niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 20.


            Josh wszedł do domu wkurwiony. Skąd mógł wiedzieć, że chłopak się ukrywa? Nie zamierzał pozwolić mu odejść, ale z doświadczenia wiedział, że nerwy nic nie dają, a tylko mogą pogorszyć sytuację. Wolał dać czas nastolatkowi na odreagowanie złości, zresztą to samo zafunduje sobie. Z drugiej strony widząc jego postawę, mógł się domyślić. Mało kto w okresie szkolnym, przyznaje się do swojej orientacji seksualnej, jeżeli jest inna, niż aprobowana. Kurwa. Miał ochotę się napić. Wiedział, że to nie był dobry sposób rozwiązywania problemów, ale miał w planach wypić drinka w tym tygodniu. Co za różnica, czy zrobi to wcześniej, czy później? Doskonale wiedział, że udupił sprawę. Dosłownie rzecz ujmując, ale teraz musiał zastanowić się jak rozwiązać całą tę sytuację.

***

            Araliel odebrał telefon od Farida. Spodziewał się, że nastolatek opowie mu o czymś miłym, co zrobił dla niego Josh, a ten płakał mu w słuchawkę nie wiedząc, co zrobić. Poznał chłopaka na tyle, aby wiedzieć, że taka sytuacja zdarza się dość rzadko. Większość osób załamałaby się już wcześniej, najwyraźniej jednak okoliczności, które chciał mu wypłakać nastolatek, przeważyły szalę tego wszystkiego. Przerwał mu w połowie zdania.
            - Będę u ciebie za pół godziny. – Rozłączył się nie czekając na odpowiedź i poszedł do gabinetu Diego. – Kochanie muszę wyjść. – Wzrok kochanka roztapiał mu serce. Cholera, znów był tak cholernie zakochany.
            - Coś się stało? – A jednak znał go doskonale. Zdawał sobie sprawę, jak przykładał się do wszystkiego, dlatego sam fakt, że chciał wyjść był dość dziwny.
            - Farid i Josh. Chcę to rozwiązać, nim chłopak z niego zrezygnuje.
            - Aż tak źle? – Kiwnięcie głowy potwierdziło jego przypuszczenia. - A wiesz przynajmniej, o co chodzi?
- Josh pocałował Młodego na oczach całej szkoły, wiesz jak on się o to wkurzył? Zresztą, wcale mu się nie dziwię. On się nie wydał, nikt nie wiedział o tym, że jest gejem, jego reakcja była do przewidzenia. Choć wydaje mi się, że nie zachował się sprawiedliwie.
- Kochanie, idź do Farida, dobrze mu to zrobi, a opowiesz wszystko, jak wrócisz. Przynajmniej będziesz wszystko dobrze wiedział.
- Widzę, że chcesz się mnie pozbyć, chociaż nie mam pojęcia, co planujesz - mruknął do swojego kochanka, po czym wyszedł.
Wolał nie wiedzieć, o co dokładnie chodzi, zresztą Diego zachowywał się tak tylko wtedy, gdy planował jakąś niespodziankę. Jego zachowanie się zmieniało, nagle stawał się tajemniczy i zaczynał ukrywać pewne rzeczy. Zaczynała zżerać go ciekawość. Musiał ją jakoś stłamsić, żeby nie zepsuć sobie dnia.

***

Farid siedział podłamany w salonie. Nie wiedział, czy zrobił dobrze, czuł się z tym wszystkim bardzo niepewnie, niekomfortowo. Doskonale zdawał sobie sprawę, że zachował się nieadekwatnie do sytuacji, w końcu Josh nic nie wiedział o tym, że się ukrywa, ale do jasnej cholery, nie każdy jest tak odważny jak ten mężczyzna, żeby od tak zrobić coming out. Teraz bał się, jak zareagują pewne osoby w jego szkole. Ok, przyjaciele dawali mu swoje wsparcie, jednak czuł się niepewnie odnośnie ogółu. Ta sytuacja była tak dziwna, że trudno sobie wyobrazić pozytywne zakończenie.
Oczywiście zdawał sobie sprawę z konsekwencji, jakie go mogą spotkać, ale akurat tego najmniej się obawiał. Skoro odrzucił Josha, znów będzie musiał znaleźć pracę. Poza tym, nie wiedział, jak przyjmie to Araliel i Diego. Skoro to właśnie oni załatwili mu osobę, która zaoferowała się, by o niego zadbać, za tak specyficzny rodzaj relacji. Nie miał pomysłu na rozwiązanie tak trudnej dla niego sytuacji.
Kurwa. No to się doigrał na własne życzenie. Ale nie potrafił się powstrzymać. Może to był rodzaj próby dla mężczyzny, sam nie wiedział. Nawet to dobrze, że wyszedł i go zostawił. Obaj się na sobie w jakiś sposób odegrali. Tylko cholera jasna, czemu serce go bolało. Nie mógł tego zrozumieć, przecież nawet nie kochał Josha. Fakt, dał mu się pieścić oraz sam to robił, jednak to było bardziej z poczucia obowiązku. Fakt, faktem, że mężczyzna nie kazał mu tego robić, ale... Nie, nie będzie się tym wyręczał i usprawiedliwiał.
Nie wiedząc kiedy, zakochał się w nim. To nie mogło być zauroczenie, nie bolałoby aż tak. Gdy w jego głowie pojawiła się ta myśl, poczuł się jeszcze gorzej, chociaż znając jego, dwa dni zajmie mu zebranie odwagi i pójście do mężczyzny. Może będzie lepiej, gdy da im obu trochę czasu.
Usłyszał otwieranie drzwi. Będzie musiał zadzwonić po pizzę, bo nic nie ugotował. Nie miał do tego głowy, a dziewczyny miały zajęcia dopiero na dwunastą. Zapewne zjadły coś przed wyjściem, a także w szkole, ale wolałby, żeby zjadły jakiś bardziej pożywny posiłek. No trudno. Musiał sobie jakoś z tym poradzić. Od czego jest jedzenie na telefon.
- Gdzie jesteś? - Standardowe pytanie, gdy wszyscy wracają do domu.
- W salonie. Przyjdźcie tutaj, musimy pogadać. - Musiał im to wszystko wyjaśnić. Obiecał sobie, że nie powie niczego Anne, jednakże musiał złamać swoją obietnicę. Musiała poznać prawdę.
Czuł się z tym okropnie, jednakże nie chciał, by Bianka sama się wszystkim martwiła. Być może nie było to uczciwe, niemniej jednak jego młodsza siostra musiała sobie z tym wszystkim radzić sama. Nie miała z kim porozmawiać, a w ten sposób oczyści całą tę powolną sytuację rodzinną. Mimo wszystko zamierzał to zrobić dopiero po odwiedzinach Araliela.
- Hej, czemu tu siedzisz.? - Anne jak zwykle była bardzo dociekliwa. - Co dzisiaj na obiad?
- Za niedługo będę miał gościa i prosiłbym, żebyście nam nie przeszkadzały. To będzie dość ciężkie. Araliel jest moim przyjacielem. - Błysk w oczach Bianki powiedział mu wszystko. Wiedziała, kto przychodzi. - Jest także partnerem mojego szefa, dlatego muszę was o to prosić.
- Nie ma problemu. Mamy jutro kartkówkę z matmy, więc i tak nie możemy ci za bardzo przeszkadzać. To, co dzisiaj na obiad?
- Pizza. Nie miałem głowy do gotowania. - Bianka sięgnęła po telefon i znalazła numer ich ulubionej pizzerii.
Przypuszczała, czemu jej brat nie miał do niczego głowy. Gdy dokonała zamówienia, usiadła na chwilę przy nim. Anne w tym czasie krzątała się w kuchni, przygotowując talerze, sztućce i przyprawy do przeniesienia. Za kilka dni mieli jej ściągnąć gips. Za dwa tygodnie miała się odbyć rozprawa o to, by Farid mógł adoptować siostry. Zresztą musiały też iść do ciotki. Miała mieć kontrolę u siebie w domu, czy jego siostry na pewno tam mieszkają, skoro kobieta pobiera za nie pieniądze. To go denerwowało, nie chciała im oddawać tych pieniędzy za to, że ich ukrywa. Okazało się, że nie jest tak miła, jak sądziła jego matka. Oni nie mieliby, za co żyć, ale ona by ich kryła... Rewelacja, sukces jak cholera. Przynajmniej miała możliwość odbić się trochę od dna. Mogła nakarmić dzieci. Przynajmniej tyle dobrze. Nie potrafił być na nią o to zły. Zresztą jeszcze trochę i będzie wszystko dobrze. Będą razem, za zgodą sądu i nie będzie musiał ukrywać, że siostry u niego mieszkają. Chyba nikogo nie dziwiło, że są tutaj cały czas.

***

Araliel stanął pod drzwiami domu nastolatka. Po chwili zastanowienia zadzwonił do drzwi. Otworzyła mu Bianka, jednakże nie miał jeszcze okazji jej poznać, więc nie wiedział, która jest która. Zresztą chłopak zapomniał wspomnieć, czy młodsza z sióstr ma ściągnięty gips czy może jeszcze nie.
- Cześć, jestem Araliel. Przyszedłem do twojego brata. A ty jesteś?
- Bianka. - Podała mu dłoń, a zaraz potem wpuściła do domu. - Farid jest w salonie, zaraz cię tam zaprowadzę. -  W rzeczywistości nie musiała tego robić. Nastolatek sam wyszedł po swojego gościa.
Lubił tego mężczyznę, ufał mu, dlatego też chciał z nim porozmawiać. Wiedział, że mężczyzna mu doradzi, w końcu znał Josha lepiej od niego. Tylko jak mu to wszystko wytłumaczyć. Zapewne za dużo nie zrozumiał, gdy płakał mu do słuchawki.
- Cześć. - Widząc postawę nastolatka, miał ochotę go przytulić.
Zastanawiał się, co ten chłopak przeszedł, prócz śmierci rodziców, skoro był tak niepewny siebie. Nagle go olśniło. Młody bał się, że odrzucą go za to, że nie dogadał się z tym imbecylem. On rozumiał, że może tego nie uzgodnili, ale cholera. W liceum do orientacji homoseksualnej przyznaje się jeden, ewentualnie czterech uczniów, w zależności od ich ilości. Josh jako ten starszy i teoretycznie mądrzejszy powinien to przewidzieć. Co innego, gdyby byli w zupełnie innym miejscu, jednakże szkoła to dość specyficzne środowisko. I nie można tego nie uwzględnić. Jednakże stało się, co się stało i nie ma sensu nad tym płakać. Zgarnął nastolatka w swoje ramiona.
- Nie przejmuj się Młody, wcale ci się nie dziwię, a sam mam ochotę nakopać mu do tyłka. Jeżeli sami sobie z tym nie poradzicie, my wam pomożemy. Nie zamierzamy z Diego cię przez to odrzucić. - Araliel poczuł łzy nastolatka na swojej podkoszulce. Czyli jednak dobrze wyczuł.
Widział, jak młodsza siostra chłopaka wymyka się z przedpokoju. Ciekawe, co Bianka wiedziała, skoro nawet nie zareagowała. Przypuszczalnie Farid coś jej powiedział, tylko ile? Drugie pytanie, które cisnęło mu się na usta to, czy druga z sióstr też coś wie? W końcu wiedział, że chłopak chce je chronić, ale czy to robił? Skomplikowane jak cholera. Jednak najważniejsze teraz było zdecydować, jak to wszystko rozegrać.
- Chodź proszę do salonu. Co ci podać do picia? - Po chwili mogli już spokojnie rozmawiać.
            Araliel słuchał tłumaczeń nastolatka i wcale nie dziwił się jego reakcji. Całkiem prawdopodobne, że sam postąpiłby podobnie, gdyby został tak potraktowany. Z drugiej strony nastolatek w tym wszystkim także nie miał racji, a on sam nie był najlepszym przykładem do naśladowania. Jakby nie było, przez jakiś czas dawał Diego ciche pozwolenie na zdrady. W pewnym sensie sam był sobie winny. Ale wtedy popadł w jakieś dziwne odrętwienie i sobie z tym wszystkim nie radził.
Sądził, że zerwanie w przypadku tej dwójki jest jakimś jednym wielkim nieporozumieniem. Obaj woleli zwiać zamiast walczyć o siebie nawzajem. Dwóch kretynów. Nie umiał ich inaczej określić. Chcieli być ze sobą, a mimo to nie walczyli, tylko odpuszczali. W końcu jednak musiał się ustosunkować do wypowiedzi nastolatka.
            - Faradzie, wiem, że Josh nie zachował się dobrze. W pewnym sensie sam jest sobie winny. Jednak zauważ, że jest w tym trochę twojej winy. Gdybyś go słuchał, nie miałbyś teraz takiego problemu na głowie, zapewne ten idiota ustosunkowałby się do twojej wypowiedzi. Fakt, nie mamy na to gwarancji, jednakże prawda w waszym przypadku leży po środku. Ani ty, ani on nie macie racji. – Młody pokiwał głową na potwierdzenie. Sam doskonale zdawał sobie z tego sprawę, tylko, jak teraz zawalczyć o to, co stracił?
            Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że źle zrobił, jednakże nie mógł powstrzymać swojego wzburzenia. Był na skraju załamania nerwowego. Od dłuższego czasu miał wrażenie, jakby czuł każdy mięsień, oprócz tego sądził, że gdyby się trochę skupił, mógłby wyczuć każde połączenie nerwowe w swoim ciele. Był cały spięty, marzył o dłuższym odpoczynku, kiedy nie musiałby się niczym przejmować, a przynajmniej o porządnym, profesjonalnym masażu. Tylko jakoś szczerze wątpił, by na godzinie się skończyło. Jego ciało i umysł błagały o litość. Nerwy groziły przepaleniem, ciało złamaniem. Czuł się cały zesztywniały, wręcz skamieniały, w pewnym momencie każdy ruch zaczął sprawiać mu ból przez ciągłe napięcie, którego nie mógł rozładować. Raz udało mu się zrelaksować na jeden dzień, po dość intensywnym spotkaniu z Joshem, ale to był TYLKO jeden raz.
Niektóre osoby mogłyby stwierdzić, że zachowuje się jak rozchwiany emocjonalnie, jednak było to dalekie od prawdy. Zachowywał się tak, a nie inaczej, ponieważ jego ciało i psychika zbuntowany się przeciw temu, co działo się w jego życiu.
- Co byś zrobił na moim miejscu? Nawet nie zawalczył, a podobno mu na mnie zależy, czyli jednak kłamał? - Pytanie zawisło między nim, a mężczyzną. Żadna reakcja nie była prawidłowa.

***

Josh przeklinał nalewając sobie kolejnego, mocnego drinka. Spieprzył i doskonale zdawał sobie z tego sprawę, to jednak nie usprawiedliwiało zachowania chłopaka. Nawet nie był pewny, na kogo jest bardziej wkurwiony. Na siebie, czy na Młodego. Zalewanie robaka nie było dobrym pomysłem. Tylko, co mu zostało w tym przypadku? Nadal był podminowany, więc nie było sensu iść przepraszać. Farid zresztą zapewne by go nie przyjął. Usłyszał pukanie do drzwi. Jakoś nie miał ochoty ich otwierać, ale regularne walenie, które było wielce irytujące, nie dawało możliwości spokojnego upicia się w trzy dupy. Przeklinając wszystko, na czym świat stoi, poszedł do drzwi i otworzył je ze złością.
- Czego? - Widok Diego, z czteropakiem piwa i butelką wódki w ręku był odzwierciedleniem tego, co przypuszczał i właśnie, paradoksalnie w tym momencie przestał się na niego gniewać.
Obaj byli winni, teraz najważniejsze było, by odzyskać ponownie zaufanie nastolatka, ale to dopiero jutro. Teraz musiał się napić. Przynajmniej tyle dobrze, że nie będzie robił tego sam.
- Jak miło się ze mną witasz przyjacielu. Ja tutaj przybywam jako wsparcie, a ty mnie tak niemiło witasz. – Pewny siebie mężczyzna zaczął go irytować.
- Jeżeli zamierzasz być wrzodem na dupie, to niestety muszę cię wyprosić. Alkohol wypijemy kiedy indziej. – Jednakże człowiek przed nim, nie dał się tak łatwo spławić, wepchnął go do przedpokoju, po czym zamknął za sobą drzwi.
- Czasem jesteś naprawdę wkurzający. Ja tu z dobrym sercem do ciebie, a ty chcesz mnie wyrzucić na zbity pysk. – W końcu udało mu się usłyszeć śmiech Josha. To był dla niego znak, że już jest lepiej.

***

            Araliela olśniło. Tu nawet nie chodziło o całą tę sytuację, tylko o to, że Josh nie zawalczył. Jak to wytłumaczyć nastolatkowi, żeby się nie przestraszył, a zarazem, żeby nie wydać Josha i jego tajemnic.
- Zaznaczę od razu, że nie chodzi mi o zmianę tematu. Jednakże muszę to wiedzieć. Ile wiesz o relacji Josha z jego ojcem. – Wiedział, że pytanie było niespodziewane, trudne, a zarazem dające do myślenia. Spojrzenie jakie otrzymał tylko go utwierdziło w tym, co mógł przypuszczać. Czasem chciałby widzieć o wiele mniej, jednak miał zdolność zauważania pewnych reakcji i ich prawidłowej interpretacji.
- Mówił mi, że zawsze był szkolony, by zostać prezesem. Ojciec go nie doceniał, nie akceptował, nie przytulał, obaj ze sobą walczyli, chociaż Josh uważa, że to wszystko było dla jego dobra. Nikt nie wierzył w jego pomysły, dopóki nie zaczął ich wdrążać jako prezes. Był  uczony bardzo wielu rzeczy. Jego ojciec był surowy, nieczuły, a zarazem go kochał na swój sposób. Wiem, że po każdej kłótni się wyżywał, jednak nie powiedział jak. – Pokiwał głową. Czyli jednak chłopak wiedział dużo więcej, niż mogłoby się wydawać.
- Josh przychodził do nas. Co robił, nie muszę ci tłumaczyć. Przychodził zawsze po kłótni z ojcem. To był jego sposób na wyładowanie się, chociaż nigdy nie krzywdził naszych chłopców. Nie patrz tak na mnie. – Oczy Farida były duże jak pięciozłotówki. – Nie bój się go, on nie zrobi ci krzywdy. Po prostu uprawiał seks trochę ostrzej niż zazwyczaj. Jednak zawsze za zgodą, któregoś z chłopaków. W końcu wytworzył w sobie nawyk, że po usłyszeniu zarzutów wychodzi. Nie robi tego do końca świadomie. Robił tak przez ostatnie cztery lata, dlatego też zareagował tak przy tobie. To jego sposób na nie wszczynanie kłótni. Pozwala, by jego emocje i uczucia ostygły, tak samo jak emocje drugiej osoby i zazwyczaj przychodzi na drugi dzień, czasem na trzeci, jeżeli się upije. I wtedy może rozmawiać na spokojnie. Ma czas na przemyślenie wszystkiego. Nie uciekł, nie zostawił cię, chociaż może to tak wyglądać. To wasza pierwsza kłótnia, dlatego zareagował  tak, a nie inaczej. Będzie walczył. To mogę ci zagwarantować. Ale jak go znam. Zrobi to, gdy już ochłonie i tylko wtedy. Wcześniej nie możesz na to liczyć. Po prostu tak funkcjonuje, nie umie inaczej.
- Czyli jednak zależy mu na mnie? – Araliel uśmiechnął się czule.
- Tak, zależy mu na tobie. – Farid ponownie się rozpłakał i ukrył twarz w dłoniach.
Poczuł ulgę. Dlaczego o tym nie wiedział? Czemu był w tym wszystkim taki niepewny? Czy aż tak nie ufał mężczyźnie, czy raczej bał się tego, że to mężczyzna go nie pokocha?
- Kochasz go?
Proste pytanie, a jednak spowodowało, że ramiona nastolatka zatrzęsły się od szlochu. Araliel przesiadł się na kanapę, obok nastolatka i przytulił go mocno do siebie. Wiedział, że nie ma on wsparcia od nikogo, dlatego doceni ten gest. Nie chciał widzieć załamanego i zapłakanego chłopaka, skoro zaczął widywać go wesołym, uśmiechniętym. I tak za dużo przeżył. Gdy tylko objął Młodego poczuł pod rękami, jak twarde mięśnie ma chłopak. Coś mu w tym nie grało. To nie było naturalne. Były zbyt sztywne. Ucisnął jeden z nich, jednak w życiu nie przypuszczałby, że chłopak zareaguje w taki sposób.

***

            Diego pił bardzo mało, pozwalał by Josh się wygadał, poprzeklinał tyle, ile chciał, a zarazem wypił tyle, ile uważa za słuszne. Był dorosłym mężczyzną, więc nie zamierzał go powstrzymywać. Niektóre rzeczy, o których mówił były tak zabawne, że trudno mu było powstrzymać śmiech. Wymagało to od niego dużo samozaparcia i siły. Wszelako było to bardzo trudne. Chyba tylko odrobina współczucia pozwalała mu to wszystko zrozumieć.
            - Gcie ssiesz… - Diego nie zamierzał dać się zatrzymać, tym bardziej, że Josh, ledwo żywy, leżał z głową na swoim stole i od czasu do czasu przysypiał.
W kuchni wyciągnął z kieszeni spodni, cztery tabletki aspiryny w listku. Przyszykował szklankę zimnej wody, a także nalał jej do dzbanka. Bez krępacji przeszedł z tym do sypialni przyjaciela i położył to na niskim stoliczku. Następnie udał się do łazienki po wiaderko, które także zostawił koło łóżka. W trakcie picia, tak pokierował rozmową, że jego przyjaciel sam z siebie rozebrał się z koszuli, spodnie na początku zmienił na jakieś stare dresy, był bez skarpetek, kapci. To wszystko mu ułatwiło. Gdy zrobił wszystko, co miał w planach ponownie wszedł do salonu. Głośne chrapanie utwierdziło go w tym, że mężczyzna wymiękł. Diego wypił tylko jedno piwo. Z tego, co zdążył zauważyć, przed jego przyjściem przyjaciel był już po dwóch drinkach, a przy nim walnął trzy piwa i ćwierć wódki. Juto nie będzie mu do śmiechu.
Wziął Josha pod ramię i ciągnąc za sobą, dotarł jakoś do sypialni. Nie zamierzał go już rozbierać, dlatego też uważając na to, by go nie obudzić, położył na łóżku, przykrył lekką narzutą i wyszedł z pomieszczenia. Po chwili zastanowienia złapał za ołówek, który leżał na stole w kuchni i wyrwał tył z kalendarza. Nie jego wina, że wielki pan prezes nie ma w domu żadnych kartek, nie zapełnionych arcyważnymi dokumentami. Po zapisaniu wiadomości, wrócił znów do sypialni, położył kartkę obok wody, wyciągnął zapasowe klucze z szafeczki wiszącej przy drzwiach, zamknął za sobą i piechotą ruszył do domu. Po chwili namysłu wyciągnął komórkę i zadzwonił do Araliela.
- I jak kochanie, przeżyłeś? – Jego głos był ciepły, przymilny. – Ja wypiłem jedno piwo i teraz wracam do domu. A ty, co robisz? – Lekko roztrzęsiony głos Araliela zadziwił go, w momencie zawrócił słysząc prośbę kochanka.
- Przyjdź do Młodego. Od Josha idziesz prosto, koło hipermarketu skręcasz w prawo i znów idziesz prosto. Bianca obiecała, że po ciebie wyjdzie. Pokazałem jej twoje zdjęcie.
- Kochanie, co się stało do jasnej cholery? – Nigdy nie słyszał tak zdenerwowanego partnera. Graniczyło to z cudem, żeby wyprowadzić go z równowagi.
- Farid płakał mi w ramię i go przytuliłem. Ale jego mięśnie były nienaturalnie twarde. Gdy jedne z nich ucisnąłem wrzasnął i zemdlał. Wezwałem karetkę, ale nie przyjechali. Teraz jest u niego ten twój znajomy… Lekarz i masażysta w jednym. Próbuje coś zaradzić. Chłopak nadal jest nieprzytomny z bólu.
- Kochanie, jestem już w połowie drogi, zaraz będę. – Nic nie mógł poradzić na to, że biegł.

Chciał przytulić swojego partnera, dać mu poczucie bezpieczeństwa. A poza tym, żal mu było chłopaka. To, co się stało, nie świadczyło o niczym dobrym. Jednak miał zaufanie do Erika i wiedział, że dobrze zajmie się młodym mężczyzną. Napisał SMS-a do Josha. Doskonale zdawał sobie sprawę, że dzisiaj go nie odczyta, ale musi o tym wiedzieć. Oby nie było to nic poważnego.

24 komentarze:

  1. zawsze czytam notkę przed snem, tydzień temu miałam kłopoty z zaśnięciem bo nie miałam co czytać a dziś... stwierdzam że warto było czekać, tylko że porządnie mnie nastraszyłaś i jak ja teraz zasne???? poproszę happy end w kolejnej notce i gratuluje, zaskoczyłaś mnie bardzo pozytywnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałam, żebyś miała problemy ze snem :) Wybacz. A co do nastraszenia. Nie to było moim celem. Ale chyba następny rozdział cię pocieszy :)

      Usuń
  2. Ajj, mam nadzieję, że z Faridem to nic poważnego. No a Josh... Kurczę, niektórzy właśnie tak robią - wychodzą, żeby się nie awanturować. Nie wiem, czy to do końca dobry pomysł, ale chyba lepiej wyjść niż nawrzeszczeć na siebie i przez jakieś głupie parę słów stracić kogoś ważnego. Araliel i Diego zachowali się wspaniale - widać, że im zależy na Młodym. A Josh... No cóż, nie powinnam się śmiać, bo sytuacja wcale śmieszna nie jest, ale to jak opisałaś jego upijanie się, rozwaliło mnie. No, to chyba tyle na dzisiaj będzie... Z rana nie umiem za bardzo pisać komentarzy, zwłaszcza jak mi ząb dokucza... :) To na koniec jeszcze dwa słowa:
    ROZDZIAŁ REWELACYJNY :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu nowy rozdział :) Czytałam go z przyjemnością i uśmiechem. Pomimo kłótni i zemdlenia Farida są i dobre strony. Farid odkrył, że zakochał się w mężczyźnie i do tego miał okazje się wygadać przyjacielowi.Poza tym kłótnie są w każdym związku i teraz wie co robić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdział czytałaś z przyjemnością. Dokładnie, czasem kłótnie są potrzebne, moja babcia mówi, że "każdy związek musi się dotrzeć". A jak to będzie w przyszłości. Jeszcze się okaże :)

      Usuń
  4. Ojć, i tak twierdzę, że męczysz Młodego. Zwaliłaś na jego ramiona zbyt dużo, to teraz w ramach rekompensaty powinnaś go trochę porozpieszczać. Josh jest walnięty. I tyle w tym temacie. Zawału dostanie, jak odczyta, co się stało. Mam nadzieję, że tym razem szybciej ci pójdzie pisanie i będę miała więcej czasu na sprawdzenie i poprawę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, że Josh wyszedł by nie robić awantury. Czasem tak trzeba. Człowiek ochłonie i można na spokojnie porozmawiać. W czasie kłótni można zbyt wiele powiedzieć, a słów nie da się cofnąć. Przez to można kogoś stracić. Obaj sobie poradzą. Wierzę w nich. ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Matko matko!
    Gratuluje zdanego egzaminu!
    Biedny Młody...Josh zmięknie jak się okaże że Młodemu coś jest. Rozdział super :)

    rurencja:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Josh zmięknie, zmięknie, więc będzie dobrze :)
      Zapraszam w niedzielę:)

      Usuń
  7. Mam nadzieję, że to nic poważnego i tylko uświadomi Młodemu i Joshowi jak bardzo im zależy na sobie. O! Taki mój plan! :D Podczas czytania wyłapałam kilka niewielkich błędów:
    Doskonale zdawał sobie sprawę, że udupił sprawę. - Powtórzenie. Można przeoczyć czytając cały rozdział, ale jak popatrzysz na samo zdanie, to ewidentnie widać. ;)

    To nie mogło być zauroczenie, nie bolało by aż tak. - Bolałoby piszemy razem.

    Mówił mi, że zawsze był szkolny, by zostać prezesem. - Tutaj literówka(tak mi się przynajmniej wydaje). Zamiast "szkolny", "szkolony".

    Jednakże nic nie zmieni faktu, że uwielbiam to opowiadanie. ^.^

    Josna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Josna dziękuję za wykazanie błędów. Jest w tym dużo mojej winy, bo Rerget miała jeden dzień na sprawdzenie. A wiadomo, że czytając po raz pierwszy czy drugi, nie zawsze jesteśmy w stanie wszystko wyłapać. Pisanie szło mi jak po grudzie i efekt jest taki, a nie inny. Twój plan mi się podoba, ale jak to będzie to się jeszcze okaże...:)

      Usuń
  8. Ajć, biorę winę na siebie za błędy. Głupio się jedynie usprawiedliwię, że miałam mało czasu na sprawdzenie rozdziału i z tego te niedociągnięcia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Biedny Farid, ciągle coś na niego spada... Czekam na chwilę, gdy w końcu będzie mógł być w pełni szczęśliwy i szczerze mówiąc boję się, że mogę czekać jeszcze długo.
    Doskonale nas przetrzymujesz i dziwne, ale za to cię kocham :) Z drugiej strony Josh mógłby szybciej ruszyć dupę i lecieć do Młodego, oczywiście gdy tylko wytrzeźwieje, nie chcemy przecież wypadku żadnego ^^ Ale serio. NIE CHCEMY ŻADNEGO WYPADKU ;)


    Skończyłam definitywnie Przeszkody i tak jakoś mi dziwnie. Co mam dalej robić? :P To znaczy, pomysł na nową historię już jest, no ale mimo wszystko mi dziwnie.

    Okk, pozdrawiam, całuję, życzę weny i czekam na wyjaśnienie, co jest Faridowi
    Kirarin

    OdpowiedzUsuń
  10. Twojego bloga zaczelam czytac od rana, teraz skonczylam, musze przyznac ze ta historia bbaaardzo mnie wciagnela. Ciesze sie ze Farid pokochal Josha, martwie sie o niego. Oby nic mu niebylo. No ni czekam na kolejny rozdzial z niecierpliwoscia. Weeeeny!


    Mini

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mini, witam cię na moim blogu :) Cieszę się, że tak szybko go przeczytałaś oraz, że spodobała ci się historia. :) Wiele to dla mnie znaczy. Już w niedzielę następny rozdział, więc wszystko się wyjaśni :)

      Usuń
  11. Witam,
    rozdział bardzo mi się spodobał.... obyło się bez jakiś spięć... i jak widać podzielili się „robotą” jeden poszedł do jednego, drugi do drugiego.... Farid dowiedział się, że Josh nie zrezygnował, tylko wyszedł aby się uspokoić, przemyśleć, ochłonąć.... Nic złego się nie stało Faridowi? Już wyobrażam sobie reakcję Josha jak przeczyta ta wiadomość od Diego dotyczącą Farida ;]
    Jak się cieszę, ze jutro sobota, a ja mam wi-fi w komórce ;D
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się Basiu, że rozdział ci się podobał. Faridowi nic złego się nie stało :) Zresztą będziecie wiedzieć więcej już jutro :) Oj tak. Wiem coś o wi-fi. Mnie najbardziej przydaje się na uczelni :)
      :)
      Miłego dnia :)

      Usuń
  12. Czemu jeszcze nie ma rozdziału??

    OdpowiedzUsuń
  13. Pisałaś, że następny rozdział będzie w niedzielę ;( Kiedy dodasz notkę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorka doda rozdział za tydzień, na razie nie ma dostępu do internetu z powodu wyjazdu.

      Usuń
  14. Przeczytałam wszystko i teraz napiszę jakiś sensowny komentarz. To co rzuciło mi się w oczy, a musiałam zapisać na kartce żeby nie zapomnieć ;)
    Dużo piszesz o przeżyciach wewnętrznych bohaterów, jednak brakuje mi w tym emocji, co prawdopodobnie przyjdzie z czasem ;)
    Co do dialogów, których na początku prawie nie było. Jestem maniakiem dialogów, uwielbiam jak postacie rozmawiają, każda w swoim stylu się wyraża itd. U Ciebie jest ten problem, że osoba wypowiadająca się mówi za dużo. Następuje taki potok niekontrolowanych myśli. Co odbiera się dosyć sztucznie. Tak ładnie sobie nabazgrałam na kartce brak kontroli nad "strumieniem myśli" ;p To widać też, kiedy piszesz o przeżyciach i przemyśleniach. Skaczesz czasami z wątku, do wątku. Nie panujesz czasami nad tym, co masz w głowie. Rozumiem, że to w przypływie weny. Ale to też wypracujesz ;)
    A i miałam jeszcze wspomnieć o budowaniu napięcia. Kłótnia Araliela i Diego była za krótka (przynajmniej w moim odczuciu). Początkowe napięcie, było bardzo dobre. Jednak bardzo szybko zgasło. To Twoje opowiadanie, więc nie chcę Ci pisać, co powinien zrobić A. Jednak wydaj mi się, że gdybyś tę sytuację rozwiązała dopiero w następny rozdziale, wypadłoby to dużo lepiej. Zmusiłabyś czytelnika do myślenie o tej sytuacji i wyobrażania nie wiadomo jakich rzeczy. Jako twórca masz do tego całkowite prawo ;) Co jest właściwie bardzo przyjemne, tak trochę poznęcać się nad czytelnikiem.
    Jeśli chodzi o Farida i Josha. To nie mam chyba nic do zarzucenia. Bardzo ładnie budujesz historię między nimi.
    To chyba wszystko. Mam nadzieję, że nic z moich słów Cię nie uraziło ;)
    Dużo weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  15. Co się mu nagle stało :o
    Martwię się ;-;
    Farid żyj!

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam,
    rozdział wspaniały... obaj podzielili się „robotą” jeden poszedł do jednego, drugi do drugiego... mam nadzieję, że nic złego się nie stało Faridowi? już sobie wyobrażam reakcję Josha jak przeczyta wiadomość od Diego dotyczącą Farida ;] ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam,
    wspaniale... o tak Ararel i Digo podzielili się tą „robotą” i jeden z nich poszedł do Josha, a drugi do Farida... no mam nadzieję, że nic złego się nie stało Faridowi? już sobie wyobrażam reakcję Josha jak przeczyta wiadomość od Diego dotyczącą Farida ;] ;] ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń