Bianka miała już serdecznie dość słuchania o miłości swojej siostry do Eliota
oraz o tym, co robiła albo czego nie robiła ze swoim chłopakiem. Rzygała już serduszkowatym
wręcz humorem siostry, nic tylko by pierdoliła o swojej miłości nie zważając na
jej protesty. Co ją, kurwa, miało interesować to, że Eliot dał jej jakiś
prezent, czy też, że całowali się na przerwie, ukrywając przed oczami
nauczycieli.
- No, ale on jest taki słodki. Chciał mnie obronić
przed tym z 3a, jak ten zaczął mnie wyzywać, bo odrzuciłam jego uczucia.
Przecież dalej jestem z moim misiaczkiem.
Bian nadal posiadała w sobie minimalne pokłady cierpliwości. Wcale nie
pomagał jej fakt, że Farida nie było w domu. Miała ochotę wyjść i walnąć mocno
drzwiami, żeby wyładować swoją złość. Farid przynajmniej załagodziłby jakoś
spór, a teraz nie miały na to szans. Jej panowanie nad sobą było na poziomie
jednego procenta. Dawno nie czuła się tak wzburzona. Pierwszy raz zdarzyło jej
się, że chciała uderzyć swoją siostrę. Samą ją to dziwiło. Nigdy nie była
agresywna, tym bardziej w stosunku do bliźniaczki.
- A poza tym, Eliot stwierdził, że mamy miłego
brata. A wiesz... On ma fajnego kolegę, który by do ciebie pasował. Jest
wysoki, jak na swój wiek i w ogóle…
Może będzie tego żałować, ale już nie mogła tego
wytrzymać.
- Kurwa, Anne zamknij mordę! Nie mogę cię już
słuchać. Ciągle tylko misiaczek to, misiaczek tamto. Rzygać mi się chce tym twoim
misiaczkowaniem. Nie chce mi się słuchać o Eliocie, o tobie, o waszej
słodkiej, cukierkowej, pierdolonej miłości. Kocham cię nad życie, ale nie mogę
już tak dłużej. A co, jak ze sobą zerwiecie? Będziesz płakać jakby cię żywcem
ze skóry obdzierano. Tak, jak ostatnio. I nie będzie sposobu, żeby cię
uspokoić. Jeżeli masz do mnie jakikolwiek szacunek, jakąś dozę dobrych emocji,
skończ w końcu pierdolić ciągle o Eliocie i jego koledze. NIE CHCĘ tego
słuchać.
Widząc zranione spojrzenie bliźniaczki, odwróciła się na pięcie i zbiegła
ze schodów. Słyszała jeszcze, jak siostra wybuchła płaczem, zanim zdążyła ubrać
lekką kurtkę i walnąć drzwiami domu na „do widzenia”. Zraniła Anne, miała tego
pełną świadomość, jednakże jej siostra robiła to codziennie. Nie zważała na to,
czy ma ochotę zdobywać nowe informacje o jej związku. Ona też by się chciała
zakochać, ale zarazem nie brała tego pod uwagę. Jej uczucia były sprzeczne, ale
to, co robiła siostra wcale jej nie pomagało. Nigdy nie wierzyła w swaty, tym
bardziej, gdy próbowała ich jej siostra. Mogła ją kochać, szanować, być jej
przyjaciółką i powiernicą, ale nie zamierzała być zwykłym eksperymentem, by
udowodnić siostrze czy ta nadaje się do swatania ludzi. Nie znała chłopaka, o
którym mówiła Anne, zresztą Eliot miał dużo przyjaciół w innych szkołach,
jednak nie zamierzała się spotykać z kimś obcym, bo młodsza siostra jej
kazała. W dupie to miała! Jednak kto jak kto, ale ona znała Anne bardzo
dokładnie, dlatego nie zdziwiłaby się za bardzo, gdyby ta zołza bez jej zgody
ugadała się z tym nastolatkiem, czy też go zagadała tak, że ten by się zgodził
z nią umówić. Różnica w obu tych zdarzeniach była kolosalna. Gdy siostra się z
kimś ugadała, można było stwierdzić, że człowiek albo zna Anne bardzo długo i
wiedział, że nikt jej nie przegada, albo też wolał z nią nie walczyć, jak
zauważał pierwsze oznaki jej uporu. Bycie przegadanym przez dziewczynę nie było
niczym miłym. To, że miałeś własne zdanie a propos pewnej sytuacji nie
oznaczało, że odpuści swoją tyradę. W końcu miałeś serdecznie dość i zgadzałeś
się na wszystkie jej warunki, byleby mieć święty spokój. Wkurwiało ją to, że
Anne osiąga wszystko w tak łatwy sposób. Zawsze ma stos argumentów, by postawić
na swoim. Ludzie przejmują jej pomysł, jakby to był ich. Często też
wykorzystywała owe zdolności na nauczycielach. Bianka jednak nie wiedziała, czy
jest to związane z tym, że byli oni całkowicie nieświadomi jej zabiegów, czy
też po prostu poddawali się jej pieprzonemu urokowi. Ona była surowsza w
zachowaniu, bardziej oschła i dlatego nie była aż tak lubiana jak jej
bliźniaczka. Nie wliczając randek, wszędzie były zapraszane razem. Wszyscy
wiedzieli, że Anne nigdzie nie pójdzie, jeżeli nie będzie zaproszona Bianka.
Nie ważne było to, czy rzeczywiście pójdzie. Liczyło się samo zaproszenie. Tak
samo, jak wszyscy wiedzieli o zapraszaniu, tak samo wiedzieli, że Bian chodziła
na imprezy dwa, czy trzy razy do roku.
Mogłoby się wydawać, że trzynastolatki chodzą na balangi z alkoholem i nie
wiadomo, czym jeszcze. W rzeczywistości były to zwykłe spotkania towarzyskie w
większym gronie pod kontrolą rodziców w dni wolne od szkoły, a jedynymi dostępnymi
bąbelkami były te z napojów gazowanych. Gdyby chcieli, mogliby przemycić
alkohol pod stołem, jednakże każde z nich, mimo młodego wieku, miało wyznaczony
jakiś cel w życiu. A doskonale wiedzieli, że alkohol się temu nie przysłuży.
Przynajmniej nie z obecnością rodziców za ścianą. Czasami zdarzało się, że
któryś z nastolatków poprosił rodzeństwo o kupno alkoholu pod groźbą wyjawienia
jakiegoś sekretu rodzicom. Zazwyczaj zabieg ten odnosił dość duże skutki i
dostawali dwie puszki piwa na kilka osób. Nie można było się upić, ale mogli
jakoś rozgrzać swoje ciała nie szokując swoich rodziców odorem napojów
procentowych. Plusem całej tej sytuacji było to, że dziewczyny zawsze nosiły w
torebkach, czy też plecakach gumy, więc dzielili się nimi, by nie mieć żadnych
kłopotów. Zawsze im się to udawało i nikt nigdy się nie zorientował. Do czasu,
aż jedna z mam wyczuła wszystko na podkoszulku ich koleżanki. Dziewczyna oblała
się trochę piwem, a jej mama zrobiła aferę na pół miasta. Wszystkim im się
oberwało, ale nie mieli ich jak ukarać, skoro nikt ich nie przyłapał. Słowo
przeciw słowu, zero dowodów.
Idąc nerwowo przez chodnik, zatopiona w swoich myślach Bianka wpadła na
kogoś. Jeszcze jej tego, cholera, brakowało. Gdyby nie to, że ów ktosiek
chwycił jej ramię, zapewne upadłaby, obijając sobie wszystkie możliwe części
ciała, a przez to jej dzień wcale nie stałby się lepszy. Wkurzona, zareagowała
tak, jak to robią wszystkie dziewczyny w książkach.
- Cholera! Uważałbyś jak chodzisz! – Była zła,
cholernie zła. Nie ważne, że nie na tę osobę przed nią, ale przynajmniej dała
upust swoim emocjom.
Nawet nie wiedziała, czemu jest taka wkurzona. Nie było to związane tylko z
Anne i jej zachowaniem. Za tym wszystkim kryło się drugie dno, ale jeszcze nie
wiedziała jakie. Cholera!
- To nie ja nie patrzyłem, jak idę. Myślałem, że
podniesiesz głowę. Nie zdążyłem cię wyminąć, parłaś przez chodnik jak jakiś
czołg – usłyszała roześmiany głos nad głową. Miał ciepłe brzmienie, skojarzyło
jej się z gorącą czekoladą, sama nie wiedziała dlaczego. Podniosła w końcu
głowę i zaniemówiła na chwilę. Przed nią stał nastolatek, wyższy od niej, czemu
zresztą nie można się było dziwić przy jej dość niskim wzroście. Wiedziała, że
jej zachowanie jest durne, ale nie mogła powstrzymać rumieńca występującego na
jej twarz. Zresztą porównanie do czołgu było troszkę niemiłe i złośliwe, ale w
sumie chłopak przed nią miał rację.
- Wybacz. Byłam zła i nie zważałam na otoczenie. –
Czy jej się zdawało, czy to wszystko naprawdę tak durnie zabrzmiało? Czyli
wszystko w normie. Zawsze się tak zachowywała w sytuacjach stresowych.
- Nie przejmuj się. Czasem tak się dzieje. Ale nie
puszczę cię bez nagrody za uratowanie ci życia, a przynajmniej wszystkich
kości. Dodatkowo przeżyłem staranowanie. – Bianka nie mogła powstrzymać
śmiechu. Zapewne nie jedna dziewczyna za takie określenie by się obraziła. W
szczególności słysząc je od nieznanego chłopaka, ale ona się tym nie przejęła.
- Nie ma sprawy. Dam ci swój numer, ale będziesz
musiał się postarać. – Z dziwnym błyskiem w oku Bian wpisała swój numer w
komórkę. Po tym jak już się pożegnali, chłopak zerknął na wyświetlacz.
- Co za cholera. Już wiem, o co jej chodziło. – Bianka trochę złośliwe za
określenie jej mianem czołgu, trochę w formie żartu, ale także ciekawości, czy
chłopakowi będzie się chciało jej szukać, podała mu siedmiocyfrowy numer.
Poznany nastolatek będzie się musiał napracować, chcąc znaleźć odpowiednią
końcówkę numeru. Skąd wiedział, że musi znaleźć koniec, a nie - na przykład -
środek czy początek numeru? Nastolatka zamiast dwóch liczb wpisała dwie
gwiazdki jako zagadkę. Komórka jej tego nie utrudniła. Nie było zgłoszenia
„podany numer jest nieprawidłowy”, więc było wszystko dobrze.
Po tym spotkaniu postanowiła wrócić do domu i przeprosić siostrę. Przecież
to nie była jej wina, że była aż tak bardzo zauroczona w Eliocie i chciała o
tym poinformować cały świat. Było to męczące, ale musiała jej wyjaśnić swoje
zachowanie. Zawsze tak postępowały. Po tym, jak wcześniej myślała, że szkoda,
iż Farida nie ma w domu, teraz modliła się, by nadal się w nim nie pojawił.
Była tylko nastolatką. Mogła mieć ambiwalentne uczucia. Przynajmniej taką miała
nadzieję.
Farid wyszedł od Josha dopiero koło godziny
dwudziestej. Nie rozmawiał z mężczyzną na żaden poważny temat. Chociaż to
spotkanie po części można było takim nazwać. W końcu oddawał mu w ręce
większość swojego życia, a to nie było łatwe. Jednakże dzisiejsze spotkanie
nastroiło go dość pozytywnie. Ciemnowłosy niczego od niego nie wymagał. Po
prostu razem rozmawiali o tym, co który lubi robić w wolnym czasie, czego nie
lubią. Głównie dowiadywali się o sobie rzeczy podstawowych. Jak się okazało
obaj nie lubią jeździć konno. Farid po małym wypadku, Josh przez to, że był do
tego zmuszany. Mimo tego wszystkiego w umyśle nastolatka co chwilę pojawiało
się pytanie: czemu on to robi? W końcu mężczyzna go nie znał. Jeżeli
byłby zauroczony jego ciałem, miał już okazję, by się z nim przespać. Poza tym
wątpił, aby zainteresowało go to, co sądzi. Przynajmniej na początku.
W końcu słyszał tylko, jak rozmawia z Aralielem i nie miał za bardzo okazji
wtrącić się do rozmowy. Zresztą i tak w trakcie tych krótkich pogawędek z
szefem nie mówił nic o sobie, o tym jak żyje, tylko wymieniał najkrótsze
potrzebne informacje. Obecność tego człowieka zawsze go krępowała, ale nie
zważał na to, wiedząc, że będzie musiał się do tego przyzwyczaić. Nie było tak
źle, w końcu i tak wyszło lepiej, niż zakładał, ale nie wierzył, by jednym
powodem było to, że mężczyzna się w nim zauroczył. Działo się to tak rzadko,
zresztą nigdy od pierwszego wejrzenia, czy tym bardziej bez krótkiej rozmowy.
Nie umiał uwierzyć w czystość intencji tego człowieka, przynajmniej na razie.
Już i tak postanowił, że postara się trzymać jakoś na dystans, informując go
tylko o rzeczach najważniejszych, czy też o takich, o których wiedzą wszyscy.
Josh podobał mu się wizualnie. To prawda, ale nic więcej o nim nie
wiedział, oprócz tego, co zdążył wyczytać w Internecie, a tego też nie było za
dużo. Poza tym zawsze potrzebny jest czas, żeby poznać drugiego człowieka, a
oni do tej pory go nie mieli. Widać było, że mężczyzna nie udziela często
wywiadów, a jeśli już, to nie jest skłonny do mówienia o swoim życiu. A on,
mimo tego, że był laikiem w kwestiach firmowych, cenił ludzi, którzy nie mówili
o sobie za dużo w mediach. Widać było, że Josh ceni swoją prywatność, a Farid
potrafił to docenić, zaraz po tym, jak się wkurzył, gdy zdobył tak mało
informacji ze skarbnicy wiedzy jakim jest Internet. Posiadał jakieś
podstawowe informacje, na których mógł się opierać.
Będąc u niego w domu zauważył, że nie ma tam nic, co można by było uznać za
kobiecą rękę. Nie żeby był zazdrosny, ale nie wyobrażał sobie być w
związku z kimś, kto już kogoś ma. Nawet jeżeli byłby to najbardziej
popierdolony związek w całym wszechświecie. Nie i koniec. Mimo wszystko miał
swoje zasady. To, co wpoili mu rodzice, stało się jego kręgosłupem moralnym.
Już nie raz nie dał się ugiąć pod naporem oskarżeń, próśb i gróźb. Tym razem
także by się na to wszystko nie zgodził. Za bardzo cenił swoje poglądy, aby się
ich pozbyć bez walki. Na szczęście nikt tego od niego nie wymagał. Poza tym
widać było, że młody mężczyzna, który ma być jego kochankiem, sam dba o swój
dom. Kurze nie były dokładnie pościerane, a podłoga miała zacieki. Gdyby Josh
kogoś wynajmował, wszystkie przedmioty w jego domu lśniłyby czystością, a tak
nie było. Jednak był to zwyczajny dom.
Jego wnętrze było przytulne, ciepłe, dawało poczucie bezpieczeństwa. Gdyby
się czegoś bał, mógłby się tam chronić. Chociaż… Co on za głupoty plecie. Nie
mógłby się tam chować, czy też bywać tam częściej, niż będzie to potrzebne.
Zaburzy to jego poczucie równowagi. Teraz było dobrze. Mimo, że od czasu
śmierci rodziców nie minęło tyle czasu, by nie odczuwał w ogóle bólu, to zdawał
sobie sprawę, że jak na tak niedoświadczone rodzeństwo, doskonale sobie radzili
we trójkę. Nie jeden pozazdrościłby im tego, co razem osiągnęli, mimo
wszystkich tych przeciwności losu. Gdy był już pod drzwiami swojego domu,
przypomniał sobie o pewnej rzeczy.
- Ja pierdole! Skoro teraz jestem związany
umową z Joshem, nie będę miał dokumentów o stałym zatrudnieniu. Kurwa mać!
Musiał zadzwonić do Araliela. Jednak, gdy zobaczył, że godzina na zegarku wskazuje idealne dwudziestą drugą, postanowił odłożyć to do dnia następnego. Całą drogę przeszedł na nogach. Bliźniaczki stanęły na szczycie schodów, zdenerwowane jak diabli. No to miał przechlapane.
Musiał zadzwonić do Araliela. Jednak, gdy zobaczył, że godzina na zegarku wskazuje idealne dwudziestą drugą, postanowił odłożyć to do dnia następnego. Całą drogę przeszedł na nogach. Bliźniaczki stanęły na szczycie schodów, zdenerwowane jak diabli. No to miał przechlapane.
- Em. Cześć? – Jego głos był niepewny i doskonale o tym wiedział. Czuł się
zmęczony i po ponownych emocjach sprzed kilku dni, miał ochotę po prostu
zakopać się pod kołdrę.
- Czy chcesz nam coś powiedzieć bracie?
Miałeś wyjść na godzinę. Góra półtorej, bo nie wiedziałeś, o której
będziesz miał powrotny autobus. A ty, do jasnej cholery, wracasz po ponad
czterech godzinach. Nie odbierasz komórki, później masz ją wyłączoną, czy ty
wiesz, jak my się o ciebie martwiłyśmy?! – Farid zdziwił się wybuchem Bianki.
Nie wiedział, że to już drugi tego samego dnia. Jego spokojna, młodsza
siostrzyczka się wkurzyła. Było źle.
- Zasiedziałem się. Komórkę miałem wyciszoną, a
potem padła mi bateria. Nie chciałem, żebyście się martwiły. Wybaczcie waszemu
starszemu, niezdarnemu, zagapionemu bratu. – Po tym, jak posłał im
uspakajający, a zarazem złośliwy uśmiech, młodsza z sióstr machnęła ręką na
niego i poszła do pokoju. Jednak Anne dawała mu sygnały, by poszedł z nią do
swojego pokoju. Widział jej zmartwiony wzrok, ale nie wiedział jeszcze, o co
chodzi. Jego siostrzyczka nigdy nie była aż tak złośliwa. Po tym jak już
zamknął drzwi, pokazał Anne łóżko, by na nim usiadła, a sam zajął fotel.
- Nie przejmuj się – mruknęła cicho jego siostra.
– Mnie też się dzisiaj oberwało. Za to, jak ciągle mówię o Elliocie. Nie wiem,
czemu jest aż tak wściekła, ale nie wnikam w to. Wiesz, że czasem musi się
powściekać, by być później aż zanadto miłą.
Nastolatek pokiwał siostrze głową, że całkowicie
to rozumie. Zresztą powinien z nimi częściej przebywać. Ostatnimi czasy, nawet
jeśli był z nimi w jednym pomieszczeniu, odpływał myślami zupełnie gdzie
indziej, co oczywiście zauważyły. Jednakże same wiedziały, jaka
odpowiedzialność spoczywa na bracie i wolały mu wszystkiego nie utrudniać.
Wiadomo, miały swoje kryzysy, ale radziły sobie z nimi. Nie miały już mamy, by
się jej wyżalić z zachowania chłopaków, którego nie rozumiały, mimo to było
dobrze. Brat potrafił się nimi zaopiekować, skoro jeszcze mu ich nie odebrali.
Nie wiedziały, jak on to zrobił, ale okazało się całkowicie skuteczne. Mimo
całej tej sytuacji, niepewności i walki o lepsze jutro, Farid dał sobie radę,
chociaż żadne z nich się tego nie spodziewało. Walka o bliskich dodaje sił do
działania i do radzenia sobie w każdej sytuacji. Zastanawiało je jednak to, że
ich brat nie pracuje. Nie dostali jeszcze ubezpieczenia, a on planował wrócić
do szkoły. Skąd miał pieniądze? To pytanie odbijało się w ich głowach, a
odpowiedzi, jakie same sobie udzielały, wcale im się nie podobały. Już nie raz
rozmawiając ze sobą poruszyły temat prostytucji, ale po tym spojrzały na siebie
i stwierdziły, że to nie może być prawda. Ich brat był w domu w ciągu dnia i w
ciągu nocy. Nie licząc jednej, jedynej sytuacji, więc nie było możliwe, by
pracował. To, że nic im nie mówił i nie wyjaśniał tylko podsycało ich
niepewność. W dużej mierze blogi, które czytał ich brat, opisywały seks ucznia
z nauczycielem, albo prostytutki i jej kochanka, dla którego rzuca pracę.
Trzecią wersją opowiadań były te o prostytutce uczniu, oddającej się i
zakochującej w nauczycielu – kliencie. Pomieszanie z poplątaniem, ale dla nich
był to w pewien sposób podejrzany zbieg okoliczności. Faktem było, że znalazły
te wszystkie adresy przed wypadkiem, ale mimo wszystko myśl, że ich brat może
być prostytutką, nie mogła wyjść z ich głów.
Potrafiły udawać, kiedy chciały, że wszystko jest dobrze, jednakże martwiły
się o jedyną rodzinę, jaka im została. Bianka zadała jej raz pytanie, jak
próbowały rozwiać swoje pomysły, jakby zareagowała, gdyby prawdą okazało się,
że ich brat oddaje się obcym facetom, po to, by mogły przeżyć. Mając dość
bogatą wyobraźnię, najpierw poleciała zwymiotować, po czym przyszła do pokoju i
stwierdziła, że wolałaby chyba spać pod mostem. Obydwie znały prawo pracy. Jak
każdy nastolatek w pewnym momencie, chciały znaleźć pracę, ale okazało się to
niemożliwe z wiadomych względów. Zbierając swoją wiedzę uznały, że ich dziwny
pomysł jest całkiem możliwy. Ludzie nie chcieli przyjmować nikogo na czarno, a
oprócz tego nawet sądowne przyznanie niezależności, nie oznaczało, że wszystko
będzie od tej pory kolorowe.
Cholera, martwiły się o tego głupka, nie wiedząc, co wymyślił, a on męczył
się z tym wszystkim sam, chudł coraz bardziej i zmizerniał. Po wyjściu do
faceta zastanawiały się, czy on w ogóle istnieje. Czy może szedł raczej do
pracy. Mimo tego nie zapytały i nie zamierzały naciskać, by uzyskać
odpowiedź. Sam fakt, że ich brat wrócił wcześniej niż planował i od tej pory
nie wychodził aż do dzisiaj, mógł obalić ich teorię. Za dużo romansów. Za dużo.
A przynajmniej miały taką nadzieję.
Farid widząc, że Anne nad czymś bardzo głęboko myśli, po pewnym czasie
postanowił zasugerować siostrze, by poszła do pokoju, bo musi wykonać ważny
telefon. Jego siostrzyczka posłuchała bez szemrania, co można było uznać
za wysoce podejrzane, ale wolał mieć do niej tę odrobinę zaufania.
- Cześć Aralielu. – Farid nie musiał się już kłopotać z mówieniem do
srebrnowłosego per pan. Dzisiaj popołudniu dzwonił do mężczyzny, aby
poinformować go o tym, że idzie porozmawiać z Joshem. Ten, słysząc ciągle tytuł
pan, stwierdził w końcu, że ma tego serdecznie dość i jak nie
będzie go nazywał po imieniu, to mu krzywdę zrobi. Po tym, co Farid zobaczył w
gabinecie, a raczej reakcję mężczyzny na młodego pracownika, wolał nie
ryzykować.
– Chciałem się z tobą skontaktować w sprawie… hmm... mojej umowy o pracę...
Tak, tak, dokładnie o to chodzi.
Araliel także musiał się zastanowić, jak to wykombinować. Teoretycznie
Farid pracował nadal dla nich. W praktyce dla Josha i tak też było w umowie.
Nastolatek ciągle jest pod ich opieką, ale to Josh go utrzymuje. Cholera.
- Porozmawiam o tym z Diego. Mam nadzieję, że nie śpisz do północy? – Po
potwierdzeniu swojego przypuszczenia, mężczyzna mówił dalej. – Zadzwonię do
ciebie. Do północy. Jeżeli nie uda mi się wcześniej niczego dowiedzieć, napiszę
ci SMS-a albo zadzwonię jutro koło dziewiątej. Pasowałoby ci to? Nie jestem
pewny, bo to Diego jest bardziej sprawny w przepisach, a nie chcę ci robić
niepotrzebnej nadziei.
- Niech będzie po dziewiątej. Dziękuję. Wolę poczekać i mieć pewność, niż
być niecierpliwym i przypłacić to stratą rodziny. – Srebrnowłosy zdziwił się
tonem nastolatka. Chłopak zmienił się dość szybko. Przynajmniej to mógł
stwierdzić, znając go bardzo krótko. Gdy pierwszy raz spotkał chłopaka, ten był
niepewnym siebie nastolatkiem - zawstydzonym i pełnym wątpliwości, nie
ukrywającym swoich uczuć.
Teraz spotykał osobę pewniejszą siebie, wiedzącą, czego chce i do czego
dąży, aby to zyskać potrafił zawalczyć i domagać się tego. W tak krótkim czasie
młody mężczyzna bardzo się zmienił. Zdecydowanie na plus. Mimo pewnych
wątpliwości, starał się je ukrywać i nie robić z tego problemów. Był jeszcze
chwiejny w tym, co robił, ale wiedział, kiedy zachować się poważnie, a to
świadczyło o tym, że rodzice stworzyli mu bardzo mocny kręgosłup moralny, a
chłopak nie zamierzał się go wypierać. Cecha mało ceniona, ale pomocna w życiu.
Po zakończeniu rozmowy z nastolatkiem, postanowił udać się do swego
partnera, żeby dokładnie dowiedzieć się, jak wygląda sytuacja chłopaka.
Przypuszczał, że dokument dostanie od nich, chociaż jego zarobki będą znacznie
mniejsze, niż proponował to Josh. Mimo tego wystarczą one, by nastolatek mógł
adoptować osoby, na których mu tak zależy.
- Dieguś, mam sprawę. – Poważne oczy mężczyzny spoczęły na nim, po czym
usłyszał długie westchnięcie. Lubił uprzykrzać życie swojemu partnerowi, ale
nie o to mu dzisiaj chodziło. – Farid umowę ma na nas, czy na Josha? Wiem
oczywiście, że dając chłopakom niższą pensję na umowie, a wyższą w
rzeczywistości, w pewien sposób obchodzimy wysokie podatki... Jednak
młody musi dostać na umowie tyle, by utrzymać siostry i siebie na umiarkowanym poziomie,
plus drobne przyjemności. Chociaż, jak na zmywak, to i tak kwota 3 tysięcy jest
dość dziwna. Mogą nas przez to wezwać na przesłuchanie. I zrobić jakąś
kontrolę.– Araliel wypowiadając te słowa był cholernie poważny. Rudowłosy
wiedział, że jego kochanek ma rację. Jednakże znał kilku sędziów, którzy,
jeżeliby prowadzili sprawę, nie przypatrywali się tak dokładnie adresowi
zakładu pracy.
- Wiem o tym wszystkim. Muszę znać nazwisko jego prawnika i sędziego, który
wydawał wyrok o jego samodzielności. Jeżeli to jest ten człowiek, co myślę, to
nie będzie problemu. Cholera Araliel. Co się z nami dzieje? Walczymy o obcego
chłopaka. Nie jest członkiem naszej rodziny, nie znamy go długo, nie pracuje w
ogóle u nas, dokładnie rzecz ujmując. A my o niego walczymy, jakbyśmy go
chcieli obronić przed złem tego świata, pomóc mu w jego problemach, czego nie
robimy przy innych chłopakach. Nie mam pojęcia, czemu to się dzieje, czemu
nagle tak zmiękłem i stałem się taki wrażliwy. Wiesz, że zawsze miałem serce,
ale nie aż takie. I to mnie w tym wszystkim do szału doprowadza.
Srebrnowłosy wstał z wygodnego fotela i podszedł do swojego partnera.
Podniósł mu głowę, którą ten miał umieszczoną w dłoniach.
- Kochanie, starzejemy się. Kiedyś chciałeś mieć dziecko, ja także. Nie
mieliśmy na to szans, a teraz pojawiła się ta trójka. Nasi pracownicy są już
bardzo doświadczeni, jak przychodzą do tej pracy, mimo tego, że są dość młodzi.
Ale on nas urzekł swoją niewiedzą, swoją prawdomównością. Podświadomie
zaczęliśmy go traktować jak syna. Dlatego też o niego walczymy i zapewne
będziemy walczyć. Bo to koi w nas te wszystkie braki, które od zawsze
chcieliśmy zapełnić. Wszystkie wypaczenia, które kiedyś w nas były, bądź do
których sami się przyczyniliśmy, stają się łagodniejsze. Po prostu pokochaliśmy
tego chłopaka i jego siostry, mimo, że ich nie znamy. I tak uważam, chociaż
łamie to jedną z naszych podstawowych reguł, to powinniśmy kiedyś ich
odwiedzić. Wtedy, gdy jego siostry będą w domu. Nie zdradzać nic, prócz tego,
że jesteśmy przyjaciółmi ich brata. Chociaż z tego, co Farid raz mi o nich
opowiadał, to są cwane bestie i we wszystkim się orientują. Jak to Młody
określił: im bardziej chcę coś ukryć przed nimi, tym szybciej wychodzi to na
jaw. Wcale bym się nie zdziwił, jakby jego siostry już coś podejrzewały.
Nie mamy na to wpływu. Możemy ich tylko wspierać.
Złożył na ustach Diego delikatny pocałunek. W ten sposób, jak zwykle,
okazywał mu wsparcie.
Wstając rano rodzeństwo było delikatnie mówiąc niewyspane jak wszyscy
diabli. Każde z nich przewracało się przez pół nocy z boku na bok. Siostry
Farida zasnęły nad ranem, każda o innej godzinie, jednak sam nastolatek, widząc
wschodzące słońce poszedł do kuchni zrobić sobie kawę. Był zmęczony, ale
wiedział, że po wyjściu sióstr on będzie mógł dalej pospać, a one nie mają na
to szans. Dlatego też oprócz kawy postanowił zrobić grzanki. Nie ważne było, że
do szóstej trzydzieści wystygną. Bliźniaczki, jeżeli tylko nie musiały robić
śniadania, były bardzo zadowolone. A jak jeszcze przed wstaniem zrobi im coś
ciepłego do picia, będą najszczęśliwsze na ziemi. Zaoszczędzą trochę czasu i
będą mogły wolniej iść na przystanek, czy też po prostu chwilę w spokoju
posiedzieć. I tak zawsze ledwo się wyrabiały, by zdążyć. Robiąc rano kanapki
dla siebie, zawsze brały i jego pod uwagę, i zostawiały mu je w lodówce.
Dlatego też on sam mógł im chociaż raz wyświadczyć tę przysługę. Zresztą, od
przyszłego tygodnia będzie z nimi dzielił obowiązek chodzenia do szkoły.
Ta przerwa, którą miał, była dla niego ciężka, a co dopiero ilość
materiału, który musiał nadrobić. Fakt faktem, że dostał od nauczycieli wykaz
rzeczy do nauczenia i zaliczenia, o które prosił, ale to i tak było dla niego
okropne. Wiedział, co mu pójdzie najłatwiej, co już umiał, ale mimo wszystko
sama myśl o spędzaniu całych dni w książkach skutecznie go odstraszała. Wziął
książkę z półki i postanowił w końcu poczytać. Od czasu rozmowy z Aralielem
nawet nie tknął swojej tymczasowej lektury i wcale mu się to nie podobało. Do
czasu, aż wstaną jego siostry powinien zdążyć przeczytać pięćdziesiąt stron,
mimo że oczy kleiły mu się z niewyspania.
Dwie godziny później Bianka zatrzymała się zdziwiona w progu. Farid zasnął
z książką na stole, z czołem opartym o nią i stół jednocześnie. Widać było, że
chłopak, tak jak i one, nie mógł spać. Zapewne po przebudzeniu jeszcze jakiś
czas będzie miał okropną, czerwoną krechę biegnącą przez miękką skórę czoła.
Anne zastając siostrę stojącą w drzwiach, popchnęła ją delikatnie, by zobaczyć,
o co jej chodzi. Uśmiechnęła się na widok szesnastolatka, po czym podeszła do
niego i obudziła poprzez pogłaskanie jego ręki. W takiej pozycji Farid miał
doprawdy płytki sen. Dziwiły się tylko, że nie zareagował na ich wejście. Po
krótkim rozpoznaniu gdzie jest, Młody popatrzył na siostry.
- O cholera. – Tylko tyle zdążył powiedzieć, zanim zaczął ziewać. Po
krótkim upomnieniu od sióstr, które było dla niego doprawdy śmieszne, poszedł
do siebie spać pod ciepłą kołdrą i w miękkim łóżku. Przynajmniej po
przebudzeniu nic go nie będzie bolało. I tak już coś przeskakiwało mu w
kościach.
Bianka obserwowała swoją szczebioczącą siostrę. Promieniała od niej radość,
a zarazem powaga. Doprawdy nie wiedziała jak ona to w sobie łączy. Westchnęła
zrezygnowana, jednak nie opuszczała z bliźniaczki wzroku. Nie chodziło jej o
pilnowanie, czy śledzenie, po prostu miała ochotę ją poobserwować.
- Cześć, panno czołg. Nie podgląda się siostry, gdy ta flirtuje z
chłopakiem. – Dziewczyna odwróciła się gwałtownie do lekko zachrypniętego głosu
za sobą.
- Nie przypominaj mi proszę wczorajszego zdarzenia. Już wystarczająco mi
wstyd. – Przysłoniła oczy ze śmiechem, po czym zerknęła na chłopaka przed sobą
przez palce. Ten widząc to wyszczerzył do niej zęby w szerokim uśmiechu.
- Oj, Bianka. No dobra. Postaram ci się tego nie wypominać. Wyjątkowo. –
Trzynastolatka zdziwiła się. Skąd ten facet przed nią znał jej imię Wczoraj mu
go nie podawała, dzisiaj także nie, chociaż było to dla niej miłe zaskoczenie,
że je zna.
- Skąd znasz moje imię, skoro ja cię tak naprawdę nie znam i wcale ci go
nie podałam, nawet w komórce? – Popatrzyła na niego z uniesioną jedną brwią.
- Twoja bliźniaczka jest naprawdę namolna, jeżeli chce coś wymusić. –
Krzywy uśmiech powiedział jej już wszystko.
- To z tobą chciała mnie umówić? – Nieśmiałe kiwnięcie głową wywołało u
niej szeroki uśmiech. – Sam chciałeś, czy chodziła za tobą i mówiła zrób to,
zrób to, zrób to, bo ona stwierdziła, że będziemy do siebie pasować?
- Dwa w jednym. Sam chciałem się z tobą spotkać, ale nie miałem do końca
odwagi. Ona mi to wszystko ułatwiła, chodząc za mną i mówiąc słynne zrób to.
A po tym jak, usłyszałem to milionowy raz, kazałem jej odpuścić. – Bianka
potrafiła czytać między wierszami, więc doskonale wiedziała, o co chodzi. -
Twój numer też już miałem wcześniej. Przypuszczam, że ty nie wiedziałaś, że to
ja chciałem się z tobą spotkać?
- Nie miałam pojęcia. Będę musiała przeprowadzić z siostrą rozmowę
dyscyplinującą. – Wesoły śmiech chłopaka zwrócił w jego stronę uwagę kilku osób
w korytarzu, w tym także Anne. Ta szybko do nich pokuśtykała.
- Cześć. Poznaliście się już? Jak fajnie. – Czasem Bian zastanawiała się,
czy prócz wyglądu miały cechy wspólne. Była skłonna stwierdzić, że została
adoptowana.
- W sumie poznaliśmy się wczoraj, po kłótni z tobą. – W tym momencie
starsza z sióstr była wdzięczna wszystkim niebiosom, że po kłótni wyszła z
domu. Teraz mogła obserwować szczere zdziwienie na ustach tej drugiej.
- Prawie mnie staranowała, jak tak pędziła zła jak osa. – Michael wolał nie
dodawać, do czego porównał drobną dziewczynę. Chciał mieć jakiekolwiek szanse
na randkę. Nie ważne, że po wczorajszym prawdopodobieństwo tego wynosi jeden
procent. Po szczerym śmiechu Bianki stwierdził, że ona zorientowała się
jak zgrabnie uniknął tematu. Przynajmniej miał taką nadzieję. W tym też momencie
nad ich głowami rozbrzmiał dzwonek. – Czy spotkamy… - Jednakże nastolatka nie
pozwoliła mu dokończyć wypowiedzi. Pocałowała go delikatnie w policzek, po czym
będąc już dziesięć metrów przed nim powiedziała podniesionym głosem.
- Sobota, siedemnasta, przyjdź po mnie.
Na tym skończyło się ich krótkie spotkanie, ale przynajmniej było miło.
wolałabym więcej o Faridzie ale o jego siostrach też miło poczytać.Ciekawe jak wytłumaczy bliźniaczkom swoją pracę,toż nie palnie prosto z mostu, że będzie sypiał z mężczyzną za kasę. Świetny rozdział
OdpowiedzUsuń:)
Chyba ja sama musiałam odpocząć od Farida, Josha, Araliela i Diego dlatego napisałam rozdział o siostrach. Dobre pytanie i muszę przyznać, że jeszcze się nad nim nie zastanawiałam :)
UsuńNie ma to jak przeczytać coś ciekawego z samego rana :) Szkoda, że na kolejną notkę trzeba będzie czekać, no ale mam nadzieję, że jakoś to przeżyję :) Ucz się, ucz, wiem coś o ilości materiału... Stare czasy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dawno nie komentowałam, ale czytam na bieżąco :) Ten rozdział nie wnosi nic do głównej historii, ale fajnie rozbudowuje tło :)
OdpowiedzUsuńPS: "Wolę byście przeczytali w miarę dobry tekst, niż czystą beznadziejĘ." ;)
PS2: Jesli mogę coś zasugerować, to może zmień czcionkę w tej notce, bo jest bardzo zbita i przez to źle sie czyta. Może interlinia wystarczy ;)
Tak jak pisałam Eternie, chyba musiałam odpocząć od głównych bohaterów i tak jak sama stwierdziłaś rozbudować tło :) Forma odpoczynku, chociaż teraz zamierzam się wziąć za ciężką pracę nad kolejnymi rozdziałami. Czcionka zmieniona. Nawet nie wiedziałam, że coś takiego miało miejsce, ale to dlatego, że nie miałam możliwości sprawdzenia notki po publikacji. Nastawiałam czasowe publikowanie, po tym jak o 23,30 miałam ochotę podstawić pod powieki zapałki.
UsuńRozdział, jak zwykle świetny. Chociaż troszkę brakowało mi Josha. O bliźniaczkach było fajne, ciekawie się czyta. Jednak osobiście wolę czytać o Faridzie. Jak dla mnie za mało też było Diega i Araliela. Miałam nadzieję, że opiszesz z większymi szczegółami spotkanie Farida i Josha, no ale przynajmniej wiemy że przez cztery godziny ze sobą rozmawiali i dobrze im się gawędziło ^^
OdpowiedzUsuńSzkoda, że musimy czekać dwa tygodnie ale rozumiem. To życzę miłej nauki ;3
Pozdrawiam i życzę dużo weny <3
Hej :) Właśnie przeczytałam i poprawiłam twój rozdział. Jakbyś mogła podeślij mi swojego maila na rerget@tlen.pl, to ci prześlę plik .doc
OdpowiedzUsuńCo to treści rozdziału, zabrakło mi trochę spotkania Josha z Faridem. Ale za to pojawiło się więcej informacji na temat bliźniaczek.
Pozdrawiam i czekam na maila :)
Magdalena Rerget Z
(jestem nie na swoim komputerze i nie mogłam się dziwnym trafem zalogować)
o! a jednak się zalogowało :)
UsuńNie wiem czy koleżanka nade mną znalazła te błędy co ja, ale napisze:
OdpowiedzUsuńt/ego - tego
dopołudniu- popołudniu albo do południa nie wiem co chciałaś napisać.
Jutro napiszę komentarz do notki bo dzisiaj już nie mam siły.
W ciul tego więcej, nawiasem mówiąc, chociażby notorycznie powtarza się "tą" ze słowem deklinowanym w bierniku.
Usuń"Ponieważ tą używa się tylko w połączeniu z narzędnikiem.
(z) kim, (z) czym? z tą książką.
Dlaczego podaj mi tą książkę jest niepoprawnie?
Ponieważ w połączeniu z biernikiem (a książka przybrała tutaj właśnie taki przypadek) używamy w liczbie pojedynczej wyłącznie tę" cytat from http://filolozka.brood.pl/ta-czy-te/
Wybaczcie, ale sprawdzanie rozdziału mi nie poszło. To fakt. Dziękuję za te fragment o tą czy tę. Zawsze mam z tym problem, ale chyba w końcu to zrozumiałam. Colorfulrainbow dziękuję za wyłapanie błędów.
UsuńŚrednio mi się ten rozdział podobał. Zdecydowanie wolę czytać o Faridzie, Joshu lub naszej parce niż o siostrach. Sorry, ale akurat lubię ich, lecz nie interesuje mnie co tam u nich.
OdpowiedzUsuńMiałam na myśli że nie interesują mnie Bianka i jej siostra i co tam u nich.
UsuńRozumiem, że rozdział mógł się nie podobać, chociaż tak jak już napisałam wcześniej, była to raczej notka na odstresowanie i dopiero w następnej części będzie większa akcja, a przynajmniej mam taką nadzieję. Zrozumiałam o co ci chodziło i szanuję to, jednak mimo wszystko będą się przewijać w następnych rozdziałach, jednak mogę zapewnić, że jak na razie nie planuję pisać prawie całego rozdziału o nich. Bo już sama wiem, że we fragmentach lepiej się o nich czyta, niż w całości.
UsuńNie rozumiem, dlaczego Bian się tak wścieka. Siostra jest zakochana, chociaż dla mnie 13 lat to zbyt mało, aby mówić o miłości, wszak to jeszcze dzieci. Ale Anne ma prawo, by opowiadać o tym co czuje. Bian jest sama i zachowuje się jakby ktoś jej na odcisk nadepnął. Ale to się może zmienić. ^^
OdpowiedzUsuńKocham czułości Diego i Araliela. :DD
Zmień czcionkę w tym rozdziale na tą co masz w pozostałych postach. Ta jest straszna. Ale wiem, że noc była jak to wstawiałaś, więc mogłaś nie zauważyć jak ona wygląda.
Trzynaście lat - okres buntu i dojrzewania. xD Idzie się wkurzać o wszystko, ojjj, wiem po sobie. xD
OdpowiedzUsuńA Farid chyba się załamie teraz. xD Najpierw jedna siostra przyprowadziła sobie chłopaka, a teraz druga ma kolegę. I to ta spokojniejsza... Czasami, gdy namolne słowa siostry okazują się czymś denerwującym, dzieje się tak, że za którymś razem są jednak prorocze i gdyby nie centralne zderzenie, nic by z tego nie wyszło. xD
Strasznie podobała mi się scena z rozmową Diego i Araliela ;3
Nie zazdroszczę Faridowi, kiedy zacznie się uczyć. Raz, że dusi w sobie emocje, dwa, że będzie wykończony nauką, a trzy, że w jakiś sposób będzie musiał to pogodzić ze spotkaniami z Joshem.
Jeśli chodzi o "tę" i "tą" - bierniki, narzędniki... Kto by patrzył, jaka to deklinacja (i mówi to studentka filologii... ekstra xD). Spójrz na to tak: tę książkę <- jaka samogłoska jest na końcu "książkę"? Ę! Więc tĘ książkę. Jak masz "wstążką" - tĄ wstążką.
Hehe, ja Twój rozdział zobaczyłam już jakiś czas temu, ale badania (ankiety) do licencjatu odebrały mi życie na dwa tygodnie ==
Taizo chyba chciał powiedzieć żonie, ale miał zbyt mało czasu. Dowiedział się niedawno, potem został z miejsca poinformowany, że niepełnoletni syn zamieszka z nim, bo matka chłopaka miała taką ostatnią wolę. O takich strawach nie mówi się jak o pogodzie... zresztą Yukio nie jest mały... to też nieco inaczej wygląda. ;P
Widzisz, a u mnie jest tak, że wykłady, które nie mają ćwiczeń, zakończone są egzaminami i muszą być obowiązkowe. Reszta - wpisy i egzamin na koniec... Też chodzę, choć w tym tygodniu nie poszłam. Na ćwiczeniach siedziałam przy oknie - słońce mnie przegrzało. Myślałam, że mi głowa pęknie =='
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, dobrze było przeczytać co nieco o siostrach. Ciekawe jak Farid wytłumaczy się ze swojej pracy siostrom.. Hahahh „parła jak czołg” to było dobre rozwaliło mnie całkowicie...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie i gorąco Basia
Cieszę się, że ci się podobał. Pytanie czy Farid w ogóle będzie się tłumaczył :) Co do "parła jak czołg" po wyobrażeniu sobie tej sytuacji, to stwierdzenie najlepiej to oddawało :)
UsuńPozdrawiam
Heheh xD Też miałam wątpliwości, jak to powinno być napisane, ale jednak cisnąca polonistka to nie taki zły wariant. xD
OdpowiedzUsuńU mnie był taki przedmiot, gdzie najpierw był wykład, a rok później ćwiczenia O_O To dopiero ekstra program. xD Zdarzyło się też, że miałam wyłącznie wykład, albo tylko ćwiczenia. I z czystym sumieniem mogę napisać, że "na szczęście", bo gdybym jeszcze miała dodatkowo słuchać rzeczy z niektórych zajęć, wolałabym czyścić całe piętro uczelni. xD
Zapraszam na one shota xD
Usuńno dobrze, jako, że przeczytałam już wszystkie dotychczas opublikowane rozdziały, to warto by było skomentować.
OdpowiedzUsuńopowiadanie bardzo mi się podoba. pomysł ciekawy, fabuła rozwija się powoli (a przynajmniej ja mam takie wrażenie), co działa na plus. nic za szybko, wszystko w swoim czasie. Farid jest.. nieprzewidywalny. trudno określić go jednym słowem. widać, że ma bogatą osobowość, jest zmienny i potrafi się bronić. podziwiam chłopaka za takie ogarnięcie sytuacji po śmierci rodziców. wiem, to tylko opowiadanie, ale jednak.. większość nastolatków w takiej sytuacji załamałaby się, a ich młodsze rodzeństwo zapewne trafiłoby do domu dziecka lub rodzin zastępczych. a co do sióstr Farida: jedna lepsza od drugiej; inteligentne, spostrzegawcze, złośliwe, ale potrafią zatroszczyć się o brata mimo że są młodsze (a, i w tym miejscu taka mała uwaga: "mimo że" pisze się bez przecinka. ten błąd rzucił mi się w oczy wielokrotnie, toteż chciałam o tym wspomnieć). Araliel i Diego (mam nadzieję, że nie kopnęłam się w pisowni imienia tego pierwszego) to też ciekawi bohaterowie. sytuacja między nimi jest taka.. inna. kochanek wybaczający liczne zdrady temu drugiemu, powrót do siebie po kilku.. miesiącach? latach? wybacz, ale nie pamiętam, ile minęło od ich rozstania ^^'. i bardzo dobrze, że Araliel trzyma jeszcze Diego tak trochę w niepewności. i plus dla Diego, że w końcu przestał zdradzać. podoba mi się też to, że chcą dla Farida jak najlepiej. mimo że nie znają go dobrze, chcą go chronić. na stare lata obudził się w nich instynkt ojcowski XD. i z tego, co pamiętam, to pisałaś, że pierwszy seks Araliela i Diego był pierwszym opisem seksu, jaki w życiu napisałaś. muszę Ci powiedzieć, że wyszło Ci genialnie. było gorąco, szczegółowo. i wyszło świetnie.
dobra, a teraz trochę o sytuacji między Faridem a Joshem (co do samego Josha, polubiłam go i cieszę się, że chce dla Farida jak najlepiej. a umowa jest dla młodego bardziej niż korzystna. jego zamartwianie się o to, że zakocha się w kimś innym jest.. głupie. no jak można nie zakochać się w Joshu? na pewno będą razem i będą się kochali jak szaleni). podoba mi się to. wszystko jest jakby pod przymusem; Farid potrzebuje pieniędzy, skorzystał z lepszej umowy niżby miał w burdelu, a Josh potrzebuje drugiej osoby, która byłaby przy nim blisko. jak już wspomniałam, wszystko jest jakby pod przymusem, bo wiąże ich umowa, ale z drugiej strony podobają się sobie, a Faridowi spędzanie czasu z Joshem nie wydało się złe, widzi, że starszy mężczyzna nie chce go skrzywdzić. wszystko idzie ku lepszemu, ale zapewne będą jakieś komplikacje, które w takich opowiadaniach doprowadzają czytelnika do szału, bo umiera z ciekawości, co będzie dalej i jak to się skończy, jednakże z drugiej strony czynią opowiadanie ciekawszym. Twój tekst i tak i tak już jest ciekawy, ale jak dołożysz jeszcze jakieś zawirowania między Faridem a Joshem - będzie jeszcze lepiej :).
nie skłamię, jeśli powiem, że nie mogę doczekać się następnych rozdziałów; rozwinięcia sytuacji między Faridem a Joshem, Bian a tym chłopakiem (wybacz, zapomniałam imienia ^^') oraz Diego a Aralielem.
mam nadzieję, że mój komentarz Cię nie zanudził i że przy nim nie usnęłaś ;).
zapraszam do siebie: http://krysztal-zycia.blogspot.com/
pozdrawiam, życzę weny i czasu na pisanie :*
Podobam mi się bardzo twój styl pisania.
OdpowiedzUsuńTo, że opisujesz nie tylko przeżycia głównego bohatera.
Pokazujesz całość. Perspektywa każdej postaci.
To jest bardzo rzeczywiste i wciągające.
Fabułą rozwija się naprawdę długo, ale w sumie mi to nie przeszkadza.
Podoba mi się także drugi wątek, który jednak ostatnio za często występuje.
Wole mieć częstsze akcje między Joshem i Faridem :3
No, ale cóż narzekać nie mam na co, bo opowiadanie jest zarąbiste!
Witam,
OdpowiedzUsuńrozdział cudny, dobrze też było przeczytać coś o samych siostrach, ciekawi mnie jak Farid wytłumaczy się ze swojej pracy siostrom ;] Haha tekst „parła jak czołg” było dobre, rozwaliło mnie całkowicie...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Witam,
OdpowiedzUsuńok, ok od czego tutaj zacząć... och tak jak zawsze rewelacyjny rozdział... dobrze było coś przeczytać o siostrach Farida, i ten tekst „parła jak czołg” och bardzo mi się spodobał... ciekawi mnie też jak Farid wytłumaczy się siostrom ze swojej pracy...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Iza