niedziela, 3 marca 2013

Rozdział 3


        Oficjalnie Farid nie był pracownikiem burdelu. Oficjalnie nie musiał się tam w ogóle pojawiać. Oficjalnie… Wiele rzeczy można ukryć pod tym stwierdzeniem. W szczególności  jest ono pojemne jeśli chodzi o rzeczy nie formalne. W rzeczywistości Farid pojawiał się co tydzień w gabinecie Diego tylko po ty by porozmawiać. Rudowłosy mężczyzna sam do końca nie wiedział czego oczekiwał wzywając nastolatka na pogawędki, jednak w trzecim tygodniu, po takiej rozmowie do jego gabinetu wszedł Araliel. Tym razem jednak nie zapukał, co zdziwiło mężczyznę. Srebrnowłosy zawsze najpierw stukał do drzwi, a dopiero później wchodził nawet nie czekając na odpowiedź. Nim się zorientował jego były kochanek całował delikatnie jego usta. Diego zamrugał zaskoczony po czym oddał tą delikatną pieszczotę. Nie wiedział do końca jak się zachować. To on miał walczyć, to on zawsze inicjował wszelkie zachowania a tu nagle taka niespodzianka. Gdy rudzielcowi brakowało już oddechu Araliel oderwał swoje usta od jego i popatrzył mu głęboko w oczy, opierając swoje czoło o czoło starszego mężczyzny.
            - Aktualnie szczerzę cię nienawidzę za brak jakiegokolwiek kroku z twojej strony. Z drugiej strony, jestem z ciebie dumny, że zaopiekowałeś się tym chłopcem. Zachowujesz się jak dobry ojciec, opiekun. Za dwadzieścia minut przyjdzie tutaj Josh. Nie wiem czego chce. Dzwoniąc do mnie pytał tylko czy będziesz i że się pojawi. – Araliel miał świadomość, że zachowywał się jak napalony nastolatek, ale do cholery! Był napalonym dorosłym. Miał do tego prawo! Nie był z nikim już długo, a jeszcze Diego nie chce o niego zawalczyć. W końcu może mu trochę pomóc wziąć się do roboty. Skoro już wyraził do tego chęci, a ostatnio obaj byli zagonieni. Tak, to był całkiem dobry wybór. Widać było po nim, że się tego nie spodziewa. I właśnie dlatego ta sytuacja była tak rewelacyjna. Cholera, miał ochotę siąść na nim i go ujeżdżać. Źle z nim. Na szczęście w porę się opanował. Gdyby w tamtym momencie nie przerwał pocałunku zapewne oddałby się temu dupkowi, którego tak kocha. A to nie była dobra pora. Jeszcze nie. Może za niedługo taka się pojawi, ale to jeszcze nie teraz.

W czasie, gdy Diego zaczynał spotkanie z Joshem, Farid korzystał z Internetu. Jednak minę miał nietęgą. Jego myśl pędziły przez głowę z zawrotną prędkością. Cholera. W co on się wpakował. Wiedział, że jest gejem od półtorej roku. Jednak nigdy nie zainteresował się cała teorią, o praktyce nie wspominając. Było mu to niepotrzebne, przez cały stos różnych czynników. Aktualnie żałował, że nigdy wcześniej nigdzie nie zajrzał. Przecież jego to będzie bolało. Rozrywało na strzępy jego mięśnie. Kuźwa. Jak on mógł się wkopać w całą tą sytuację, nie czytając nic wcześniej? Miał przecież na to dwa dni. Czemu wtedy o tym nie pomyślał? W jego głowie panował chaos myśli, nie był w stanie nawet ich wyartykułować, a co dopiero uporządkować. Czyli jeżeli pójdzie dobrze będzie pierdolenie bolało, jeżeli pójdzie źle… Nie, wolał o tym nie myśleć. Na samą myśl wszystko w środku mu się skręcało i robiło mu się niedobrze... Przecież nie może się na to zgodzić! Nie może się zgodzić by ktoś posiadał co chwilę jego ciało, kiedy on będzie tak cholernie cierpiał. Nie, nie ma nawet mowy! Co on sobie myślał? Musi znaleźć inną pracę. I to szybko. – Chwycił włosy w pięści i przygryzł wargę. Bolało, ale pozwoliło mu to chociaż trochę odciągnąć myśli od tego wszystkiego. Czemu miał aż takie szczęście, że trafił na forum, na którym różni nastolatkowie, jak i osoby dorosłe, opisywali swoje pierwsze doświadczenia z niewłaściwymi partnerami, którzy nie zważali na ich potrzeby. Przecież on miał ogromne szanse trafić na takiego osobnika. Tym bardziej, że będzie pracownikiem burdelu. Co z tego, że poinformują tego człowieka, że jest prawiczkiem? Będzie to dla niego tym bardziej krępujące. A przecież mężczyźni idąc do domu rozkoszy nie oczekują miłego, delikatnego seksu. Przynajmniej tak mu się wydaje. Chociaż w sumie, jakby na to dokładniej spojrzeć, niektórzy mogą w ogóle nie mieć partnerów życiowych, a inni mogą w zaciszu domowym preferować ostry seks, by po przyjściu do burdelu kochać się delikatnie. Przerażało go to, że miał znikomą wiedzę na temat tego wszystkiego. Nie interesował się seksem, a co dopiero burdelami. Poziom jego lęku oscylował w górnych granicach. Gdyby miał jakiekolwiek doświadczenie wiedziałby czego się spodziewać. Najgorsze było w tym wszystkim właśnie to, że nie miał pojęcia co i jak, mimo już posiadanej wiedzy teoretycznej. W wyobrażeniach rzecz mała i nie ważna może urosnąć do rozmiarów tsunami. Nie mówiąc już o sytuacji gdy jeszcze się o tym czyta same negatywne opinie. Wtedy lęk jest wyolbrzymiony ponad miarę. I tylko pozytywne doświadczenia, nie związane z lękiem, mogą go wyeliminować. Cholera by to wzięła!  Za trzy tygodnie miał mieć rozprawę o usamodzielnienie się. Jego prawnik nie dopilnował jednego terminu, więc wszystko się przesunęło o kolejne dwa tygodnie. Jeszcze godzinę temu krzyczałby na tego człowieka przez bardzo długi okres czasu by się wyżyć. Aktualnie był mu wdzięczny za jego gapiostwo. Mimo, że zrobił to nieświadomie. W tej sytuacji młody cieszył się z tego dziwnego zrządzenia losu. Jeżeli dobrze pójdzie właściwe dokumenty dostanie za dwa miesiące. Teraz jednak musiał się zastanowić jak to rozegrać. Będzie szukał pracy, jednak prawda jest taka, że przeszedł już każdy sklep, biuro, stację benzynową i wiele, wiele innych firm, prosząc by ktoś go zatrudnił. Nie miał na to szans. Nawet jeśli deklarował się, że posiada dokumenty z sądu, że jest uznany za dorosłego w świetle prawa. Jednak dla ludzi liczyła się metryczka. Nic więcej.  I to wzbudzało w nim największe rozgoryczenie. Czy nikt nie może mieć litości w sercu? Trochę… Odrobinę współczucia, empatii? Niech to wszystko szlag trafi. Będzie musiał się sprzedawać, przez powalone prawo, które nie uwzględnia nieszczęśliwych wypadków, a ludzie nie mając podkładki prawnej, do niczego się nie zobowiążą. Chociaż Diego i Araliel mu pomogli. Tak jak byli w stanie, ale jednak. Nie mieli wpływu na prawo czy też na to, że inni nie chcą go zatrudnić. Dali mu szansę. Ale nie ma jak z niej skorzystać. Serce mu pękało na samą myśl. Za miesiąc będzie się oddawał mężczyznom. Bogatym facetom. Boże, dlaczego? Dlaczego, właśnie ja? Co z tego, że miał zapewnienie, że jego pierwszy klient będzie starannie wybrany, by bolało go jak najmniej. Nie wyobrażał sobie w tej chwili jak wszyscy mogli się kochać, skoro sprawiało to taki ból. Nie rozumiał tego i na razie nie planował tego pojąć. Miał nadzieję, że ten, który go rozdziewiczy, będzie bardzo delikatny, przez co nie będzie tak cierpiał. Ale szanse na to miał małe, nawet, jeżeli byłby wybrany spośród tysięcy. Nie wiedział jak sobie z tym wszystkim poradzić i w takim stanie zastały go siostry. Tym razem to Anne pierwsza się odezwała. Mimo tego, że Bianka była typem flegmatyka, zawsze spokojna i ułożona, to ona pierwsza wyciągała do wszystkich pomocną dłoń.
- Farid co się stało? – Jego trzynastoletnie siostry nie powinny się nim zamartwiać, ale nie był w stanie powstrzymać łzy cieknącej po policzku. – Bracie. Ej… Co jest, nie smuć się, damy sobie radę. Jakoś to przetrwamy. – Podeszła do niego i przytuliła go. Po chwili poczuł także drugi uścisk. Nie mógł inaczej więc tylko zaśmiał się z wdzięcznością.
- Dzięki. - Otarł nieposłuszne krople z policzków. – Czy wy czasem nie powinnyście być jeszcze w szkole? – Co jak co, był ich bratem, ale nie zamierzał pozwolić im zawalić szkołę. Wiedział też jak się zachowują, gdy kłamią. Podejrzewał, że spojrzą szybko na siebie jednak tak się nie stało. Bianka wzruszyła ramionami.- Babka z matmy się rozchorowała. A że mieliśmy ją na ostatniej lekcji, to nas zwolnili. Bardzo prawdopodobne, że za tydzień, będziemy siedzieć godzinę dłużej. Ale to dobrze, w końcu cała nasza klasa lubi matematykę, jak nic innego. Chociaż jest to dziwne i nieco nienormalne.
            Anne zaczęła chichotać, słysząc ostatnie stwierdzenie siostry. Fakt, było to dość dziwne, przez co po krótkiej chwili trójka rodzeństwa śmiała się głupkowato w sumie nie wiadomo z czego: czy z królowej nauk, jaką jest matematyka, czy też może z całej tej dziwnej sytuacji, która wydarzyła się tego krótkiego popołudnia. Jednak z pewną dozą szczerości można po prostu przyjąć, że była to u nich ogólna forma rozluźnienia.
Po krótkiej rozmowie, nastolatek podał siostrom obiad. Sam wymigał się od niego mówiąc, że był głodny i już zjadł wcześniej. Nie był w stanie powiedzieć im, że jest mu tak niedobrze ze strachu, że nie przełknąłby nawet malutkiego kawałeczka mięsa, a co dopiero dwóch dań. A nawet jeżeli udałoby mu się to zjeść nie sądził by długo przetrwało to w jego żołądku. Miło mu było gdy jego siostry stwierdziły, że coraz lepiej gotuje. Widział jak na początku miewały krzywe miny jedząc ugotowane przez niego posiłki. Nie jego winą było to, że nie umiał wymierzyć dokładnie ilości przyprawy by posiłek nie był za słony czy nie dosolony. Przecież każdy z czasem się uczy, a on już dawno nie robił nic na obiad. Teraz ma szansę opanować to do perfekcji. Niestety.

W czasie, gdy Farid surfował po Internecie, Josh odwiedzał Diego by z nim poważnie porozmawiać. Jednak plany jak to plany, często mijają się z rzeczywistością. Po usłyszeniu wiadomości od przyjaciela, Diego nie mógł się powstrzymać i zaczął się śmiać, jakby ktoś go nafaszerował lekami psychotropowymi.
            - Diego dobrze wiesz, że dla mnie to nie jest zabawne. – Mimo tego stwierdzenia, Josh sam się uśmiechnął.
            - Dobrze, że dałem ci miesiąc na rezygnację z twojego szalonego pomysłu. Zazwyczaj załatwiam to w tydzień. Ale, że cię znam przyjacielu to podjąłem bardzo dobrą decyzję. – Starszy mężczyzna ledwo mówił przez ciągłe salwy śmiechu. Tego się spodziewał. Nawet po miesiącu nie zamierzał niszczyć dokumentów Josha jako klienta. Znał go dobrze i wiedział, że akurat w tym postanowieniu nie wytrwa. Nie raz w końcu sądzimy, że znamy siebie najlepiej, a w rzeczywistości lepiej znają nas inni, bliscy nam ludzie.
            - Powiedz mi, czemu my się przyjaźnimy? Bo jakoś nie mogę sobie teraz przypomnieć jakiegoś konkretnego powodu. – Ironia w głosie młodego biznesmena była aż nadto widoczna, przez co wywołała jeszcze większy śmiech u rudowłosego mężczyzny.
            - Właśnie dlatego, że wiem co zrobić gdy ty wątpisz, bądź podejmujesz się szalonych pomysłów. – Ironiczny uśmiech wpłynął na jego usta. Obaj lubili ten szczególny rodzaj przyjaźni: ironiczny, sarkastyczny, dogryzający, a zarazem wspierający i rozumiejący wszystko. W końcu każdy z nas posiada, w pewnych momentach swojego życia, odchylenia od normy. Nie ważne jest z kolei to, że norma jest rzeczą względną oraz zupełnie różną dla wszystkich ludzi żyjących na świecie. – A tak na poważnie - czemu postanowiłeś nie rezygnować?
            Josh uśmiechnął się tajemniczo i zapytał przyjaciela o jego odpowiedź dotyczącą wspierania jego firmy. Był to jawny znak, że na razie nie zamierza poruszać owego tematu i powinni się zająć czymś innym. Kto jak kto, ale Diego zrozumiał ten sygnał, bo sam często go używał. Po godzinnej rozmowie w sprawie interesów, do gabinetu Diego wpadł Araliel.
            - Dzisiaj wychodzę wcześniej. W sumie teraz. Później ci to wytłumaczę. Zastąp mnie kimś. – Nie czekając na jakikolwiek odzew srebrnowłosy wypadł z gabinetu, przy czym o mało nie zabił się na framudze. O ile jego głowa jakimś cudem nie ucierpiała, o tyle ramię na pewno miał całe obtarte.
            - Czy mi się wydawało, czy nasz spokojny Araliel pędził właśnie co tchu by się wydostać z pracy? -  Josh przeczesał sobie ręką włosy, przez co trochę je ugładził. – Przecież to jest tak samo często spotykane jak jakieś nadzwyczajne zjawiska przyrodnicze  pojawiające się raz na tysiąc lat.
            Diego, także będąc w szoku, pokiwał z namysłem głową. Rzeczywiście było to dość niespotykane. Nawet jeżeli jego były kochanek się gdzieś spieszył to nigdy nie aż tak. A co jeśli…
            - Kurwa. Może on ma kochanka? Dał mi szansę, nadal z niej nie skorzystałem to znalazł kogoś innego? Ja pierdole. Znów wszystko spierdoliłem? – Udręczona mina przyjaciela powiedziała młodemu biznesmenowi wszystko. Po chwili zaczął się śmiać. Nie z nieszczęścia rudzielca, tylko z jego nadprzyrodzonej głupoty. Nie wiedział jak można było być tak tępym. Araliel dawał mu szansę, a on jeszcze z niej nie korzystał.
            - Wymyśl coś i się postaraj. Wiesz gdzie mieszka. Zawsze możesz coś zorganizować. Powiedzmy, że gdzieś w samochodzie posiadam klucze zapasowe do jego mieszkania. – Josh nie mógł się powstrzymać by to powiedzieć. Nie ważne było, że posiadał je tylko z tego względu, że kiedyś zwinął Aralielowi klucze by je sobie dorobić. Nie ważne było także to, że zrobił to, gdy jego przyjaciel chorował i za żadne skarby nie chciał leżeć w łóżku. Szczegółem było też to, że wykupił mu wtedy stos lekarstw, wypożyczył stos filmów DVD i zamknął na cztery spusty. Nic by się nie wydało, gdyby nie wpadł do Araliela z niezapowiedzianą wizytą, a  ten zemdlał pod wpływem temperatury. Po zamknięciu go w domu przysyłał swojego pracownika co cztery godziny by sprawdził czy Araliel żyje, zrobił mu herbatę, poprawił mu poduszki i ponownie zamknął go na klucz. Podwójna stawka robi swoje. Zresztą, gdy tylko mógł sam go kontrolował. Jednak teraz stwierdził, że było warto zgarnąć te klucze. Mina Diego była bezcenna. Jednak już po chwili został podniesiony do pozycji pionowej przez wściekłego mężczyznę.
            - Skąd do jasnej pierdolonej cholery masz klucze od mieszkania mojego faceta?! Mojego! Spałeś z nim? Pojebało cię? On jest mój i zapamiętaj to sobie raz na zawsze! – Josh podniósł jedną brew do góry po czym zaczął się śmiać. To z kolei zaskoczyło Diego do tego stopnia, że puścił przyjaciela i zrobił krok do tyłu. Po chwili wysłuchał całej historii i aż uszom nie wierzył. Zawsze grzeczny i praworządny pan prezes złodziejem kluczy. Sam zaczął się z tego śmiać. Po niedługim czasie miał je w swoim gabinecie, schowane w górnej szufladzie biurka. Z Joshem pożegnał się pięć minut później. Teraz musiał zaplanować jak zdobyć mężczyznę, którego od tylu lat kocha, a którego stracił przez własną głupotę. 

Araliel nie mógł już patrzeć na Diego czy Josha. Był napalony. Cholernie napalony i sam do końca nie wiedział dlaczego. Czy to przez to, że w pełni uświadomił sobie swoje uczucia, czy też przez te wszystkie sny w nocy, które cały czas odtwarzał w głowie? Nie mógł już dłużej siedzieć w pracy, bo jeszcze trochę i sam poszedłby do tego dupka,  zaczął się o niego ocierać i mówić mu jak go pragnie. A i tak pierwsze co miał w planach po przyjściu do domu to lodowaty prysznic, który go ostudzi. Może powinien sobie znaleźć kochanka? Chociaż akurat w tej sytuacji byłoby to nie uczciwe w stosunku do Diego i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Po dość długim staniu w korkach w końcu mógł się dostać do swojego mieszkania. Pierwszy raz od dłuższego czasu miał ochotę się upić. Tak zwyczajnie w świecie nachlać i zasnąć na kanapie, a najlepiej to w łóżku oglądając jakieś żałosne filmy. Najlepiej horrory marnej jakości, które nie przestraszyłyby nawet dziecka z podstawówki. Zanim jednak dotarł do kabiny prysznicowej, ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Araliel stojąc w samych bokserkach na zimnych płytkach, chciał zignorować ten pojedynczy sygnał. Jednak człowiek za drzwiami nie dawał się tak łatwo zbyć. Co chwilę słychać było ten irytujący odgłos. Porządnie zdenerwowany, nie patrząc nawet w wizjer, otworzył drzwi z rozmachem. Nie miał szans na zarejestrowanie co się dzieje, gdyż po chwili drzwi trzasnęły, a on był już przyciśnięty do ściany i całowany. Jego pierwszym odruchem była próba uwolnienia się. Od pocałunku, od ciała przyciskającego go do ściany. Nawet nie wiedział kto to. Diego się o niego nie starał więc kto?
Gdy tylko rudowłosy poczuł, że jego kochanek zamierza się wyrywać, oderwał od niego swoje usta. Wiedział, że może wiele zyskać, ale też wiele stracić całując go tak znienacka. Miał o niego walczyć, a chce się z nim kochać. Po tym co przeszli, a raczej Araliel z nim przeszedł, może się na to nie zgodzić. Był tego pewny na 99.9%. Tym bardziej, że srebrnowłosy mógł się poczuć jakby był tylko zabawką do seksu. Kiedyś potraktował tak jednego kochanka, był wtedy z Aralielem. Do tej pory tego żałował.
- To ja. Nie musisz się bać. Nikt ci nie zamierza zrobić krzywdy.  – Wyszeptał mu do ucha, dotykając ustami delikatnej małżowiny. – Chociaż, gdybyś innemu gejowi otworzył drzwi w takim stroju nie wiem czy by ci się oparł. – Przy tych słowach delikatnie otarł się biodrami o biodra młodszego mężczyzny.
Tego dla Araliela było za wiele. Ten bubek ma czelność śnić mu się po nocach, siedzieć cały dzień pod czaszką jakby był jakimś zakochanym nastolatkiem, przychodzi do niego bez zaproszenia gdy cały dzień ma ochotę się z nim kochać i jeszcze ma czelność mówić o innych i się o niego ocierać! Chyba go coś boli! Po krótkiej wewnętrznej batalii, odepchnął od siebie mężczyznę.
Diego spodziewając się tego tak naprawdę pozwolił się odepchnąć. Gdy był już w bezpiecznej odległości od swojego przyszłego partnera popatrzył mu w oczy. Araliel był tak wzburzony, że nie wiedział co ma robić. Zresztą nie był pewien czy dobrze interpretuje sygnały ze swojego ciała.
- Co ty tu do cholery jasnej robisz? Jechałem tu dwie godziny przez jakiś pieprzony korek, a ty mimo siedzenia z Joshem docierasz do mnie pół godziny później. I jeszcze masz czelność od tak, bez pytania mnie całować, nie mówiąc już o zwykłym powitaniu. – Jego policzki zarumieniły się od podniesionego ciśnienia krwi. Ale czy to na pewno była złość na to co Diego zrobił?
            Widząc go z takimi zarumienionymi policzkami, przyspieszonym oddechem, a na dodatek w samych bokserkach Diego nie mógł mu się oprzeć. Ponownie przyszpilił go do ściany i zaczął całować. A srebrnowłosy mimo, że się do tego nigdy nie przyzna, tylko na to czekał. Często się tak godzili. Dlatego lubili się kłócić. Jednak teraz kiedy usta Diego wędrowały po jego szyi, barkach nie mógł opanować cichego jęku.
- Zwiałeś z pracy. Nie ładnie to tak - uciekać by zaszyć się w domu. – Specjalnie, powoli otarł się o biodra srebrnowłosego. – Chcę się z tobą kochać. Chcę się z tobą pieprzyć. Tylko z tobą. Z nikim innym. Chce cię mieć całego dla siebie. I chcę, żebyś ty mnie miał całego. Tylko ty i nikt inny. – Wypowiadając te słowa, Diego mimo lekkiego wahania, wiedział, że są zgodne z tym co mówi jego serce.
Po usłyszeniu tych słów serce Araliela zamarło, po czym zaczęło o wiele szybciej pompować krew. Tym razem to on przejął inicjatywę. Popchnął swojego kochanka na przeciwległą ścianę chroniąc jego głowę przed uderzeniem. Zaczął sam całować jego usta i walczyć o dominację. Obu im to pasowało. W przeszłości to Diego częściej był pasywem. Wolał oddawać kontrolę, którą sprawował w biurze. Pomagało mu się to odstresować. Zresztą przyjemniej mu było siedzieć z bolącym tyłkiem i nie martwić się wszystkim aż tak bardzo. Ciągłe odbijanie się od ścian też było dość przyjemnym doświadczeniem. Może nie tyle pod względem bolącego ciała, a tego co się działo po drodze. Nie mogli się opanować. Obaj zachowywali się jakby byli świeżo zakochanymi nastolatkami, którzy już poznali swoje ciała, ale i tak chcą się ich nauczyć od nowa. Dość szybko i chaotycznie Araliel pozbył się całej garderoby starszego od siebie mężczyzny, przy okazji w miarę możliwości całując jego ciało. Już dawno nie czuł się tak dobrze. Czuł się pożądany i, w pewien sposób, kochany. Skoro Diego pojawił się u niego i powiedział, że go kocha… Jemu to wystarczyło. Wiele osób żąda czystej deklaracji „kocham cię”, ale on wiedział, że to co powiedział jego kochanek płynęło prosto z serca. I to było najważniejsze.
Po dość krótkim czasie wylądowali w końcu w sypialni. Tym razem jednak to Araliel zapragnął się oddać. Wiedział już na czym stoi i pragnął tego tym bardziej.
- Kochaj się ze mną. – Wyszeptał te słowa do ucha Diego, a ten aż zadrżał. Czuł jak obaj są podnieceni i spragnieni dotyku, czułości. Mimo tego, że Diego w okresie ich rozstania, miał kochanków, te kontakty nigdy nie były nastawione to na czułość. Zawsze liczyło się zaspokojenie potrzeb i nic więcej. A przecież nie na tym to wszystko ma polegać. Nie przypuszczali nawet ile pamiętają ich ręce. Wiedzieli gdzie kochanek lubi być dotykany, gdzie tylko muskany opuszkami, co sprawia mu przyjemność. Mimo długiego rozstania pamiętali wszystko bardzo dokładnie. Obaj był tym bardzo zdziwieni, ale przysporzyło im to także wiele przyjemności. Mogli cieszyć się z odpowiedniego dotyku silnych i wprawnych dłoni. Nie spieszyli się. Mieli w końcu czas dla siebie i mogli go wykorzystać jak chcieli.
Diego położył się ze swoim partnerem na łóżku, po czym pogłębił pocałunek, by po chwili zsunąć się na grdykę i z chęcią ją polizać. Srebrnowłosy wciągnął szybko powietrze w płuca. Było mu tak dobrze. Lekko, przyjemnie, a przy tym wszystkim czuł się po prostu bezpiecznie. Po chwili poczuł dłonie rudowłosego na swoim brzuchu, a jego usta na swoich sutkach. Nie mógł się powstrzymać od jęku. Czuł podniecenie w całym swoim ciele, kierujące się w jedno konkretne miejsce. Nie mógł się nie poruszać. Zaczął ocierać się biodrami o biodra partnera. Chciał być już nagi. Jego członek domagał się uwagi, dotyku dłoni starszego mężczyzny. Chciał znaleźć się w jego ustach.
Diego jednak wiedział co chce osiągnąć i spokojnie do tego dążył powolnymi torturami jakimi były pocałunki, liźnięcia czy drażnienie ciała partnera oddechem. Kurwa, tak dawno go nie miał, a jeszcze się powstrzymywał. Jego ciało samo wiedziało co robić. Czuł się cholernie podniecony widząc zarumienionego Araliela, z doskonale widoczną erekcją pod bokserkami tak chętnie ocierającego się o niego i nieświadomie rozkładającego szerzej nogi. To co niejednemu człowiekowi mogłoby się wydawać grymasem niezadowolenia czy pewnego rodzaju zgorszenia na ustach młodszego z mężczyzn, w rzeczywistości było przejawem czystej rozkoszy. Araliel często starał się hamować swoje reakcje podczas seksu, jednak Diego doskonale go znał i umiał to rozpoznać.
-  Nie hamuj się. Chcę cię słyszeć. Dawno cię nie miałem i chcę się całym tobą nacieszyć. – Ponownie pocałował Araliela przy okazji tłumiąc jego jęk przy ściąganiu bokserek. Wiedział jak jego partner lubił być pieszczony co dawało mu możliwość bawienia się z nim dłużej. Na te słowa Araliel nie umiał odpowiedzieć niczym innym jak głośnym jękiem, w trakcie gdy jego partner pieścił go powoli dłonią. Najpierw kciukiem rozsmarował kropelkę preejakulatu, po czym sięgnął do nasady członka i przejechał po nim całą dłonią. Podobały mu się reakcje Araliela. To jak wił się pod jego dotykiem. Jednak sam chciał go w końcu wziąć w usta. Dlatego też ponownie zaczął całować jego klatkę piersiową schodząc co raz niżej, w dół brzucha.
- Tak! Proszę! Weź go już! Już nie dam radyyyy… - Przeciągły jęk wydostał się z ust młodego mężczyzny, gdy poczuł na swoim członku ciepło i mokrość ust. Doświadczenie to było dla niego wręcz porażające. Może dlatego, że nie był z nikim już od pięciu lat. Na dodatek Diego rozluźnił mięśnie gardła i pozwolił mu posuwać swoje usta. Prawie od razu narzucił szybkie tempo dążąc do spełnienia. Gdy już był blisko orgazmu, jego partner odsunął się od niego na bezpieczną odległość. – Nie, proszę nie. – Biodra same, bez udziału jego świadomości, nadal się poruszały.
- Przecież mówiłem ci, że to będzie kara. – Na usta Diego wpłynął lekko ironiczny uśmiech.
- Jak ja cię nienawidzę. – Araliel próbował wyjść z tej sytuacji jakoś z twarzą, ale mimo dobrych chęci nie mógł opanować jęku i ponownego ruszania biodrami, gdy palce kochanka delikatnie dotknęły jego wrażliwej skóry.
- Obróć się na brzuch., ale klęknij. Muszę cię przygotować. – Araliel nie wiedział , że jego kara będzie jeszcze bardziej bolesna. Jądra już go bolały. Chciał dojść, a nie miał się nawet jak otrzeć o rękę czy prześcieradło. Gdy poczuł mokry język na swoim odbycie nie umiał już powstrzymywać jęków. Wszystkie hamulce puściły. To uczucie było zbyt dobre, a zarazem zbyt perwersyjne. Diego nawilżał go własną śliną robiąc mu dobrze językiem przez co on ponownie zbliżał się do orgazmu. Jednak w kluczowym momencie ta menda znów się odsunęła. Araliel miał ochotę płakać z nadmiaru emocji. Było mu dobrze, pragnął orgazmu, całe ciało go bolało z wysiłku, a  w szczególności napięte jądra.
Diego postanowił ulitować się w końcu nad kochankiem. Przytulił się do jego pleców i powoli zaczął w niego wchodzić. Od razu zorientował się, że Araliel nie kłamał, i że dawno nikogo nie miał. Zawsze był ciasny, ale teraz mężczyzna czuł się jakby robili to pierwszy raz, jakby pozbawiał go dziewictwa, a doskonale wiedział, że jest to nie możliwe. Zasyczał aż z wrażenia. Mięśnie Araliela ściśle go oplotły pozwalając jednak na dalszą penetrację. Rudowłosy zaczął całować kark i plecy partnera, dając mu czas na przyzwyczajenie się. Im obu zawsze zależało na byciu blisko podczas takiej chwili. Ich oddechy jednoczyły się i parzyły wręcz wrażliwe na bodźce ciała, jedna skóra dotykała drugiej.
- Kocham cię Aralielu. – Starszy mężczyzna nie mógł się powstrzymać przed wypowiedzeniem tych słów. Może za wcześnie było na deklaracje, a może za późno. On jednak wiedział, że powinien był to powiedzieć. Właśnie teraz. Gdy jego były kochanek ponownie mu zaufał, oddał swe ciało w jego ręce i powierzył mu swe serce. A reakcja Araliela na te słowa była dość zdumiewająca. Może to od nadmiaru emocji, może od słów wypowiedzianych przez kochanka, a może jego gorącego oddechu na skórze srebrnowłosy poczuł nagły dreszcz przechodzący jego ciało, po czym napięcie skumulowane w jądrach uwolniło się. Diego poczuł nagle zaciskające się mięśnie na jego członku, jednak na szczęście nie doszedł od tego. Był blisko jednak ciało samo się zablokowało na to doznanie. A jego kochanek cały się trząsł w jego ramionach od przeżywanego orgazmu. Czując targające dreszcze pustoszące ciało partnera rudowłosy zaczął się w nim poruszać. Srebrnowłosy krzyknął głośno. Odczuwał to teraz dwa razy mocniej. Jego ciało było całe wrażliwe, a przy pierwszym pchnięciu Diego uderzył w ten cudowny punkt w nim. Nie potrafił być cicho, jednak tym razem nie jęczał a krzyczał z rozkoszy. Stymulowany od nowa członek był ponownie twardy. Rudowłosy pociągnął na siebie kochanka. Siedział na swoich piętach, a Araliel miał możliwość nabijania się na niego od tyłu, przez co czuł go jeszcze głębiej. Mimo komfortowej sytuacji młodszego z partnerów, w pewnym momencie zatrzymał on swe biodra i odwrócił się by pocałować Diego. Dał mu w ten sposób szanse na dojście w nim w taki sposób jaki lubił. Starszy mężczyzna doskonale rozpoznał ich dawny sygnał. Całując Araliela pchnął mocno biodra do przodu, obejmując partnera ramieniem w pasie. Jego ruchy były płytkie i szybkie, ale przez to też bardzo intensywne. Gdy brakowało im już powietrza, Araliel oderwał swoje usta od warg rudzielca czego zaraz pożałował. Jego ciało samo siebie nie słuchało i mimo małej ilości tlenu w płucach zaczął krzyczeć urwanie, podczas gdy Diego raz za razem trafiał w odpowiedni splot nerwów.
- Diego. Chcę dojść. Kurwa… - Nie mógł już tego wytrzymać, a przecież dopiero co osiągnął orgazm.
- Dotykaj się. – Araliel usłyszał te wypowiedziane szeptem słowa. I z pewnym skrępowaniem zaczął robić to czego zażądał jego partner. Kiedyś nie było to dla niego problemem. Teraz jedynym jego zastrzeżeniem było to, że nikt go nie widział w takiej sytuacji od pięciu lat. – Rumienisz się. – Młodszy z kochanków naprawdę miał ochotę zrobić krzywdę temu rudowłosemu diabłu, tym bardziej, że ponownie zaczął się wolno poruszać. – Chcę widzieć jak to robisz.
Chcąc, nie chcąc srebrnowłosy dotknął swego członka, przez co od razu zadrżał. Zacisnął dłoń u podstawy penisa i zaczął szybko nią poruszać. To z kolei pobudziło Diego do ponownych ruchów. Gdy poczuł obie dłonie Araliela na swoich przedramionach, sam chwycił jego członek i zaczął go intensywnie stymulować. Po kilku szybkich ruchach poczuł ponownie zaciskające się mięśnie na jego członku. Na jego dłoń wytrysnęła sperma partnera, a jego ciało wygięło się do tyłu. On sam, czując to wszystko doszedł chwilę później ani na chwilę nie przestając się poruszać, dopóki nie minęły mu poorgazmowe dreszcze. Obaj czuli się piekielnie zmęczeni, a zarazem usatysfakcjonowani.
Rudowłosy opadł obok kochanka, po czym przytulił go do siebie. Na jego skroni złożył czuły pocałunek.
- Wróć do domu. Z nikim tam nigdy nie byłem. Nie potrafiłem. – W tym momencie, uświadomił sobie, że to prawda. Nie robił tego świadomie, ale mimo to uszanował ich dom, na który wspólnie ciężko pracowali. Araliel podniósł głowę i pocałował go w usta.
- Jeszcze nie teraz. Mimo tego zajebistego seksu, musisz się jeszcze trochę postarać.




Dziękuję za przeczytanie :)
To moja pierwsza scena yaoi, więc może nie być najlepiej :)

25 komentarzy:

  1. Cooo.. to już..? koniec?
    Panno Makbet czy jest Pani kryptogejem? Tak Pani opisała seks, że sama się poczułam jakobym gejem była! Czuję się niemoralnie i rozpustnie po tym co przeczytałam, a najgorsze jest to, że chcę więcej.
    Właśnie odżałowałam, że nie jestem facetem. Ale ze mnie perwers, uwielbiam takie wątki a wyobraźnia sama mi pracuje na najwyższych obrotach xD No i lubię tą parę.
    A Farid niech się nie boi seksu analnego tylko przeczyta to, coś napisała tutaj ;DD Zagłębienie gejowskich terminów: " pasyw, aktyw itd" również mocno na plus!
    Ażeby nie wyszło, że ja jestem krypto gejem, dodam, że tak to jest w naszym kochanym XXI wieku, że kultura i wsparcie częściej widywane są w burdelach niż ośrodkach pomocy społecznej ;))
    Sumując, ów rozdział połknęłam jak dziwka połyka spermę swego klienta za dodatkowe 50zł, pożałowałam, że jestem kobietą bo nie mogę uprawiać gejowskiego seksu, Farid to mocny chłop niech sie nie martwi i przestanie być ciapą bo na pewno mu się spodoba, a postać Josha zapowiada się baardzo interesująco...:) PISZPISZ! buziaki:*
    Aśka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowna Pani Joanno. To w końcu kim jestem. Panną czy Panią :P Co do reszty. Powinnam zostawić to bez komentarza:P W szczególności tekst o 50 zł... Wiem, że lubisz takie wątki, mimo krótkiego zwątpienia. A co do Farida wszystko się wyjaśni w trakcie opowiadania :)
      Pozdrawiam
      LM

      Usuń
  2. Mój wewnętrzny gej zareagował na ten tekst, więc scenka wyszła ci. :D Mrauuuu. Araliel i Diego pasują do siebie. Nie dziwię, że Araliel jeszcze nie chce wrócić do domu. Dla nie go to nie jest proste. Przeszłość i zachowanie Diego odbiło na nim swe piętno. Nie ma co się śpieszyć. Czasem trzeba stawiać małe kroczki, by dojść do celu. :D

    Biedny Farid tak się boi. Naoglądał się, naczytał wspomnień ludzi, którzy mieli źle. Ale ja tam wierzę, że jego pierwszy partner dobrze się nim zajmie i Farid pokocha seks i pierwszy raz będzie miło wspominał.

    Weenyyyy. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wena przyjdzie jutro :) Albo w nocy :) Wiesz, że wtedy najlepiej mi się pisze. Dobrze, że twój wewnętrzny gej zareagował :) Bardzo się z tego powodu cieszę :) Tak, też mi się wydawało odpowiednie by Araliel nie rzucał wszystkiego i nie biegł za Diego :) A co do Farida, nie zdradzę :)

      Usuń
  3. Co prawda już mówiłam, ale się powtórzę - świetny rozdział :D Z niecierpliwością czekam na kolejne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Nyu. Jutro się zabiorę za pisanie następnych :)
      Pozdrawiam
      LM

      Usuń
  4. Może nie być najlepiej? Jeżu złoty, w liściach skąpany! xD Toż to było lepsze od oglądania takich scen w anime! Obraz w HD przez oczami! ** I jeszcze te słowa na koniec... Araliel... chłopie, jesteś debeściak. Niech się Diego postara! To, że był delikatny, a zarazem namiętny, powiedział, że kocha i powalczył, nie oznacza, iż Araliel ma z miejsca wprowadzić się do poprzedniego domu. Tak łatwo nie idzie.
    Farida mi szkoda... Ma wiele pytań, a raczej nikt nie udzieli mu odpowiedzi, nie uspokoi. Owszem, Diego i Araliel na pewno zadbają o to, by chłopakowi było jak najlepiej, ale to nie to samo, co zaufana osoba... przyjaciel, rodzina... A siostrom nie może powiedzieć.

    "Araliel miał świadomość, że zachowywał się jak napalony nastolatek, ale do cholery! Był napalonym dorosłym" - hahaha xD No i właśnie! Dorosły ma więcej potrzeb, więc ja mu się wcale nie dziwię! I tak wytrzymał wiele - po 5 latach celibatu, a wcześniejszym, jak widać, zawsze udanym seksie, powinien być mnichem. xD
    Scena zazdrości w wykonaniu Diego... mmm ;3 A niech się facet trochę czasami potruje, a jak! xD
    No i właśnie... jak mu się udało tak szybko dotrzeć do mieszkania ukochanego? xD
    ---
    Ja widział rozdział dzień po dodaniu - miałam przeczytać wczoraj, ale dopadła mnie gorączka 39stopniowa... po soku z borówek spadła do 36,8 xD
    Hahah xD Obawiam się, że gdybym uśmierciła Sebastiana, połowa ludzi udusiłaby mnie na miejscu, a gdyby padło na Mikołaja, najpewniej zostałabym namagnesowana przez wszystkie czytające pary oczu bardzo złymi wibracjami. xD
    Adama nie powiadomiono, ponieważ Adam pracuje w szpitalu. xD A intensywna terapia jest jedna... Z tym, że Adam zajmuje się dziećmi, aczkolwiek kończy pracę o 16 (zobacz, jak wycyrklowałam godziny pracy zaraz na początku opowiadania, mając w zamyśle ten właśnie rozdział. xD), a wypadek był po 15. Niemniej Mikołaj i tak trafi do Adama przez wzgląd na młody wygląd. ;P Chociaż jeszcze się zastanawiam... xD
    Mała kuchnia została już rozdziewiczona przez Lucasa i Damiana (Winiarski robił ją chyba z nadzieją i myślą o Kołodzieju xD).

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahah XD Pozytywna - jak Naruto. Pokręcona - jak Jiraya xD
    Powygłupiać się czasami lubię, a jeśli wiąże się to z szaleństwem połączanym z yaoi, to wyobraźnia po prostu paruje xD
    I bardzo dobrze. Niech Diego cierpliwością i wstrzemięźliwością zapłaci za lata przyprawiania rogów Aralielowi, o! xD
    Wróżysz mi straszną przyszłość. XD Zaczynam się bać, co się ze mną stanie w przypadku opowiadania, które nastąpi po tym najbliższym... Podejrzewam, że będę musiała uzbroić się w szwadron wojska. xD
    Kapusta... wiem, że jest zdrowa, ja wiem, ale nie mogę jeść. Kiedyś pożerałam, a teraz mi szkodzi. Tak, absurdalnie to brzmi, ale jest dla mnie ciężkostrawna i razem z bratem okupujemy później kanapę, żeby odleżeć... Oczywiście zawsze, gdy się razem zmobilizujemy i jednak zjemy, później trwa walka, kto zajmie lepszą stronę kanapy (w pokoju z telewizorem... wiadomo, trzeba się lepiej ułożyć xD). Przesilenie wiosenne mnie dopadło... tak myślę. Jestem wrażliwa na zmiany pogody i na ciśnienia - gdy są skoki, ja momentalnie albo choruję (w pierwszym przypadku), albo jest słaba jak żaba (w drugim). XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Ha! Araliel wie czego chce :D Ciekawa jestem miny Diego :P

    Co do reszty, jak na 'twój pierwszy raz' ;) , to scena bardzo fajna i nie widać niedoświadczenia :P Ktoś ma dużą wiedzę teoretyczną :P
    Jak na razie jest bardzo i przyjemnie, a czekam na potwierdzenie czy moje przewidywania są słuszne :) Mam nadzieję, że nie i mnie zaskoczysz ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się podoba:) Nie wiem czy mam dużą wiedzę teoretyczną, ale fajnie, że tak sądzisz:) A jakie masz dokładnie przewidywania? Zdradzisz mi je?

      Usuń
    2. Oj nie nie :P Nie ma mowy :P Powiem kiedy się potwierdzą lub nie ;)

      Usuń
    3. Oł. No trudno. Niie obrażę się (a przynajmniej się postaram) ;P.

      Usuń
    4. To dobrze :P W końcu nie mogę ci sugerować części dalszej :P

      Usuń
    5. Jestem człowiekiem, który rzadko kiedy się sugeruje opinią innych :P

      Usuń
  7. Jabłka zjadam chętnie - kuszą niczym Adama z Raju xD
    Zazdroszczę witalności do ćwiczeń. Ja po gorączce jestem osłabiona, ale ogólnie od 2 lat powtarzam sobie: No, kobieto ,w te wakacje na pewno trochę bardziej się poruszasz... I zazwyczaj na wielkich motywacjach się kończy. xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj,
    fantastyczny, Diego zatroszczył się o Farida jak taki właśnie ojciec, i co? Josh jednak nie zamierza rezygnować, czyżby to urok osobisty Farida? ;] rodzeństwo świetnie wychodzi, wszyscy mogą polegać na sobie i to dobrze, że tak jest... Reakcja Diego jak się dowiedział, że Josh posiada klucze od mieszkania Araliel'a, po prostu boskie. Scenka wspaniale Tobie wyszła, w końcu poszli o krok dalej, niech im jak najlepiej się dzieje....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Basiu :) Co do uroku osobistego Farida... Nie zdradzę. W tym wypadku rodzeństwo nie ma innego wyjścia, gdyby się jeszcze kłócili, to byłoby kiepsko.
      Pozdrawiam
      LM

      Usuń
  9. Pomarańcze również uwielbiam - ponad wszystko. Jabłka jem, bo akurat są w domu (i tata obierze xD). Niestety, co do pierwszych owoców; sklep jest mały, a gdy jest dostawa, pomarańcze zazwyczaj są... no... ohydne. Suche (choć dałabym to radę przełknąć... dosłownie i w przenośni xD) albo jakieś pogniłe. ;/ Mmm, gdyby były kwaśne... mmm ;3
    Cytryna ** Jak Ty wiesz, co ja lubię. xD Nie piję innej wody mineralnej! xDD mmmm mniam http://img2.demotywatoryfb.pl/uploads/201011/1288940790_by_bellsprout_600.jpg xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Zazdroszczę. xD Suche wrzucam do herbaty, więc z trudem, ale przejdą. xD
    O tak, odruch warunkowy (tudzież uczelniany) to bardzo fajny przypadek. xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudownie po prostu.Bardzo miło mi się czytało, do tego słodka burdelowa parka teraz już na pewno wróci do siebie. A słodki chłopczyk, wpadł w oko ich przyjacielowi,cudownie

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj tak. xD Najgorzej jest, kiedy okazuje się, że przedmiot, który już miałaś, zostaje w jakiś sposób powielony przez inne zajęcia, które co prawda brzmią inaczej w nazwie, ale wiele mają z elementów już przerobionych... i to już tak nie bawi. ;P
    Ooo xD Pomarańcza, a raczej skórki, dobrze mi się kojarzą (herbatka na bóle sama-wiesz-jakie XDD). Dlatego nie mam powodu do śmiania się. ;3
    A, zapraszam na rozdział. xD

    OdpowiedzUsuń
  13. Woow <3
    Scena łóżkowa wyszła świetnie :3
    Naprawdę dobrze piszesz, błędów nie widzę.
    Całość jest spójna i rzeczywista.
    Opowiadanie naprawdę przypadło mi do gustu!
    _______________________________________________________
    Zapraszam też do siebie: http://opowiadaniayaoi-nany.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Napisałaś to tak, że aż dostałam motylkowym w brzuchu. A ty mówisz, że nie wiesz czy ta scena ci wyszła...
    BOŻEBOŻENKOTOBYŁOTAKKURNAZAJEBIASZEŻEAŻKURNANIEWYTRZYMAŁAM!
    Uff..*wycieraczki pot z czoła* No to sayonara misiu :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam,
    rozdział jest fantastyczny, Diego zatroszczył się o naszego Farida jak taki właściwie ojciec, i co, i co? nie myliłam się, Josh jednak nie będzie rezygnować, czyżby zadziałał tutaj urok osobisty Farida? ;] rodzeństwo roadzi sobie wspaniale, wszyscy mogą polegać na sobie i to dobrze, że tak jest... A reakcja Diego jak się dowiedział, że Josh posiada klucze od mieszkania Araliel'a, boskie, scenka wspaniale Tobie wyszła, w końcu poszli o krok dalej, niech im jak najlepiej się dzieje....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam,
    fantastyczny rozdział, Diego troszczy się o naszego Farida jak właśnie taki ojciec, i co, i co? ;] nie myliłam się, Josh jednak nie będzie rezygnować, haha czyżby zadziałał tutaj czyjś urok? ;] rodzeństwo radzi sobie dobrze, mogą polegać na sobie i to dobrze, że tak jest... A reakcja Diego jak się dowiedział, że Josh posiada klucze od mieszkania Araliel'a, boskie, ta scenka wspaniale Tobie wyszła, w końcu poszli o krok dalej, niech im jak najlepiej się dzieje....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń