Josh nie
miał świadomości jaką burzę wywołał w sercu chłopaka, ani jak on się z tym
czuje. Nie miał pojęcia o tym, że główną myślą nastolatka było to, że będzie
musiał się oddać komuś innemu. Teraz myślał tylko o tym, by porozmawiać z Diego
i Aralielem o swoim zwariowanym pomyśle. Mogli się nie zgodzić, wiedział o tym.
Chciał jednak zaryzykować wiedząc jakie podejście do chłopca mają jego
przyjaciele. Postanowił to wykorzystać. Zazwyczaj planował swoje działania,
jednak w tym przypadku nie mógł sobie na to pozwolić. Za dużo czasu by mu to
wszystko zajęło. Musiał zaryzykować i zawalczyć. Wyciągnął komórkę i zadzwonił
do Araliela z prośbą by ten pojawił się u Diego.
- Już u
niego jestem. Co się stało? – Jednak Josh nie odpowiedział tylko od razu się
rozłączył. Po chwili wszedł do gabinetu Diego i trzasnął drzwiami. Pierwsze słowa
jakie skierował do mężczyzn były trochę niefortunnie dobrane.
- Chcę go
kupić. Tylko dla siebie. – Najmłodszy z mężczyzn nie przypuszczał, że jego stwierdzenie
bardzo źle zabrzmiało. W ogóle nie to miał na myśli. Zaraz po wypowiedzeniu
tych słów poczuł mocny prawy sierpowy na swoim policzku. Z zaskoczeniem patrzył
na rozwścieczonego Araliela.
- Co ty
sobie kurwa wyobrażasz?! Że sprzedamy ci chłopaka, żebyś miał jakąś pierdoloną
seks zabawkę? Władzy ci się zachciało debilu jeden? Możesz o tym kurwa
zapomnieć! On ma uczucia i wolną wolę do kurwy nędzy! Mam ochotę jeszcze raz ci
przypierdolić żebyś miał ładnie podbite limo. Może wtedy kurwa zmądrzejesz. –
Diego widząc co się dzieje wyskoczył zza biurka i chwycił kochanka za ramiona.
Doskonale wiedział czemu ten jest taki przewrażliwiony na punkcie kupna
człowieka. W końcu ten delikatny mężczyzna został kiedyś sprzedany przez ojca
alkoholika. Musiał radzić sobie sam. Diego sprzedawał się jako nastolatek za
pieniądze na jedzenie. Araliel był zmuszany do seksu ponieważ został sprzedany
za kilkaset złotych, które ojciec i
tak przeznaczył na alkohol. Ktoś był tak dobry,
że zafundował mu kulkę w serce po tym jak zaczął rozpowiadać o tym jak to się
pozbył niepotrzebnego gówniarza z domu. Czasem jedno, prawie nic nie znaczące
wydarzenie potrafi obrócić los człowieka o sto osiemdziesiąt stopni pogrążając
go lub wybawiając z opresji. Po uderzeniu Josh wolał nie wstawać z podłogi. Oparł
się o powierzchnię drzwi.
- Kurwa,
Araliel uspokój się. Źle się wyraziłem. Nie chcę by był moją zabawką. Chcę
przejąć jego kontrakt by nie musiał z nikim sypiać. Oprócz mnie. A i to nie
teraz, tylko dopiero jak się we mnie zakocha. Na górze… nic się nie stało.
Tylko go pocałowałem. Nie mogłem się z nim kochać. Nie chciałem tego w taki
sposób. Nie tutaj, nie teraz i nie pod taką presją. Nie za pieniądze! –
Wyznanie było tak gwałtowne, że sam Josh zdziwił się ekspresją w swoim głosie. Pozostali
dwaj mężczyźni popatrzyli na niego w szoku z otwartymi ustami. – Zamknęlibyście
te pyski bo brzydko wyglądacie i jeszcze mucha wam wpadnie. – Po tym jak
zobaczył ich miny zaczął się śmiać. Mimo cholernego bólu w policzku śmiał się.
Zastanawiał się czy nie ma czasem złamanej kości jarzmowej.
W tym też
momencie Araliel dopadł do niego i delikatnie, samymi opuszkami dotknął twarzy
mężczyzny. Gdy ten zasyczał przeprosił go cicho za ten cios.
-
Zasłużyłem. Źle określiłem swoje myśli. Chcę z wami uzgodnić nowy kontrakt. I
poznać ten, który macie podpisany z chłopakiem. Może to nam dużo ułatwić.
-
Zakochałeś się w nim. – Rudowłosy popatrzył na młodego biznesmena z uśmiechem.
Nie był on ironiczny, tak jak spodziewał się tego Josh, tylko ciepły i
wspierający.
-
Zauroczyłem. Nie można tego nazwać zakochaniem przecież. Prawie go nie znam.
Może się okazać zupełnie inny niż mówiliście choć szczerze w to wątpię. Chcę go
poznać. Zaprzyjaźnić się z nim. Rozkochać go w sobie. Nie kochałem się z nim, a
to chyba o czymś świadczy. Wiecie, że jakbym nic do niego nie czuł albo czuł
tylko sympatię zrobiłbym to bez wahania.
Diego i
Araliel spojrzeli na siebie. Mężczyzna, którego mieli przed sobą w końcu zdecydował
się i postawił wszystko na jedną kartę. Wydoroślał. Jeszcze rok temu, mimo że
nastolatek by mu się podobał i tak zaciągnąłby go do łóżka, a dopiero potem
myślał o wszystkim innym. A dokładniej o firmie. Na pewno nie o tym jak zdobyć
chłopaka. Pod tym względem się zmienił. Chciał dokładniej poznać Farida, a dla
nich znaczyło to bardzo dużo.
- Chcę się
z nim spotykać, rozmawiać, zabierać na randki do małych knajpek, restauracji
czy do kina. Nie chcę seksu za pieniądze, chociaż jeżeli podpisze ze mną umowę
to za jakiś czas tak to będzie wyglądało. Nie wiem czemu tak się dzieje i czemu
tego chcę. Jednak… coś mnie do niego ciągnie. Wiele pozytywnych rzeczy o nim
usłyszałem od was.To, że jest tak zadziwiająco szczery i nie kłamie w ważnych sprawach
jest dla mnie naprawdę istotne. Znam go od dobrej strony, ale teraz chcę poznać
także te złe. Chciałbym kiedyś poznać jego siostry i bywać od czasu do czasu w
jego domu, o ile się na to zgodzi. Chcę żeby on bywał u mnie, a także zostawał
na noc. Ale tylko dlatego, że tego chce. Jeżeli to można nazwać zakochaniem to
nie jestem zauroczony tylko zadurzony jak głupi szczeniak.
- Czyli w
końcu trafiła cię strzała Amora. – Araliel zaśmiał się na widok miny
przyjaciela po czym podciągnął go tak by stał na dwóch nogach. Podprowadzili
chwiejącego się mężczyznę do fotela przed biurkiem. Jego błędnik musiał wrócić
do normy po szoku jaki zafundował mu Araliel dlatego jeszcze chwilę potrwa
zanim będzie mógł chodzić prosto.
Obaj mężczyźni doskonale wiedzieli, że Josh nigdy nie był
zauroczony, a co dopiero zakochany. Na początku nie byli w stanie w to
uwierzyć, ale z czasem przyjęli to jako normę i nie wnikali dlaczego tak się
działo. Każdy posiada jakieś tajemnice, o których nie chce mówić, a ta
informacja była powiązana z inną, jeszcze głębiej skrywaną tajemnicą. Zauważyli
wahanie w tym co mówił mężczyzna, a zarazem jakąś ukrytą siłę.
- Śmiej się
głupku. Ja tu się staram jakoś dbać o młodego, a ty szczerzysz zęby. Chcę po
prostu ustalić z wami ten kontrakt i wrócić do niego.
Po tym jak
w końcu przestali się przekomarzać zajęli się poważna rozmową i ustalaniem,
który z nich czego chce dla chłopaka, a także rozmową nad tym czego Josh
oczekuje. Po dość długiej debacie, ustaleniu i spisaniu warunków nie było innej
możliwości - któryś z nich musiał pójść po Farida. Ze względu na to, że ta noc
powinna należeć do Josha to on otrzymał to odpowiedzialne zadanie. Wchodząc po
schodach zastanawiał się czy nastolatek czasem nie zasnął. Było już po godzinie
dwudziestej czwartej, a na dodatek chłopak zapewne był wymęczony emocjami.
Dlatego też mężczyzna po cichu otworzył drzwi i gdy zobaczył, że miał rację
równie cicho zamknął je za sobą.
Farid spał
na brzuchu w bardzo niewygodnej pozycji. Josh zdziwił się jak mógł w niej
zasnąć - jego by wszystko bolało. Prawa ręka chłopaka znajdowała się pod
brzuchem, a koniuszki palców wystawały od strony lewego boku. Lewa ręką
natomiast znajdowała się pod głową, która była obrócona w prawą stronę. Nogi
nastolatka znajdowały się w linii prostej. Do kolan leżały na łóżku, zaś łydki
i stopy wisiały w powietrzu lekko wygięte ku dołowi. Oprócz tego nastolatek nie
miał na sobie nic prócz bokserek. Szlafroczek leżał powyżej jego głowy co mogło
świadczyć o tym, że chłopak najpierw rzucił go na łóżko, a dopiero później na
nie padł. Dosłownie rzecz ujmując. Mężczyzna widząc go takim uśmiechnął się pod
nosem zadowolony po czym napisał do Diego, że będzie z chłopakiem u niego dużo
później niż planowali bo młody śpi, a on nie chce go budzić. Niebieskooki nawet
nie czekał na odpowiedź od przyjaciela tylko ułożył się wygodnie na łóżku w
pewnej odległości od chłopaka tak, by ten nie wyczuł uginającego się materaca.
Josh od razu obrócił się na bok, by móc w miarę możliwości obserwować twarz i
ciało siedemnastolatka. Wiedział, że młody skorzysta z jego oferty. Była bardzo
korzystna. Jednak najważniejsze w niej było to, że nie musiał z nikim sypiać.
Nawet z nim jeżeli nie wyrazi na to zgody. Mężczyzna chciałby się z nim
spotykać dwa, trzy razy w tygodniu by móc się lepiej poznać. Nie to było jednak
najważniejsze. Chłopak będzie musiał normalnie skończyć szkołę. Miał go informować
o postępach w nauce i sprawdzianach po to wiedział jak umawiać i nie umawiać ich
spotkań. Uważał, że nauka była najważniejsza, a to że nie spotka się z
nastolatkiem przez tydzień… W niczym to nie przeszkadzało. Tak samo brał pod
uwagę choroby. Zdawał sobie sprawę jak wielu ludzi woli spędzać ten czas w
swoim własnym towarzystwie. Często nie dopuszczali do siebie nawet rodziny, a
co dopiero obcych ludzi. Postanowił w umowie napisać, że nie będą się kochać
przez minimum pół roku, jednakże była to tylko kwestia umowna. Wszystko będzie
zależeć od tego czy nastolatek go zechce. Jeżeli młody będzie chciał wcześniej
się z nim przespać nie będzie mu tego utrudniał. Oprócz tego postanowił założyć
konto oszczędnościowe dla jego sióstr tak, by te w przyszłości miały możliwość
pójść na dobre studia. Mogły też oczywiście zrobić z nimi coś zupełnie innego
jeśli tylko miałyby na to ochotę i o ile będzie to racjonalne. Oprócz tego
zadeklarował się, że miesięcznie chłopak będzie dostawała okrągłą sumkę, nieco większą
niż u Diego, którą będzie wydawał według własnego uznania. Umowa zobowiązywała Josha
do tego nawet jeśli chłopak nie wypełniłby swoich zobowiązań. Przecież zawsze
mogą się pokłócić i nie widzieć przez tydzień. Brał to w końcu po uwagę.
Zapewni mu także możliwość dalszej edukacji, za którą miał zamiar zapłacić.
Jeżeli Farid zostałby przez niego skrzywdzony będzie miał prawo ze swojej
strony zerwać umowę, jednak nawet w takim przypadku Josh zamierzał go
utrzymywać, o ile chłopak nie będzie w stanie sam tego robić. Będą musieli to
wszystko wyjaśnić nastolatkowi. Oni wszyscy już podpisali umowę w trzech
egzemplarzach. Teraz jeszcze musiał to zrobić nastolatek spoczywający na łóżku
obok niego. Tak niewiele, a zarazem tak dużo. W tym momencie zauważył, że
nastolatek przygryzł wargę i mruknął coś przez sen. Widząc kosmyk włosów
opadający chłopcu na oko postanowił go delikatnie poprawić. Mężczyzna zauważył
także, że Farid ma kilka piegów na policzkach. Były one tylko o ton ciemniejsze
niż skóra nastolatka i ciężko je było na początku zauważyć. Od razu mu się
spodobały. Dziwnym trafem podobali mu się piegowaci mężczyźni.
Gdy Josh
rozmawiał ze swoimi przyjaciółmi, a zarazem szefami nastolatka, ten próbował
sobie całą sytuację przetworzyć w głowie. Było to dla niego cholerne dziwne i
niepokojące. Chciał temu mężczyźnie oddać swoje ciało. Jako pierwszemu z wielu.
A on go nie chce. Powinien się z tego powodu cieszyć, a poczuł się odrzucony.
Poczuł się brzydki i niechciany. Jego samoocena chwilowo spadła do poziomu mułu
na dnie oceanu. Wiedział, że stało się tak na krótko, ale jednak czuł się
niepewnie. Mimo słów mężczyzny o szacunku… Może rzeczywiście mu się nie
spodobał. Może był dla niego odpychający? Zwinął się na łóżku w pozycji
embrionalnej. Spod półprzymkniętych powiek pociekły pierwsze łzy. Po chwili
przetarł pięściami oczy. Przecież jego zachowanie było głupie. Powinien się
cieszyć, że nic z tego czego się bał nie wydarzyło się. Tylko dlaczego do
jasnej cholery poczuł się tak okropnie? Bo ktoś nie chciał się z nim kochać?
Nie, nie ktoś. Josh. To jedno słowo
oznaczało wszystko. Musiał w końcu zebrać się w sobie. Zachowuje się jak
rozhisteryzowana trzynastolatka po zerwaniu z chłopakiem. Po chwili jego oddech
unormował się, myśli zaczęły płynąć swobodnie, a ciało samo się odprężyło. Po
niecałych trzydziestu minutach od wyjścia klienta Farid bez skrępowania zasnął.
Przez sen
wydawało mu się, że poczuł ruch obok siebie. Jego ciało było dziwnie ciężkie i obolałe.
Prawie w ogóle nie czuł ręki chociaż nie wiedział dlaczego. Będąc wciąż we śnie
zaczął się orientować, że to wszystko co odczuwa to tak naprawdę rzeczywistość.
Zaczął się powoli wybudzać, a wcale tego nie chciał. Nie miał ochoty być sam w tym
pokoju, tym bardziej że i tak nie może na razie z niego wyjść. Mruknął coś
niewyraźnie i spróbował obrócić się na plecy. Jednak jego ciało w połowie drogi
zatrzymało się na czyjejś ręce, a na dodatek druga go przytuliła. W głowie od
razu pojawiło mu się ulubione zdanie z różnych filmów What the hell…?
Josh czując jak ciało nastolatka
się spina od razu postanowił temu zaradzić.
- Nie
uciekaj. Nic ci nie zrobię. Chcę cię tylko przytulić. Nie bój się. – Mówił tak,
jakby miał do czynienia z przestraszonym zwierzątkiem. Sam nie wiedział czemu gdy
miał do czynienia z Faridem od razu włączał się w nim jakiś instynkt
opiekuńczy. Gdy tylko widział tego nastolatka chciał go chronić, zapewniać mu bezpieczeństwo,
a zarazem mieć go tylko dla siebie. Cała umowa między nim i Diego dotycząca
chłopaka była tak skonstruowana, że w rzeczywistości to on jako osoba
przejmująca kontrakt, a także Diego, nie mieli z niego żadnych korzyści. Tylko
chłopak na tym zyskiwał. W tym akurat przypadku obaj uważali, że jest to
naprawdę dobre rozwiązanie. To, że nastolatek sam z siebie obrócił się w jego
ramionach i wtulił w niego delikatnie sprawiło mu cholerną radość i poczucie
satysfakcji. Tak powinno być już zawsze. Młody chroniący się w jego ramionach.
Kurwa, ależ go wzięło. Postanowił zaryzykować i sięgnął dłonią do brody
chłopaka po czym podniósł ją tak, by te piękne oczy patrzyły na niego. Widział
speszenie nastolatka i to jak jego policzki pokryły się delikatnym rumieńcem. Nie
jego winą było to, że usta chłopaka przyciągały go do siebie jak magnes. Musiał
je nakryć swoimi, chociażby dlatego, że były tak kusząco otwarte. Skoro nie
chciał kochać się z nim wcześniej teraz też tego nie zażąda, ale… Chłopak
naprawdę nie wiedział jaki jest ponętny. Miał delikatnie umięśnione nogi co
oznaczało, że albo dużo nad nimi ćwiczył, albo dużo chodził. Pośladki, które na
chwile poczuł na sobie były dość twarde więc zapewne jędrne. Barki chłopak miał
ni to szerokie, ni wąskie. Dla niego w sam raz. Tym bardziej, że ogólnie był
dość szczupły. Gdy zaczął całować Farida zauważył na jego rzęsach kropelkę.
Czyżby chłopak płakał? A jeśli tak to dlaczego? Czy ktoś mu coś… Nagle Josh
uświadomił sobie jak się zachował. Zapłacił za spotkanie z nim, a później po
banalnym tłumaczeniu wyszedł i kazał czekać. Sam w takiej sytuacji poczułby się
podle, a co dopiero chłopak.
Farid
wstydząc się tego, że leży przy mężczyźnie prawie nagi, przytula się do niego i
jeszcze oddaje pocałunek. Nagle otworzył przymknięte do tej pory oczy. Cholera!
Co on robił? Nie powinien… Ale było mu miło. Więc w sumie dlaczego nie? I tak
Josh zapłacił za jego ciało. Całe. A chciał tylko się całować. To tak niewiele.
Czy kiedykolwiek pozbędzie się tego sposobu myślenia? Myślenia o swoim ciele
jak o towarze? Tak szybko sobie je przyswoił. Ponownie opuścił powieki
przykrywające swoje oczy, które tak przyciągały mężczyznę leżącego przy nim.
Poza tym krępowało go, że gdy tylko je otwierał, Josh tak intensywnie się w nie
wpatrywał nie przestając go całować. Czuł się pobudzony, a to go przeraziło.
Nie świadczyło o niczym dobrym. Przynajmniej tak sądził. Cholera jasna! Szlag
by to wszystko… Zaczął pożądać tego mężczyzny. Kurwa mać! Zajebiście!
Josh
odsunął się od nastolatka gdy poczuł, że ten nagle zaczął się spinać. Musiał mu
wszystko wyjaśnić. Miał to zrobić Diego, ale wolał jednak najpierw sam porozmawiać
z chłopakiem. Jeżeli będzie rozumiał jego motywy w całości to powinno mu być
łatwiej podjąć decyzję, Chciał by miał pełny ogląd sytuacji, a nie żeby patrzył
tylko przez pryzmat tego co powie jego rudowłosy przyjaciel. Poza tym chciał
jeszcze pobyć z nim sam na sam.
- Powinienem
ci wyjaśnić dlaczego poszedłem do Diego. – Podniósł się z posłania, a zaraz za
nim zrobił to nastolatek. Ciało Farida skierowane było w jego stronę, jednak
twarz obrócił w stronę ściany. Josh nie wiedział czy to dlatego, że się obraził,
czy też po prostu wolał na niego nie patrzeć bo był skrępowany. Nawet nie
zauważył kiedy chłopak założył szlafroczek, jednak pozycja w której siedział
dawała mu świetny widok na całe jego uda. Były smukłe i starszy mężczyzna
chciał je lizać i całować. Potrząsnął głową starając się wyrzucić te myśli z
głowy. – Przysłoń swoje uda, bo nie mogę się skupić. – Mruknął do nastolatka, a
ten z rumieńcem spełnił polecenie biorąc do rąk jedną z poduszek. Czy ten
chłopak wiedział jak jego nieśmiałość, skromność i wygląd na niego działają? W
momencie kiedy z niego zrezygnował na niewiadomo ile miał ochotę rzucić się na
niego i kochać się do utraty tchu. Gdyby po przyjściu do pokoju zobaczył chłopaka w
takiej pozycji od razu zapewne nie cofnąłby się przed niczym. A teraz? Musiał dotrzymać
danego słowa by się nie zhańbić. Poza tym wątpił by akurat w tej chwili chłopak
wyraził zgodę na seks, a on nie zamierzał mieć w papierach sprawy za gwałt.
- Po
wyjściu z tego pokoju rozmawiałem z Diego na temat twojej umowy z nim. Nie
mogłem się wtedy z tobą kochać, ale nie dlatego, że nie chciałem. Po prostu z
tyłu głowy cały czas miałem, że będziesz to robił także z innymi.
- O co panu
dokładnie chodzi? Przecież przychodząc tutaj miał pan świadomość, że jestem
prawiczkiem, że będę pracować w burdelu. I nagle zaczęło to panu przeszkadzać?
Gdybyś się ze mną przespał nie musiałbym się, do cholery, bać tego co mi
przyniesie następny dzień. Kogo będę musiał obsłużyć jako pierwszego? Czy
będzie dla mnie delikatny, czy też nie? Byłem przerażony, a teraz czeka mnie
przeżywanie tego całego gówna od nowa. – Farid zdawał sobie sprawę, że były to bardzo
odważne słowa. Na dodatek skierowane do klienta. Jednak nie żałował ich.
Patrzył mężczyźnie prosto w oczy. Był zły. W końcu odreagował te wszystkie
emocje. Tego mężczyzna się nie spodziewał. Patrzył na niego zdezorientowany,
ale chłopak uważał, że to dobrze. Nie był ciągle grzeczny i ułożony. Nie mógł
taki być. Życie by go zniszczyło. Był prawdomówny, dlatego miał mało przyjaciół.
Czasem nie umiał pohamować złości. Po
chwili na twarzy mężczyzny siedzącego przed nim zagościł uśmiech. Chyba go
totalnie pojebało. On mu tu robi wyrzuty, a ten się uśmiecha jak skończony kretyn.
- Złość
piękności szkodzi, ale tobie z nią do twarzy. – Joshowi co raz bardziej podobał
się ten chłopak. Jednak miał pazurki. – Tak wiedziałem. I nie dawało mi to
spokoju. Powiem krótko - chcę żebyś był mój. Tylko mój. Diego już doskonale wie
o co mi chodzi i zgodził się pod warunkiem, że to ty podejmiesz decyzję. W jego
biurze na dole jest spisana umowa. Brakuje tylko twojego podpisu. – Miał
satysfakcję widząc rumieniec ponownie wypływający na twarz chłopaka. Chciał zawsze widzieć go takim. Przynajmniej gdy on
jest blisko. Przecież nie każdy musi widzieć zawstydzenie chłopaka.
- Araliel o
tym wie? – Ręce zaczęły mu się trząść. Bał się. Cholernie się bał. Znowu.
Mógłby się już opanować. Nie był dzieckiem. Był dorosłym mężczyzną
odpowiedzialnym za swoją rodzinę. Kurwa mać! Wcale nie pomagało mu to, że nie
znał warunków tego popierdolonego paktu. Nie wiedział jak to inaczej nazwać.
Czuł się, jakby występował w jakimś powalonym filmie akcji połączonym z
thrillerem psychologicznym. Był tylko siedemnastoletnim chłopakiem, ale
udźwignie cały ten popierdolony biznes i nie da się złamać.
- Tak. I to
on ustalił połowę warunków, żeby o ciebie zadbać. – Szybki obrót głowy chłopaka
oznaczał, że trafił w sedno. Ari był dobrą duszą dla wszystkich i na dodatek wziął
tego chłopaka pod swoje skrzydła. Zresztą on i Diego nie odważyliby się podjąć
tak ważnej decyzji bez mężczyzny. Pourywałby im głowy przy samej dupie. Jeżeli
się o kogoś zatroszczy wtedy nie ma zmiłuj. Zauważył także, że dla młodego bardzo mocno liczyło się zdanie
jego przyjaciela. Przynajmniej ktoś będzie miał na niego wpływ jeżeli pomyśli o
zrobieniu czegoś głupiego. Dzięki tym słowom Faridowi zrobiło się ciepło na
sercu. Ktoś o niego dbał i walczył o jego dobro mimo, że prawie wcale go nie
znał i nie musiał tego robić. – W umowie wyraźnie jest zaznaczone, że nie
będziesz sypiał z nikim oprócz mnie. I też nie nastąpi to teraz. Minimalny czas
określony jest w umowie i wynosi pół roku. Jeżeli będziesz chciał wcześniej się
ze mną kochać jestem jak najbardziej za,
jeżeli później - także się na to zgodzę. – Słowa mężczyzny jednak nie
zagłuszyły głównej myśli nastolatka. Skoro może kochać się tylko z nim, to
oznacza że nawet jeżeli zakocha się w kimś innym to nie będzie się mógł z nim
spotykać, a co dopiero kochać. No i powstała mu zagwozdka, którą nie wiedział
jak rozwiązać. Nie miał na to czasu.
- Dziękuję.
– Tak niewiele, a dzięki temu jednemu słowu Josh poczuł się szczęśliwszy. Na
dodatek nastolatek wypowiadając te słowa głos miał cichy i niepewny.
- To nie
wszystko co mam ci do powiedzenia. – Nieświadome wziął dłoń młodego w swoją i
zaczął kciukiem gładzić jej wnętrze. – Postanowiliśmy wiele innych rzeczy, o
których powinienem ci powiedzieć. – Podczas słuchania tego wszystkiego, z
każdym wypowiedzianym słowem oczy chłopaka stawały się coraz większe. Nie mógł
w to wszystko uwierzyć. Poza tym doskonale zdawał sobie sprawę z często
niepisanej zasady coś za coś. Tylko
co on będzie musiał poświęcić wzamian?
- Chciałbym
się widywać z tobą dwa razy w tygodniu. Minimum. Jeżeli będziesz chory wtedy ty
zadecydujesz. Będziesz mnie informował o sprawdzianach, ale tylko po to żeby
spotkania nie kolidowały z nauką, która w twoim przypadku jest najważniejsza.
Nie zamierzam kontrolować ci ocen, chyba że będziesz się bardzo źle uczył. Mówimy
oczywiście o samych jedynkach. Chciałbym uczestniczyć w twoim życiu, a w
praktyce także w życiu twoich sióstr. Jednak musisz na to wyrazić zgodę. Nie
zamierzam robić niczego na siłę.
- Czym jest ten kontrakt jeżeli
nie przywiązaniem na siłę? – Owa myśl przemknęła przez głowę Farida i ten nie
potrafił się jej tak po prostu pozbyć.
- Chciałbym, żebyś m ufał i w
razie jakichkolwiek problemów mówił mi o nich. Nie chcę zdobyć twojego uczucia przez zastraszanie czy też
przemoc. – Chłopak spojrzał na niego szybko. No cóż. Końcówka nie była może zbyt
udana, jednak udało mu się przekazać ogólny zarys. – Wiem, że niektórzy tak
robią dlatego wolałem o tym wspomnieć. – Po tym jak skończył mówić zapadła dość
krępująca cisza. Nie wiedział co jeszcze dodać od siebie, a młody nie wiedział
jak ma zareagować na te wszystkie informacje.
- Nie wiem co mógłbym ci
powiedzieć. Dziękuję. Chyba nic innego na tą chwilę nie mogę zrobić. – Czy ten
mężczyzna aż tak się w nim zauroczył, że był w stanie dla niego tyle zrobić?
Przecież to nielogiczne. Ale w końcu mówią, że miłość jest nielogiczna, szalona
i ślepa. Ciekawe zestawienie. Jeżeli Josh się w nim zakochał to on nie ma
najmniejszego pojęcia dlaczego tak się stało. Nie znali się. Widzieli się kilka
razy w gabinecie Araliela czy Diego i to też tylko przez krótką chwilę. Ta
sytuacja była dziwna i skomplikowana.
- Dzisiaj dostaniesz umowę, którą
zabierzesz na spokojnie do domu. Za dwa dni chciałbym poznać odpowiedź. Jeżeli
ją podpiszesz chciałbym żebyś przywiózł mi ją do domu. Zgadzasz się na to?
- Tak. Tylko będę musiał cię
poprosić o adres. – Farid ponownie miał buńczuczne spojrzenie. W takich
chwilach pojawiała mu się w oczach jakaś iskierka. Może częściowo wiązało się
to z tym, że sam z siebie, nie pytając o zgodę, zaczął mówić do niego na ty.
- Wyślę ci sms-em. Mam już twój
numer komórki. – W tym też momencie nastolatek zastanawiał się czy najpierw ma
zabić rudowłosego szefa, czy też może srebrnowłosego. Jego spojrzenie się
zwęziło. Był poirytowany i doskonale było to widać, jednak pan szanowny
biznesmen od siedmiu boleści nawet na to nie zareagował. – Po za tym chcę dodać
coś czego nie ma w umowie. Będzie to porozumienie między nami. – Gdy nastolatek
potwierdził, że usłyszał jego słowa cichym pomrukiem ponownie zaczął mówić. –
Podczas naszych spotkań będę cię całować i przytulać. Od czasu do czasu będę
chciał się z tobą pieścić. Chcę by pod tym względem wszystko było przejrzyste.
– Cała ta wypowiedź brzmiała źle, ale nic nie mógł na to poradzić.
Farid pomyślał, że rozumie
postawę mężczyzny. Będąc w kimś zakochanym chce się przebywać w towarzystwie
tej osoby, dotykać jej, całować. Zastanawiał się jednak czy on będzie w stanie
pokochać tego mężczyznę? Wydawał mu się rozpieszczonym dupkiem, który może
sobie kupić co tylko zechce. Także ludzi. Uszanował jego ciało i jego wybory,
ale mimo to nie wiedział jak potoczy się ich dalsza relacja. Nie chciał być do
niczego zmuszany, bo to wprost prowadzi u niego do czystej nienawiści, a gdzieś
na dnie swojego serca czy też umysłu nie chciał nienawidzić tego mężczyzny. Po
co miałby to robić? Z drugiej jednak strony facet sam ustalił zasady, a nagle
chce czegoś więcej. Chyba był niezdecydowany.
- Czemu to robisz? –Proste
pytanie, jednakże kluczowe dla całej ich relacji. Farid nie zamierzał pytać o
to, ale samo mu się wymsknęło. Nie pojmował zachowania tego mężczyzny choć
jakimś cudem nabierał przy nim dawnej pewności siebie.
- Bo chcę. I mogę wam pomóc.
Zauroczyłeś mnie.
Krótkie, proste wyznanie spowodowało u Farida szybsze bicie
serca. Nie wiedział czy chciał być w związku z tym mężczyzną, jednak… Gdyby go
spotkał w innych okolicznościach, gdyby wtedy go zainteresował w jakiś nieznany
mu sposób… Może to by miało jakieś szanse, ale w tej sytuacji to co ich czekało
wydawało mu się czymś wprost z kosmosu. Niestosownym i nienormalnym, ale mimo
tego zamierzał się na to zgodzić. Nie miał wielkiego wyjścia. Warunki były
korzystne. Dla sióstr mógł zrezygnować z posiadania partnera, którego by
pokochał. Sprzeda duszę diabłu. A nawet jeśli nie duszę to wolność. Chyba
całkowicie postradał rozum. Jednak dziś nie zamierzał się tym martwić. Nie
teraz, nie w takiej sytuacji. Nie w ciągu tej popierdolonej nocy.
W czasie
gdy Josh leżał przy Faridzie Araliel postanowił na spokojnie porozmawiać z
Diego. Rudzielec od kilku dni namawiał go by ze sobą ponownie zamieszkali. Jak
na razie nie zamierzał się na to zgadzać. Chociażby ze względu na to, że jego
mieszkanie bardzo mu się podobało, było urządzone tak jak chciał i nikt mu nie
sprawiał problemu jeżeli nie umył od razu kubka po wypiciu kawy, czy też nie
wstawił go do zmywarki. Po pięciu latach samotności był przyzwyczajony do
samodzielności, wolności i samotności. Te przywileje istniały w jego życiu już
długo i czuł się z nimi komfortowo. Nie wyobrażał sobie ponownego wspólnego mieszkania,
zderzania się w drzwiach łazienki czy kłótni o to kto zmywa po obiedzie. Czy
może raczej kto spakuje naczynia do zmywarki. Nie chciał tego bo wciąż bał się,
że rudzielec ponownie zacznie go zdradzać. Gdy jeszcze byli ze sobą wierzył, że
mężczyzna może się zmienić jednak rzeczywistość obdarła go ze złudzeń. Teraz
wolał być czegoś pewny niż iść w zaparte, że nic złego się nie stanie. Kochał
Diego, ale zarazem go nienawidził za to co wydarzyło się w przeszłości. Nie zamierzał
podejmować decyzji na szybko i pod wpływem emocji, tylko dlatego że rudzielec
tego chciał. Kiedyś może by tak zrobił jednak teraz był mądrzejszy. Przeszedł
swoją szkołę życia i nie zamierzał dać się omamić mimo, że rudzielec ponownie
zawrócił mu w głowie. Czuł się tym wszystkim znużony. Sytuacja Farida dodatkowo
obciążyła go psychicznie. Brał ją zbyt osobiście. W chłopaku widział siebie, a
to wcale nie pomagało mu być obiektywnym. Oprócz tego ponowne starania Diego,
jego wyznanie i zarazem lęk związany z przeszłością – to wszystko razem
całkowicie wytrąciło go z równowagi. Czasem miał ochotę przespać na spokojnie
dwa dni by uporać się z tym wszystkim. Nie raz mówi się, że sen jest najlepszym
doradcą i lekarstwem. Także na zmęczenie psychiczne.
- Zamieszkasz
ze mną? – Diego nie zważał na protesty kochanka i nadal zamierzał codziennego
go o to pytać. Z drugiej strony nie chciał by mężczyzna wprowadził się do niego
tylko dlatego by mieć święty spokój. Mógł zaryzykować, ale wtedy ich związek
byłby spisany na niepowodzenie. Nie mógł go do niczego zmuszać.
- Udzielam
ci jednej i tej samej odpowiedzi od kilku dni. Nie. Diego zrozum, że na razie
nie jestem w stanie z tobą zamieszkać. Przeszłość jest już za nami, ale nadal
wszystko mam w sercu. Nie rozumiem czemu mnie zdradzałeś. Nie mam pojęcia czego
ci brakowało. Nie jestem w stanie ci od tak zaufać. Nie po tym wszystkim.
Jestem przyzwyczajony do mieszkania samemu i wiem, że trudno będzie mi się
przestawić. Nie po tym co razem przeszliśmy, a raczej co ja przeszedłem z tobą.
Moje mieszkanie jest hmmm… Miejscem, w którym czuję się najbezpieczniej. Jest
moim azylem. Dlatego też na razie nie mogę się zgodzić na zamieszkanie z tobą.
Jestem zmęczony całą tą teraźniejszą sytuacją. Potrzebuje tego co miałem
kiedyś. To wszystko mnie przerasta. W szczególności przeraża mnie to, że nadal
mi na tobie zależy, chociaż byłeś dla mnie takim skurwysynem. Wiem, że
teoretycznie ci to wybaczyłem, ale to wszystko… Jest we mnie i nie potrafię
tego całkowicie wymazać.– Diego w końcu miał możliwość spojrzeć na to wszystko oczami
kochanka. Mimo, że przebywali ze sobą jakiś czas w ciągu każdego dnia nie było
to to czego potrzebował. Chciał mieć Araliela tylko dla siebie. Dlatego
denerwowało go, że ten opiera się przed ponownym mieszkaniem ze sobą. Teraz
jednak pojął o co dokładnie chodziło. I od teraz nie zamierzał już naciskać.
Musiał dać czas mężczyźnie, którego tak bardzo kochał i uwielbiał. Jego uczucie
się pogłębiało. Sam nie wiedział czemu. Wstał ze swojego miejsca i usiadł na
kolanach młodszego kochanka okrakiem.
- Dopiero teraz
mogę uszanować twoją decyzję, bo wiem czemu tego nie chcesz. Proszę jednak byś
przeniósł chociaż kilka ubrań do mnie. Chciałbym też zrobić to ze swoimi
ciuchami. Zróbmy pierwszy krok. Jeżeli zostaniemy u siebie na całą noc nie będziemy
musieli jeździć ponownie do domu by się z samego rana przebrać. Jak będę chodził
z torbą zgorszę twoich sąsiadów. – Po tych słowach obaj mężczyźni zaśmiali się
cicho. Diego przyłożył czoło do czoła kochanka i delikatnie przejechał swoim
nosem po nosie Araliela. – Chcę cię takiego jakim jesteś i dopiero teraz jestem
w stanie dać ci tyle czasu ile potrzebujesz. Kocham cię Arii. I nie zamierzam
robić tego samego co kiedyś. Nie chcę ponownie cię stracić. – Po tych słowach
nie dał srebrnowłosemu szansy na odezwanie się tylko wpił mu się w usta. Mimo
wszystko nie zamierzał dominować w tym pocałunku. Po pierwszym ataku poddał się lekkiemu naciskowi ust
kochanka i otworzył swoje. Lubił kiedy młodszy mężczyzna nad nim dominował, nawet
w tak delikatnej pieszczocie jaką był ich pocałunek. Był wtedy odważniejszy i bardziej
pewny siebie, a Diego po prostu uwielbiał podnosić jego samoocenę. Na co dzień
jego kochanek wszystkie te cechy ukrywał w sobie. Były one zredukowane. Czasem
się zastanawiał czemu kiedyś był takim dupkiem i sam nie mógł tego pojąć. Sam
nie wiedział czemu szukał więcej, gdy miał obok siebie takiego mężczyznę.
Araliel dawał mu z siebie wszystko, a często nawet więcej. Robił to czego
pragnął, a on dalej był niezadowolony. Mężczyzna go kochał, mógłby za nim w
ogień wskoczyć, a on tego nie doceniał. Chciał coraz więcej nie dając nic w zamian.
Dopiero po rozstaniu docenił to co stracił. A w tamtym czasie jego były wtedy
kochanek wyjechał na trzy miesiące. Przynajmniej wiedział tyle, że był
bezpieczny i że po tym czasie zamierzał się stawić w pracy. Czasem też
zastanawiał się ile jego partner miał do niego cierpliwości. Arii bardzo rzadko
wybaczał. Robił to tylko wtedy kiedy kogoś bardzo kochał lub szanował. Każdy z
nas może czasem zboczyć z obranej przez siebie drogi, jednak jego kochanek
wybaczał tylko dwa razy. Może ze względu na to, że on wyczerpywał normy za
wszystkich innych? Całkiem możliwe. A to, że wybaczył mu już kilkanaście, a raczej
kilkadziesiąt razy świadczyło tylko o jednym. Araliel kochał go tak jak on
jego. I właśnie dlatego tak bardzo chciał z nim być. Nie jeden stwierdziłby, że
jest naiwny. Co on sobie myśli? Przecież ten dupek i tak go zdradzi, a on i tak
go przyjmie z otwartymi ramionami. To prawda. Mogło tak być. Kiedyś tak było.
Teraz jednak się zmienił. Przynajmniej miał taką nadzieję. Cała ta praca nad
sobą, którą przeszedł pomogła mu zrozumieć wcześniejsze błędy i to, że inni
także mają uczucia.
Po dość długim
pocałunku, a raczej kilku rudowłosy w końcu zeszedł z kolan Araliela i usiadł
na swoim miejscu. Po chwili drzwi jego gabinetu otworzyły się i wszedł przez
nie Farid. Jego kochanek nie potrafił ukryć zaniepokojonego spojrzenia. Jednak
nastolatek to zauważył i postanowił ich uspokoić.
- Wszystko
jest w porządku. – Nie pytany od razu wyjaśnił dlaczego Josha przy nim nie ma.
– Josh wiedział, że zapewne będziecie woleli ze mną porozmawiać sami.
Odprowadził mnie pod drzwi i postanowił jechać do domu. Powiedział, że w
kwestii umowy, a raczej jej ewentualnych aneksów spisuje się na was. I poprosił
żebym sam przyjechał za dwa dni wręczyć mu podpisane dokumenty o ile się zgodzę.
Już mi wszystko wyjaśnił, chociaż i tak tego nie rozumiem, i pewnie długo nie
zrozumiem. – Nie licząc dwóch płytkich oddechów nastolatek mówił z taką
szybkością, że trudno go było na początku zrozumieć. Araliel uśmiechnął się słysząc
to, bo wiedział co to wszystko znaczy. To, że Farid podobał się Joshowi to
jedna sprawa. Drugą jest to, że Josh podobał się Faridowi, a chłopak usilnie
starał się chronić samego siebie przed tą wiedzą. Zdenerwowanie tylko to
wszystko odkrywało. Szczerze wątpił by to nowa umowa aż tak wyprowadziła
chłopaka z równowagi skoro była korzystniejsza niż ta, którą podpisał z Diego. Oprócz
wszystkich zysków chłopak nie będzie miał wielu partnerów seksualnych. Jedyne
co martwiło mężczyznę to fakt, że w umowie nie było nic wspomniane o
ewentualnym zakochaniu się nastolatka w innym mężczyźnie. Skoro nie jest to
uwzględnione młody nie ma do tego prawa. Każdy z nas jest tylko człowiekiem.
Zastanawiał się czy nie zadzwonić i nie porozmawiać o tym z przyszłym kochankiem
Farida. W końcu Josh zapewne by się na to zgodził. Z drugiej strony lepiej nie
ingerować w ich sprawy skoro podobają się sobie nawzajem.
Diego
wskazał chłopakowi miejsce i wyciągnął jedną z umów by nastolatek mógł ją w
spokoju przeczytać. To czy ją podpisze teraz, czy za dwa dni to już zależało od
niego. Ważne jednak było żeby w razie ewentualnych wątpliwości mógł się o
wszystko zapytać. Dokument był dość krótki jak na cały szereg zawartych w nim
warunków, korzyści i informacji. Dwie strony w takim przypadku doprawdy nie
wiele miejsca. Chłopak siedział zapatrzony w tekst gdy nagle do gabinetu wpadł
rozgniewany młodzieniec.
- Czy was
totalnie popierdoliło? Jakich wy przyjmujecie klientów? Ten facet powinien być
bardziej rzetelny. Nie pojawił się skurwiel jebany, a upominał się o numerek
przez tydzień. – Wściekły Asmodeusz chodził po gabinecie i wyzywał kogo się
dało nie zważając na nic. Nie było dla niego ważne czy osoba siedząca w fotelu
naprzeciwko biurka to klient czy pracownik. Chociaż sądząc po tym, że był
zaczytany w dokumentach to był on przyszłym klientem.
Araliel
wstał po tym jak krótka tyrada chłopaka została przerwana na zaczerpnięcie
oddechu. Zazwyczaj ów mężczyzna był bardzo spokojny jednak dwudziestolatek
doprowadzał go do czystej furii samym swym istnieniem na tym padole łez. Tym
bardziej, że był ich pracownikiem. Chwycił go za ramię i obrócił w swoją
stronę. Po chwili w pomieszczeniu rozszedł się dość głośny dźwięk uderzenia.
Mogłoby się wydawać, że to srebrnowłosy oberwał za to, że przerwał chłopakowi
tyradę jednak było zupełnie na odwrót. Diego spojrzał zszokowany na kochanka.
Farid tylko zerknął i znów wsadził nos w dokumenty nie chcąc się wtrącać.
Asmodeusz natomiast zrobił wielkie oczy i zaniemówił. Po krótkiej ciszy
pierwszym słyszalnym odgłosem był cyniczny, stanowczy i ociekający jadem głos
Araliela.
- Kochany.
To, że klient się nie pojawia to nie nasza wina. Szczególnie, że i tak płaci za
wizytę. Równie dobrze mógł ci przysłać jakiegoś pieprzonego typa spod ciemnej
gwiazdy i, uwierz, kazałbym ci go obsłużyć. Jesteś za bardzo roszczeniowy.
Dbamy o swoich pracowników, ale żądamy S-Z-A-C-U-N-K-U! Nie chodzi mi tu o to,
że masz być miły dla Diego. To, że czasem cię wynajmował nie ma najmniejszego
znaczenia kochanieńki – zasyczał Araliel, a Asmodeuszowi zmroziło to krew w
żyłach – Nie zapominaj, że ja także jestem tutaj szefem. I jeżeli będę miał
taki kaprys to cię wypierdolę na zbity pysk w samych stringach. A nawet i bez.
Więc jeżeli coś ci się nie podoba to spierdalaj i więcej się tutaj nie pojawiaj.
A jeżeli chcesz nadal tu pracować dostaniesz tej nocy dodatkowych czterech
klientów i nie będziesz miał z tego żadnych dodatkowych funduszy. Tak za karę.
A teraz wypierdalaj zanim się totalnie wścieknę.
Rozszerzone
oczy dwudziestolatka świadczyły o totalnej panice. Nie wiedział jak się
zachować. Chyba nikt nigdy nie zdenerwował Araliela. On jako jedyny zalazł mu
za skórę. Może mieć totalnie przejebane, a tego nie chciał. Nie chciał mieć tej
nocy dodatkowych klientów, ale wiedział że będzie musiał wykonać polecenie. I
widząc tą nienawiść w oczach łagodnego zazwyczaj mężczyzny zorientował się w
końcu, że ten wcale nie żartuje. Cały czas go prowokował i w końcu się doigrał.
Chciał odbić mężczyznę szefa. Patrząc
z tej strony ten i tak łagodnie go potraktował. Wyrwał swoje ramię z uścisku
srebrnowłosego i szybko udał się do pokoju, w którym przyjmował klientów. Nie
wiedział na kogo dzisiaj trafi i czy rzeczywiście będzie ich tylko czterech
więcej. Był przerażony i jak nigdy przydałoby mu się odrobinę czułości. Nikt
nigdy o niego nie dbał. Co z tego, że miał bogatych rodziców skoro go nie
wychowywali. Seks był jego rozrywką. Postanowił czerpać z niego korzyści
materialne skoro aż tak go lubił. Ale coraz bardziej się pogrążał. Lubił seks,
ale tylko dlatego, że dostarczał ciepła innej osoby. Nawet jeżeli był to stosunek
bez uczuć, tylko w charakterze zarobku, nie miłości. Kurwa, ależ się wpakował.
Ten facet mu nie odpuści.
Po tym jak
chłopak wybiegł Diego nadal nie mógł się z tego wszystkiego otrząsnąć. Farid
czując całe to napięcie w powietrzu stwierdził, że najwyższy czas się
ewakuować. Przypuszczał, że między mężczyznami albo zacznie się wojna, albo
gorący, namiętny seks. Nie chciał być świadkiem którejkolwiek z tych rzeczy.
Dlatego też podniósł się powoli, tak by nie sprowokować żadnej reakcji i
popatrzył na rudowłosego.
- Wszystko
co przeczytałem rozumiem. Jeżeli byłby pan tak miły to podpiszę pana kopię dokumentu
natomiast, tak jak obiecałem, Joshowi dostarczę je osobiście za dwa dni. Byłbym
jedynie wdzięczny gdyby podał mi pan jego numer komórkowy bo zapomniał to
zrobić, a chcę udzielić mu odpowiedzi szybciej niż za te dwa dni.
Po tym jak
otrzymał kartkę z numerem telefonu złożył podpis na trzech dokumentach, dwa
wziął ze sobą wsadziwszy je w teczkę otrzymaną od mężczyzny, po czym żegnając
się wyszedł szybko z pomieszczenia. Coś przypuszczał, że między dwoma
mężczyznami będzie ciekawie. W którymkolwiek kontekście.
Iiii, chciałabym zawołać "Al...", ale tu chyba nie wypada :P W każdym razie jak zobaczyłam kolejny rozdział, strrrasznie się ucieszyłam. No i dosłownie go połknęłam :) Josh zachował się niezwykle :) Mam nadzieję, że Farid raz-dwa się w nim zakocha. A Araliel zachował się jak prawdziwy przyjaciel, a nie szef :) No ale nie ma się co dziwić, po tym co przeszedł. W każdym razie - rozdział fantastyczny. Będę miała o czym myśleć.
OdpowiedzUsuńPa
Świetnie się wszystko potoczyło między Faridem a jego przyszłym kochankiem.Uuu Araliel potrafi się wściekać i pilnować swego. Wesołego Alleluja :)
OdpowiedzUsuńTobie również Wesołych Eterna :) Tak Araliel też ma różki.:)
UsuńDziękuję za ten rozdzial :* Naprawdę potrzebowałam choć trochę pozytywnej energii, jakiejś odskoczni od dylematów. A to opowiadanie dało mi nawet więcej :D Przeczytałam dosłownie w kilka minut.
OdpowiedzUsuńUważam, że Josh jest samolubny. Mimo iż chce zapewnić Faridowi wszystko, to jednak... Nie robi tego bezinteresownie. Mam tylko nadzieję, że młody (to zabawne, że piszę tak o bohaterze, który jest w moim wieku, nawet trochę starszy) nie będzie cierpiał. On zasługuje na szczęście. Na miłość. Pownien mieć kogoś, w kim znajdzie oparcie. Może to będzie Josh... Dobrze, że wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak to jest musieć sprzedawać swoje ciało, żeby zapewnić siostrom i sobie jakąkolwiek przyszłość.
No i moja ulubiona postać xD Araliel... Tak, zdecydowanie ulubiona postać :3
Pozdrawiam, życzę smacznego jajka, śnieżnych zająców, mokrego dyngusa (trzeba mieć nadzieję:D) i duuuuuuużo weny
Kirarin
Kirarin cieszę się, że moje opowiadanie cię odstresowało i pozwoliło odpocząć na chwilę od dylematów. Co do Josha, może jest samolubny, może nie. W dzisiejszych czasach chyba każdy jest samolubem. Chociaż w małym stopniu. W dzisiejszyc czasach mało jest bezinteresowności. Tym bardzej bezinteresowności za pieniądze. Ale tak na prawdę Josh prosi o to, czym Farid powinien się zajmować przez te całe pół roku, kiedy w rzeczywistości będzie bezpieczny. Pracując u Diego oddawałaby się. Pracująca dla Josha ma czas na przyzwyczajenie się do wszystkiego.
UsuńDyngus musi być mokry. Chociaż trochę! choćbym miała wylać na kogoś wodę i później ją sprzątać :P Tobie również zdrowych, spokojnych świąt oraz by twoje dylematy i problemy odeszły do nicości. Jak będziesz miała ochotę porozmawiać, to napisz do mnie maila irma92@wp.pl
No dobra, skoro twierdzisz, że same odwiedziny Cię motywują, to się przyznam XD. Czytam, oj żeby nie skłamać od 3 lub 4 rozdziału, znaczy zajrzałam w niedziele przed wstawienie, któregoś z tych rozdziałów. Wiem, jestem wredna, że do tej pory nie komentowałam, ale niestety raczej niewiele czasu spędzam przed komputerem. Opowiadanie bardzo mi się podoba :D. Jest troszkę takie nastrojowe, oczywiście szablon też robi swoje (tylko "Młody" sam jeden z boku dziwnie wygląda, ale to się czepiam, bo niestety jestem czepialska XD), a jednocześnie niektóre wypowiedzi mnie bawią, co przynajmniej dla mnie daje ciekawe połączenie :). Osobiście z tego rozdziału najbardziej podobała mi się końcówka, a zwłaszcza zachowanie Araliela XD. To chyba będzie moja ulubiona postać. No cóż, chyba nie mam nic więcej do dodania, więc pozostaje mi tylko życzyć Ci wesołych świąt i dużo weny :D.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :).
Zainspirowana
Zainspirowana cieszę się, że czytasz. Nawet jak się nie odzywasz, chociaż miło mi, że jednak w końcu to zrobiłaś :) Co do bycia wrednym i niekomentowania. Nie jesteś wredna. Sama tak robiłam przez kilka lat. Nie umiem pisać komentarzy :) Co do młodego z boku, chodziło mi o to, by to nie rozpraszało jak się zagląda na bloga i podpis z boku najbardziej mi pasował. Cieszę się, że potrafiłam połączyć klimat i pewien humor w twoim mniemaniu. Araliel pokazał pazurki :)
UsuńTobie również zdrowych, spokojnych świąt :)
Wreszcie, moje postanowienie Wielkopostne się skończyło i mogłam przeczytać. A miałam dość sporo do nadrobienia xD
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze rozdziały są GENIALNE!
Uwielbiam Araliela i Deiga, tak samo jak Ferida i Josha. Kocham ich wszystkich. Siostry ,,młodego" są bardzo fajne.
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, cieszę się, iż Ferid dostanie wszystkie dokumenty no i mam nadzieję, że zaadoptuje dziewczynki. Coś czuję, że będzie słodko między nim a Joshem.
Aż nie wiem co jeszcze napisać. Zapewne wiele bym powiedziała ale teraz mam mętlik w głowie xD
Czekam na nexty
Pozdrawiam i życzę dużo weny! <3
Postanowienia, postanowieniami, cieszę się razem z tobą, że się skończyło. Co do nadrabiania. Rzeczywiście trochę tego było, ale mam nadzieję, że nie aż tak dużo, w sensie ilościowym. Co do dalszych losów rodzinki, nie zdradzę :) Co do wszystkich relacji... najlepsza będzie niespodzianka. :)
UsuńRównież pozdrawiam
Ale się zadziało!
OdpowiedzUsuńAczkolwiek dobrze, że Josh wykupił Farida, w końcu go na to stać, heh xD. Podoba mi się rozwój akcji, i wielorakość wątków zawartych w każdym rozdziale. Wchodzę w spektrum psychiki bohaterów jest jak dla mnie niezbędne, dzięki temu ja, jako czytelniczka lepiej rozumiem sytuację, ano i już mam swoich faworytów, a też tych, których nie darzę sympatią. Teraz Farid budzi we mnie mieszane uczucia z większą dozą tych niepozytywnych. Raz się zachowuje po szczeniacku, innym razem jak twardziel, następnie jest oburzony, a to znowu królewna na ziarnku grochu - jestem zmieszana i nie rozumiem go. Ale z biegiem czasu pewnie jeszcze lepiej dasz nam go poznać ;D
Jestem dumna z tego, że moja przyjaciółka pisze takie wykurwiste opowiadanie o miłości w burdelu, jeaa! Serio. A cytując Ciebie :" Nie, nie ktoś. Josh. To jedno słowo oznaczało wszystko." - to jest jak dla mnie PRZE PIĘ KNE zdanie o miłości.
Dobranoc;*
Aśka
Cieszę się, że podoba ci się wielorakość mojego opowiadania. Wiesz, że piszę tak jakbym chciała przeczytać. Kto jest twoim faworytem? Co do Farida... Popatrz na jego zachowanie z różnych stron. Nie samego zachowania, jako relacji, ale także sytuacji życiowej, tego co musi robić, co będzie musiał robić, czego doświadczył.
UsuńTwoje słowa o dumie... Dziękuję :)
Dobranoc :)
Josh jak szczeniak się zadurzył i to jest dobre zarówno dla niego jak i Farida. Nie wiadomo jak się to wszystko, co ma być, rozegra między nimi, ale mają szansę na coś więcej. Oby nikt i nic im nie przeszkodziło. Już chcę ich randki, przytulania itd. Jestem ciekawa ich wzajemnej relacji. Tego jak będą się do siebie odnosić. :DD
OdpowiedzUsuńAraliel bardzo dobrze robi, że jest ostrożny. Boi się. Diego go skrzywdził. Dlatego niech się nie śpieszy. Niech rozmawia z Diego. A Diego niech pamięta co zrobił. Jeszcze jeden głupi wyczyn, a straci Ariego.
W ogóle nie spodziewałam się, że Araliel tak się zachowa w stosunku do Asmodeusza. Wow. To nie był ten delikatny mężczyzna. W sumie dobrze zrobił. Niech Asmo nie myśli, że wszystko może i, że dostanie Diego. Z drugiej te myśli Asmodeusza... Aż by się chciało o nim czegoś więcej o nim dowiedzieć. Chłopak pragnie ciepła, ale niech nie szuka tego, gdzie tego nie dostanie.
Rozdział cudny i czekam na więcej. :DD
Przeczytałam wszystkie 7 rozdziałów i jestem bardzo ciekawa, jak to będzie wyglądać między Joshem a Faridem... Jestem po prostu zachwycona tym, że Josh nie chce oddać chłopaka komukolwiek innemu.. Jednak z drugiej strony Farid nie wie dokładnie na czym stoi, umowa to jedno, a uczucia to drugie. No ale okaże się przy kolejnym rozdziale ;) Czekam niecierpliwie i życzę mnóstwa weny ;*
OdpowiedzUsuńvampirka_15
vapirka_15 bardzo się cieszę, że przeczytałaś wszystkie 7 rozdziałów. Fakt, Josh nie chce oddać nikou Farida, jednak wzbudza to wątpliwości samego chłopaka. Dziękuję, mam nadzieję, że wena będzie :) I zapraszam w niedzielę :)
UsuńŁoooooo. xD Chłopaki pokazali pazurki, ojjj! :3 Zarówno Farid jak i Araliel... Gdyby byli spokrewnienie, uznałabym, że to bracia albo ojciec z synem. xD Josh i Diego odkrywają nowe strony swoich ukochanych. xD I to całkiem fajne.
OdpowiedzUsuńPodobało mi się, jak Farid zgrabnie się wycofał. xD On też potrafi sporo zauważyć.
Umowa jest bardzo przystępna, a i to, że Josh poprosił o to, by chłopak dał mu dokumenty osobiście, jest bardzo ważne... i dobre ;3 Im więcej spotkań, tym lepsze rozpoznanie. Oby tak trzymali. xD
As ma przerąbane... Oj bardzo. Mieć w Arim wroga, to jak podpaść samemu Luckowi. A już doprowadzenie mężczyzny do takiego stanu jest naprawdę pracochłonne... A Asowi udało się niemal do końca podgrzać go do czerwoności. Ciekawe, co się z nim stanie.
---
Hahah xD Wyzdrowiałam (lekki katar i kaszel jest, ale to tak... nieważne). Opóźnienie z tym rozdziałem też mogę wytłumaczyć - w niedzielę jechałam z rodzicami i bratem do kościoła, wpadliśmy w poślizg i wylądowaliśmy w rowie. No, nie ma to jak karuzela w święta.
Właśnie... Bo ja mam takie wrażenie, że słowa pisane pochyle układają się, albo będą układać w jakieś przesłanie. Mylę się? xD
Łał... na takim kierunku jest psychologia? Wiesz... może to jest dobre, bo przedmiot przyda się studentom, aby nie ogłupieli? xD Prywatne, darmowe kuracje. xDD
Tak, Aleks też nie chciał być z rodzicami, więc wyprowadził się do akademika. Jednocześnie może wydawać rodzicom rozkazy i nie musieć się z nimi męczyć. xD
W obecnym, ostatnim rozdziale masz coś ostrzejszego między Mikołajem i Adamem. ;P
Kamień z serca. Hehe, na początku trochę wzbraniałam się z seksem Mikołaja i Adama. Nie wiedziałam, jak to przedstawić, wczuwałam się w role obydwojga i doszłam do wniosku, że kto, jak nie Mikołaj wpadnie na głupi pomysł? xD No, może nie głupi, ale skoro potrafił zasnąć w połowie rozmowy z Radekiem (chodzi mi o wywiad na temat Matrasów), to równie dobrze może zachować się dziwnie w sytuacji stresowej. Forma pamiętnika trzymała się mnie mocno. W pierwszym rozdziale wpadła spontanicznie do głowy, a później tylko dążyłam do tego, by wyjaśnić, o co chodzi z tytułem. Hehe, mam gdzieś zapiski jednego z rozdziałów, a wyszło zupełnie inaczej. xD "opis jak Mikołaj szedł do ambasady i pytanie o praktyki… a tak naprawdę o brata." Nie było pytania o praktyki, tylko o ten wywiad... I choć szukał brata wszędzie, w ambasadzie nie zapytał. xD
OdpowiedzUsuńW życiu nie podejrzewałabym Araliela o złe intencje. Jeśli jest zły, ma do tego prawo. Ja odnoszę akie wrażenie, że tylko niektórzy i bardzo wyjątkowe sytuacje są skłonne wzbudzić w nim pragnienie ukatrupienia kogoś (ewentualnie zazdrość, ale doprowadzona do granic wytrzymałości). Musi mu ktoś mocno nasilić w otwarta ranę, ale jak przesadzi... lepiej wcześniej budować bunkier. xD
Dla mnie święta są w ogóle dziwaczne od jakiegoś czasu. Kilka lat temu 19 grudnia zginęła moja ciocia, kuzynka i jej nienarodzone, 3 miesięczne dziecko (córka, podobno). Jadący z nimi syn jest teraz niepełnosprawny. W święta zmarła moja babcia i dziadek (kilka lat temu). 14 lutego dziewczyna brata musiała przyjechać do nas, bo jej rodzice mieli długi i wyrzucono ich z mieszkania, a 8 marca zmarł jej tata. 9 dni po moich urodzinach zmarła mi babcia (w tamtym roku). Ach, i w zeszłym roku, 24 grudnia mi rodzice mieli podobny wypadek - też wjechali do rowu, ale nic się nie stało. Normalnie jakieś fatum, czy coś.
Wiesz, co w tobie uwielbiam? Że twoje rozdziały są długie i pełne treści, a co najważniejsze, wbrew ogólnemu wrażeniu, nie monotematyczne. Wirujesz między związkiem szefów burdelu i sytuacją Młodego. Niekiedy pojawiają się też ich pracownicy. Liczę na to, że jak umowa między Młodym a Joshem wejdzie w życie, to nie zrezygnujesz z tych wątków pobocznych.
OdpowiedzUsuńSam rozdział był emocjonujący. Spodobał mi się Ari w stanie wzburzenia. Chciałabym go częściej widywać w takich sytuacjach.
Czekam na kolejną cześć z niecierpliwością.
Mam jeszcze pewną uwagę do twojej bety. Należałoby zwrócić większą uwagę na przecinki i końcówki. Gdzieś pośrodku było orzeczenie w formie żeńskiej, a dotyczyło Młodego i parę jeszcze takich potknięć, nad którymi warto poświęcić trochę czasu. Na przykład odstawić sprawdzanie rozdziału na jeden dzień i powrócić do niego na następny dzień. Zadziwiające ile wtedy błędów wychodzi na światło dzienne.
Pozdrawiam :)
Sypię głowę popiołem - przed świętami miałam urwanie głowy i rzeczywiście mogły się zdarzyć wpadki, choć sczytałam na koniec i wydawało mi się ok.
UsuńMagdaleno, dziękuję za to upomnienie. Jednakże bierzmy poprawkę na okres świąteczny. Każdemu zdarzają się błędy, przeoczenia czy też po prostu zwykła nie uwaga. Przez przypadek. :) Jak dla mnie, wiedząc jak piszę, Nyu i tak odwala kawał dobrej roboty, bo moje przecinki żyją własnym życiem i pojawiają się kiedy chcą:) Cieszę się, że rozdziały nie są monotematyczne, chociaż czasem tak mi się zdaje. Nie zamierzam rezygnować z wątków pobocznych. To one dodają całego uroku temu opowiadaniu. Przynajmniej tak mi się zdaje. Po prostu... Sama nie lubię gdy jest tylko jeden wątek w tym przypadku pary głównej. Uwielbiam pomieszanie z poplątaniem :P Ari w stanie wzburzenia jest dość niemiły. Dlatego, że na co dzień jest milutki :P Zapraszam w niedzielę :)
UsuńMoje uwagi nie miały na celu Cię skrytykować, jedynie poprawić aspekt gramatyczny opowiadania, co także wpłynie na odbiór przez resztę czytelników. Rozumiem, że były święta i zdarzają się wpadki.
UsuńW niedzielę mnie nie będzie, bo mam wykłady na uczelni, ale w poniedziałek na pewno na spokojnie zajrzę i przeczytam, co nowego wyszło spod Twoich palców ;)
Może źle zabrzmiało to co napisałam. Nie odebrałam tego jako krytykę, a jako dobrą radę :) Czyli jedziemy na tym samym wózku. Też w niedzielę mam wykłady. Ściślej ujmując, nie wiem kto wymyślił same ćwiczenia na jeden zjazd... Dlatego też rozdział dodam po 22 :)
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podobał rozdział, och Josh źle dobrane słowa i pięść Araliela ląduje na twojej twarzy, ta scena naprawdę wspaniale Tobie wyszła. Nowa umowa Farida ma same plusy dla niego, no chociaż brak tego, ze nie może się zakochać w kimś innym... Ale jak widać Faridowi Josh podoba się...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Cieszę się Basiu, że rozdział ci się podobał. Co do Josha. Typowa, ludzka sytuacja. Ile razy podejmujemy decyzję pod wpływem chwili, mówimy to czego byśmy nie chcieli, bądx robimy coś nie roztropnie. Czy takie plusy. Czasem setka plusów jest niczym w porównaniu z jednym minusem.
UsuńHey :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie wciągnęło to opowiadanie, wszystkie emocje są ukazane bardzo szczegółowo co mi się bardzo podoba:)
Postacie także są świetne a charakter Farida awww *_* kociak jest przeuroczy.. aż moja wyobraźnia szaleje. Te nieśmiałe spojrzenia, wybuchy złości a nawet smutek i płacz :)
Jesteś wspaniała, a to opowiadanie wręcz zasługuje na złoty medal :)
A co do tego rozdziału, Arii i Diego tak bardzo troszczą się chłopca, tak samo Josh, ma u mnie plusa za to, jak postąpił ( oczywiście pomijając fakt, że tak szybko "uciekł" z pokoju nic nie wyjaśniając - to zrozumiałe, że Farid poczuł się nieswojo), teraz jego siostry i on sam będą mieli opiekę. Oraz kto wie.... może między nim a Josh'em rozkwitnie uczucie? :) No ale niestety na to pytanie dostanę odpowiedz w kolejnych rozdziałach:)
Pozdrawiam ciepło Maru ;3
PS: czy mogłabym być informowana o kolejnych notkach? Będę bardzo wdzięczna:)
Mój numer gg: 10136531
Maruchan jakbym nie zdążyła odpowiedzieć w całości to wybacz, ale robię to w trakcie bardzo krótkiej przerwy między zajęciami. Cieszę się, że opowiadanie ci się podoba o oraz, że wywołuje w tobie silne emocje. Oznacza to, że osiągnęłam to co chciałam. Cieszę się, że Farid aż tak ci się podoba. Co do przyszłości, zapraszam na następne rozdziały.
UsuńCo do informowania... Postaram się. Jednak rozdział jest w każdą niedzielę koło 22-23. Rzadko kiedy wcześniej. :)
Zapraszam na pierwszy rozdział Właściwej drogi. ;)
OdpowiedzUsuńMoje oczy mnie nienawidzą i każą mi już odpocząć od komputera ;p A ja z chęcią doczytałabym do końca ^^ No nic, jutro skończę. Jeszcze tylko parę zdań. Podobało mi się zachowanie Josha, chociaż faktycznie można w tym wyczuć nutkę rozkapryszonego, bogatego mężczyzny. Ale właśnie to sprawia, że jest taki kochany ^^ I sama końcówka tego opowiadania była przecudowna. Araliel potrafi zawarczeć i zaatakować. Uch, lepiej go nie denerwować ;p
OdpowiedzUsuńDużo weny ^^
Albo mi się wydaję, albo rozdział krótki niż zawsze.
OdpowiedzUsuńNo nic i tak się cieszę :3
Fabuła jest genialna.
Rozwój akcji zaplanowany i ułożony.
Coś wspaniałego <3
Świetne, szczególnie końcówka z Asmodeuszem!
OdpowiedzUsuńPrzy okazji wpadajcie również do mnie: smyaoi.blogspot.com
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, och biedny Josh źle dobrał słowa i pięść Araliela wylądowała na jego twarzy, ta scena naprawdę wspaniale wyszła... ta nowa umowa Farida ma same plusy dla niego, no chociaż brak tego, że nie może się zakochać w kimś innym... ale widać, że Faridowi Josh podoba się...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Witam,
OdpowiedzUsuńoch rozdział jaki cudny, haha biedny Josh źle dobrał słowa i... pięść Araliela wylądowała na jego twarzy, ta scena naprawdę wspaniale wyszła... no i widać, że Aralier troszczy się o Farida, ta nowa umowa Farida ma same plusy dla niego, chociaż brak tego, że nie może się zakochać w kimś innym... ale widać, że Faridowi Josh podoba się...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Iza