niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 9


Bianka miała już serdecznie dość słuchania o miłości swojej siostry do Eliota oraz o tym, co robiła albo czego nie robiła ze swoim chłopakiem. Rzygała już serduszkowatym wręcz humorem siostry, nic tylko by pierdoliła o swojej miłości nie zważając na jej protesty. Co ją, kurwa, miało interesować to, że Eliot dał jej jakiś prezent, czy też, że całowali się na przerwie, ukrywając przed oczami nauczycieli.
 - No, ale on jest taki słodki. Chciał mnie obronić przed tym z 3a, jak ten zaczął mnie wyzywać, bo odrzuciłam jego uczucia. Przecież dalej jestem z moim misiaczkiem.
Bian nadal posiadała w sobie minimalne pokłady cierpliwości. Wcale nie pomagał jej fakt, że Farida nie było w domu. Miała ochotę wyjść i walnąć mocno drzwiami, żeby wyładować swoją złość. Farid przynajmniej załagodziłby jakoś spór, a teraz nie miały na to szans. Jej panowanie nad sobą było na poziomie jednego procenta. Dawno nie czuła się tak wzburzona. Pierwszy raz zdarzyło jej się, że chciała uderzyć swoją siostrę. Samą ją to dziwiło. Nigdy nie była agresywna, tym bardziej w stosunku do bliźniaczki.
 - A poza tym, Eliot stwierdził, że mamy miłego brata. A wiesz... On ma fajnego kolegę, który by do ciebie pasował. Jest wysoki, jak na swój wiek i w ogóle…
 Może będzie tego żałować, ale już nie mogła tego wytrzymać.
 - Kurwa, Anne zamknij mordę! Nie mogę cię już słuchać. Ciągle tylko misiaczek to, misiaczek tamto. Rzygać mi się chce tym twoim misiaczkowaniem. Nie chce mi się słuchać o Eliocie, o tobie, o waszej słodkiej, cukierkowej, pierdolonej miłości. Kocham cię nad życie, ale nie mogę już tak dłużej. A co, jak ze sobą zerwiecie? Będziesz płakać jakby cię żywcem ze skóry obdzierano. Tak, jak ostatnio. I nie będzie sposobu, żeby cię uspokoić. Jeżeli masz do mnie jakikolwiek szacunek, jakąś dozę dobrych emocji, skończ w końcu pierdolić ciągle o Eliocie i jego koledze. NIE CHCĘ tego słuchać.
Widząc zranione spojrzenie bliźniaczki, odwróciła się na pięcie i zbiegła ze schodów. Słyszała jeszcze, jak siostra wybuchła płaczem, zanim zdążyła ubrać lekką kurtkę i walnąć drzwiami domu na „do widzenia”. Zraniła Anne, miała tego pełną świadomość, jednakże jej siostra robiła to codziennie. Nie zważała na to, czy ma ochotę zdobywać nowe informacje o jej związku. Ona też by się chciała zakochać, ale zarazem nie brała tego pod uwagę. Jej uczucia były sprzeczne, ale to, co robiła siostra wcale jej nie pomagało. Nigdy nie wierzyła w swaty, tym bardziej, gdy próbowała ich jej siostra. Mogła ją kochać, szanować, być jej przyjaciółką i powiernicą, ale nie zamierzała być zwykłym eksperymentem, by udowodnić siostrze czy ta nadaje się do swatania ludzi. Nie znała chłopaka, o którym mówiła Anne, zresztą Eliot miał dużo przyjaciół w innych szkołach, jednak nie zamierzała się spotykać z kimś obcym, bo młodsza siostra jej kazała. W dupie to miała! Jednak kto jak kto, ale ona znała Anne bardzo dokładnie, dlatego nie zdziwiłaby się za bardzo, gdyby ta zołza bez jej zgody ugadała się z tym nastolatkiem, czy też go zagadała tak, że ten by się zgodził z nią umówić. Różnica w obu tych zdarzeniach była kolosalna. Gdy siostra się z kimś ugadała, można było stwierdzić, że człowiek albo zna Anne bardzo długo i wiedział, że nikt jej nie przegada, albo też wolał z nią nie walczyć, jak zauważał pierwsze oznaki jej uporu. Bycie przegadanym przez dziewczynę nie było niczym miłym. To, że miałeś własne zdanie a propos pewnej sytuacji nie oznaczało, że odpuści swoją tyradę. W końcu miałeś serdecznie dość i zgadzałeś się na wszystkie jej warunki, byleby mieć święty spokój. Wkurwiało ją to, że Anne osiąga wszystko w tak łatwy sposób. Zawsze ma stos argumentów, by postawić na swoim. Ludzie przejmują jej pomysł, jakby to był ich. Często też wykorzystywała owe zdolności na nauczycielach. Bianka jednak nie wiedziała, czy jest to związane z tym, że byli oni całkowicie nieświadomi jej zabiegów, czy też po prostu poddawali się jej pieprzonemu urokowi. Ona była surowsza w zachowaniu, bardziej oschła i dlatego nie była aż tak lubiana jak jej bliźniaczka. Nie wliczając randek, wszędzie były zapraszane razem. Wszyscy wiedzieli, że Anne nigdzie nie pójdzie, jeżeli nie będzie zaproszona Bianka. Nie ważne było to, czy rzeczywiście pójdzie. Liczyło się samo zaproszenie. Tak samo, jak wszyscy wiedzieli o zapraszaniu, tak samo wiedzieli, że Bian chodziła na imprezy dwa, czy trzy razy do roku.
Mogłoby się wydawać, że trzynastolatki chodzą na balangi z alkoholem i nie wiadomo, czym jeszcze. W rzeczywistości były to zwykłe spotkania towarzyskie w większym gronie pod kontrolą rodziców w dni wolne od szkoły, a jedynymi dostępnymi bąbelkami były te z napojów gazowanych. Gdyby chcieli, mogliby przemycić alkohol pod stołem, jednakże każde z nich, mimo młodego wieku, miało wyznaczony jakiś cel w życiu. A doskonale wiedzieli, że alkohol się temu nie przysłuży. Przynajmniej nie z obecnością rodziców za ścianą. Czasami zdarzało się, że któryś z nastolatków poprosił rodzeństwo o kupno alkoholu pod groźbą wyjawienia jakiegoś sekretu rodzicom. Zazwyczaj zabieg ten odnosił dość duże skutki i dostawali dwie puszki piwa na kilka osób. Nie można było się upić, ale mogli jakoś rozgrzać swoje ciała nie szokując swoich rodziców odorem napojów procentowych. Plusem całej tej sytuacji było to, że dziewczyny zawsze nosiły w torebkach, czy też plecakach gumy, więc dzielili się nimi, by nie mieć żadnych kłopotów. Zawsze im się to udawało i nikt nigdy się nie zorientował. Do czasu, aż jedna z mam wyczuła wszystko na podkoszulku ich koleżanki. Dziewczyna oblała się trochę piwem, a jej mama zrobiła aferę na pół miasta. Wszystkim im się oberwało, ale nie mieli ich jak ukarać, skoro nikt ich nie przyłapał. Słowo przeciw słowu, zero dowodów.  
Idąc nerwowo przez chodnik, zatopiona w swoich myślach Bianka wpadła na kogoś. Jeszcze jej tego, cholera, brakowało. Gdyby nie to, że ów ktosiek chwycił jej ramię, zapewne upadłaby, obijając sobie wszystkie możliwe części ciała, a przez to jej dzień wcale nie stałby się lepszy. Wkurzona, zareagowała tak, jak to robią wszystkie dziewczyny w książkach.
 - Cholera! Uważałbyś jak chodzisz! – Była zła, cholernie zła. Nie ważne, że nie na tę osobę przed nią, ale przynajmniej dała upust swoim emocjom.
Nawet nie wiedziała, czemu jest taka wkurzona. Nie było to związane tylko z Anne i jej zachowaniem. Za tym wszystkim kryło się drugie dno, ale jeszcze nie wiedziała jakie. Cholera!
 - To nie ja nie patrzyłem, jak idę. Myślałem, że podniesiesz głowę. Nie zdążyłem cię wyminąć, parłaś przez chodnik jak jakiś czołg – usłyszała roześmiany głos nad głową. Miał ciepłe brzmienie, skojarzyło jej się z gorącą czekoladą, sama nie wiedziała dlaczego. Podniosła w końcu głowę i zaniemówiła na chwilę. Przed nią stał nastolatek, wyższy od niej, czemu zresztą nie można się było dziwić przy jej dość niskim wzroście. Wiedziała, że jej zachowanie jest durne, ale nie mogła powstrzymać rumieńca występującego na jej twarz. Zresztą porównanie do czołgu było troszkę niemiłe i złośliwe, ale w sumie chłopak przed nią miał rację.
 - Wybacz. Byłam zła i nie zważałam na otoczenie. – Czy jej się zdawało, czy to wszystko naprawdę tak durnie zabrzmiało? Czyli wszystko w normie. Zawsze się tak zachowywała w sytuacjach stresowych.
 - Nie przejmuj się. Czasem tak się dzieje. Ale nie puszczę cię bez nagrody za uratowanie ci życia, a przynajmniej wszystkich kości. Dodatkowo przeżyłem staranowanie. – Bianka nie mogła powstrzymać śmiechu. Zapewne nie jedna dziewczyna za takie określenie by się obraziła. W szczególności słysząc je od nieznanego chłopaka, ale ona się tym nie przejęła.
 - Nie ma sprawy. Dam ci swój numer, ale będziesz musiał się postarać. – Z dziwnym błyskiem w oku Bian wpisała swój numer w komórkę. Po tym jak już się pożegnali, chłopak zerknął na wyświetlacz.
- Co za cholera. Już wiem, o co jej chodziło. – Bianka trochę złośliwe za określenie jej mianem czołgu, trochę w formie żartu, ale także ciekawości, czy chłopakowi będzie się chciało jej szukać, podała mu siedmiocyfrowy numer. Poznany nastolatek będzie się musiał napracować, chcąc znaleźć odpowiednią końcówkę numeru. Skąd wiedział, że musi znaleźć koniec, a nie - na przykład - środek czy początek numeru? Nastolatka zamiast dwóch liczb wpisała dwie gwiazdki jako zagadkę. Komórka jej tego nie utrudniła. Nie było zgłoszenia „podany numer jest nieprawidłowy”, więc było wszystko dobrze.
Po tym spotkaniu postanowiła wrócić do domu i przeprosić siostrę. Przecież to nie była jej wina, że była aż tak bardzo zauroczona w Eliocie i chciała o tym poinformować cały świat. Było to męczące, ale musiała jej wyjaśnić swoje zachowanie. Zawsze tak postępowały. Po tym, jak wcześniej myślała, że szkoda, iż Farida nie ma w domu, teraz modliła się, by nadal się w nim nie pojawił. Była tylko nastolatką. Mogła mieć ambiwalentne uczucia. Przynajmniej taką miała  nadzieję.


 Farid wyszedł od Josha dopiero koło godziny dwudziestej. Nie rozmawiał z mężczyzną na żaden poważny temat. Chociaż to spotkanie po części można było takim nazwać. W końcu oddawał mu w ręce większość swojego życia, a to nie było łatwe. Jednakże dzisiejsze spotkanie nastroiło go dość pozytywnie. Ciemnowłosy niczego od niego nie wymagał. Po prostu razem rozmawiali o tym, co który lubi robić w wolnym czasie, czego nie lubią. Głównie dowiadywali się o sobie rzeczy podstawowych. Jak się okazało obaj nie lubią jeździć konno. Farid po małym wypadku, Josh przez to, że był do tego zmuszany. Mimo tego wszystkiego w umyśle nastolatka co chwilę pojawiało się pytanie: czemu on to robi? W końcu mężczyzna go nie znał. Jeżeli byłby zauroczony jego ciałem, miał już okazję, by się z nim przespać. Poza tym wątpił, aby zainteresowało go to, co sądzi. Przynajmniej na początku.
W końcu słyszał tylko, jak rozmawia z Aralielem i nie miał za bardzo okazji wtrącić się do rozmowy. Zresztą i tak w trakcie tych krótkich pogawędek z szefem nie mówił nic o sobie, o tym jak żyje, tylko wymieniał najkrótsze potrzebne informacje. Obecność tego człowieka zawsze go krępowała, ale nie zważał na to, wiedząc, że będzie musiał się do tego przyzwyczaić. Nie było tak źle, w końcu i tak wyszło lepiej, niż zakładał, ale nie wierzył, by jednym powodem było to, że mężczyzna się w nim zauroczył. Działo się to tak rzadko, zresztą nigdy od pierwszego wejrzenia, czy tym bardziej bez krótkiej rozmowy. Nie umiał uwierzyć w czystość intencji tego człowieka, przynajmniej na razie. Już i tak postanowił, że postara się trzymać jakoś na dystans, informując go tylko o rzeczach najważniejszych, czy też o takich, o których wiedzą wszyscy.
Josh podobał mu się wizualnie. To prawda, ale nic więcej o nim nie wiedział, oprócz tego, co zdążył wyczytać w Internecie, a tego też nie było za dużo. Poza tym zawsze potrzebny jest czas, żeby poznać drugiego człowieka, a oni do tej pory go nie mieli. Widać było, że mężczyzna nie udziela często wywiadów, a jeśli już, to nie jest skłonny do mówienia o swoim życiu. A on, mimo tego, że był laikiem w kwestiach firmowych, cenił ludzi, którzy nie mówili o sobie za dużo w mediach. Widać było, że Josh ceni swoją prywatność, a Farid potrafił to docenić, zaraz po tym, jak się wkurzył, gdy zdobył tak mało informacji ze skarbnicy wiedzy jakim jest Internet. Posiadał jakieś podstawowe informacje, na których mógł się opierać.
Będąc u niego w domu zauważył, że nie ma tam nic, co można by było uznać za kobiecą rękę. Nie żeby był zazdrosny, ale nie wyobrażał sobie być w związku z kimś, kto już kogoś ma. Nawet jeżeli byłby to najbardziej popierdolony związek w całym wszechświecie. Nie i koniec. Mimo wszystko miał swoje zasady. To, co wpoili mu rodzice, stało się jego kręgosłupem moralnym. Już nie raz nie dał się ugiąć pod naporem oskarżeń, próśb i gróźb. Tym razem także by się na to wszystko nie zgodził. Za bardzo cenił swoje poglądy, aby się ich pozbyć bez walki. Na szczęście nikt tego od niego nie wymagał. Poza tym widać było, że młody mężczyzna, który ma być jego kochankiem, sam dba o swój dom. Kurze nie były dokładnie pościerane, a podłoga miała zacieki. Gdyby Josh kogoś wynajmował, wszystkie przedmioty w jego domu lśniłyby czystością, a tak nie było.  Jednak był to zwyczajny dom.
Jego wnętrze było przytulne, ciepłe, dawało poczucie bezpieczeństwa. Gdyby się czegoś bał, mógłby się tam chronić. Chociaż… Co on za głupoty plecie. Nie mógłby się tam chować, czy też bywać tam częściej, niż będzie to potrzebne. Zaburzy to jego poczucie równowagi. Teraz było dobrze. Mimo, że od czasu śmierci rodziców nie minęło tyle czasu, by nie odczuwał w ogóle bólu, to zdawał sobie sprawę, że jak na tak niedoświadczone rodzeństwo, doskonale sobie radzili we trójkę. Nie jeden pozazdrościłby im tego, co razem osiągnęli, mimo wszystkich tych przeciwności losu. Gdy był już pod drzwiami swojego domu, przypomniał sobie o pewnej rzeczy.
 - Ja  pierdole! Skoro teraz jestem związany umową z Joshem, nie będę miał dokumentów o stałym zatrudnieniu. Kurwa mać!
            Musiał zadzwonić do Araliela. Jednak, gdy zobaczył, że godzina na zegarku wskazuje idealne dwudziestą drugą, postanowił odłożyć to do dnia następnego. Całą drogę przeszedł na nogach. Bliźniaczki stanęły na szczycie schodów, zdenerwowane jak diabli. No to miał przechlapane.
- Em. Cześć? – Jego głos był niepewny i doskonale o tym wiedział. Czuł się zmęczony i po ponownych emocjach sprzed kilku dni, miał ochotę po prostu zakopać się pod kołdrę.
 - Czy chcesz nam coś powiedzieć bracie?  Miałeś wyjść na godzinę. Góra półtorej, bo nie wiedziałeś, o której będziesz miał powrotny autobus. A ty, do jasnej cholery, wracasz po ponad czterech godzinach. Nie odbierasz komórki, później masz ją wyłączoną, czy ty wiesz, jak my się o ciebie martwiłyśmy?! – Farid zdziwił się wybuchem Bianki. Nie wiedział, że to już drugi tego samego dnia. Jego spokojna, młodsza siostrzyczka się wkurzyła. Było źle.
 - Zasiedziałem się. Komórkę miałem wyciszoną, a potem padła mi bateria. Nie chciałem, żebyście się martwiły. Wybaczcie waszemu starszemu, niezdarnemu, zagapionemu bratu. – Po tym, jak posłał im uspakajający, a zarazem złośliwy uśmiech, młodsza z sióstr machnęła ręką na niego i poszła do pokoju. Jednak Anne dawała mu sygnały, by poszedł z nią do swojego pokoju. Widział jej zmartwiony wzrok, ale nie wiedział jeszcze, o co chodzi. Jego siostrzyczka nigdy nie była aż tak złośliwa. Po tym jak już zamknął drzwi, pokazał Anne łóżko, by na nim usiadła, a sam zajął fotel.
 - Nie przejmuj się – mruknęła cicho jego siostra. – Mnie też się dzisiaj oberwało. Za to, jak ciągle mówię o Elliocie. Nie wiem, czemu jest aż tak wściekła, ale nie wnikam w to. Wiesz, że czasem musi się powściekać, by być później aż zanadto miłą.
            Nastolatek pokiwał siostrze głową, że całkowicie to rozumie. Zresztą powinien z nimi częściej przebywać. Ostatnimi czasy, nawet jeśli był z nimi w jednym pomieszczeniu, odpływał myślami zupełnie gdzie indziej, co oczywiście zauważyły. Jednakże same wiedziały, jaka odpowiedzialność spoczywa na bracie i wolały mu wszystkiego nie utrudniać. Wiadomo, miały swoje kryzysy, ale radziły sobie z nimi. Nie miały już mamy, by się jej wyżalić z zachowania chłopaków, którego nie rozumiały, mimo to było dobrze. Brat potrafił się nimi zaopiekować, skoro jeszcze mu ich nie odebrali.
Nie wiedziały, jak on to zrobił, ale okazało się całkowicie skuteczne. Mimo całej tej sytuacji, niepewności i walki o lepsze jutro, Farid dał sobie radę, chociaż żadne z nich się tego nie spodziewało. Walka o bliskich dodaje sił do działania i do radzenia sobie w każdej sytuacji. Zastanawiało je jednak to, że ich brat nie pracuje. Nie dostali jeszcze ubezpieczenia, a on planował wrócić do szkoły. Skąd miał pieniądze? To pytanie odbijało się w ich głowach, a odpowiedzi, jakie same sobie udzielały, wcale im się nie podobały. Już nie raz rozmawiając ze sobą poruszyły temat prostytucji, ale po tym spojrzały na siebie i stwierdziły, że to nie może być prawda. Ich brat był w domu w ciągu dnia i w ciągu nocy. Nie licząc jednej, jedynej sytuacji, więc nie było możliwe, by pracował. To, że nic im nie mówił i nie wyjaśniał tylko podsycało ich niepewność. W dużej mierze blogi, które czytał ich brat, opisywały seks ucznia z nauczycielem, albo prostytutki i jej kochanka, dla którego rzuca pracę. Trzecią wersją opowiadań były te o prostytutce uczniu, oddającej się i zakochującej w nauczycielu – kliencie. Pomieszanie z poplątaniem, ale dla nich był to w pewien sposób podejrzany zbieg okoliczności. Faktem było, że znalazły te wszystkie adresy przed wypadkiem, ale mimo wszystko myśl, że ich brat może być prostytutką, nie mogła wyjść z ich głów.
Potrafiły udawać, kiedy chciały, że wszystko jest dobrze, jednakże martwiły się o jedyną rodzinę, jaka im została. Bianka zadała jej raz pytanie, jak próbowały rozwiać swoje pomysły, jakby zareagowała, gdyby prawdą okazało się, że ich brat oddaje się obcym facetom, po to, by mogły przeżyć. Mając dość bogatą wyobraźnię, najpierw poleciała zwymiotować, po czym przyszła do pokoju i stwierdziła, że wolałaby chyba spać pod mostem. Obydwie znały prawo pracy. Jak każdy nastolatek w pewnym momencie, chciały znaleźć pracę, ale okazało się to niemożliwe z wiadomych względów. Zbierając swoją wiedzę uznały, że ich dziwny pomysł jest całkiem możliwy. Ludzie nie chcieli przyjmować nikogo na czarno, a oprócz tego nawet sądowne przyznanie niezależności, nie oznaczało, że wszystko będzie od tej pory kolorowe.
Cholera, martwiły się o tego głupka, nie wiedząc, co wymyślił, a on męczył się z tym wszystkim sam, chudł coraz bardziej i zmizerniał. Po wyjściu do faceta zastanawiały się, czy on w ogóle istnieje. Czy może szedł raczej do pracy. Mimo tego nie zapytały i nie zamierzały naciskać, by uzyskać odpowiedź. Sam fakt, że ich brat wrócił wcześniej niż planował i od tej pory nie wychodził aż do dzisiaj, mógł obalić ich teorię. Za dużo romansów. Za dużo. A przynajmniej miały taką nadzieję.

Farid widząc, że Anne nad czymś bardzo głęboko myśli, po pewnym czasie postanowił zasugerować siostrze, by poszła do pokoju, bo musi wykonać ważny telefon. Jego siostrzyczka  posłuchała bez szemrania, co można było uznać za wysoce podejrzane, ale wolał mieć do niej tę odrobinę zaufania.
- Cześć Aralielu. – Farid nie musiał się już kłopotać z mówieniem do srebrnowłosego per pan. Dzisiaj popołudniu dzwonił do mężczyzny, aby poinformować go o tym, że idzie porozmawiać z Joshem. Ten, słysząc ciągle tytuł pan, stwierdził w końcu, że ma tego serdecznie dość i jak nie będzie go nazywał po imieniu, to mu krzywdę zrobi. Po tym, co Farid zobaczył w gabinecie, a raczej reakcję mężczyzny na młodego pracownika, wolał nie ryzykować.
– Chciałem się z tobą skontaktować w sprawie… hmm... mojej umowy o pracę... Tak, tak, dokładnie o to chodzi.
Araliel także musiał się zastanowić, jak to wykombinować. Teoretycznie Farid pracował nadal dla nich. W praktyce dla Josha i tak też było w umowie. Nastolatek ciągle jest pod ich opieką, ale to Josh go utrzymuje. Cholera.
- Porozmawiam o tym z Diego. Mam nadzieję, że nie śpisz do północy? – Po potwierdzeniu swojego przypuszczenia, mężczyzna mówił dalej. – Zadzwonię do ciebie. Do północy. Jeżeli nie uda mi się wcześniej niczego dowiedzieć, napiszę ci SMS-a albo zadzwonię jutro koło dziewiątej. Pasowałoby ci to? Nie jestem pewny, bo to Diego jest bardziej sprawny w przepisach, a nie chcę ci robić niepotrzebnej nadziei.
- Niech będzie po dziewiątej. Dziękuję. Wolę poczekać i mieć pewność, niż być niecierpliwym i przypłacić to stratą rodziny. – Srebrnowłosy zdziwił się tonem nastolatka. Chłopak zmienił się dość szybko. Przynajmniej to mógł stwierdzić, znając go bardzo krótko. Gdy pierwszy raz spotkał chłopaka, ten był niepewnym siebie nastolatkiem - zawstydzonym i pełnym wątpliwości, nie ukrywającym swoich uczuć.
Teraz spotykał osobę pewniejszą siebie, wiedzącą, czego chce i do czego dąży, aby to zyskać potrafił zawalczyć i domagać się tego. W tak krótkim czasie młody mężczyzna bardzo się zmienił. Zdecydowanie na plus. Mimo pewnych wątpliwości, starał się je ukrywać i nie robić z tego problemów. Był jeszcze chwiejny w tym, co robił, ale wiedział, kiedy zachować się poważnie, a to świadczyło o tym, że rodzice stworzyli mu bardzo mocny kręgosłup moralny, a chłopak nie zamierzał się go wypierać. Cecha mało ceniona, ale pomocna w życiu.
Po zakończeniu rozmowy z nastolatkiem, postanowił udać się do swego partnera, żeby dokładnie dowiedzieć się, jak wygląda sytuacja chłopaka. Przypuszczał, że dokument dostanie od nich, chociaż jego zarobki będą znacznie mniejsze, niż proponował to Josh. Mimo tego wystarczą one, by nastolatek mógł adoptować osoby, na których mu tak zależy.
- Dieguś, mam sprawę. – Poważne oczy mężczyzny spoczęły na nim, po czym usłyszał długie westchnięcie. Lubił uprzykrzać życie swojemu partnerowi, ale nie o to mu dzisiaj chodziło. – Farid umowę ma na nas, czy na Josha? Wiem oczywiście, że dając chłopakom niższą pensję na umowie, a wyższą w rzeczywistości, w pewien sposób obchodzimy wysokie podatki...  Jednak młody musi dostać na umowie tyle, by utrzymać siostry i siebie na umiarkowanym poziomie, plus drobne przyjemności. Chociaż, jak na zmywak, to i tak kwota 3 tysięcy jest dość dziwna. Mogą nas przez to wezwać na przesłuchanie. I zrobić jakąś kontrolę.– Araliel wypowiadając te słowa był cholernie poważny. Rudowłosy wiedział, że jego kochanek ma rację. Jednakże znał kilku sędziów, którzy, jeżeliby prowadzili sprawę, nie przypatrywali się tak dokładnie adresowi zakładu pracy.
- Wiem o tym wszystkim. Muszę znać nazwisko jego prawnika i sędziego, który wydawał wyrok o jego samodzielności. Jeżeli to jest ten człowiek, co myślę, to nie będzie problemu. Cholera Araliel. Co się z nami dzieje? Walczymy o obcego chłopaka. Nie jest członkiem naszej rodziny, nie znamy go długo, nie pracuje w ogóle u nas, dokładnie rzecz ujmując. A my o niego walczymy, jakbyśmy go chcieli obronić przed złem tego świata, pomóc mu w jego problemach, czego nie robimy przy innych chłopakach. Nie mam pojęcia, czemu to się dzieje, czemu nagle tak zmiękłem i stałem się taki wrażliwy. Wiesz, że zawsze miałem serce, ale nie aż takie. I to mnie w tym wszystkim do szału doprowadza.
Srebrnowłosy wstał z wygodnego fotela i podszedł do swojego partnera. Podniósł mu głowę, którą ten miał umieszczoną w dłoniach.
- Kochanie, starzejemy się. Kiedyś chciałeś mieć dziecko, ja także. Nie mieliśmy na to szans, a teraz pojawiła się ta trójka. Nasi pracownicy są już bardzo doświadczeni, jak przychodzą do tej pracy, mimo tego, że są dość młodzi. Ale on nas urzekł swoją niewiedzą, swoją prawdomównością. Podświadomie zaczęliśmy go traktować jak syna. Dlatego też o niego walczymy i zapewne będziemy walczyć. Bo to koi w nas te wszystkie braki, które od zawsze chcieliśmy zapełnić. Wszystkie wypaczenia, które kiedyś w nas były, bądź do których sami się przyczyniliśmy, stają się łagodniejsze. Po prostu pokochaliśmy tego chłopaka i jego siostry, mimo, że ich nie znamy. I tak uważam, chociaż łamie to jedną z naszych podstawowych reguł, to powinniśmy kiedyś ich odwiedzić. Wtedy, gdy jego siostry będą w domu. Nie zdradzać nic, prócz tego, że jesteśmy przyjaciółmi ich brata. Chociaż z tego, co Farid raz mi o nich opowiadał, to są cwane bestie i we wszystkim się orientują. Jak to Młody określił: im bardziej chcę coś ukryć przed nimi, tym szybciej wychodzi to na jaw. Wcale bym się nie zdziwił, jakby jego siostry już coś podejrzewały. Nie mamy na to wpływu. Możemy ich tylko wspierać.
Złożył na ustach Diego delikatny pocałunek. W ten sposób, jak zwykle, okazywał mu wsparcie.


Wstając rano rodzeństwo było delikatnie mówiąc niewyspane jak wszyscy diabli. Każde z nich przewracało się przez pół nocy z boku na bok. Siostry Farida zasnęły nad ranem, każda o innej godzinie, jednak sam nastolatek, widząc wschodzące słońce poszedł do kuchni zrobić sobie kawę. Był zmęczony, ale wiedział, że po wyjściu sióstr on będzie mógł dalej pospać, a one nie mają na to szans. Dlatego też oprócz kawy postanowił zrobić grzanki. Nie ważne było, że do szóstej trzydzieści wystygną. Bliźniaczki, jeżeli tylko nie musiały robić śniadania, były bardzo zadowolone. A jak jeszcze przed wstaniem zrobi im coś ciepłego do picia, będą najszczęśliwsze na ziemi. Zaoszczędzą trochę czasu i będą mogły wolniej iść na przystanek, czy też po prostu chwilę w spokoju posiedzieć. I tak zawsze ledwo się wyrabiały, by zdążyć. Robiąc rano kanapki dla siebie, zawsze brały i jego pod uwagę, i zostawiały mu je w lodówce. Dlatego też on sam mógł im chociaż raz wyświadczyć tę przysługę. Zresztą, od przyszłego tygodnia będzie z nimi dzielił obowiązek chodzenia do szkoły.
Ta przerwa, którą miał, była dla niego ciężka, a co dopiero ilość materiału, który musiał nadrobić. Fakt faktem, że dostał od nauczycieli wykaz rzeczy do nauczenia i zaliczenia, o które prosił, ale to i tak było dla niego okropne. Wiedział, co mu pójdzie najłatwiej, co już umiał, ale mimo wszystko sama myśl o spędzaniu całych dni w książkach skutecznie go odstraszała. Wziął książkę z półki i postanowił w końcu poczytać. Od czasu rozmowy z Aralielem nawet nie tknął swojej tymczasowej lektury i wcale mu się to nie podobało. Do czasu, aż wstaną jego siostry powinien zdążyć przeczytać pięćdziesiąt stron, mimo że oczy kleiły mu się z niewyspania.
Dwie godziny później Bianka zatrzymała się zdziwiona w progu. Farid zasnął z książką na stole, z czołem opartym o nią i stół jednocześnie. Widać było, że chłopak, tak jak i one, nie mógł spać. Zapewne po przebudzeniu jeszcze jakiś czas będzie miał okropną, czerwoną krechę biegnącą przez miękką skórę czoła. Anne zastając siostrę stojącą w drzwiach, popchnęła ją delikatnie, by zobaczyć, o co jej chodzi. Uśmiechnęła się na widok szesnastolatka, po czym podeszła do niego i obudziła poprzez pogłaskanie jego ręki. W takiej pozycji Farid miał doprawdy płytki sen. Dziwiły się tylko, że nie zareagował na ich wejście. Po krótkim rozpoznaniu gdzie jest, Młody popatrzył na siostry.
- O cholera. – Tylko tyle zdążył powiedzieć, zanim zaczął ziewać. Po krótkim upomnieniu od sióstr, które było dla niego doprawdy śmieszne, poszedł do siebie spać pod ciepłą kołdrą i w miękkim łóżku. Przynajmniej po przebudzeniu nic go nie będzie bolało. I tak już coś przeskakiwało mu w kościach.


Bianka obserwowała swoją szczebioczącą siostrę. Promieniała od niej radość, a zarazem powaga. Doprawdy nie wiedziała jak ona to w sobie łączy. Westchnęła zrezygnowana, jednak nie opuszczała z bliźniaczki wzroku. Nie chodziło jej o pilnowanie, czy śledzenie, po prostu miała ochotę ją poobserwować.
- Cześć, panno czołg. Nie podgląda się siostry, gdy ta flirtuje z chłopakiem. – Dziewczyna odwróciła się gwałtownie do lekko zachrypniętego głosu za sobą.
- Nie przypominaj mi proszę wczorajszego zdarzenia. Już wystarczająco mi wstyd. – Przysłoniła oczy ze śmiechem, po czym zerknęła na chłopaka przed sobą przez palce. Ten widząc to wyszczerzył do niej zęby w szerokim uśmiechu.
- Oj, Bianka. No dobra. Postaram ci się tego nie wypominać. Wyjątkowo. – Trzynastolatka zdziwiła się. Skąd ten facet przed nią znał jej imię Wczoraj mu go nie podawała, dzisiaj także nie, chociaż było to dla niej miłe zaskoczenie, że je zna.
- Skąd znasz moje imię, skoro ja cię tak naprawdę nie znam i wcale ci go nie podałam, nawet w komórce? – Popatrzyła na niego z uniesioną jedną brwią.
- Twoja bliźniaczka jest naprawdę namolna, jeżeli chce coś wymusić. – Krzywy uśmiech powiedział jej już wszystko.
- To z tobą chciała mnie umówić? – Nieśmiałe kiwnięcie głową wywołało u niej szeroki uśmiech. – Sam chciałeś, czy chodziła za tobą i mówiła zrób to, zrób to, zrób to, bo ona stwierdziła, że będziemy do siebie pasować?
- Dwa w jednym. Sam chciałem się z tobą spotkać, ale nie miałem do końca odwagi. Ona mi to wszystko ułatwiła, chodząc za mną i mówiąc słynne zrób to. A po tym jak, usłyszałem to milionowy raz, kazałem jej odpuścić. – Bianka potrafiła czytać między wierszami, więc doskonale wiedziała, o co chodzi. - Twój numer też już miałem wcześniej. Przypuszczam, że ty nie wiedziałaś, że to ja chciałem się z tobą spotkać?
- Nie miałam pojęcia. Będę musiała przeprowadzić z siostrą rozmowę dyscyplinującą. – Wesoły śmiech chłopaka zwrócił w jego stronę uwagę kilku osób w korytarzu, w tym także Anne. Ta szybko do nich pokuśtykała.
- Cześć. Poznaliście się już? Jak fajnie. – Czasem Bian zastanawiała się, czy prócz wyglądu miały cechy wspólne. Była skłonna stwierdzić, że została adoptowana.
- W sumie poznaliśmy się wczoraj, po kłótni z tobą. – W tym momencie starsza z sióstr była wdzięczna wszystkim niebiosom, że po kłótni wyszła z domu. Teraz mogła obserwować szczere zdziwienie na ustach tej drugiej.
- Prawie mnie staranowała, jak tak pędziła zła jak osa. – Michael wolał nie dodawać, do czego porównał drobną dziewczynę. Chciał mieć jakiekolwiek szanse na randkę. Nie ważne, że po wczorajszym prawdopodobieństwo tego wynosi jeden procent.  Po szczerym śmiechu Bianki stwierdził, że ona zorientowała się jak zgrabnie uniknął tematu. Przynajmniej miał taką nadzieję. W tym też momencie nad ich głowami rozbrzmiał dzwonek. – Czy spotkamy… - Jednakże nastolatka nie pozwoliła mu dokończyć wypowiedzi. Pocałowała go delikatnie w policzek, po czym będąc już dziesięć metrów przed nim powiedziała podniesionym głosem.
- Sobota, siedemnasta, przyjdź po mnie.
Na tym skończyło się ich krótkie spotkanie, ale przynajmniej było miło.



24 komentarze:

  1. wolałabym więcej o Faridzie ale o jego siostrach też miło poczytać.Ciekawe jak wytłumaczy bliźniaczkom swoją pracę,toż nie palnie prosto z mostu, że będzie sypiał z mężczyzną za kasę. Świetny rozdział
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba ja sama musiałam odpocząć od Farida, Josha, Araliela i Diego dlatego napisałam rozdział o siostrach. Dobre pytanie i muszę przyznać, że jeszcze się nad nim nie zastanawiałam :)

      Usuń
  2. Nie ma to jak przeczytać coś ciekawego z samego rana :) Szkoda, że na kolejną notkę trzeba będzie czekać, no ale mam nadzieję, że jakoś to przeżyję :) Ucz się, ucz, wiem coś o ilości materiału... Stare czasy :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawno nie komentowałam, ale czytam na bieżąco :) Ten rozdział nie wnosi nic do głównej historii, ale fajnie rozbudowuje tło :)

    PS: "Wolę byście przeczytali w miarę dobry tekst, niż czystą beznadziejĘ." ;)
    PS2: Jesli mogę coś zasugerować, to może zmień czcionkę w tej notce, bo jest bardzo zbita i przez to źle sie czyta. Może interlinia wystarczy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak pisałam Eternie, chyba musiałam odpocząć od głównych bohaterów i tak jak sama stwierdziłaś rozbudować tło :) Forma odpoczynku, chociaż teraz zamierzam się wziąć za ciężką pracę nad kolejnymi rozdziałami. Czcionka zmieniona. Nawet nie wiedziałam, że coś takiego miało miejsce, ale to dlatego, że nie miałam możliwości sprawdzenia notki po publikacji. Nastawiałam czasowe publikowanie, po tym jak o 23,30 miałam ochotę podstawić pod powieki zapałki.

      Usuń
  4. Rozdział, jak zwykle świetny. Chociaż troszkę brakowało mi Josha. O bliźniaczkach było fajne, ciekawie się czyta. Jednak osobiście wolę czytać o Faridzie. Jak dla mnie za mało też było Diega i Araliela. Miałam nadzieję, że opiszesz z większymi szczegółami spotkanie Farida i Josha, no ale przynajmniej wiemy że przez cztery godziny ze sobą rozmawiali i dobrze im się gawędziło ^^
    Szkoda, że musimy czekać dwa tygodnie ale rozumiem. To życzę miłej nauki ;3


    Pozdrawiam i życzę dużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej :) Właśnie przeczytałam i poprawiłam twój rozdział. Jakbyś mogła podeślij mi swojego maila na rerget@tlen.pl, to ci prześlę plik .doc
    Co to treści rozdziału, zabrakło mi trochę spotkania Josha z Faridem. Ale za to pojawiło się więcej informacji na temat bliźniaczek.

    Pozdrawiam i czekam na maila :)

    Magdalena Rerget Z
    (jestem nie na swoim komputerze i nie mogłam się dziwnym trafem zalogować)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem czy koleżanka nade mną znalazła te błędy co ja, ale napisze:
    t/ego - tego
    dopołudniu- popołudniu albo do południa nie wiem co chciałaś napisać.
    Jutro napiszę komentarz do notki bo dzisiaj już nie mam siły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ciul tego więcej, nawiasem mówiąc, chociażby notorycznie powtarza się "tą" ze słowem deklinowanym w bierniku.

      "Ponieważ tą używa się tylko w połączeniu z narzędnikiem.

      (z) kim, (z) czym? z tą książką.

      Dlaczego podaj mi tą książkę jest niepoprawnie?

      Ponieważ w połączeniu z biernikiem (a książka przybrała tutaj właśnie taki przypadek) używamy w liczbie pojedynczej wyłącznie tę" cytat from http://filolozka.brood.pl/ta-czy-te/

      Usuń
    2. Wybaczcie, ale sprawdzanie rozdziału mi nie poszło. To fakt. Dziękuję za te fragment o tą czy tę. Zawsze mam z tym problem, ale chyba w końcu to zrozumiałam. Colorfulrainbow dziękuję za wyłapanie błędów.

      Usuń
  7. Średnio mi się ten rozdział podobał. Zdecydowanie wolę czytać o Faridzie, Joshu lub naszej parce niż o siostrach. Sorry, ale akurat lubię ich, lecz nie interesuje mnie co tam u nich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam na myśli że nie interesują mnie Bianka i jej siostra i co tam u nich.

      Usuń
    2. Rozumiem, że rozdział mógł się nie podobać, chociaż tak jak już napisałam wcześniej, była to raczej notka na odstresowanie i dopiero w następnej części będzie większa akcja, a przynajmniej mam taką nadzieję. Zrozumiałam o co ci chodziło i szanuję to, jednak mimo wszystko będą się przewijać w następnych rozdziałach, jednak mogę zapewnić, że jak na razie nie planuję pisać prawie całego rozdziału o nich. Bo już sama wiem, że we fragmentach lepiej się o nich czyta, niż w całości.

      Usuń
  8. Nie rozumiem, dlaczego Bian się tak wścieka. Siostra jest zakochana, chociaż dla mnie 13 lat to zbyt mało, aby mówić o miłości, wszak to jeszcze dzieci. Ale Anne ma prawo, by opowiadać o tym co czuje. Bian jest sama i zachowuje się jakby ktoś jej na odcisk nadepnął. Ale to się może zmienić. ^^
    Kocham czułości Diego i Araliela. :DD

    Zmień czcionkę w tym rozdziale na tą co masz w pozostałych postach. Ta jest straszna. Ale wiem, że noc była jak to wstawiałaś, więc mogłaś nie zauważyć jak ona wygląda.

    OdpowiedzUsuń
  9. Trzynaście lat - okres buntu i dojrzewania. xD Idzie się wkurzać o wszystko, ojjj, wiem po sobie. xD
    A Farid chyba się załamie teraz. xD Najpierw jedna siostra przyprowadziła sobie chłopaka, a teraz druga ma kolegę. I to ta spokojniejsza... Czasami, gdy namolne słowa siostry okazują się czymś denerwującym, dzieje się tak, że za którymś razem są jednak prorocze i gdyby nie centralne zderzenie, nic by z tego nie wyszło. xD
    Strasznie podobała mi się scena z rozmową Diego i Araliela ;3
    Nie zazdroszczę Faridowi, kiedy zacznie się uczyć. Raz, że dusi w sobie emocje, dwa, że będzie wykończony nauką, a trzy, że w jakiś sposób będzie musiał to pogodzić ze spotkaniami z Joshem.
    Jeśli chodzi o "tę" i "tą" - bierniki, narzędniki... Kto by patrzył, jaka to deklinacja (i mówi to studentka filologii... ekstra xD). Spójrz na to tak: tę książkę <- jaka samogłoska jest na końcu "książkę"? Ę! Więc tĘ książkę. Jak masz "wstążką" - tĄ wstążką.

    Hehe, ja Twój rozdział zobaczyłam już jakiś czas temu, ale badania (ankiety) do licencjatu odebrały mi życie na dwa tygodnie ==
    Taizo chyba chciał powiedzieć żonie, ale miał zbyt mało czasu. Dowiedział się niedawno, potem został z miejsca poinformowany, że niepełnoletni syn zamieszka z nim, bo matka chłopaka miała taką ostatnią wolę. O takich strawach nie mówi się jak o pogodzie... zresztą Yukio nie jest mały... to też nieco inaczej wygląda. ;P
    Widzisz, a u mnie jest tak, że wykłady, które nie mają ćwiczeń, zakończone są egzaminami i muszą być obowiązkowe. Reszta - wpisy i egzamin na koniec... Też chodzę, choć w tym tygodniu nie poszłam. Na ćwiczeniach siedziałam przy oknie - słońce mnie przegrzało. Myślałam, że mi głowa pęknie =='

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam,
    wspaniały rozdział, dobrze było przeczytać co nieco o siostrach. Ciekawe jak Farid wytłumaczy się ze swojej pracy siostrom.. Hahahh „parła jak czołg” to było dobre rozwaliło mnie całkowicie...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie i gorąco Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się podobał. Pytanie czy Farid w ogóle będzie się tłumaczył :) Co do "parła jak czołg" po wyobrażeniu sobie tej sytuacji, to stwierdzenie najlepiej to oddawało :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  11. Heheh xD Też miałam wątpliwości, jak to powinno być napisane, ale jednak cisnąca polonistka to nie taki zły wariant. xD
    U mnie był taki przedmiot, gdzie najpierw był wykład, a rok później ćwiczenia O_O To dopiero ekstra program. xD Zdarzyło się też, że miałam wyłącznie wykład, albo tylko ćwiczenia. I z czystym sumieniem mogę napisać, że "na szczęście", bo gdybym jeszcze miała dodatkowo słuchać rzeczy z niektórych zajęć, wolałabym czyścić całe piętro uczelni. xD

    OdpowiedzUsuń
  12. no dobrze, jako, że przeczytałam już wszystkie dotychczas opublikowane rozdziały, to warto by było skomentować.
    opowiadanie bardzo mi się podoba. pomysł ciekawy, fabuła rozwija się powoli (a przynajmniej ja mam takie wrażenie), co działa na plus. nic za szybko, wszystko w swoim czasie. Farid jest.. nieprzewidywalny. trudno określić go jednym słowem. widać, że ma bogatą osobowość, jest zmienny i potrafi się bronić. podziwiam chłopaka za takie ogarnięcie sytuacji po śmierci rodziców. wiem, to tylko opowiadanie, ale jednak.. większość nastolatków w takiej sytuacji załamałaby się, a ich młodsze rodzeństwo zapewne trafiłoby do domu dziecka lub rodzin zastępczych. a co do sióstr Farida: jedna lepsza od drugiej; inteligentne, spostrzegawcze, złośliwe, ale potrafią zatroszczyć się o brata mimo że są młodsze (a, i w tym miejscu taka mała uwaga: "mimo że" pisze się bez przecinka. ten błąd rzucił mi się w oczy wielokrotnie, toteż chciałam o tym wspomnieć). Araliel i Diego (mam nadzieję, że nie kopnęłam się w pisowni imienia tego pierwszego) to też ciekawi bohaterowie. sytuacja między nimi jest taka.. inna. kochanek wybaczający liczne zdrady temu drugiemu, powrót do siebie po kilku.. miesiącach? latach? wybacz, ale nie pamiętam, ile minęło od ich rozstania ^^'. i bardzo dobrze, że Araliel trzyma jeszcze Diego tak trochę w niepewności. i plus dla Diego, że w końcu przestał zdradzać. podoba mi się też to, że chcą dla Farida jak najlepiej. mimo że nie znają go dobrze, chcą go chronić. na stare lata obudził się w nich instynkt ojcowski XD. i z tego, co pamiętam, to pisałaś, że pierwszy seks Araliela i Diego był pierwszym opisem seksu, jaki w życiu napisałaś. muszę Ci powiedzieć, że wyszło Ci genialnie. było gorąco, szczegółowo. i wyszło świetnie.
    dobra, a teraz trochę o sytuacji między Faridem a Joshem (co do samego Josha, polubiłam go i cieszę się, że chce dla Farida jak najlepiej. a umowa jest dla młodego bardziej niż korzystna. jego zamartwianie się o to, że zakocha się w kimś innym jest.. głupie. no jak można nie zakochać się w Joshu? na pewno będą razem i będą się kochali jak szaleni). podoba mi się to. wszystko jest jakby pod przymusem; Farid potrzebuje pieniędzy, skorzystał z lepszej umowy niżby miał w burdelu, a Josh potrzebuje drugiej osoby, która byłaby przy nim blisko. jak już wspomniałam, wszystko jest jakby pod przymusem, bo wiąże ich umowa, ale z drugiej strony podobają się sobie, a Faridowi spędzanie czasu z Joshem nie wydało się złe, widzi, że starszy mężczyzna nie chce go skrzywdzić. wszystko idzie ku lepszemu, ale zapewne będą jakieś komplikacje, które w takich opowiadaniach doprowadzają czytelnika do szału, bo umiera z ciekawości, co będzie dalej i jak to się skończy, jednakże z drugiej strony czynią opowiadanie ciekawszym. Twój tekst i tak i tak już jest ciekawy, ale jak dołożysz jeszcze jakieś zawirowania między Faridem a Joshem - będzie jeszcze lepiej :).
    nie skłamię, jeśli powiem, że nie mogę doczekać się następnych rozdziałów; rozwinięcia sytuacji między Faridem a Joshem, Bian a tym chłopakiem (wybacz, zapomniałam imienia ^^') oraz Diego a Aralielem.
    mam nadzieję, że mój komentarz Cię nie zanudził i że przy nim nie usnęłaś ;).
    zapraszam do siebie: http://krysztal-zycia.blogspot.com/
    pozdrawiam, życzę weny i czasu na pisanie :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Podobam mi się bardzo twój styl pisania.
    To, że opisujesz nie tylko przeżycia głównego bohatera.
    Pokazujesz całość. Perspektywa każdej postaci.
    To jest bardzo rzeczywiste i wciągające.
    Fabułą rozwija się naprawdę długo, ale w sumie mi to nie przeszkadza.
    Podoba mi się także drugi wątek, który jednak ostatnio za często występuje.
    Wole mieć częstsze akcje między Joshem i Faridem :3
    No, ale cóż narzekać nie mam na co, bo opowiadanie jest zarąbiste!

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam,
    rozdział cudny, dobrze też było przeczytać coś o samych siostrach, ciekawi mnie jak Farid wytłumaczy się ze swojej pracy siostrom ;] Haha tekst „parła jak czołg” było dobre, rozwaliło mnie całkowicie...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam,
    ok, ok od czego tutaj zacząć... och tak jak zawsze rewelacyjny rozdział... dobrze było coś przeczytać o siostrach Farida, i ten tekst „parła jak czołg” och bardzo mi się spodobał... ciekawi mnie też jak Farid wytłumaczy się siostrom ze swojej pracy...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń