poza tym, nie wiedział, jak przyjmie to Araliel i Diego. Skoro to właśnie oni
załatwili mu osobę, która zaoferowała się, by o niego zadbać, za tak
specyficzny rodzaj relacji. Nie miał pomysłu na rozwiązanie tak trudnej dla
niego sytuacji.
Kurwa.
No to się doigrał na własne życzenie. Ale nie potrafił się powstrzymać. Może to
był rodzaj próby dla mężczyzny, sam nie wiedział. Nawet to dobrze, że wyszedł i
go zostawił. Obaj się na sobie w jakiś sposób odegrali. Tylko cholera jasna,
czemu serce go bolało. Nie mógł tego zrozumieć, przecież nawet nie kochał
Josha. Fakt, dał mu się pieścić oraz sam to robił, jednak to było bardziej z
poczucia obowiązku. Fakt, faktem, że mężczyzna nie kazał mu tego robić, ale...
Nie, nie będzie się tym wyręczał i usprawiedliwiał.
Nie
wiedząc kiedy, zakochał się w nim. To nie mogło być zauroczenie, nie bolałoby
aż tak. Gdy w jego głowie pojawiła się ta myśl, poczuł się jeszcze gorzej,
chociaż znając jego, dwa dni zajmie mu zebranie odwagi i pójście do mężczyzny.
Może będzie lepiej, gdy da im obu trochę czasu.
Usłyszał
otwieranie drzwi. Będzie musiał zadzwonić po pizzę, bo nic nie ugotował. Nie
miał do tego głowy, a dziewczyny miały zajęcia dopiero na dwunastą. Zapewne
zjadły coś przed wyjściem, a także w szkole, ale wolałby, żeby zjadły jakiś
bardziej pożywny posiłek. No trudno. Musiał sobie jakoś z tym poradzić. Od
czego jest jedzenie na telefon.
-
Gdzie jesteś? - Standardowe pytanie, gdy wszyscy wracają do domu.
- W
salonie. Przyjdźcie tutaj, musimy pogadać. - Musiał im to wszystko wyjaśnić.
Obiecał sobie, że nie powie niczego Anne, jednakże musiał złamać swoją
obietnicę. Musiała poznać prawdę.
Czuł
się z tym okropnie, jednakże nie chciał, by Bianka sama się wszystkim martwiła.
Być może nie było to uczciwe, niemniej jednak jego młodsza siostra musiała
sobie z tym wszystkim radzić sama. Nie miała z kim porozmawiać, a w ten sposób
oczyści całą tę powolną sytuację rodzinną. Mimo wszystko zamierzał to zrobić
dopiero po odwiedzinach Araliela.
-
Hej, czemu tu siedzisz.? - Anne jak zwykle była bardzo dociekliwa. - Co dzisiaj
na obiad?
-
Za niedługo będę miał gościa i prosiłbym, żebyście nam nie przeszkadzały. To
będzie dość ciężkie. Araliel jest moim przyjacielem. - Błysk w oczach Bianki
powiedział mu wszystko. Wiedziała, kto przychodzi. - Jest także partnerem
mojego szefa, dlatego muszę was o to prosić.
-
Nie ma problemu. Mamy jutro kartkówkę z matmy, więc i tak nie możemy ci za
bardzo przeszkadzać. To, co dzisiaj na obiad?
-
Pizza. Nie miałem głowy do gotowania. - Bianka sięgnęła po telefon i znalazła
numer ich ulubionej pizzerii.
Przypuszczała,
czemu jej brat nie miał do niczego głowy. Gdy dokonała zamówienia, usiadła na
chwilę przy nim. Anne w tym czasie krzątała się w kuchni, przygotowując
talerze, sztućce i przyprawy do przeniesienia. Za kilka dni mieli jej ściągnąć
gips. Za dwa tygodnie miała się odbyć rozprawa o to, by Farid mógł adoptować
siostry. Zresztą musiały też iść do ciotki. Miała mieć kontrolę u siebie w
domu, czy jego siostry na pewno tam mieszkają, skoro kobieta pobiera za nie
pieniądze. To go denerwowało, nie chciała im oddawać tych pieniędzy za to, że
ich ukrywa. Okazało się, że nie jest tak miła, jak sądziła jego matka. Oni nie mieliby,
za co żyć, ale ona by ich kryła... Rewelacja, sukces jak cholera. Przynajmniej
miała możliwość odbić się trochę od dna. Mogła nakarmić dzieci. Przynajmniej
tyle dobrze. Nie potrafił być na nią o to zły. Zresztą jeszcze trochę i będzie
wszystko dobrze. Będą razem, za zgodą sądu i nie będzie musiał ukrywać, że
siostry u niego mieszkają. Chyba nikogo nie dziwiło, że są tutaj cały czas.
***
Araliel
stanął pod drzwiami domu nastolatka. Po chwili zastanowienia zadzwonił do
drzwi. Otworzyła mu Bianka, jednakże nie miał jeszcze okazji jej poznać, więc
nie wiedział, która jest która. Zresztą chłopak zapomniał wspomnieć, czy
młodsza z sióstr ma ściągnięty gips czy może jeszcze nie.
-
Cześć, jestem Araliel. Przyszedłem do twojego brata. A ty jesteś?
-
Bianka. - Podała mu dłoń, a zaraz potem wpuściła do domu. - Farid jest w
salonie, zaraz cię tam zaprowadzę. - W
rzeczywistości nie musiała tego robić. Nastolatek sam wyszedł po swojego
gościa.
Lubił
tego mężczyznę, ufał mu, dlatego też chciał z nim porozmawiać. Wiedział, że
mężczyzna mu doradzi, w końcu znał Josha lepiej od niego. Tylko jak mu to
wszystko wytłumaczyć. Zapewne za dużo nie zrozumiał, gdy płakał mu do
słuchawki.
-
Cześć. - Widząc postawę nastolatka, miał ochotę go przytulić.
Zastanawiał
się, co ten chłopak przeszedł, prócz śmierci rodziców, skoro był tak niepewny
siebie. Nagle go olśniło. Młody bał się, że odrzucą go za to, że nie dogadał
się z tym imbecylem. On rozumiał, że może tego nie uzgodnili, ale cholera. W
liceum do orientacji homoseksualnej przyznaje się jeden, ewentualnie czterech
uczniów, w zależności od ich ilości. Josh jako ten starszy i teoretycznie
mądrzejszy powinien to przewidzieć. Co innego, gdyby byli w zupełnie innym
miejscu, jednakże szkoła to dość specyficzne środowisko. I nie można tego nie
uwzględnić. Jednakże stało się, co się stało i nie ma sensu nad tym płakać.
Zgarnął nastolatka w swoje ramiona.
-
Nie przejmuj się Młody, wcale ci się nie dziwię, a sam mam ochotę nakopać mu do
tyłka. Jeżeli sami sobie z tym nie poradzicie, my wam pomożemy. Nie zamierzamy
z Diego cię przez to odrzucić. - Araliel poczuł łzy nastolatka na swojej podkoszulce.
Czyli jednak dobrze wyczuł.
Widział,
jak młodsza siostra chłopaka wymyka się z przedpokoju. Ciekawe, co Bianka
wiedziała, skoro nawet nie zareagowała. Przypuszczalnie Farid coś jej
powiedział, tylko ile? Drugie pytanie, które cisnęło mu się na usta to, czy
druga z sióstr też coś wie? W końcu wiedział, że chłopak chce je chronić, ale
czy to robił? Skomplikowane jak cholera. Jednak najważniejsze teraz było
zdecydować, jak to wszystko rozegrać.
-
Chodź proszę do salonu. Co ci podać do picia? - Po chwili mogli już spokojnie
rozmawiać.
Araliel słuchał tłumaczeń nastolatka
i wcale nie dziwił się jego reakcji. Całkiem prawdopodobne, że sam postąpiłby
podobnie, gdyby został tak potraktowany. Z drugiej strony nastolatek w tym
wszystkim także nie miał racji, a on sam nie był najlepszym przykładem do
naśladowania. Jakby nie było, przez jakiś czas dawał Diego ciche pozwolenie na
zdrady. W pewnym sensie sam był sobie winny. Ale wtedy popadł w jakieś dziwne
odrętwienie i sobie z tym wszystkim nie radził.
Sądził, że
zerwanie w przypadku tej dwójki jest jakimś jednym wielkim nieporozumieniem.
Obaj woleli zwiać zamiast walczyć o siebie nawzajem. Dwóch kretynów. Nie umiał
ich inaczej określić. Chcieli być ze sobą, a mimo to nie walczyli, tylko
odpuszczali. W końcu jednak musiał się ustosunkować do wypowiedzi nastolatka.
-
Faradzie, wiem, że Josh nie zachował się dobrze. W pewnym sensie sam jest sobie
winny. Jednak zauważ, że jest w tym trochę twojej winy. Gdybyś go słuchał, nie
miałbyś teraz takiego problemu na głowie, zapewne ten idiota ustosunkowałby się
do twojej wypowiedzi. Fakt, nie mamy na to gwarancji, jednakże prawda w waszym
przypadku leży po środku. Ani ty, ani on nie macie racji. – Młody pokiwał głową
na potwierdzenie. Sam doskonale zdawał sobie z tego sprawę, tylko, jak teraz
zawalczyć o to, co stracił?
Doskonale
zdawał sobie sprawę z tego, że źle zrobił, jednakże nie mógł powstrzymać
swojego wzburzenia. Był na skraju załamania nerwowego. Od dłuższego czasu miał
wrażenie, jakby czuł każdy mięsień, oprócz tego sądził, że gdyby się trochę
skupił, mógłby wyczuć każde połączenie nerwowe w swoim ciele. Był cały spięty,
marzył o dłuższym odpoczynku, kiedy nie musiałby się niczym przejmować, a
przynajmniej o porządnym, profesjonalnym masażu. Tylko jakoś szczerze wątpił, by
na godzinie się skończyło. Jego ciało i umysł błagały o litość. Nerwy groziły
przepaleniem, ciało złamaniem. Czuł się cały zesztywniały, wręcz skamieniały, w
pewnym momencie każdy ruch zaczął sprawiać mu ból przez ciągłe napięcie,
którego nie mógł rozładować. Raz udało mu się zrelaksować na jeden dzień, po
dość intensywnym spotkaniu z Joshem, ale to był TYLKO jeden raz.
Niektóre
osoby mogłyby stwierdzić, że zachowuje się jak rozchwiany emocjonalnie, jednak
było to dalekie od prawdy. Zachowywał się tak, a nie inaczej, ponieważ jego
ciało i psychika zbuntowany się przeciw temu, co działo się w jego życiu.
-
Co byś zrobił na moim miejscu? Nawet nie zawalczył, a podobno mu na mnie zależy,
czyli jednak kłamał? - Pytanie zawisło między nim, a mężczyzną. Żadna reakcja
nie była prawidłowa.
***
Josh
przeklinał nalewając sobie kolejnego, mocnego drinka. Spieprzył i doskonale
zdawał sobie z tego sprawę, to jednak nie usprawiedliwiało zachowania chłopaka.
Nawet nie był pewny, na kogo jest bardziej wkurwiony. Na siebie, czy na Młodego.
Zalewanie robaka nie było dobrym pomysłem. Tylko, co mu zostało w tym
przypadku? Nadal był podminowany, więc nie było sensu iść przepraszać. Farid
zresztą zapewne by go nie przyjął. Usłyszał pukanie do drzwi. Jakoś nie miał
ochoty ich otwierać, ale regularne walenie, które było wielce irytujące, nie
dawało możliwości spokojnego upicia się w trzy dupy. Przeklinając wszystko, na
czym świat stoi, poszedł do drzwi i otworzył je ze złością.
-
Czego? - Widok Diego, z czteropakiem piwa i butelką wódki w ręku był
odzwierciedleniem tego, co przypuszczał i właśnie, paradoksalnie w tym momencie
przestał się na niego gniewać.
Obaj
byli winni, teraz najważniejsze było, by odzyskać ponownie zaufanie nastolatka,
ale to dopiero jutro. Teraz musiał się napić. Przynajmniej tyle dobrze, że nie
będzie robił tego sam.
-
Jak miło się ze mną witasz przyjacielu. Ja tutaj przybywam jako wsparcie, a ty
mnie tak niemiło witasz. – Pewny siebie mężczyzna zaczął go irytować.
-
Jeżeli zamierzasz być wrzodem na dupie, to niestety muszę cię wyprosić. Alkohol
wypijemy kiedy indziej. – Jednakże człowiek przed nim, nie dał się tak łatwo
spławić, wepchnął go do przedpokoju, po czym zamknął za sobą drzwi.
-
Czasem jesteś naprawdę wkurzający. Ja tu z dobrym sercem do ciebie, a ty chcesz
mnie wyrzucić na zbity pysk. – W końcu udało mu się usłyszeć śmiech Josha. To
był dla niego znak, że już jest lepiej.
***
Araliela olśniło. Tu nawet nie chodziło o całą tę sytuację, tylko o to, że Josh nie zawalczył. Jak to wytłumaczyć nastolatkowi, żeby się nie przestraszył, a zarazem, żeby nie wydać Josha i jego tajemnic.
Araliela olśniło. Tu nawet nie chodziło o całą tę sytuację, tylko o to, że Josh nie zawalczył. Jak to wytłumaczyć nastolatkowi, żeby się nie przestraszył, a zarazem, żeby nie wydać Josha i jego tajemnic.
-
Zaznaczę od razu, że nie chodzi mi o zmianę tematu. Jednakże muszę to wiedzieć.
Ile wiesz o relacji Josha z jego ojcem. – Wiedział, że pytanie było
niespodziewane, trudne, a zarazem dające do myślenia. Spojrzenie jakie otrzymał
tylko go utwierdziło w tym, co mógł przypuszczać. Czasem chciałby widzieć o wiele
mniej, jednak miał zdolność zauważania pewnych reakcji i ich prawidłowej
interpretacji.
-
Mówił mi, że zawsze był szkolony, by zostać prezesem. Ojciec go nie doceniał,
nie akceptował, nie przytulał, obaj ze sobą walczyli, chociaż Josh uważa, że to
wszystko było dla jego dobra. Nikt nie wierzył w jego pomysły, dopóki nie
zaczął ich wdrążać jako prezes. Był uczony bardzo wielu rzeczy. Jego ojciec był
surowy, nieczuły, a zarazem go kochał na swój sposób. Wiem, że po każdej kłótni
się wyżywał, jednak nie powiedział jak. – Pokiwał głową. Czyli jednak chłopak
wiedział dużo więcej, niż mogłoby się wydawać.
-
Josh przychodził do nas. Co robił, nie muszę ci tłumaczyć. Przychodził zawsze
po kłótni z ojcem. To był jego sposób na wyładowanie się, chociaż nigdy nie
krzywdził naszych chłopców. Nie patrz tak na mnie. – Oczy Farida były duże jak
pięciozłotówki. – Nie bój się go, on nie zrobi ci krzywdy. Po prostu uprawiał
seks trochę ostrzej niż zazwyczaj. Jednak zawsze za zgodą, któregoś z
chłopaków. W końcu wytworzył w sobie nawyk, że po usłyszeniu zarzutów wychodzi.
Nie robi tego do końca świadomie. Robił tak przez ostatnie cztery lata, dlatego
też zareagował tak przy tobie. To jego sposób na nie wszczynanie kłótni.
Pozwala, by jego emocje i uczucia ostygły, tak samo jak emocje drugiej osoby i
zazwyczaj przychodzi na drugi dzień, czasem na trzeci, jeżeli się upije. I
wtedy może rozmawiać na spokojnie. Ma czas na przemyślenie wszystkiego. Nie
uciekł, nie zostawił cię, chociaż może to tak wyglądać. To wasza pierwsza
kłótnia, dlatego zareagował tak, a nie
inaczej. Będzie walczył. To mogę ci zagwarantować. Ale jak go znam. Zrobi to,
gdy już ochłonie i tylko wtedy. Wcześniej nie możesz na to liczyć. Po prostu
tak funkcjonuje, nie umie inaczej.
-
Czyli jednak zależy mu na mnie? – Araliel uśmiechnął się czule.
-
Tak, zależy mu na tobie. – Farid ponownie się rozpłakał i ukrył twarz w
dłoniach.
Poczuł
ulgę. Dlaczego o tym nie wiedział? Czemu był w tym wszystkim taki niepewny? Czy
aż tak nie ufał mężczyźnie, czy raczej bał się tego, że to mężczyzna go nie
pokocha?
- Kochasz
go?
Proste
pytanie, a jednak spowodowało, że ramiona nastolatka zatrzęsły się od szlochu.
Araliel przesiadł się na kanapę, obok nastolatka i przytulił go mocno do
siebie. Wiedział, że nie ma on wsparcia od nikogo, dlatego doceni ten gest. Nie
chciał widzieć załamanego i zapłakanego chłopaka, skoro zaczął widywać go
wesołym, uśmiechniętym. I tak za dużo przeżył. Gdy tylko objął Młodego poczuł
pod rękami, jak twarde mięśnie ma chłopak. Coś mu w tym nie grało. To nie było
naturalne. Były zbyt sztywne. Ucisnął jeden z nich, jednak w życiu nie
przypuszczałby, że chłopak zareaguje w taki sposób.
***
Diego pił bardzo mało, pozwalał by Josh się wygadał, poprzeklinał tyle, ile chciał, a zarazem wypił tyle, ile uważa za słuszne. Był dorosłym mężczyzną, więc nie zamierzał go powstrzymywać. Niektóre rzeczy, o których mówił były tak zabawne, że trudno mu było powstrzymać śmiech. Wymagało to od niego dużo samozaparcia i siły. Wszelako było to bardzo trudne. Chyba tylko odrobina współczucia pozwalała mu to wszystko zrozumieć.
Diego pił bardzo mało, pozwalał by Josh się wygadał, poprzeklinał tyle, ile chciał, a zarazem wypił tyle, ile uważa za słuszne. Był dorosłym mężczyzną, więc nie zamierzał go powstrzymywać. Niektóre rzeczy, o których mówił były tak zabawne, że trudno mu było powstrzymać śmiech. Wymagało to od niego dużo samozaparcia i siły. Wszelako było to bardzo trudne. Chyba tylko odrobina współczucia pozwalała mu to wszystko zrozumieć.
- Gcie ssiesz… - Diego nie zamierzał
dać się zatrzymać, tym bardziej, że Josh, ledwo żywy, leżał z głową na swoim
stole i od czasu do czasu przysypiał.
W
kuchni wyciągnął z kieszeni spodni, cztery tabletki aspiryny w listku. Przyszykował
szklankę zimnej wody, a także nalał jej do dzbanka. Bez krępacji przeszedł z
tym do sypialni przyjaciela i położył to na niskim stoliczku. Następnie udał
się do łazienki po wiaderko, które także zostawił koło łóżka. W trakcie picia,
tak pokierował rozmową, że jego przyjaciel sam z siebie rozebrał się z koszuli,
spodnie na początku zmienił na jakieś stare dresy, był bez skarpetek, kapci. To
wszystko mu ułatwiło. Gdy zrobił wszystko, co miał w planach ponownie wszedł do
salonu. Głośne chrapanie utwierdziło go w tym, że mężczyzna wymiękł. Diego wypił
tylko jedno piwo. Z tego, co zdążył zauważyć, przed jego przyjściem przyjaciel
był już po dwóch drinkach, a przy nim walnął trzy piwa i ćwierć wódki. Juto nie
będzie mu do śmiechu.
Wziął
Josha pod ramię i ciągnąc za sobą, dotarł jakoś do sypialni. Nie zamierzał go
już rozbierać, dlatego też uważając na to, by go nie obudzić, położył na łóżku,
przykrył lekką narzutą i wyszedł z pomieszczenia. Po chwili zastanowienia
złapał za ołówek, który leżał na stole w kuchni i wyrwał tył z kalendarza. Nie
jego wina, że wielki pan prezes nie ma w domu żadnych kartek, nie zapełnionych arcyważnymi dokumentami. Po zapisaniu wiadomości,
wrócił znów do sypialni, położył kartkę obok wody, wyciągnął zapasowe klucze z
szafeczki wiszącej przy drzwiach, zamknął za sobą i piechotą ruszył do domu. Po
chwili namysłu wyciągnął komórkę i zadzwonił do Araliela.
- I
jak kochanie, przeżyłeś? – Jego głos był ciepły, przymilny. – Ja wypiłem jedno
piwo i teraz wracam do domu. A ty, co robisz? – Lekko roztrzęsiony głos Araliela
zadziwił go, w momencie zawrócił słysząc prośbę kochanka.
-
Przyjdź do Młodego. Od Josha idziesz prosto, koło hipermarketu skręcasz w prawo
i znów idziesz prosto. Bianca obiecała, że po ciebie wyjdzie. Pokazałem jej
twoje zdjęcie.
-
Kochanie, co się stało do jasnej cholery? – Nigdy nie słyszał tak
zdenerwowanego partnera. Graniczyło to z cudem, żeby wyprowadzić go z
równowagi.
-
Farid płakał mi w ramię i go przytuliłem. Ale jego mięśnie były nienaturalnie
twarde. Gdy jedne z nich ucisnąłem wrzasnął i zemdlał. Wezwałem karetkę, ale
nie przyjechali. Teraz jest u niego ten twój znajomy… Lekarz i masażysta w
jednym. Próbuje coś zaradzić. Chłopak nadal jest nieprzytomny z bólu.
-
Kochanie, jestem już w połowie drogi, zaraz będę. – Nic nie mógł poradzić na
to, że biegł.
Chciał
przytulić swojego partnera, dać mu poczucie bezpieczeństwa. A poza tym, żal mu
było chłopaka. To, co się stało, nie świadczyło o niczym dobrym. Jednak miał
zaufanie do Erika i wiedział, że dobrze zajmie się młodym mężczyzną. Napisał
SMS-a do Josha. Doskonale zdawał sobie sprawę, że dzisiaj go nie odczyta, ale
musi o tym wiedzieć. Oby nie było to nic poważnego.
zawsze czytam notkę przed snem, tydzień temu miałam kłopoty z zaśnięciem bo nie miałam co czytać a dziś... stwierdzam że warto było czekać, tylko że porządnie mnie nastraszyłaś i jak ja teraz zasne???? poproszę happy end w kolejnej notce i gratuluje, zaskoczyłaś mnie bardzo pozytywnie
OdpowiedzUsuńNie chciałam, żebyś miała problemy ze snem :) Wybacz. A co do nastraszenia. Nie to było moim celem. Ale chyba następny rozdział cię pocieszy :)
UsuńAjj, mam nadzieję, że z Faridem to nic poważnego. No a Josh... Kurczę, niektórzy właśnie tak robią - wychodzą, żeby się nie awanturować. Nie wiem, czy to do końca dobry pomysł, ale chyba lepiej wyjść niż nawrzeszczeć na siebie i przez jakieś głupie parę słów stracić kogoś ważnego. Araliel i Diego zachowali się wspaniale - widać, że im zależy na Młodym. A Josh... No cóż, nie powinnam się śmiać, bo sytuacja wcale śmieszna nie jest, ale to jak opisałaś jego upijanie się, rozwaliło mnie. No, to chyba tyle na dzisiaj będzie... Z rana nie umiem za bardzo pisać komentarzy, zwłaszcza jak mi ząb dokucza... :) To na koniec jeszcze dwa słowa:
OdpowiedzUsuńROZDZIAŁ REWELACYJNY :)
Pozdrawiam
W końcu nowy rozdział :) Czytałam go z przyjemnością i uśmiechem. Pomimo kłótni i zemdlenia Farida są i dobre strony. Farid odkrył, że zakochał się w mężczyźnie i do tego miał okazje się wygadać przyjacielowi.Poza tym kłótnie są w każdym związku i teraz wie co robić.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że rozdział czytałaś z przyjemnością. Dokładnie, czasem kłótnie są potrzebne, moja babcia mówi, że "każdy związek musi się dotrzeć". A jak to będzie w przyszłości. Jeszcze się okaże :)
UsuńOjć, i tak twierdzę, że męczysz Młodego. Zwaliłaś na jego ramiona zbyt dużo, to teraz w ramach rekompensaty powinnaś go trochę porozpieszczać. Josh jest walnięty. I tyle w tym temacie. Zawału dostanie, jak odczyta, co się stało. Mam nadzieję, że tym razem szybciej ci pójdzie pisanie i będę miała więcej czasu na sprawdzenie i poprawę :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Josh wyszedł by nie robić awantury. Czasem tak trzeba. Człowiek ochłonie i można na spokojnie porozmawiać. W czasie kłótni można zbyt wiele powiedzieć, a słów nie da się cofnąć. Przez to można kogoś stracić. Obaj sobie poradzą. Wierzę w nich. ^^
OdpowiedzUsuńMatko matko!
OdpowiedzUsuńGratuluje zdanego egzaminu!
Biedny Młody...Josh zmięknie jak się okaże że Młodemu coś jest. Rozdział super :)
rurencja:)
Dziękuję :) Josh zmięknie, zmięknie, więc będzie dobrze :)
UsuńZapraszam w niedzielę:)
Mam nadzieję, że to nic poważnego i tylko uświadomi Młodemu i Joshowi jak bardzo im zależy na sobie. O! Taki mój plan! :D Podczas czytania wyłapałam kilka niewielkich błędów:
OdpowiedzUsuńDoskonale zdawał sobie sprawę, że udupił sprawę. - Powtórzenie. Można przeoczyć czytając cały rozdział, ale jak popatrzysz na samo zdanie, to ewidentnie widać. ;)
To nie mogło być zauroczenie, nie bolało by aż tak. - Bolałoby piszemy razem.
Mówił mi, że zawsze był szkolny, by zostać prezesem. - Tutaj literówka(tak mi się przynajmniej wydaje). Zamiast "szkolny", "szkolony".
Jednakże nic nie zmieni faktu, że uwielbiam to opowiadanie. ^.^
Josna
Josna dziękuję za wykazanie błędów. Jest w tym dużo mojej winy, bo Rerget miała jeden dzień na sprawdzenie. A wiadomo, że czytając po raz pierwszy czy drugi, nie zawsze jesteśmy w stanie wszystko wyłapać. Pisanie szło mi jak po grudzie i efekt jest taki, a nie inny. Twój plan mi się podoba, ale jak to będzie to się jeszcze okaże...:)
UsuńAjć, biorę winę na siebie za błędy. Głupio się jedynie usprawiedliwię, że miałam mało czasu na sprawdzenie rozdziału i z tego te niedociągnięcia.
OdpowiedzUsuńBiedny Farid, ciągle coś na niego spada... Czekam na chwilę, gdy w końcu będzie mógł być w pełni szczęśliwy i szczerze mówiąc boję się, że mogę czekać jeszcze długo.
OdpowiedzUsuńDoskonale nas przetrzymujesz i dziwne, ale za to cię kocham :) Z drugiej strony Josh mógłby szybciej ruszyć dupę i lecieć do Młodego, oczywiście gdy tylko wytrzeźwieje, nie chcemy przecież wypadku żadnego ^^ Ale serio. NIE CHCEMY ŻADNEGO WYPADKU ;)
Skończyłam definitywnie Przeszkody i tak jakoś mi dziwnie. Co mam dalej robić? :P To znaczy, pomysł na nową historię już jest, no ale mimo wszystko mi dziwnie.
Okk, pozdrawiam, całuję, życzę weny i czekam na wyjaśnienie, co jest Faridowi
Kirarin
Twojego bloga zaczelam czytac od rana, teraz skonczylam, musze przyznac ze ta historia bbaaardzo mnie wciagnela. Ciesze sie ze Farid pokochal Josha, martwie sie o niego. Oby nic mu niebylo. No ni czekam na kolejny rozdzial z niecierpliwoscia. Weeeeny!
OdpowiedzUsuńMini
Mini, witam cię na moim blogu :) Cieszę się, że tak szybko go przeczytałaś oraz, że spodobała ci się historia. :) Wiele to dla mnie znaczy. Już w niedzielę następny rozdział, więc wszystko się wyjaśni :)
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńrozdział bardzo mi się spodobał.... obyło się bez jakiś spięć... i jak widać podzielili się „robotą” jeden poszedł do jednego, drugi do drugiego.... Farid dowiedział się, że Josh nie zrezygnował, tylko wyszedł aby się uspokoić, przemyśleć, ochłonąć.... Nic złego się nie stało Faridowi? Już wyobrażam sobie reakcję Josha jak przeczyta ta wiadomość od Diego dotyczącą Farida ;]
Jak się cieszę, ze jutro sobota, a ja mam wi-fi w komórce ;D
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Cieszę się Basiu, że rozdział ci się podobał. Faridowi nic złego się nie stało :) Zresztą będziecie wiedzieć więcej już jutro :) Oj tak. Wiem coś o wi-fi. Mnie najbardziej przydaje się na uczelni :)
Usuń:)
Miłego dnia :)
Czemu jeszcze nie ma rozdziału??
OdpowiedzUsuńPisałaś, że następny rozdział będzie w niedzielę ;( Kiedy dodasz notkę?
OdpowiedzUsuńAutorka doda rozdział za tydzień, na razie nie ma dostępu do internetu z powodu wyjazdu.
UsuńPrzeczytałam wszystko i teraz napiszę jakiś sensowny komentarz. To co rzuciło mi się w oczy, a musiałam zapisać na kartce żeby nie zapomnieć ;)
OdpowiedzUsuńDużo piszesz o przeżyciach wewnętrznych bohaterów, jednak brakuje mi w tym emocji, co prawdopodobnie przyjdzie z czasem ;)
Co do dialogów, których na początku prawie nie było. Jestem maniakiem dialogów, uwielbiam jak postacie rozmawiają, każda w swoim stylu się wyraża itd. U Ciebie jest ten problem, że osoba wypowiadająca się mówi za dużo. Następuje taki potok niekontrolowanych myśli. Co odbiera się dosyć sztucznie. Tak ładnie sobie nabazgrałam na kartce brak kontroli nad "strumieniem myśli" ;p To widać też, kiedy piszesz o przeżyciach i przemyśleniach. Skaczesz czasami z wątku, do wątku. Nie panujesz czasami nad tym, co masz w głowie. Rozumiem, że to w przypływie weny. Ale to też wypracujesz ;)
A i miałam jeszcze wspomnieć o budowaniu napięcia. Kłótnia Araliela i Diego była za krótka (przynajmniej w moim odczuciu). Początkowe napięcie, było bardzo dobre. Jednak bardzo szybko zgasło. To Twoje opowiadanie, więc nie chcę Ci pisać, co powinien zrobić A. Jednak wydaj mi się, że gdybyś tę sytuację rozwiązała dopiero w następny rozdziale, wypadłoby to dużo lepiej. Zmusiłabyś czytelnika do myślenie o tej sytuacji i wyobrażania nie wiadomo jakich rzeczy. Jako twórca masz do tego całkowite prawo ;) Co jest właściwie bardzo przyjemne, tak trochę poznęcać się nad czytelnikiem.
Jeśli chodzi o Farida i Josha. To nie mam chyba nic do zarzucenia. Bardzo ładnie budujesz historię między nimi.
To chyba wszystko. Mam nadzieję, że nic z moich słów Cię nie uraziło ;)
Dużo weny ^^
Co się mu nagle stało :o
OdpowiedzUsuńMartwię się ;-;
Farid żyj!
Witam,
OdpowiedzUsuńrozdział wspaniały... obaj podzielili się „robotą” jeden poszedł do jednego, drugi do drugiego... mam nadzieję, że nic złego się nie stało Faridowi? już sobie wyobrażam reakcję Josha jak przeczyta wiadomość od Diego dotyczącą Farida ;] ;]
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniale... o tak Ararel i Digo podzielili się tą „robotą” i jeden z nich poszedł do Josha, a drugi do Farida... no mam nadzieję, że nic złego się nie stało Faridowi? już sobie wyobrażam reakcję Josha jak przeczyta wiadomość od Diego dotyczącą Farida ;] ;] ;]
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Iza