Mogłoby się wydawać, że po
spotkaniu Araliel powinien spotkać się z siostrami Farida w drzwiach, jednak w rzeczywistości bliźniaczki dały bratu znać, że
będą godzinę później ze względu na dodatkowe zajęcia, które miały im pomóc
zaliczyć sprawdzian. Zdarzało się to już nie pierwszy raz więc nie reagował.
Ufał swoim siostrom na tyle, że nie kontrolował ich pod tym względem. Po
naprawdę długim spotkaniu srebrnowłosy postanowił w końcu iść do domu i wypocząć.
Ten dzień był stresujący także dla niego. Może było to związane z tym co sam
przeżył, a może czuł się tak przez to, że od razu zaufał temu nastolatkowi co bardzo
rzadko mu się zdarzało. Umiał się poznać na ludziach, więc zazwyczaj do każdego
zachowywał dystans. Jednak widząc pewne gesty i zachowania chłopaka
podświadomie czuł, że nie jest to typ człowieka oszukującego innych by coś
zyskać. Był prawdomówny przez co mógł dość często obrywać. Bardzo
prawdopodobne, że będzie się tak działo przez resztę jego życia. Ludzie nie
lubią szczerości. Często oczekują kłamstwa, które podniesie ich samoocenę. Tacy
ludzie często niszczą ludzi gorszych
od nich, którzy w rzeczywistości są bardzo wartościowi.
Farid po odprowadzeniu gościa do
drzwi przestał myśleć. Dosłownie. Robił wszystko automatycznie. Posprzątał ze
stołu, popakował wszystko do zmywarki, usiadł przy stole i zawiesił się.
Patrzył tępo w blat stołu i prawie w ogóle się nie ruszał. Jednymi oznakami
życia były oddechy i palce uderzające o kolano. W takim też stanie zastały go
siostry, ale nie skomentowały tego. Po prostu weszły do salonu co obudziło
chłopaka z zamyślenia. Anne zarejestrowała, że jej brat jest bardzo blady. Jej
siostra także zwróciła na to uwagę.
Farid czy ty nie będziesz chory?
– Bianka podeszła do niego i położyła mu rękę na czole, a następnie przytknęła
policzek do tej samej części ciała. Temperatura była na pewno podwyższona. Mama
nauczyła ją, że ręka nie zawsze jest odpowiednim narzędziem pomiaru temperatury. O wiele wrażliwszy był policzek i
to dzięki niemu, matki dość szybko wykrywały choroby u niemowląt. – Cholera
jasna bracie. Masz gorące czoło. Zaraz ci przyniosę termometr, a ty się nawet
nie ruszaj. – Anne się wkurzyła. Przecież widać było, że jej brata coś zżera od
środka. Na dodatek on sam o tym nie mówi. Rozumiała, że nie miał komu... Nie,
nie rozumiała tego. Miał przecież siostry i to z nimi powinien rozmawiać. Nie
powinien ukrywać rzeczy, które są dla niego tak ważne i stresujące zarazem.
Niestety nie brała pod uwagę tego, że o pewnych rzeczach nie mówi się nikomu.
Lepiej zachować je dla siebie chociaż by się z nimi gryzło już od jakiegoś
czasu. Dlatego też organizm nastolatka bronił się przed burzą w nim za pomocą
choroby. Przedłużający się stres wyniszcza, a hamowanie go i nie mówienie nic
nikomu jest jeszcze gorsze. Po zmierzeniu temperatury, okazało się, że jednak
Bianka miała rację. Termometr wskazywał gorączkę - trzydzieści osiem i pół
stopnia.
- Nie czułeś tego wcześniej? Nie bolało cię nic? – Farid od razu wyjaśnił siostrom, że musiał się zaziębić w nocy gdy zostawił na noc uchylone okno. Bianka tym bardziej się zdenerwowała. W dzień było ciepło, ale w nocy temperatura dość znacznie opadała. Po wrzeszczeniu na brata przez dobre dwadzieścia minut postanowiła mu w końcu odpuścić. Kazała mu położyć się do łóżka i przyszykowała tabletki na gorączkę, szklankę wody i gorącą herbatę. Pieprzony szpital na peryferiach. W czasie gdy ona zaniosła bratu tabletki i coś do popicia, Anne zajęła się obieraniem ziemniaków. Podzieliły się z siostrą zajęciami, by szybciej zrobić obiad. Po chwili obie szykowały już rosół i ziemniaki z mięsem. Rosół umiały zrobić. Przyprawić mięso i wrzucić na patelnie także, więc wszystko powinno im się udać.
- Nie czułeś tego wcześniej? Nie bolało cię nic? – Farid od razu wyjaśnił siostrom, że musiał się zaziębić w nocy gdy zostawił na noc uchylone okno. Bianka tym bardziej się zdenerwowała. W dzień było ciepło, ale w nocy temperatura dość znacznie opadała. Po wrzeszczeniu na brata przez dobre dwadzieścia minut postanowiła mu w końcu odpuścić. Kazała mu położyć się do łóżka i przyszykowała tabletki na gorączkę, szklankę wody i gorącą herbatę. Pieprzony szpital na peryferiach. W czasie gdy ona zaniosła bratu tabletki i coś do popicia, Anne zajęła się obieraniem ziemniaków. Podzieliły się z siostrą zajęciami, by szybciej zrobić obiad. Po chwili obie szykowały już rosół i ziemniaki z mięsem. Rosół umiały zrobić. Przyprawić mięso i wrzucić na patelnie także, więc wszystko powinno im się udać.
Po
przespaniu kilku godzin młody postanowił w końcu zejść do kuchni by coś zjeść.
Bliźniaczki zjadły już drugie danie, ale czekały aż rosół dokładnie się
ugotuje. Wolały poczekać niż jeść niedogotowany, czy też po prostu bezsmakowy.
Jednak widząc w drzwiach brata wymizerniałego, bladego i ledwo trzymającego się
na nogach znów wygoniły go do pokoju, z informacją, że jeżeli jeszcze raz
zejdzie to go przywiążą prześcieradłami do łóżka. Chcąc nie chcąc Farid musiał
im uwierzyć. Kiedyś nie uwierzył w inną ich groźbę i skończyło się tym, że z
pełną premedytacją ją spełniły. Gdy tylko zagrzebał się w ciepłej pościeli wziął
na kolana laptopa i włączył internet. Chwilę porozmawiał z przyjacielem
studiującym na drugim krańcu państwa, po czym zaczął przeglądać informacje z
kraju. W pewnym momencie oczy rozszerzyły mu się w szoku. O kurwa! Wiedział, że
w burdelu, w którym miał pracować obowiązywały pewne zasady, ale nie
przypuszczał, że chodzą do niego aż tak bogaci ludzie. Niby był o tym
poinformowany i podpisał dokumenty o poufności, ale jednak nie wierzył w to do
końca. Uwierzył dopiero teraz, gdy miał przed sobą twarz swojego pierwszego
partnera seksualnego wpatrującą się w niego bezczelnie ze zdjęcia na głównej
stronie. Tytuł artykułu też był dość interesujący: Trzeci najbogatszy człowiek kraju. Do jasnej pierdolonej cholery! W
co on się wpakował?! Przecież to nie możliwe, żeby… Zrobiło mu się słabo i niedobrze.
Co jeżeli on wcale nie chciał być jego partnerem dlatego, że mu się spodobał?
Mógł sobie to wyobrazić, wymyślić... To nie mogła to być prawda. On go chciał,
bo było go stać na setki takich jak on. Chciał po prostu przelecieć kolejną niedoświadczoną
dupę. Na pewno tak było. Wyłączył stronę jednym kliknięciem po czym biegiem
ruszył do łazienki. Kwas żołądkowy w niebezpiecznym tempie zbliżał mu się do
ust. W ostatniej chwili zdążył pochylić się nad muszlą klozetową i zwymiotował
do niej. W co on się wpakował, przecież on nie może… Zapłakał gorzko. Kurwa! Wszystko
się spierdoliło!
Araliel nie
spodziewał się dzwonka do drzwi, ale widząc za nimi przyjaciela postanowił
jednak go wpuścić. Diego nie fatygowałby się i otworzył je kluczem. Musiał
poważnie porozmawiać z Joshem o szanowaniu czyjejś prywatności i o tym, że nie
kradnie się kluczy jeżeli dana osoba nie wyraża na to zgody.
- Cześć
Ari. Przyniosłem ci twoje ulubione tiramisu. – Josh wyszczerzył swe piękne,
proste zęby nastawiając je na szwank. Jednakże skoro jeszcze nie poczuł na
sobie pięści raczej już nie dostanie lania.
- Łapówki
są karalne. – Mruknął pod nosem srebrnowłosy po czym wpuścił młodszego
mężczyznę do domu i poszedł zaparzyć jego ulubioną kawę. Nie musiał już o to
pytać - Josh zawsze prosił o to samo. Przynajmniej nie było z nim żadnego
kłopotu pod tym względem.
Obaj
mężczyźni usiedli naprzeciwko siebie. Napięta cisza, która zapadła między nimi
została przerwana cichym pomrukiem aprobaty dla smaku tiramisu.
-
Powiedzmy, że nie wezwę policji. To ciasto jest zbyt dobre. A gdyby cię
przymknęli już bym go nie miał jak zjeść. Tym bardziej, że nie chcesz mi
powiedzieć gdzie je kupujesz. – Spojrzenie Araliela było pełne oburzenia. Tracił
tyle okazji na zjedzenie tego ciasta tylko dlatego, że ten bubek nie chce mu
podać nazwy cukierni. We wszystkich innych jego ulubione ciasto było za sztuczne,
za mało kawowe. W ogóle za bardzo lub
za mało. Po wypowiedzeniu tych słów Josh odetchnął z ulgą. Sytuacja
całkowicie zażegnana. Denerwował się trochę chociaż wiedział, że wspomniane wezwanie
policji było żartem.
- Wiem, że
nie powinienem był dorabiać kluczy bez twojej zgody. A tym bardziej dawać ich
Diego. Ale sam powiedz czy to wszystko nie wyszło Wam na dobre? – Araliel
natychmiast skierował widelczyk prosto w jego stronę. Znajdował się bardzo
blisko oczu więc automatycznie zaczął na niego zezować.
- O tym co
jest dla mnie dobre zadecyduję sam. Ale fakt faktem trochę się gniewałem. Teraz
nie mam ci tego za złe. – Pod czujnym, zezującym spojrzeniem prychnął
poirytowany. – Dobra, jeszcze trochę mam, ale w sumie dobrze że to zrobiłeś.
- Wiesz
coś? – Araliel spojrzał na przyjaciela. Tego się nie spodziewał. Myślał, że
Josh chce tylko przespać się z chłopakiem. Niekiedy, gdy bardziej mu zależało,
dowiadywał się o nich czegoś więcej, ale nigdy aż tyle i nie dopytywał o nic więcej
po umówieniu spotkania.
- Wiesz
dobrze, że spotkacie się w niedzielę. – Jego spojrzenie przy wypowiadaniu tych
słów stało się twardsze. – Nie skrzywdź go. Bo wtedy nie zważając na naszą
przyjaźń obiję ci mordę. – Josh popatrzył na przyjaciela zdziwiony. Po pierwsze
ze względu na jego stwierdzenie o skrzywdzeniu. Nie umiałby tego zrobić, a
starszy mężczyzna dobrze o tym wiedział.
A po drugie przez to, że mógłby mu obić za to twarz. Wiedział od zawsze, że
starsi od niego mężczyźni są dość niestandardowymi pracodawcami, ale nigdy nie
usłyszał od nich takiej groźby.
- Coś kryje
się pod twoimi słowami. Przypuszczam co, jednak nie do końca rozumiem. Wiem
też, że oczekujesz pewnych słów. Jakich? Że go nie skrzywdzę w ogóle? Czy może,
że nie skrzywdzę go w łóżku? – Wiedział, że Araliel doskonale czyta z ludzi,
ale nie wiedział, że z niego także dało się czytać. Jak zwykle starał się
sądzić mnie to nie dotyczy. A jednak.
Chwilowe napięcie przerodziło się w co raz dłuższe i bardziej drażniące. W
końcu jednak to Araliel wstał by włączyć jakąś muzykę. To ona zawsze pozwalała
mu opanowywać nerwy.
- Sam nie
wiem czego oczekuję. Tak, nie chcę byś go skrzywdził. Jednakże chodzi mi o
łóżko. Czy ten chłopak się w tobie nie zakocha? Nie wiem. Czy ty w nim się nie
zakochasz? Nie wiem. Muszę ci jednak powiedzieć, że darzę tego nastolatka dużą
sympatią. Można wręcz powiedzieć - ojcowskim uczuciem. Nie wiem dlaczego. –
Usiadł na fotelu, pochylił delikatnie głowę i chwycił rękoma włosy. – Może
dlatego, że przypomina mi mnie gdy wszystko się zaczęło? Nie mam pojęcia.
Josh
poklepał go po ramieniu. Nie mógł nic innego zrobić. Araliel musiał sam
poradzić sobie z tym co przeszedł, być może nawet iść na jakąś terapię.
Biznesmen sądził, że to mogłoby mu pomóc. Po tym wszystkim co zostało
powiedziane mogli w spokoju i bez nerwów porozmawiać. W końcu Josh wyszedł od
Araliela z nowym nabytkiem do czytania. Mógłby sam kupować książki, ale wolał
zlecić to przyjacielowi. Mieli podobny gust, więc srebrnowłosy zawsze miał na
koncie jakieś pieniądze od niego gdyby trafił na interesującą pozycję do
czytania. Rzadko kiedy miał na to czas, ale jak już go znalazł nie mógł się od
tego oderwać.
Ten tydzień
minął wszystkim nadzwyczaj szybko. Farid siłą woli starał się spowolnić czas,
jednak nie miał nad nim żadnej władzy. Jak na ironię wydawało mu się, że płynął
on znacznie szybciej niż powinien. Tak to już niestety jest. Gdy chcemy by coś
odwlekło się w czasie dziwnym zbiegiem okoliczności następuje szybciej. Nastolatek wchodząc do kuchni jak zwykle
spojrzał na kalendarz. Jego wzrok stał się spanikowany, a plecy znacznie
przygarbione. Ze smętnym spojrzeniem nastawił wodę na kawę, po czym wziął kubek
z szafki i wykonał wszystkie potrzebne czynności by otrzymać kawę taką jaką
lubił. Nawet nie wiedział, o której dokładnie ma spotkanie. Szef miał do niego
dzisiaj zadzwonić i go o tym poinformować. Stresował się, ale wiedział, że w
tym przypadku jest to lepsze uczucie niż strach. Strach, który próbował złamać go
już od kilku dni.
Josh po raz
pierwszy czuł się niepewnie przed spotkaniem ze swoim… Właściwie nie wiedział
jak mógłby nazwać nastolatka. Kochankiem? Trochę prawdy w tym było. Nie chciał
szybkiego seksu, nie chciał by nastolatek go obsługiwał. Chciał się z nim kochać. Dawać i brać. Ale cholera jasna!
Przecież w sumie go nie znał, a zachowywał się jak jakiś rozpieszczony,
rozhisteryzowany gówniarz. Bo co? Chłopak mu się spodobał? Dlatego też kupuje
jego usługi. Bo go zainteresował? Chyba byłby debilem sądząc, że też może się
spodobać nastolatkowi. Ale nadal miał cichą nadzieję na to. Tylko, że chłopak
zawsze widząc go, sztywniał na początku, a później opuszczał wzrok, mówił to co
potrzebował i wychodził. No i jak on miał to zinterpretować? Jako podobasz mi się, czy może raczej jestem zawstydzony bo wiem, że będziesz moim
pierwszym klientem? Kurwica by to wszystko wzięła. Na dodatek był
człowiekiem, który nawet kupując dziwkę nigdy nie kończyła na jednym razie z
nią. Zazwyczaj było to kilka spotkań, jednak pilnował by nie dawać chłopakom
żadnych nadziei. Ale ten nastolatek nie pasował mu do tego biznesu. Diego i
Araliel zatrudnili go tylko przez to co przydarzyło się rodzinie chłopaka. On
był zbyt… niewinny. Tak. To było
dobre określenie. Kojarzy mu się z jakąś słodkością i urokiem, chociaż może nie
powinien tak myśleć o młodym mężczyźnie. Diego przekazał mu informację, że
Farid jest prawiczkiem. Zrobił to tylko dlatego, że wiedział jak bardzo jest
zainteresowany chłopakiem. Cholera! Pierwszy raz zastanawiał się czy na pewno
chce spać z chłopakiem, za którego usługi zapłacił. I nie chodziło tu o sam
fakt płacenia, a o pewnego przystojnego nastolatka, który zawrócił mu w głowie.
Naprawdę w tym momencie Josh czuł się jakby miał te naście, a nie dwadzieścia siedem lat. Czasem zdarzało mu się, że jego
szósty zmysł włączał się w stresujących dla niego sytuacjach. Porównywał to do
dźwięku wydawanego przez muchę - ciągłego bzyczenia, którego nie mógł się
pozbyć. W zależności od jego decyzji, albo bzyczenie
cichło zupełnie, albo wybuchało z informacją alarm, alarm, zła decyzja. No dobrze. Może nie dokładnie tak, ale znał
sam siebie na tyle dobrze, że wiedział co pewne sygnały jego organizmu
oznaczają. Wszystko zaczęło się gdy był mały. Jego ojciec nie popierał
okazywania emocji, co niestety nie miało dla niego pozytywnych konsekwencji.
Teraz radził sobie tak jak umiał najlepiej, ale dopiero teraz poznawał swoje
ciało i zachowania w pewnych sytuacjach. Taka samoświadomość znacznie ułatwiała
mu funkcjonowanie. Coraz częściej okazywał też emocje i wyszło mu to na dobre.
Jednak na niektóre nawyki nie miał wpływu. Pod wpływem większego stresu same
się uaktywniały. Pewne rzeczy kiełkowały w nim przez lata. Wystarczyło, że na
początku ktoś zasiał w nim ziarno, które przez lata rozrastało się. Na początku
nie zauważamy tego. Uważamy, że nasze zmienione zachowanie jest całkowicie
normalne, że po prostu dorastamy do pewnych ról i zachowań. Jednak tak naprawdę
nie wiemy czemu dokładnie to robimy i gdzieś z tyłu głowy pojawia nam się myśl To
jest złe, dlaczego ja tak postępuje. Jednak szybko zamykamy ową myśl pod
kluczem, nie chcąc dopuścić do siebie wątpliwości. Niestety nic nie jest takie
proste - emocje i pomysły są jak kapryśne dzieci: pojawiają się, budują,
niszczą i znikają, by za chwilę zabawić się od nowa w budowanie świata. Josh
uświadomił sobie właśnie, że nigdy nie był zauroczony. Nie mógł. Nie miał na to
czasu. Zawsze był szkolony by sprawować odpowiedzialne funkcje w firmie ojca.
Zawsze posiadał czas na szkołę, zajęcia dodatkowe, które w rzeczywistości były
obowiązkowe, oraz na malutką chwilę przyjemności. Może dlatego też nigdy nie
pozwolił sobie na zauroczenie. Fakt podobali mu się pewni koledzy. Niektórzy
także byli nim zainteresowani. Jednak nie posiadał wolnego czasu, a wolał nie
krzywdzić innych ludzi przez swój brak zaangażowania. Nienawidził oficjalnej wersji swego życia, którą
podał nawet Diego i Aralielowi. Po pewnym czasie już nie korygował tych
wszystkich informacji, które o nim posiadali. Wszystkim wydawało się, że jego
ojciec był idealny, zapewniał mu czas na rozrywkę i dał wybór czy chce przejąć
firmę. W rzeczywistości jego idealny rodzic wściekał się o każdą niesubordynację,
nie mówiąc już o ustawianiu całego jego życia prawie od chwili narodzin. Nigdy
nie miał wyboru. Niestety wpojone kiedyś zasady nie pozwalały mu do teraz wyjawić
nikomu tej nieoficjalnej wersji.
Przy
śniadaniu Farid postanowił poinformować siostry, że wychodzi na całą noc.
Zaczęły go wypytywać gdzie i po co, ale poprosił by w to nie wnikały. Musiał
coś załatwić, a żeby to zrobić musiał wyjść. Najbardziej zdziwiło go to, że pod
czujnym spojrzeniem sióstr mógł je spokojnie okłamać. Nie powiedział nic ponad
to co potrzebowały wiedzieć.
- Wychodzę
o dwudziestej pierwszej. W domu będę zapewne jak wy już pójdziecie do szkoły.
Napiszę wam w sms-ie czy wszystko jest w porządku. – Nieważne, że w rzeczywistości jeszcze nie
wiedział kiedy dokładnie ma się pojawić w burdelu. Godzina, którą podał
siostrom wydawała mu się najbardziej prawdopodobna.
Chcąc nie
chcąc trzynastolatki musiały się zgodzić na taki układ. Przecież ich brat nie
musiał się im ze wszystkiego spowiadać, a po za tym był dorosły. Informacja wychodzę na noc była dla nich
równoznaczna z Idę się spotkać z moim
facetem, a wam nic do tego. W tym stwierdzeniu prawie wszystko było
poprawne. Jedyną rzeczą, którą powinny wykreślić to słowo moim. Od tego momentu zaczynała się walka z czasem i nie myśleniem
o tej całe sytuacji, która była bardziej niż niekomfortowa. Farid nie wiedział
w co się ubrać skoro i tak będzie rozebrany. Nie wiedział czy ma ze sobą wziąć
coś konkretnego. Najgorsze było w tym wszystkim to, że w nocy przespał tylko
dwie godziny i czuł się dosłownie jak żywy
trup. Dlatego też poinformował bliźniaczki, że bierze tabletkę na sen i
wstanie za minimum cztery do sześciu godzin. Poprosił je także by w tym czasie
coś ugotowały. Wytłumaczył im, że chce się wyspać bo od tygodnia śpi po dwie
godziny, co zresztą wcale nie mijało się z prawdą. Po krótkim czasie spał już zawinięty
w pościeli w swoim pokoju.
Gdy w końcu
wstał wydawało mu się jakby sen nie trwał dłużej niż pięć minut. Zerknął na
wyświetlacz komórki i zobaczył dziesięć nieodebranych połączeń od Araliela.
Postanowił od razu oddzwonić by zorientować się czy nic poważnego się nie
stało. Zawsze klient mógł odwołać spotkanie.
- Aralielu,
bardzo cię przepraszam, że nie odbierałem komórki jednak… Od kilku dni mało
śpię i jak tylko zjadłem śniadanie połknąłem tabletkę na sen, więc nawet jakbym
chciał nie miałbym jak z tobą wcześniej porozmawiać – Srebrnowłosy słysząc głos
nastolatka zaczął chichotać pod nosem. Fakt dzwonił do niego dziesięć razy, ale
działo się to w odstępach co pół godziny i to tylko z tego względu, że nie miał
pewności czy chłopak ma doładowane konto na komórce. W rzeczywistości po
ostatnim telefonie godzinę temu zorientował się, że albo chłopak gdzieś wyszedł
i nie wziął komórki, albo odsypia co zdarza się dość często przed pierwszą nocą
w burdelu. Zresztą będąc pod wpływem takiego stresu, człowiek ma prawo do różnych,
dziwnych zachowań o ile nie ingerują one w życie innych ludzi.
- Nie
musisz przepraszać. Każdemu z nas może się zdarzyć coś takiego. Dzwoniłem po to
by poinformować cię, że… Spotkanie z Joshem masz umówione na dwudziestą drugą,
jednak wolelibyśmy mieć cię u nas o dwudziestej pierwszej, by na spokojnie cię
do wszystkiego przygotować.
-
Oczywiście. Nie ma problemu, będę. – Po dość krótkiej rozmowie pożegnali się i
rozłączyli. Jednak miał rację. Szacując czas spotkania dużo się nie pomylił.
Będzie musiał wyjść dziesięć minut wcześniej niż planował, ale to i tak mało.
Po zejściu na dół i zjedzeniu pysznego obiadu zrobionego przez siostry musiał
porozmawiać z nimi o sprawdzianach. Kiedyś próbowały się migać od nauki, ale
przyjaciel rodziców polecił im by spisywali codziennie w kalendarzu
zapowiedziane sprawdziany. W ten sposób siostry nie mogły wymigać się od
odpowiedzialności. Nie raz zdarzało się, że razem symulowały chorobę, jednak
wcześniej czy później kłamstwo wychodziło na jaw. Nie chciał stosować metody
rodziców, którzy pisali e-maile do nauczycieli o to, by podali im terminy
sprawdzianów, zapowiedzianych kartkówek czy referatów. Postanowił uzgodnić z
siostrami, że jeżeli będą zapisywać wszystko w kalendarzu i się do tego
stosować to nie będzie na nie zły nawet jeżeli zawalą sprawdzian. Jednak jeżeli
dowie się, że nie zdały sprawdzianu, którego nie zapisały to będzie codziennie
kontaktował się z ich wychowawczynią. Po przedstawieniu warunków dziewczynki
prawie zasztyletowały go spojrzeniami, po czym bez słów porozumiały się między
sobą. Po pięciu minutach ciszy postanowiły zgodzić się na ten układ. Zawsze
lepiej było samemu wpisać sprawdzian, niż być spalonym u wychowawcy. A nie daj
boże jakby dowiedzieli się o tym znajomi. Wstyd murowany.
Dla Farida wieczór nadszedł stanowczo za szybko. Krzątał się
po domu w nerwach nie wiedząc czym by się tu zająć by przestać myśleć. Mimo co
raz to nowych zajęć myślenie było nierozłączną jego częścią. Mimo wszystko godzina
dwudziesta pięćdziesiąt nadeszła szybko i musiał zebrać się do wyjścia. Życzył
siostrom miłej nocy i prosił by poszły normalnie spać, a nie czekały na niego.
Po chwili uściskał je jeszcze i życzył miłego dnia w szkole. Bliźniaczki
próbowały wyciągnąć od niego dokąd się wybiera, ale nic im nie powiedział. Za
bardzo chciały o wszystkim wiedzieć i nie zważały na jego protesty. Czasem nie
potrafiły uszanować jego decyzji. Czasami miał tego serdecznie dosyć i mówił im
o tym, a dokładniej grzecznie prosił,
żeby się od niego odwaliły.
Wiedziały, że muszą się zająć same sobą. Tak naprawdę, nawet gdyby całą noc
oglądały telewizję i tak musiałyby iść do szkoły i jakoś tam funkcjonować.
Dlatego też popatrzyły na siebie zaraz po wyjściu brata z chytrymi uśmieszkami.
- Oglądamy
całą noc telewizję? – Anne wyartykułowała ich wspólne myśli. Bianka uśmiechnęła
się idąc do kuchni zrobić popcorn w mikrofali, a oprócz tego wyciągnęła z
zamrażarki lody. Wchodząc do salonu zobaczyła pięć filmów wybranych przez
siostrę. W tej kwestii także się zgadzały.
W momencie,
gdy Anne i Bianka puściły pierwszy film tej nocy Farid dotarł już pod drzwi
burdelu. Wziął bardzo głęboki oddech i nacisnął klamkę. Araliel już na niego
czekał. Wiedział, że nastolatek czuje się niepewnie dlatego też postanowił powitać
go w drzwiach.
W tym momencie młody zorientował się, że jego życie zmieniło
się o sto osiemdziesiąt stopni. A mimo to radził sobie z tym wszystkim
najlepiej jak umiał. Dzięki temu poczuł się w tej trudnej sytuacji trochę
lepiej. Wiedział, że da sobie jakoś radę mimo tych wszystkich trudności.
Podczas krótkiej drogi do tego miejsca, mógł swobodnie pooddychać świeżym
powietrzem. Było ono chłodne, wręcz lodowato zimne, ale pozwoliło mu oczyścić
umysł. Myśli powoli się uporządkowały, zmysły wyostrzyły. Do tej pory czuł się
tak jakby jego mózg przykrywała ciepła pierzyna, która nie pozwalała się
strząsnąć. Na szczęście gdzieś z tyłu głowy wiedział, że po dzisiejszej nocy
będzie miał długi czas na poukładanie sobie wszystkiego co doświadczył i doświadczy.
Widząc jak bardzo spacer oczyścił jego umysł, postanowił robić to codziennie.
Pierwsze co musiał zrobić po przyjściu do lokalu to porządna kąpiel. Robił to
samo co w domu. Mechanicznie, ale bez pośpiechu. Postanowił, że nie będzie
wykonywać nic szybko, chciał jak najbardziej opóźnić spotkanie z Joshem. Po
chwili do jego drzwi zapukał Araliel i wszedł do pomieszczenia. Dla nich obu
było to krępujące, ale i tak szef
musiał mu przekazać pewną informację.
- Josh
spóźni się pół godziny, więc nie musisz się spieszyć. – Farid uśmiechnął się
delikatnie do Araliela i opuścił głowę kładąc czoło na kolana. Napiął ramiona,
jakby miało mu się coś stać. Opanował drżenie, jednak czuł w głowie chaos. Po
chwili poczuł na głowie dłoń Araliela, która roztrzepała mu włosy.
- Będzie
dobrze. Będziesz bezpieczny i nic ci się nie stanie. Musisz jednak przez to
przejść. – Głos mężczyzny był cichy, kojący. I to dało mu nadzieję. Dzięki temu
czuł, że ma szansę na porządne życie. Ma szanse spełnić swoje marzenia. Pewnym
kosztem, który jednak jest niczym w porównaniu z tym czego pragnie. Coś za coś.
Marzenia za ciało. Marzenia były dla niego więcej warte. Po krótkiej chwili
został sam. Musiał umyć głowę, a potem oddać się w ręce kosmetyczek? Stylistek?
Nie wiedział jak je nazwać. Po krótkim zapoznaniu z nimi, dostał od nich czarne
bokserki i atłasowy szlafroczek. Przed ubraniem się został zanurzony w wodzie
pachnącej olejkiem pomarańczowym z jakąś domieszką. Nie był jednak pewny jaką.
- Czy druga
nuta tego zapachu to mięta czy się mylę? – Karin i Sophia spojrzały na niego z
uśmiechem.
- Masz
rację. Chociaż jest tak wkomponowana, że dość trudno ją rozpoznać. – Po
zanurzeniu musiał wyschnąć w sposób naturalny, olejek dodany do wody miał się w
niego wchłonąć. Zaraz po tym ubrał ciemne bokserki, dziewczyny wysuszyły mu
włosy i ubrały w szlafroczek. Po tym został zabrany do przeznaczonego mu na
dzisiaj pokoju. Najbardziej cieszył się z tego, że nikt go nie próbował
malować, chociaż widział u dziewczyn przygotowane kosmetyki. Wolał się jednak
nie zastanawiać czemu tak się stało.
Czuł się już wyjątkowo skrępowany, więc dodatkowy wstyd nie był mu
potrzebny. Pokój był pomalowany na jasny kolor, jednak łóżko, na którym miał
się kochać, było w ciemnym kolorze. Mahoniowe drewno, do tego granatowe
prześcieradło i poduszki. Obok łóżka stała szafeczka z wysuwaną szufladą. Była
na takiej wysokości, że nikt nie mógł się o nią uderzyć, a łatwo było po
wszystko sięgnąć. Trochę dalej powieszono lustro, które nie krępowało nikogo leżącego
na łóżku, ale przy odrobinie chęci mogło zostać dobrze wykorzystane dla
wzmocnienia emocji. Oprócz tego praktycznie zaraz przy drzwiach była mała
wnęka, w której znajdowała się szafa na rzeczy klientów. Spokojne mogła
pomieścić gruby płaszcz i trzyczęściowy garnitur wraz z koszulą. Po chwili
młody usiadł na łóżku sprawdzając jego miękkość. Odruch z dzieciństwa dający
największy komfort. Chcąc nie chcąc ukrył twarz w dłoniach. Ten mężczyzna
mógłby już tutaj przyjść. Nie musiałby na niego czekać. Powiększało to tylko stres,
a zarazem zniecierpliwienie. Pewne obrazy w głowie przekształcały się w
karykatury. Do cholery! Nie wiedział jak nad tym zapanować! Po za tym w jego
głowie co chwile przewijało się jedno durne słowo: prostytutka. Sprzedał się! Sprzeda swe ciało za pieniądze na
jedzenie i życie! Ale to wcale mu nie pomagało. Usłyszał szelest przed sobą. To
Araliel kucnął tak by być na wysokości jego oczu.
- Faridzie
spójrz na mnie. – Po tym krótkim poleceniu nastolatek podniósł głowę, ale jego
oczy uciekły gdzieś w bok. – Na mnie. Nie na ścianę. – Głos mężczyzn był
ciepły, ale zarazem zmartwiony. Przecież doskonale widział jaki był przerażony.
Araliel musiał się kiedyś nauczyć odczytywać zachowania ludzi poprzez ich
postawę. Dlatego też było mu żal chłopaka. Robił coś wbrew sobie. Cholernie mu
współczuł. Nie mógł na to spojrzeć z obiektywnej strony, a nawet jakby potrafił
to ona wcale nie była taka kolorowa. Wiedział jednak, że jeżeli chłopak przeżyje
swój pierwszy raz z Joshem później będzie mu dużo łatwiej radzić sobie z tym co
teraz czuje. Ciemne spojrzenie powędrowała na twarz mężczyzny, a temu zaparło
dech. Teraz już wiedział co przyciągało Josha do tego chłopaka. Oczy.
Niesamowite ciemne spojrzenie. Oczy okalane długimi rzęsami, które dawały
piorunujący efekt. Nie wiedział czemu wcześniej nie zwrócił na to uwagi. Tym
razem cieszył się, że dziewczyny nie wymalowały chłopaka. Nie było mu to
potrzebne. Najśmieszniejsze było to, że młody w ogóle nie miał świadomości jak
pociągająco wygląda. Nie wyglądałby tak gdyby posiadał niebieskie oczy czy też
zielone. Kolor jego oczu był trudny do nazwania. Nie były ani piwne, ani brązowe.
Ciemny brąz także nie pasował. Po chwili Aralielowi skojarzenie nasunęło się
samo. Ciemna, gorzka czekolada. W
zależności od padania światła źrenice chwilami były niedostrzegalne. Nawet
posiadając dobre oświetlenie trzeba się było chwilę przyjrzeć by je dostrzec.
Starszy mężczyzna zerknął na zegarek. – Za chwilę będę musiał stąd wyjść.
Proszę cię żebyś nie uciekał. Nie chcemy cię do niczego zmuszać, jednak Josh
zapłacił już za twoje usługi i nie ma odwrotu. – Poklepał chłopca po ręce po
czym wstał. – On za chwilę tu będzie. Niestety od tej chwili musisz radzić
sobie sam. Mogę cię tylko zapewnić, że będziesz bezpieczny.
Farid
uśmiechnął się do mężczyzny z wdzięcznością. I tak nie miał zbyt dużego wyboru.
Wierzył jednak w swoją szczątkową odwagę i w to, że da sobie radę. Po krótkiej chwili starszy mężczyzna wyszedł, zamknął
drzwi po czym westchnął. Cholera. Nie powinien się tak czuć. Ruszył w kierunku
swego gabinetu. Mimo, że się tego nie spodziewał spotkał się na korytarzu z
przyjacielem. Obaj przystanęli.
- Nie bój
się. Zadbam o niego i nie zrobię mu krzywdy. – Josh wiedział, że przyjaciel
oczekuje od niego tych słów. Miał świadomość tego, że Araliel odbiera tą sprawę
zbyt osobiście, co nigdy mu się nie zdarzyło. Jednak dwudziestosiedmiolatek
uważał, że to dobrze. Starszy mężczyzna potrafił pokazać serce tam gdzie nikt
się tego nie spodziewał. W sprawach, którymi wszyscy gardzili on zawsze
potrafił znaleźć promyk nadziei i ciepła. Nie odwracając się Josh ponownie
ruszył przed siebie. Zatrzymał się przed drzwiami i odetchnął głęboko. Dawno
już nie czuł się tak niepewnie i sam nie wiedział z czym to dokładnie jest
związane. Nie wiedział co w tej sytuacji będzie odpowiednie. Wejść bez pukania
czy jednak lepiej zapukać i wejść bez czekania na odpowiedź? Po dość szybkiej
kalkulacji postanowił wybrać drugą opcję.
Zamykając od wewnątrz drzwi zauważył jak szybko chłopak wstał. Po odwróceniu
się przedstawili się sobie, ale Josha zaniepokoił strach w oczach nastolatka.
Zresztą czego on się spodziewał… Tyle czasu chciał go spotkać, mieć tego
chłopca przed sobą, a najlepiej też pod
sobą, ale teraz nie był już taki pewny swojej decyzji. Do tej pory wystarczyło
mu, że się przedstawiał i od czasu do czasu po seksie rozmawiał z chłopakami o pogodzie. Jednak widząc tego chłopca
przed sobą nie wiedział czy będzie w stanie się z nim kochać.
Farid
patrzył na niego niepewnie. Josh mu się podobał. Był przystojny i w jego typie,
ale tak na prawdę nie chciał tego wszystkiego. Nie wiedział jakby mógł się od
tego wymigać. Widział, że człowiek przed nim mimo doświadczenia także nie
wiedział jak się zachować. I to wywołało nieśmiały uśmiech na jego twarzy.
Josh widząc
delikatny uśmiech na twarzy nastolatka sam się uśmiechnął. Tyle się nasłuchał o
młodym, że teraz chciał wiedzieć o nim jeszcze więcej. Wiedział, że ma się z
nim pieprzyć, a nie rozmawiać, ale ta myśl jakoś mu przeszkadzała. To dziwne
uczucie, bzyczenie, pojawiające się, gdy myślał o chłopaku nie dawało mu
spokoju. Było coraz głośniejsze. Sam nie wiedział jaki ruch ma wykonać.
Przecież nie powinien tylko stać i obserwować nastolatka bo jest to cholernie
zawstydzające. Miał zacząć rozmowę? Zacząć wydawać polecenia? Zabrzmiałoby to
zbyt grubiańsko, a wiedział przecież że nastolatek był prawiczkiem. Te oczy,
wpatrzone w niego, nie dawały mu szansy na zebranie myśli. Jego uwaga rozproszyła
się całkiem gdy chłopak opuścił oczy, a po chwili spojrzał na niego spod rzęs.
Czy on do jasnej cholery miał pojęcie jak teraz wygląda? Najprawdopodobniej
robił to całkowicie nieświadomie. Często można było zauważyć, która z
prostytutek odgrywa powierzone im role. Jednak teraz w ogóle nie miało to
miejsca. Farid posiadał wrodzony urok, seksapil, niewinność i erotyczność w
jednym. Jak to wszystko mogło się tak bez problemu w nim łączyć? Jasna cholera,
skaranie boskie! Przynajmniej dla niego, bo pragnął tego młodego mężczyzny.
Robił się powoli twardy od samego patrzenia na niego, a takie okazy trafiają się doprawdy bardzo
rzadko. Informacje w tym środowisku bardzo szybko się roznoszą. Wielu mężczyzn będzie
chciało skorzystać z takiej okazji. Często okazywało się, że owi uroczy
nastolatkowi czy też młodzi mężczyźni, doskonale grali swoje role i trudno to
było rozpoznać. Z powodzeniem umieli wykorzystywać swe wdzięki wiedząc jak
działają na innych. Mężczyźni odchodzili od kochanków, którzy grali z jednego
względu. Widzieli ludzi pracujących dla nich, którzy specjalnie się do nich
dostosowywali nie mając własnego zdania tylko po to by nie stracić pracy. Ich
żony przebierały się w różne stroje by urozmaicić życie seksualne, które i tak
było na niskim poziomie. Nikt nie potrafił im dać odrobiny rzeczywistości. W
momencie gdy pojawiał się taki mężczyzna jakim był Farid, Josh mógłby dać sobie
rękę uciąć, że jeżeli tylko informacje o nim poniosą się między klientami,
nastolatek nie będzie mógł się od nich opędzić. Oczywiście klienci czasem
żądali odegrania roli w stroju pielęgniarki czy sprzątaczki, ale działo się to
sporadycznie. W łóżku chcieli autentyczności, której nie potrafiły im dać żony
i kochanki.
Farid pod
bacznym spojrzeniem mężczyzny miał ochotę uciec gdzie pieprz rośnie. Powinien
rozwiązać szlafrok i zrzucić go z siebie, czy też pozwolić na to mężczyźnie?
Podejść do niego, czy pozwolić się mu dalej obserwować? Cholera! On mu nie
pomagał. Czuł się źle. A mężczyzna nawet go nie dotknął. Jasna cholera by to
wzięła!
Josh w
końcu zbliżył się do nastolatka. To dziwne uczucie, które odczuwał od kilku dni
stawało się co raz bardziej uciążliwe. Jednak na razie nie zwrócił na to
większej uwagi. Podniósł głowę Farida tak by ten patrzył mu w oczy.
- Mogę cię
pocałować? – Tego nastolatek się nie spodziewał. Dlaczego on się go pytał o
takie rzeczy? No tak, słyszał gdzieś informacje, że prostytutki się nie całują,
ale jak miał się zachować? Gardło miał ściśnięte i zaschło mu w ustach od tych
wszystkich emocji.
- Tak. –
Wyszeptał. Wiedział, że jeżeli powiedziałby to głośniej jego głos mógłby
zadrżeć. Oprócz tego byłby zachrypnięty.
Po tej
krótkiej odpowiedzi Josh nakrył swoimi wargami usta chłopca. Nie spieszyło mu
się. Miał go dla siebie na całą noc, jednak gdzieś z tyłu głowy formowała się
pewna myśl. Była tam już od jakiegoś czasu, ale Josh nie mógł jej jeszcze
zrozumieć. Po chwili wysunął delikatnie koniuszek język, by dotknąć nim dolnej
wargi młodzieńca. Gdy to zrobił, ten nieświadomie uchylił usta wpuszczając jego
język do środka. Cholera! Był słodki. Nie umiał tego inaczej określić. Chłopak
miał przymknięte oczy i zaróżowione policzki, ale mimo wstydu dał się całować.
A może to były pierwsze objawy pożądania? W tym momencie w jego głowie
otworzyły się pewne drzwi. Przerwał pocałunek i odsunął się od chłopaka.
Pragnął go. Chciał go. Ale nie teraz. Nie tutaj. Nie w ten sposób.
- Faridzie,
nie mogę się z tobą kochać. – Oczy nastolatka rozszerzyły się w szoku.
- Czy
zrobiłem coś źle? Nie podobam się Panu? – Jego powieki przymknęły się gdy
opuścił oczy na panele.
- Właśnie
nie. Nie mogę tego zrobić z szacunku do Ciebie. I proszę nie nazywaj mnie Panem. Wiem, że to co teraz zrobię może
wydawać się Ci dziwne, jednak muszę natychmiast iść do twojego szefa uzgodnić z
nim coś. Prosiłbym cię jednak żebyś tu na razie został.
Farid był w
szoku. Nie wiedział jak się zachować. Co się stało skoro ten mężczyzna cały
czas pytał o niego Araliela i Diego, chciał się z nim spotkać by się kochać, a
teraz nagle, w ostatniej chwili się z tego wycofuje? On już się przygotował na
to wszystko psychicznie, a ten… Siadł na łóżku opierając łokcie na kolanach i
schował twarz w dłoniach. Mężczyzna zdążył go już zostawić samego, a on nie
zważając na nic zaczął po prostu płakać. Czuł się cholernie źle. Może gdyby cokolwiek
mu wytłumaczył... Ale co to oznacza „z
szacunku do ciebie, nie mogę się z tobą kochać”? W ten sposób spowodował, że będzie musiał przechodzić przez to
wszystko jeszcze raz z innym mężczyzną. Cały ten stres i nerwy, a wtedy nie
będzie miał jak od tego wszystkiego uciec. Szlag by to trafił! I tego całego
pierdolonego Josha. Miał cichą nadzieję, że spodobał się mężczyźnie, a ten od
tak po prostu wyszedł. Kurwa!
Maleństwo źle to zrozumiało.Mam nadzieje, że Josh szybko wróci i mu to wytłumaczy. Do tego otrze jego łezki, pocieszy i będzie rozmawiał z nim leżąc w łóżku i patrząc w oczy.Czyżby zamierzał go wykupić? Czy załatwić, żeby Farid nie miał nikogo innego poza nim.
OdpowiedzUsuńCo do planów Josha. Przeczytacie o tym w niedzielę:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOd dawna zbieram się, by napisać Ci jakiś komentarz, ale aż do dzisiaj mi nie wyszło. No cóż, trudno się mówi, teraz już postaram się pisać coś bardziej regularnie. Podoba mi się to opowiadanie, ma niesamowity klimat. Powiem szczerze, że nie przepadam jakoś specjalnie za postacią Farida. Jestem za to fanką naszych dwóch "burdelmam". Są razem uroczy. Zwłaszcza Araliel. Chwilami chciałabym go schrupać, kyaa. XD Spodobał mi się również Josh. Jest taki słodki i nieśmiały. Oczarowało mnie jego podejście do głównego bohatera, serio. Jestem ciekawa jak rozwinie się ich miłosny wątek. Szczerze mam cichą nadzieję, że zbyt szybko nie pójdą do łóżka. Najpierw powinni się poznać i pokochać, by okazać sobie maksimum zaufania i czułości. Tak, moja romantyczna natura się kłania. ^_^ Życzę Ci dużo weny i z niecierpliwością czekam na kolejne notki. <3
OdpowiedzUsuńCiella cieszę się, że jednak napisałaś :) Co do Farida. W pewnym sensie znacie tylko jedną stronę jego osobowości :) Nie tylko ty byś miała ochotę schrupać Araliela :) Co do Josha nie wypowiem się :)
UsuńDo zobaczenia w przyszłą niedzielę :)
Nie wiem, co napisać. Piszesz po prostu świetnie. Twoja opowiadanie strasznie wciąga i nie mogę się od niego oderwać i chcę się więcej rozdziałów. Serio, wspaniale piszesz. Rozdział cudny. Bardzo polubiłam Farid i jego siostry i nie tylko ich. Końcówka bardzo mi się spodobałam, nie sądziłam, że Josh wyjdzie i nie będzie chciał, ale domyślam się dlaczego i mam nadzieję, że to się sprawdzi. Przez co Farid źle zrozumiał, ale liczę, że szybko mu to wyjaśni. Dzięki za rozdział i za to, że go piszesz. Wybacz, że taki krótko, ale jestem kiepska, jeśli chodzi o pisanie komentarzy. Życzę weny i powodzenia:)
OdpowiedzUsuńKyouko cieszę się, że ci się podoba i że cię wciągnęło :) Co do przypuszczeń, okaże się już w niedzielę :) Co do komentarzy nie raz ograniczam się go "Przeczytałam" :P Bo także nie mam zdolności do pisania :)
UsuńPowtórzę raz jeszcze - Jak mogłaś skończyć w takim momencie? :) Teraz nie będę mogła spać :) Rozdział super. Czasem to Ci normalnie zazdroszczę :) Będę z niecierpliwością czekać na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńPa
W sumie Josh źle postąpił zostawiając tak nagle Młodego. Powinien najpierw mu wytłumaczyć o co chodzi, a dopiero potem biec na złamanie karku, by załatwić go sobie na wyłączność - bo chyba po to polazł do Diega, prawda? Ogólnie rozdział jest super. Nie mogę się doczekać kolejnego.
OdpowiedzUsuńZnalazłam jedną literówkę, która szczególnie rzuciła mi się w oczy, bo zmienia sens zdania, a raczej sprawia, że zdanie jest bez sensu. W momencie, gdy opisywałaś jak Młodego szedł do burdelu pojawiło się słowo "druga" zamiast "droga".
Pozdrawiam i życzę weny na kolejny rozdział.
Literówka to moja wina - z góry przepraszam i obiecuję poprawę :)
UsuńTak, Josh źle postąpił. Ale czasem pod wpływem silnych emocji nie myślimy rocjonalnie. A Josh jest typem mimo wszystko emocjonalnym. Co do literówki, dziękuję :) Już ją poprawiłam :)
UsuńJeszcze raz ja :) Mam nadzieję, że mnie za to nie zabijesz, ale nie mogłam się powstrzymać, więc:
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej informacji na http://naru-sasu-reru.blogspot.com/2013/03/liebster-award.html
Josh jest dziwny. Mówiłem o tym? - Chyba nie.
OdpowiedzUsuńJakoś tak w tym wszystkim znalazł miejsce i mimo swoich cudownych, filantropijnych uczuć niekoniecznie za nim przepadam. W pewien sposób mi "śmierdzi" jego zachowanie. Niby lubi Farida, ale jednak narobił mu stresu.
A Araliel i Diego spokojnie mogliby jednemu i drugiemu matkować.
Jedyne co mnie zaskakuje, to zachowanie sióstr. Stanowią sporą pozytywną stronę w życiu Młodego.
I przyznaję, że ten burdel jest cholernie dziwny. Wiesz, dlaczego :P
Pozdrawiam i liczę na podkręcenie akcji w następnym rozdziale ;)
Znowu komentuję pod notką, której nie przeczytałam >.<
OdpowiedzUsuńNa szczęście w niedzielę będę mogła po nadrabiać xD W końcu Wielki post się skończy więc moje postanowienie także xP
Nominuję Cię do Libster Blog Award http://gdy-nadejdzie-on.blogspot.com/2013/03/kolejny-post-i-niestety-znowu-nie.html
oj, coś mi się wydaje, że Josh ma ochotę młodego w sobie rozkochać i albo wykupi jego wszystkie godziny albo coś podobnego:) aż nie mogę się doczekać! opis Farida - niewinności, nieśmiałości i uroku oraz tego jakie wrażenie zrobił na Joshu - super, czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. A tak nawiasem mówiąc - wiedziałam, że nas przetrzymasz do przyszłego tygodnia z zakończeniem spotkania Josha i Farida, ale myślałam, że to się trochę inaczej skończy...
OdpowiedzUsuńNana
Droha Nano, nawet nie planowałam podzielenia tego rozdziału. Zazwyczaj lubię kończyć rozdział gdy sytuacja jest jasna i klarowna, a przynajmniej się staram to robić. W przypadku tego rozdziału... Po prostu nie wyszło. Nie miałam całego pomysłu, a po za tym rozdział 6 i 7 mają łącznie dziewiętnaście stron. Mimo wszystko, to jednak trochę dużo jak na jeden rozdział :) Wyszło jak wyszło :) Co do zakończenia, tak jak już wspominałam brak weny, a raczej brak słów do opisania tego co chciałam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
LM
Witam, witam,
OdpowiedzUsuńbardzo dobry rozdział, boski, cudowny, rewelacyjny, Farid zachorował, ale mając takie siostry to szybko stanął na nogi ;] mniam tiramisu, od razu mi ślinka poleciała, mógłby mi Josha przynieść taką łapówkę? Araliel troszczy się także o Farida i go wspiera. Końcówka powalająca, Farid nieświadomie przyciąga i kusi ;] Podejrzewam o czym Josh chce porozmawiać z Diego, no i co dokładnie zrobić... Josh się zakochał w Faridzie, a dla Farida Josh jest w jego typie...
Z okazji zbliżających się świąt, życzę Tobie aby były spokojne, radosne, spędzone w gronie rodzinnym...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Dziękuję Basiu. Tobie również wszystkiego co najlepsze w te święta :) Też bym chciała taką łapówkę. Pyszną łapówkę. Co do przyszłości... Bedzie już o 00,02 :)
UsuńPozdrawiam :)
JAK MOGŁAŚ TO ZROBIĆ!!
OdpowiedzUsuńNie, Nie Faridowi ani Joshowi ale MNIE jak mogłaś to zrobić MNIE?
Cały ten czas od pierwszej do niemal ostatniej litery czytałam to i czułam jakbym to ja zaraz miała odbyć swój pierwszy raz, jakbym miała .... to by mi pewnie stanął - ale pomijając ten fakt - emocjonowałam się jak dziki wieprz na wybiegu a jestem już w piżamie i nie powinnam się pocić, a Ty mi tu wyskakujesz z "szacunku do Ciebie nie mogę (...) blablablablabla".
Ja rozumiem, miłość i te sprawy, nawet od pierwszego wejrzenia i w ogóle, ale jak już mieli te prezerwatywy, młody się umył, Josh się spóźnił bo pewnie też się myl, heheh, to już mogli TO zrobić no.
No nic.
Spadam czytać dalej.
:****
Aśka
Nie powiem jak się zaczęłam śmiać. Wybacz. Ale twoje komentarze mnie rozwalają. Od zawsze. Cieszę się, że wzbudziłam twje emocje. Co do komentarza o wieprzu .................................
UsuńAsiu, do tej pory wierzyłam, że jestem romantyczką. A ty mi tu z seksem za piniądzer wylatujesz czemu go nie było. Wstydź się :P:P
Jesteś romantyczką, jesteś. W związku z czym Josh w tej konkretnej sytuacji też jest romantykiem, a o Faridzie nie wspomnę. Ale ja lubię sobie czasem być sprośna ^^ chrum chrum
UsuńCo do romantyzmu, miało być "jesteś romantyczką", niekoniecznie "jestem romantyczką". Ale trudno :P Josh zachował się jak zachował, ponieważ znamy doskonale rzeczywistość, a to opowiadanie jest odskocznią od tego. A propo sprośności... Skończ Greya :P
OdpowiedzUsuńChłopaka ładnie zakołowali. Owszem, Josh działa teraz pod wpływem impulsu i później pewnie wyjaśni, o co chodzi, ale ile się ten chłopak nerwów naje... Hehe, ale cieszy mnie to, że w Joshu zwyciężyło uczucie i szacunek. ;3
OdpowiedzUsuńTyle czekałam, a tu lipa ;-;
OdpowiedzUsuńChyba Josh, naprawdę go pokochał, słodko ><
Ale jak to się teraz niby potoczy?
Lece czytać dalej!
Witam,
OdpowiedzUsuńrozdział, boski, rewelacyjny, Farid zachorował, no ale mając takie siostry to bardzo szybko stanął na nogi ;] Josh mógłby mi też przynieść taką łapówkę? Jak widać i Araliel troszczy się o Farida i go wspiera. A sama końcówka powalająca, Farid nieświadomie przyciąga i kusi ;] mam już pewne podejrzewam o czym Josh chce z Diego rozmawiać, Josh się zakochał w Faridzie, a i dla Farida Josh jest w jego typie...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Witam,
OdpowiedzUsuńrewelacja, och biedny Farid, zachorował, no ale ma takie wspaniałe siostry dzięki, którym, bardzo szybko stanął na nogi ;] ja chcę też taką łapówkę ;] Araliel troszczy się o Farida i go wspiera, a końcówka po prostu powalająca, Farid nieświadomie przyciąga i kusi ;] mam już pewne podejrzewam o czym Josh chce z Diego rozmawiać, czyżby Josh zakochał się w Faridzie? i jak widać Josh jest w typie Farida...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Iza