niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 4

    Czas posiada bardzo dziwną zależność: kiedy chcielibyśmy żeby płynął jak najwolniej jakimś dziwnym cudem przyspiesza, gdy potrzebujemy żeby pewne momenty naszego życia minęły szybko i niezauważanie wszystko przeciąga się w nieskończoność. Tak też działo się teraz, gdy  Farid oczekiwał na rozprawę. Na początku, gdy dowiedział się o tym, że jego prawnik nie złożył dokumentów na czas wściekł się. Jednak później był z tego powodu szczęśliwy. Może dlatego, że miał więcej czasu na przyzwyczajenie się do myśli o swojej nowej pracy. Z drugiej strony było mu bardzo przykro, gdy prawnik wytłumaczył mu dlaczego tak się stało. W końcu nie codziennie dzieci lądują w szpitalu. Czasem trzeba odpuścić sobie profesjonalizm i zająć się rodziną rzucając wszystko inne. Nastolatek rozumiał to tym bardziej, że tydzień przed rozprawą zadzwonił do niego dyrektor, szkoły, do której chodziły jego siostry.
            - Faridzie, Anne jest w szpitalu. Złamała nogę na zajęciach z wychowania fizycznego. – Dyrektor zwracał się do niego po imieniu, bo nie tak dawno i on był tu uczniem. Sztuczny profesjonalizm nie był im potrzebny. Nastolatek po usłyszeniu tej informacji wciągnął szybko powietrze.
            - Wie pan czy jest w szpitalu, czy może w przychodni? I jak to się stało? – Dyrektor przekazał mu wszystkie informacje, razem z tą, że Anne potknęła się i spadła z najwyższego stopnia schodów. Nikt nie wie jak to możliwe, że upadając nie uderzyła się w głowę. Był to jedyny plus całej tej sytuacji. Dzięki temu nie było podejrzenia wstrząśnienia mózgu. Po dość krótkim czasie  młodzieniec był już w szpitalu by dowiedzieć się czy coś jeszcze nie stało się jego siostrze i zarazem by mieć możliwość zaopiekowania się nią. Oczywiście bliźniaczka nie pozwoliła jej jechać samej i opiekowała się nią gdy druga miała mieć nastawianą kość. Na całe szczęście nie było to złamanie otwarte, a kość była jedynie delikatnie naruszona, więc nastawienie nie groziło uszkodzeniem naczyń krwionośnych czy nerwowych.
            -Anna, co ja mam z tobą zrobić? – Chłopak przytulił mocno swoją zapłakaną siostrę. Środki przeciwbólowe działały jednak nastolatka była w szoku. W końcu nie co dzień spada się ze schodów i łamie nogę. – Siostra, czy ktoś cię zepchnął ze schodów? – Popatrzył jej uważnie w oczy. Nie raz można było usłyszeć historie o zmowach i prześladowaniach  wśród uczniów. Jest to w dzisiejszych czasach tak samo prawdopodobne jak zwykły przypadek. A fakt iż Anne odwróciła głowę by nie patrzeć  na niego, w jakiś sposób potwierdzał te przypuszczenia.
            - Nikt mnie nie zepchnął. Poślizgnęłam się bo byłam nieuważna. – Chcąc nie chcąc, Farid nie potrafił jej uwierzyć. Dyrektor miał przejrzeć monitoring, ale jakiś czas mu to zajmie. Jednak w prawdziwy szok wprawiło chłopaka nagłe wtargnięcie obcego,   zdyszanego szesnastolatka, który następnie porwał jego siostrę w ramiona.
            - Cholera! Gdybym wiedział, że spadniesz to bym cię nie wołał! Nic ci nie jest? Bardzo boli? – Nie zważając na wszystko szesnastolatek pocałował delikatnie Anne, a ona od razu się zarumieniła. Farid zastanawiał się czy najpierw pytać kim jest intruz, czy też jednak najpierw walnąć przybysza w szczękę -  to przez niego jego siostra ucierpiała. Mimo całej tej sytuacji był jej bratem, nastolatkiem i w nim też czasem buzowały hormony. Jednak postanowił zastosować odwieczną regułę ojca” najpierw pytaj, później wal”. Czasem się przydawała. Po dość krótkim pocałunku, Anne delikatnie odepchnęła swojego chłopaka i spojrzała niepewnie na brata.
            - Od kiedy? – Ton Farida był dość oschły. – Chcę wiedzieć bo próbuję powstrzymać się przed walnięciem twojego... chłopaka? – Popatrzył na siostrę, a ta kiwnęła głową. – W szczękę. – Dokończył swoją myśl. – Ale nie przez to, że jesteście ze sobą. Oj nie. Chodzi o to, że przez niego stała ci się krzywda. Chciana czy nie, ale krzywda. – Zmierzył wzrokiem o rok młodszego chłopaka. – A jak dobrze wiesz to ja się tobą opiekuję. – Zmrużone oczy nie dawały żadnych szans na tłumaczenie się. – Idę dowiedzieć się od lekarza kiedy będę cię mógł zabrać do domu. Tam porozmawiamy. – W tym momencie obrócił się na pięcie i poszedł do gabinetu obok. Był wkurzony. Nie. Był wkurwiony! Rozumiał, że siostra miała swoje powody by ukrywać swój związek, ale JEMU mogła powiedzieć. Bianka w ogóle się nie odzywała, więc zapewne wiedziała o tym wszystkim i nie aprobowała zachowania siostry. Wiedział, że sam zachował się nie w porządku. Poza tym nie mógł prawić im umoralniających pogawędek, w końcu był od nich straszy tylko o cztery lata. A od chłopaka siostry tylko o rok. Na samą myśl o tym kimś chciał warczeć ze złości. Nawet do jasnej cholery nie wiedział jak ten debil ma na imię.
            - Słucha mnie pan? W ten sposób nie zapewni Pan siostrze odpowiedniej opieki. – Nastolatek otrząsnął się z ponurych myśli i zaczął słuchać lekarza. Jak usłyszał, że Anne będzie miała nogę w gipsie przez minimum 6 tygodni, a jeżeli wszystko będzie dobrze, to po tym czasie czeka ją rehabilitacja, zrobiło mu się słabo. Cholernie słabo. Musiała chodzić do szkoły, bo po takim czasie miałaby za duże zaległości, ale nie wiedział jak będzie ją tam dostarczać. Nie mogła przeciążać nogi, więc dochodzenie na przystanek i jeżdżenie autobusem odpadało. Przedłużyłoby to tylko niepotrzebnie jej cierpienia. W tym momencie tak bardzo chciał mieć ukończone osiemnaście lat i posiadać prawo jazdy. Musi się na nie zapisać, bo jak tak dalej pójdzie to będzie mu kiedyś bardzo potrzebne. Po dwudziestu minutach wyszedł z gabinetu lekarza i skierował swe kroki do pokoiku, w którym przebywały jego siostry. Po chwili ciśnienie ponownie mu skoczyło gdy zobaczył przy siostrze jej chłopaka. Czy już zawsze będzie tak reagował gdy któraś z nich oznajmi mu, że ma faceta? Musi się jakoś ogarnąć. W tym też momencie Anne postanowiła przerwać tę krępującą ciszę.
            - Farid, przepraszam. Nie chciałam by to tak wyszło. To jest mój chłopak Eliot. – Na te słowa jej twarz rozpromieniła się, a zarazem nabrała rumieńców. Po chwili odwróciła głowę do swojego przyjaciela. – Eliocie, ten narwany człowiek to mój brat. – Uśmiechnęła się na widok morderczego wzroku członka rodziny. Wiedziała, że siedemnastolatek pokrzyczy, pokrzyczy i mu przejdzie. Przecież i tak nie mieli wpływu na to wszystko. Eliot jednak dzielnie podszedł do Farida i podał mu rękę na powitanie. Uścisk miał dość silny, jednak mimo początkowego impulsu nie chciał zmiażdżyć ręki Farida. Po szybkiej kalkulacji doszedł do wniosku, że wolał mieć w nim przyjaciela, człowieka, który zaakceptuje jego związek, niż wroga, który zabroni spotykać mu się z Anne. A raczej jej z nim. Chociaż i tak nie miałby na to zbyt dużego wpływu.
            - Czy możecie mi pokrótce powiedzieć od kiedy jesteście ze sobą? Moja siostra chyba jeszcze nie wie, że jak się z kimś jest to się go zaprasza do domu, a nie szwenda nie wiadomo gdzie. Więc? – Mimo pozornej ostrości w głosie nastolatka zaczęła bawić ta sytuacja. Wiedział, że zabronienie kontaktów nic tu nie da. Musiał tylko poważnie z siostrą porozmawiać o ukrywaniu tak ważnych rzeczy. Spodziewał się odpowiedzi z ust siostry, jednak jej nie otrzymał.
            - To trochę dziwna sytuacja. Byliśmy miesiąc ze sobą, do czasu… - Przełknął nerwowo ślinę. Nie chciał wypominać rodzeństwu, że stracili rodziców.
            - Rozumiem. – Mimo wszystko Farid postanowił ułatwić całą tą sytuację rok młodszemu chłopakowi.
            - Wróciliśmy do siebie kilka dni temu. – Uśmiech Eliota był niepewny. Farid westchnął, przewrócił oczami po czym w końcu się uśmiechnął.
            - No dobrze. Cieszę się, ale jeżeli zrobisz coś mojej siostrze, bądź w jakikolwiek sposób ją skrzywdzisz, to zapamiętaj sobie, że poważnie tego pożałujesz. – W ty też momencie wszyscy odetchnęli ulgą.

            Następne kilka dni minęło rodzeństwu bardzo szybko. Siostry wyjątkowo nie poszły do szkoły by wspomóc brata w tak ważnym dla nich wszystkich dniu. Poza tym  prawnik ich brata poinformował je, że byłoby lepiej gdyby znajdowały się na sali. Dzień rozpoczął się bardzo nerwowo. Rodzeństwo wyjątkowo unikało się, żeby tylko niepotrzebnie nawzajem się nie denerwować. Szczególnie, że w takich sytuacjach, łatwo o wybuchy. Od dzisiejszego dnia zależało czy będą ze sobą, czy też siostry będą musiały być oddane. Wszyscy troje byli tym przerażeni, ale starali się nie okazywać tego. Było to okupione wyraźnym brakiem cierpliwości dla wszystkiego innego. Każde z nich miało samo sobie wyprasować ubrania, jednak po tym jak Farid przypalił swoją koszulę Bianka zaoferowała się, że zrobi to za wszystkich.
            - Jakby nie było jestem z was najspokojniejsza., Jestem pewna, że sąd przyzna ci prawo o decydowania o sobie. Spokojnie głąbie. – Uśmiechnęła się do brata i pocałowała go w policzek, po czym wygoniła go po drugą koszulę, którą rodzice kupili mu na gwiazdkę. Musieli wytrzymać najbliższe dwie godziny. Po tym czasie wszystko się rozstrzygnie. Albo będą płakać ze złości i żalu, albo z radości i rozluźnienia. Mieli nadzieje, że jednak z tego drugiego powodu.
            -Anne, ubierz spodnie. Jak zamierzasz ubrać rajstopy? Na gips ich nie założysz. A po za tym jest zimno. Będzie ci wygodniej. – Farid mimo wszystko najpierw martwił się o nie, a  później o siebie. Bianka często myślała o tym co im się przydarzyło. Nie jedno rodzeństwo by sobie z tym nie poradziło. Było im ciężko, nadal, ale nie mieli jak zwrócić życia rodzicom. Po za tym życie płynęło dalej. Patrząc na te przemyślenia można by stwierdzić, że była nieczuła, jednak nijak miało się to do rzeczywistości. Tragedie przeżywała codziennie. W sobie. Nie ujawniała jej wszystkim i próbowała radzić sobie z tą całą sytuacją na swój sposób. Jednak nie potrafiła powstrzymać płaczu gdy Anne wyzywała to na czym ten świat stoi po czym zaczynała płakać. Zawsze tak było. Gdy jedna płakała, druga także zaczynała płakać. Było to niezależne od nich. Musieli radzić sobie sami. Ciotka często ich odwiedzała, ale relacje pomiędzy nimi zmieniły się. Nie miała już do czynienia ze swoimi przyjaciółmi, tylko z ich dziećmi. Starała się to ukryć, ale stali się dla niej problemem. Jednak najbardziej w tym wszystkim martwił ją brat. Po tym jak ich świat się załamał on był najsilniejszy z nich. Jednak czuła, że będzie to miało jakieś konsekwencje. Każdy musi przeżyć żałobę, a on cały czas był silny za całą ich trójkę. Od śmierci rodziców tylko raz widziała jak płakał. Ale to, że nie widziała nie oznacza, że nie wiedziała kiedy brat płacze. Doskonale zdawała sobie sprawę, że płakał zawsze gdy ich nie było w domu lub nie miały szans go usłyszeć. Stosy chusteczek w śmietniku tylko to potwierdzały, ale mimo to jej serce było niespokojne. Bała się, że jej brat w końcu się załamie. Tym bardziej, że podskórnie czuła, że martwi się czymś jeszcze. Czymś związanym z nimi. Czasem zastanawiały się z Anne czemu Farid nie powie im, że jest gejem. Rodzice tego nie wiedzieli, ale one tak. Raz przegrzebały mu pokój i znalazły kilka interesujących rzeczy. Co prawda nie zrobiły tego złośliwie. Przypuszczały, że brat w złości za rozwalenie mu odtwarzacza mp3 postanowił zniszczyć im pluszaki, które dostały jeszcze od dziadków. Nie znalazły ich u niego. Nigdy nie przyznały się do tego co dokładnie zobaczyły. Rzeczy odłożyły dokładnie w to samo miejsce, a fakt, że matka wzięła maskotki do prania wprawił jej w dziwne zakłopotanie.
            Po dość sprawnym przyszykowaniu się nastolatek zamówił taksówkę. Chciał jak najszybciej dostać się do sądu gdzie czekał na niego prawnik. Po krótkim powitaniu i rozmowie zostali wezwani na salę rozpraw. Okazało się, że nadanie praw było zwykłą formalnością. Musiał tylko pokryć koszta sądowe i już  za tydzień mógł odebrać dokumenty. Jego prawnik tłumaczył mu, że tak to będzie wyglądało jednak nie potrafił mu całkowicie uwierzyć. Teraz jednak okazało się to prawdą. Inaczej by to wszystko wyglądało, gdyby miał dwanaście czy trzynaście lat. Skoro jednak do pełnoletniości brakowało mu tylko kilku miesięcy życia to  wszystko odbyło się bez problemów.
            - Nawet nie wie Pan jak bardzo chcę Panu podziękować. Teraz tylko muszę zaadoptować siostry i będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi jeżeli tylko wszystko się uda. – Farid uśmiechnął się przyjaźnie do starszego mężczyzny. Ten jednak zmarszczy brwi.
            - Faridzie, powiem szczerze bo nie chcę byś posiadał złudną nadzieję. Twoje szanse  na adopcję są dość małe. Fakt, dziewczynki są twoją rodziną. Macie  też dom. Problemy leży w tym, że nie masz stałej pracy i zaświadczenia o regularnych zarobkach. Przez to jest spore prawdopodobieństwo, że sprawa może być przegrana. – Po wypowiedzeniu tych słów mężczyzna zawahał się czy zrobił słusznie. Widząc zmarszczone brwi młodego położył mu rękę na ramieniu. – Postaram się porozumieć w tej sprawie z jeszcze jednym prawnikiem, ale…
            - A jeżeli będę miał zaświadczenie o stałej pracy i zarobkach? Czy wtedy będę mieć większe szanse? – Mina chłopaka była zacięta. Mężczyzna tego się nie spodziewał. Chłopak dopiero co wygrał sprawę o samodzielność więc nie miał szans na to by od razu zdobyć pracę. Na dodatek na stałe.
            - Wtedy twoje szanse wynoszą dziewięćdziesiąt dziewięć procent. – Ton mężczyzny był rzeczowy. A twarz nastolatka rozluźniła się, co dało prawnikowi do myślenia.
            - Dziękuję Panu. Mam nadzieję, że już jutro doniosę odpowiednie dokumenty. Proszę tylko o przesłanie mi całego wykazu na e-mail, który Panu podałem. Ułatwi mi to zadanie. – Farid ponownie uśmiechnął się i pożegnał po czym poszedł przytulić siostry. Jeszcze trochę i będą bezpieczni. W tym momencie nie ważne było czy pierwszy seks  w jego żcyiu będzie dla niego bolesny, czy też nie. Miał dla kogo się poświęcić, miał dla kogo   wygrać. Wiedział, że jego siostry są warte wszystkiego. Kochał je, a one kochały jego i gdyby była taka potrzeba wiedział, że także by się poświęciły. Jego wiara w najbliższych była niezachwiana. W momencie gdy usłyszał, że Eliot ma przyjść na obiad by uczcić ich zwycięstwo nastolatek zaczął się śmiać. Niekontrolowanie, nie zważając na sytuację i na to, że nie wypada. Po chwili został upomniany przez strażnika. Nieważne. Powoli wszystko zaczynało się układać i to było najważniejsze.
           
            Araliel chodził podenerwowany po gabinecie swego partnera. Czekał na wiadomość od pewnego prokuratora czy Farid wygrał swoją sprawę. Wiedział, że zachowuje się irracjonalnie bo znał nastolatka dość krótko, ale mimo to z całego serca kibicował jemu i jego siostrom. Diego patrzył na niego lekko rozbawiony.
            - Co szczerzysz zęby? Wyglądasz jak idiota. – Warknął w złości srebrnowłosy. – Nie wiem co cię tak do jasnej cholery cieszy. – Stanął zirytowany przed swoim kochankiem. Nawet nie przypuszczał, że ten pociągnie go mocno na swoje kolana i namiętnie wpije się w jego usta.
            - Bo jak jesteś podenerwowany to jesteś tak zajebiście seksowny i chcę się wtedy z tobą pieprzyć. – Uśmiech rudzielca był dość irytujący, ale jego propozycja była... całkiem kusząca. Tym bardziej, że mężczyzna czuł pod sobą jego wzwód.
            - Jesteś niemożliwy! Jak możesz myśleć o seksie kiedy ja się tak martwię. – Mimo tych słów Araliel wpił się w usta partnera poruszając lekko biodrami. Gdy zabrakło mu oddechu odsunął swe usta, nie zaprzestając jednak ruchu biodrami. Oddech Diego przyspieszył, ale w momencie gdy miał chwycić kochanka za pośladki jego słodki ciężar zniknął mu z kolan. Otworzył oczy.
            - Wybierasz się dokądś? – Zmrużone oczy przetwierdziły Araliela do podłogi. Diego był tak pociągający gdy był zirytowany, że mógłby go wtedy pieprzyć do utraty świadomości. Mimo tonu głosu rudzielca Ari postanowił zrealizować plan, który  wpadł mu do głowy.
            - Wstań natychmiast i ściągaj spodnie. – Na te słowa oczy rudego diabła rozszerzyły się gwałtowanie. Jego słodki i miły Araliel znów chciał dominować! Nie zastanawiając się długo wykonał polecenie. Dawno się w to nie bawili, a on sam nie potrafiłby wykonywać poleceń nikogo innego jak srebrnowłosego. -  Oprzyj się ramionami o biurko, a twój penis ma się ocierać o jego spód. – W momencie gdy wypowiadał te słowa młodszy mężczyzna skierował się do drzwi by je zamknąć. Sam zrzucił z siebie koszulę rozpinając guziki od rękawów i dwa górne przy szyi. W momencie gdy zostali oddzieleni od świata zewnętrznego  drewnianymi obitymi wyciszającym materiałem drzwiami postanowił zdjąć też spodnie. W tym samym czasie Diego patrzył na niego, dyszał i ocierał się bardzo delikatnie i powoli o zimne drewno. Było to miłe i nie miłe uczucie zarazem. Cholernie drażniące, ale także pobudzające do działania. Mimo polecenia Araliela postanowił sam się zaspokoić. Już prawie sięgnął do swego członka kiedy jego ręka jednym zwinnym ruchem została wykręcona do tyłu. Nie bolało, ale pozycja była niewygodna. A poza tym był tak cholernie podniecony. Chciał więcej. Pragnął poczuć usta młodszego kochanka na swoim członku. Dotyku jego ciała, pocałunki, westchnia, chciał mieć go w sobie i na sobie. Zamiast tego ten tylko wykręcił mu rękę i w ogóle go nie dotykał.
            - Kurwa! Wykończysz mnie. Chcę seksu. Pragnę go. Chcę dojść! Kurwa, Araliel, chcę tego teraz!
            - Dostaniesz go. Jak tylko będziesz grzeczny. Na razie rób to co ci kazałem. – Srebrnowłosy czasami potrafił odegrać rolę kogoś kim nie był. Dawno temu próbowali grać by zapewnić sobie rozrywki, jednak dopiero pewnej nocy okryli magiczną rolę takiego aktorstwa. Dlatego teraz, trzymając nadal rękę kochanka za jego plecami, popchnął go delikatnie do przodu. Z ust starszego mężczyzny wydarł się ni to jęk, ni to krzyk. Zaczął dyszeć i spinać mięśnie. Araliel puścił jego rękę, a palce skierował ku seksownym pośladkom i zagłębieniu między nimi. Dotykał odbytu partnera bardzo delikatnie. Pobudzając, ale nie pozwalając dojść. Po kilku minutach wyciągnął z górnej szafki biurka lubrykant i rozsmarował na palcach. Jeden z nich wsunął  niezbyt delikatnie w ciało Diego.
            - Kurwa! – Rudowłosy nie dał rady powstrzymywać jęków i dyszenia. Był cały rozpalony. Chciał dojść, a jądra paliły go żywym ogniem. – Proszę, proszę cię! Chcę dojść!.
            - Jeszcze nie teraz. – Srebrnowłosy wiedział, że teraz wystarczyło tylko, żeby przejechał dłonią po penisie Diego jednak nie zamierzał dawać mu szansy na dojście. Jeszcze nie. Odsunął jego biodra do tyłu tak, że mężczyzna był podparty na przedramionach, ale nie miał innego kontaktu z żadnym przedmiotem. W tym samym czasie starszy z mężczyzn poczuł w sobie trzeci palec, który go rozciągał. Szybko, trochę boleśnie, jednak nie sprawiało mu to problemu. Gdy już zbliżał się do orgazmu Araliel zacisnął palce na jego członku nie pozwalając mu dojść. Ciało Diego całe aż trzęsło się od wysiłku.
            - A teraz w ciebie wejdę. – Szept kochanka był pełen obietnic i tak też się stało. Gdy poczuł jego czubek napierający na swoje wejście sam pchnął biodra do tyłu, by jak najszybciej mieć go w sobie. Wiedział, że kochanek nie miał jak przytrzymać jego bioder, nie pozwalając żeby doszedł. Dlatego też, nie zważając na dyskomfort, to Diego poruszał swymi biodrami nabijając się na Araliela. Ból był znośny, a przynajmniej mógł kontrolować sytuację. Nie zważał na dobre obyczaje tylko krzyczał i jęczał, gdy nabijał swe ciało na erekcje kochanka, a ten, raz za razem trafiał w najczulszy punkt w jego ciele. W pewnym momencie poczuł jak dłoń Araliela rozluźnia chwyt na jego członku i zaczyna go stymulować. Nie trwało to długo. Jego ciało uwolniło z siebie pożądanie, a on nadal nabijał się na kochanka. Nie potrafił przestać ruszać biodrami. Wciąż pobudzająca go dłoń partnera nie pozwalała na ochłonięcie emocji. Po dość krótkim czasie ponownie doszedł czując także spełnienie swego partnera głęboko w swoim wnętrzu.
            - Ja pierdolę. Chyba chcę, żebyś częściej był tak wkurwiony. – Diego uśmiechnął się rozleniwiony, a jego twarz nagle odmłodniała o co najmniej pięć lat.
            - Dzisiaj ty nie pierdolisz. Uśmiechaj się częściej, ładniej wtedy wyglądasz. – Uśmiech Araliela także był doskonale widoczny. Obaj leżeli wykończeni na podłodze. Żaden z nich nie miał siły się ruszyć.
            - Sugerujesz, że jestem brzydki? – Diego popatrzył na niego uważnie.
            - Sugeruję, że jesteś najprzystojniejszym facetem na ziemi, a jak się uśmiechasz to wyglądasz jak wcielenie seksownego diabła. – W tym momencie ich rozmowę  przerwał dźwięk telefonu. Araliel wyciągnął go szybko ze spodni, które leżały niedaleko Diego.
            - I jak Jonson? Udało się? – Araliel spojrzał zdziwiony na Diego, gdy ten usiadł na jego podbrzuszu. Przecież nie zamierzał się z nim kochać gdy rozmawia przez telefon. Prawda? – To dobrze, bardzo się cieszę. – Cichy syk wydostał się z ust mężczyzny, gdy kochanek nabił się na niego i zaczął szybko poruszać. – Nie, nic się nie stało. Zaciąłem się nożem. Tak, dość mocno. Muszę kończyć, bo dużo krwi się leje. Tak, rana jest głęboka, ale nie trzeba jej będzie zszywać. Muszę lecieć. Cześć. – Nie czekając na odpowiedź rozłączył się i pocałował z całych sił Diego. Teraz mogli już spokojnie zająć się sobą.

            Niestety szczęście Farida trwało dość krótko. W trakcie rozmowy ze swoim prawnikiem uświadomił sobie, że już wkrótce będzie musiał zacząć pracować w burdelu. Przerażało go to. Chyba najgorsze było dla niego to, że nie miał z kim o tym wszystkim porozmawiać. Podzielić się wątpliwościami, czy też poprosić o dobrą radę. Mimo tak opłakanej, w pewnym sensie, sytuacji postanowił, że gdy tylko wróci do domu z siostrami zadzwoni do swojego szefa z informacją o przebiegu rozprawy. A raczej o jej wyniku. Westchnął ciężko.
            - Co jest bracie? Nie cieszysz się? Możesz podjąć pracę! Teraz już legalnie. I wszystko będzie dobrze. – Anne uśmiechnęła się szeroko i podchodząc o kulach, przytuliła go do siebie. Czasem się zastanawiał która Anne jest gorsza: ta bez kul, która ma mocny uścisk, czy ta posiadające kule, które w momencie przytulenia dodatkowo wpijają ci się w ciało. Po bardzo krótkim namyśle wybrał jednak opcję drugą. Po takim uścisku ciało bolało dwa razy bardziej. Nastolatek uśmiechnął się wymuszenie.
            - No jasne, że wszystko będzie dobrze. Westchnąłem, bo w końcu mamy to za sobą. Połowa drogi za nami. A sama dobrze wiesz, że było to męczące doświadczenie. – Uśmiechnął się szerzej. Był tylko jeden problem. Bianka spojrzała mu w oczy, a ona doskonale umiała wyczytać z nich jego humor. W końcu nie od dziś wiadomo, że oczy są zwierciadłem duszy. Jeżeli to prawda oczy Farida przedstawiały pustkę, chaos i smutek w jednym. Przerażająca mieszanka. Delikatnie obrócił głowę na bok po czym nią wrócił. Teoretycznie wyglądał to jak zwykłe rozluźnienie mięśni, w rzeczywistości był to znak dla jego drugiej siostry by nie interweniowała. Musi sobie sam dać radę. W tym wypadku nie może zarzucić ich swoimi problemami. Po dojechaniu do domu zapłacił taksówkarzowi i powiedział siostrom, że idzie na krótkie zakupy. Zlecił im pokrojenie kilku warzyw na zapiekankę. Młodsza z bliźniaczek nie chciała naciskać na brata, ale martwiła się o niego. W pewnym momencie nawet chciała go śledzić, ale rozentuzjazmowana siostra jej w tym przeszkodziła. Natomiast nastolatek będąc już w pewnej odległości od domu, odebrał  telefon od szefa. Chciał go poinformować o wszystkim jednak ten nie dał mu dojść do słowa.
            - Cześć Faridzie. Mam do ciebie sprawę. Jest ona dość kłopotliwa. – Rudowłosy mężczyzna patrzył z poważną miną na swojego partnera. Mógł go tak nazwać, chociaż ten się przed tym wzbraniał. Jeszcze.
            - Dzień dobry Panu. Ja… Słucham. – Nie mógł mu tego powiedzieć, nie był w stanie. Ale z drugiej strony miał teraz szanse spłacić dług w miesiąc. Czy warto aż tak ryzykować, by dalej sprzedawać swoje ciało.
            - Zapewne kojarzysz pewnego mężczyznę, którego dość często widujesz rozmawiającego z Aralielem. Jeżeli się mylę to mnie popraw. – Nastolatek pokręcił głową z niedowierzaniem, po czym sam siebie upomniał, że rozmawia przez telefon. O co mogło chodzić?
            - Tak. Kojarzę tego pana. A o co chodzi?       - Był niepewny. Czy to miał być… O cholera!
            - Wynikła taka sprawa, że jest on naszym dość częstym klientem. Jednym z najbardziej prestiżowych i... zainteresował się tobą. Nie tylko w sensie fizycznym. – Nastolatek złapał szybko powietrze w usta co było słychać także w telefonie. Rudowłosy popatrzył na Araliela zbolałym wzrokiem po czym napisał mu na kartce, że to chyba się nie uda. Co z tego, że sam Josh się zaoferował? – Spodobałeś mu się i dość często dzwoni wypytując o ciebie Araliela. Na początku unikał jak mógł odpowiedzi, jednak w końcu powiedział mu o tobie różne rzeczy. – Słyszał cichy oddech młodego. Był szybki i płytki.
            - Czyli wie o mnie coś więcej niż o zwykłym pracowniku? Zgadza się? – Starał się mówić normalnie, ale rosnąca gula w gardle wcale mu w tym nie pomagała.
            - Tak. Wie więcej. Dlatego też chce być twoim pierwszym klientem. I my przychylamy się do jego propozycji. Jednak to od ciebie zależy czy się zgodzisz. Mamy podpisaną umowę, że dopóki się nie usamodzielnisz nie możemy cię do niczego zmusić, a nawet wtedy nie będziemy tego robić.  – Farid przygryzł wargę. Nie wiedział co ma zrobić. Być może byłoby mu łatwiej z człowiekiem, który będzie wiedział jak się z nim obejść.
            - Ja… Nie wiem. Przepraszam. Wiem, że nie mam wyboru, że nie powinienem kaprysić, ale jestem… przerażony. Nie radzę sobie z tym wszystkim. – Głos nastolatka stał się trochę wyższy i płaczliwy. Chodził bocznymi uliczkami, by nikt nie podsłuchał jego rozmowy.
            - Wiem, że sobie z tym nie radzisz. Jeżeli się zgodzisz, będziesz miał później minimum miesiąc wolnego. Jeżeli po tym czasie, nie będziesz miał jeszcze rozprawy o usamodzielnienie się twoje wolne się przedłuży. Jednak chcę żebyś przyszedł do nas dzisiaj lub jutro wieczorem. Dobrze? Musimy poważnie porozmawiać. – Ton Diego stał się cieplejszy, bardziej współczujący, przez co nastolatek miał ochotę po prostu się rozpłakać.
            - Oczywiście. Będę dzisiaj. Mogę później dać panu znać, kiedy dokładnie będę? – Łapał hausty powietrza, ale to pozwalało mu się uspokoić. Serce zwolniło swój rytm, głos stał się bardziej opanowany.
            - Tak. Możesz. Mimo wszystko trzymaj się Faridzie i życzę ci miłego dnia. – Nastolatek mimowolnie uśmiechnął się na te słowa. Jeżeli dowie się tego czego musi, będzie mu zapewne łatwiej. Teraz musiał sobie dać radę, iść w końcu na zakupy i zrobić tę cholerną zapiekankę. Tylko czy był na to wszystko gotowy? Musiał dać sobie radę. Nie mógł się poddać. I właśnie to podejście dodawało mu sił.

            Po krótkie rozmowie z młodym Diego popatrzył na Araliela, a ten uśmiechnął się lekko.         
            - Widać po tobie, że się o niego martwisz. Tak jak ja. Ale to prawda co powiedziałeś. Josh zauroczył się w nim jak szczeniak. Tylko prawda jest taka, że zauroczył się w jego wyglądzie. Nic o nim nie wie. A już zaczyna mnie męczyć, że tak o wszystko wypytuje. Od razu zacząłem mu o nim opowiadać, bo widać było, że młody mu się spodobał. Ale sądzę, że to dobrze. – Mężczyzna zmarszczył nagle brwi. – Czy mnie się wydaje, czy właśnie robię za swata?        - Diego nie mógł nie roześmiać się na to stwierdzenie.
            - Tak kochanie. I powiem ci, że idealnie nadajesz się do tej roli. A poza tym widać było to po tobie kiedy Josh aż napraszał się o informacje. Zawsze wtedy miałeś rządzę mordę w oczach. A to nie wróżyło dobrze.- Srebrnowłosy uśmiechnął się szeroko. Sam dobrze wiedział, że w tamtych momentach mógłby coś rozwalić. Był już tym zmęczony, zdegustowany i wkurzony. Dali chłopakowi pozorny wybór. A to znaczyło więcej, niż polecenie służbowe wygłoszone surowym tonem. Pewnych rzeczy i tak nie mogli powstrzymać. Wiele rzeczy możemy przyspieszyć czy też spowolnić, jednak nigdy nie możemy ich wyeliminować z naszego życia. Dlatego tak ważne dla Farida było to, że mógł przemyśleć swoją decyzję. W końcu prawdę słyszymy zawsze po krótkim zastanowieniu. Szybka odpowiedź zbyt często okazuje się kłamstwem.

            Nastolatek,gdy tylko wrócił do domu postanowił powiedzieć siostrom, że wieczorem musi wyjść i nie wie o której wróci. Jako powód podał spacer i kawę z dziewczyną.
            - Bracie czemu się ukrywasz? – Anne spojrzała na niego uważnie na co on popatrzył na nią bez zrozumienia. W tym też momencie Bianka uderzyła siostrę łokciem w żebro, a ta skrzywiła się.
            - A co dokładnie wam chodzi? – Rzadko kiedy używał sformułowania o co ci chodzi? Jakoś zawsze poglądy jego sióstr były bardzo podobne przez co sformułowanie „wam” dość szybko się przyjęło, chociaż bywało krzywdzące.
            - O to, że wiemy, że nie podobają ci się dziewczyny. Znacznie częściej oglądasz się za facetami. Swoją drogą, niezłymi ciachami. – Mina młodzieńca mówiła sama za siebie. Jego młodsze siostry wiedziały, że jest gejem. Świat się wali. A oprócz tego mówiły o tym tak spokojnie, bez pretensji i nazywały facetów ciachami. Czy on na pewno czegoś nie pominął? Przecież one powinny się bawić lalkami. A nie posiadać chłopaków czy wiedzieć, że jest gejem. I co jeszcze? No jasna cholera by to wszystko trafiła! Bianka w formie wyjaśnienia postanowiła załagodzić sytuację. 
            - Zostawiłeś na biurku zeszyt z adresami blogów. Większość z nich zawierała słowo yaoi, które wyszukałyśmy w Internecie. Uwierz, że żaden facet hetero by się tym nie zainteresował – Wyszczerzyła do niego swoje zęby. – Po za tym były dość interesujące i.. kształcące. Muszę to przyznać. Niektóre dziewczyny mają fajne pomysły. – No to go dobiły. Chwycił się za włosy. Miał ochotę popaść w obłęd. Może oszczędziłoby mu to tego wszystkiego. Jego kochane, małe siostry czytają romantyczne porno. Kurwa mać! Nie mógł tego inaczej nazwać.
            - Chcecie mnie czymś jeszcze dobić, czy to już dość informacji? Bo już kompletnie nie wiem jak mam zareagować. – Opadł zrezygnowany na fotel. – I wy przyjmujecie to tak spokojnie i jeszcze przyznajecie się, że czytacie takie blogi. Czy was totalnie popierdoliło? – No dobra, wkurzył się. Za grzebanie w jego pokoju.
            - Ej no, Farid, nie wkurzaj się. Potrzebowałam długiej linijki, bo moja się wtedy złamała po tym jak Anne na niej siadła. – Starsza z sióstr popatrzyła się na brata z krzywym uśmiechem. – A że zeszyt był otwarty, to wiesz… Pokusiło nas. Tak wyszło. Wybacz. A to, że czytamy… Wciągnęło nas. – Przyznały się ze śmiechem.
            - Jezu. Dobiłyście mnie totalnie. Spróbuję wymazać to z pamięci, ale wątpię by mi się udało. Tak, dobrze myślicie, idę na spotkanie z pewnym mężczyzną. - Siostry uśmiechnęły się triumfalnie. Jednak ich przypuszczenie było dość dalekie od rzeczywistości. – Dlatego też, o dziewiętnastej zajmuje łazienkę, a o dwudziestej wychodzę.  Mówię wam to, żebyście się o mnie nie martwiły. Dobrze. – Obie kiwnęły w tym czasie głowami, co spowodowało u nastolatka wybuch śmiechu. Po chwili dołączyły do niego jego siostry. Przynajmniej potrafią w tym całym chaosie jakoś się odnaleźć.



26 komentarzy:

  1. to jest normalnie niesamowite ile w jednym rozdziale u Ciebie potrafi się dziać.
    Dziki i namiętny seks, złamana noga, Farid wychodzi z szafy za sprawą sióstr, które notabene rozpoczynają własne "związkowe życie" a przynajmniej jedna z nich. Burdelownia się rozkręca a ja nie mogę doczekać się rozwinięcia wątku z Joshem. Tyle, na więcej mnie nie stać bo zarazki zżerają mi umysł! Publikuj częściej NOO ;*
    ACHA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech cię zarazki nie zjadają! A przynajmniej twego mózgu! Będę za nim tęsknić :( Cieszę się, że ci siię podoba. A co do rozdziału. Pisze się.

      Usuń
  2. Piszę już tego komentarza 3 raz, niestety net coś zamula.
    Rozdział świetny.
    Farid wpadł jak śliwka w kompot, Josh mam nadzieje, że chce czegoś więcej niż seksu i będzie chciał poznać chłopca.
    Mam nadzieje, że Farid pierw się zauroczy Joshem a potem się ze sobą prześpią, tak by było lepiej dla słodkiego chłopaczka. Dziewczynki jak na swój wiek są cudowne i takie inteligentne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eterna, szczerze mówiąc nie wiem jak odbierać twoje komentarze. Pierwszy odczytałam jako całkowicie negatywny. Ten tutaj powoduje u mnie dwojakie uczucia. Tak jakby ci się podobało, a zarazem było to w pewnym sensie negatywne. Ironiczne. Jeżeli moje przypuszczenia są błedne to wybacz. A jeżeli ci się podoba, to się bardzo cieszę.

      Usuń
    2. Najwidoczniej jakaś dziwna i narwana jestem. Aktualnie opowiadanie bardzo mi przypadło do gustu i mam zamiar je czytać wręcz z uwielbieniem. Nie, nie oceniam twojego opowiadania negatywnie i nigdy tego nie robiła, źle to odebrałaś ten poprzedni komentarz bo opowiadanie bardzo mi się podoba. I co więcej uważam, że jest jednym z lepszych. Jakby mi się nie podobało, to bym nie czytała ani tym bardziej nie komentowała. Wybacz, jeżeli Cię uraziłam i wprowadziłam w błąd.

      Usuń
    3. Nie. Wybacz. Może to ja podeszłam do tego źle z pewnych względów. Bardzo się cieszę, że opowiadanie ci się podoba. Nie, nie uraziiłaś mnie. Co do błędu. To wystąpił on z mojej strony. :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    4. Z mojej też, bo czasem niejasno wyrażam to co mam na myśli. Czasem mi się tak zdarza po prostu. Cieszę się, że się nie gniewasz i pozostaje mi życzyć tylko weny :)

      Usuń
    5. Ja też czasem niejasno się wyrażam, więc spokojnie rozumiem :) Tym bardziej się nie gniewam. :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Zżarło mi komentarz ;( A tak się rozpisałam!
    W każdym bądź razie - w kilku słowach: dzieje się! Na pewno nie można się u Ciebie nudzić :) Mam tylko nadzieję, że widoczna na horyzoncie chmurka o imieniu Josh po burzy i zniszczeniach przyniesie rodzeństwu wiele słonecznych dni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nyu. Mam patent na to. Kopiuję treść w trakcie pisania. A zazwyczaj wywala mi po napisaniu całego :) Więc sprawdza się :) Wydaje mi się, że Josh nie jest chmurką. Josh może być słoneczkiem przepędzającym chmurki. A jeżeli nie słoneczkiem to wiaterkiem :)

      Usuń
  4. Wspaniały rozdział. Cieszę się, że Farid wygrał rozprawę. Mam nadzieję, że będzie mógł adoptować swoje siostry. Bardzo je polubiłam. Widać, że go bardzo wspierają i się martwią. Świetna akcja na końcu, o tym jak siostry opowiadały mu jak dowiedziały się, że jej gejem. Teraz to dopiero go dobiły, hihi. :) Araliel i Diego coś kombinują. Fajnie, że pomagają tak Faridzie. Nadal jest trochę zagubiony, ale może dzięki Josh jego życie nabierze kolorów. Dzięki za ten rozdział:) Piszesz cudnie. Życzę dużo weny i powodzenia.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się podoba :) Co do dalszej treści, nie zdradzę :) Powiem szczerze, że jak pisałam całą rozmowę między Anne, Biancą i Faridem, to się po prostu śmiałam. Ale to chyba dlatego, że pisząc, wybiegałam już naprzód. To ja dziękuję, że to czytasz:)

      Usuń
  5. Super :D

    Tylko tyle ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    cudo, cudo, przed siostrami nic się nie ukryje, ale wspaniale, że podchodzą do tego tak spokojne. Rozbrajająca scena jak Farid się zdenerwował, na tego biednego chłopaka... Fantastyczne sceny między Diego, a Aralil'em, to było wręcz fenomenalne. Farid wygrał sprawę. Josh wypytuje o Farida, ciekawe co z tego dalej wyniknie interesującego. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział..
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed siostrami nic się nie ukryje, bo rodzeństwo młodsze zawsze jest wścibskie. JA zawsze byłam :) No wiesz. Zdenerwował się bo siiosra ukrywała niepotrzebnie ten fakt :) Gdyby powiedziała od razu to... I tak by się wkurzył :) Co wyniknie. Nie zdradzę. Ale już wiem, że wszyscy lubicie Araliela i Diego. :) Czyli zamysł był dobry :)

      Usuń
  7. Przeczytałam :) Fantastyczne opowiadanie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Cieszę się, że przeczytałaś:)

      Pozdrawiam

      Usuń
  8. Tak trochę głupio mi przy tym rozdziale komentować, gdyż go nie przeczytałam. Teraz pytanie dlaczego? Bo mam takie postanowienie, że nie będę czytać opowiadań yaoi.. Jedynie mogę takie gdzie jest wiele innych wątków. Oczywiście wiem, że Twoje opowiadanie ma wiele, no ale... Ciągle się mówi, że to homoseksualiści. Przepraszam >.<
    Nominowałam Cię do The Versatile Blogger http://gdy-nadejdzie-on.blogspot.com/2013/03/nominacja-do-versatile-blogger.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Nominowałam Cię do The Versatile Blogger :>
    http://im-not-strong-enough-to-stay-away.blogspot.com/2013/03/the-versatile-blogger.html

    OdpowiedzUsuń
  10. ” najpierw pytaj, później wal”. - w tym wypadku to się sprawdziło, ale zazwyczaj jest odwrotnie. xD Faridowi wiele zwaliło się na głowę i o ile wcześniej już miał ciężko, to teraz jeszcze doszła sprawa Eliota i wiedzy dziewczynek o orientacji.
    "Jak możesz myśleć o seksie kiedy ja się tak martwię" - co za niesprawiedliwość! XD Niedobry Diego! xD Ojj, Ari znalazł w sobie źródło mocy. Diego, choć starszy, musi ulec partnerowi, bo ten po prostu szaleje. xD Lubię ich takich ;3
    "Chyba chcę, żebyś częściej był tak wkurwiony." - jasne, że tak. xD Właściwości przywódcze powoli dogasają, he hee xD
    Tak mnie coś zastanawia... Bo teraz była sprawa o usamodzielnienie się, prawda? Aby Farid mógł podjąć pracę... No to ostatnia rozmowa Diego z chłopakiem była troszkę dziwna: "Jeżeli po tym czasie, nie będziesz miał jeszcze rozprawy o usamodzielnienie się twoje wolne się przedłuży." A Diego przecież wie, że sprawa się udała...
    "pozorny wybór" - nieeee, dlaczego mi to robisz? xD Dopiero co zaliczyłam retorykę użytkową, a Ty mi przypominasz o niej! xDD Zawsze mi się to dziadostwo myli z fałszywą alternatywą... ;P
    -----
    Brat będzie się czuł skrępowany, ale znajdzie wspólny język z Mikołajem. xD
    Oj niee, tylko nie Pawłow i behawioryzm, nieee. xD Trzy najważniejsze eksperymenty? E... coś z myszami, ludźmi kłamiącymi, gdy są w innych pomieszczeniach...?
    Ja z kolei jeszcze z rok temu mogłam spokojnie w dowolnym momencie odmieniać słówka w deklinacji łacińskiej. Teraz na zawołanie będę omawiać deklinację męskich rzeczowników gramatyki z doby prasłowiańskiej, średniopolskiej i nowopolskiej. xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne opko i z rozdziału na rozdział coraz ciekawsze!
    Dużo weny i chęci ^.^

    OdpowiedzUsuń
  12. Cieszę się, że ci się podoba :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Niegrzeczne siostrzyczki.
    Takie jak ja, lubię te młode :3
    I znowu ostry seks, to lubię <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam,
    cudowny rozdział, przed siostrami nic się nie da ukryć, ale wspaniale, że podchodzą do tego tak spokojne. Jak Farid się zdenerwował, na tego biednego chłopaka rozbrajająco ;]... a Diego, a Ariel, fenomenalne sceny ;] Farid wygrał sprawę. Josh wypytuje o Farida, ciekawe co z tego dalej wyniknie interesującego
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam,
    och rozdział jest cudowny, tak, tak Farid przed siostrami nic się nie da ukryć, cieszy mnie to, że podchodzą do tego tak spokojne. Farid się zdenerwował, na tego biednego chłopaka rozbrajająco ;]... a Diego, i Ariel, fenomenalne po prostu sceny ;] Faridowi udało się wygrać tą sprawę, no pięknie Josh wypytuje o Farida, ciekawe co z tego dalej wyniknie interesującego...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń