niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 16

   Araliel przebudził się zrelaksowany. Często słyszał, że ludzie, nawet śpiąc po sześć do ośmiu godzin, budzą się niezadowoleni i nieszczęśliwi. Nie potrafili docenić tego, co mają. On długo nie potrafił spać normalnie, a raczej wysypiać się. Dopiero po pewnym czasie potrafił zrozumieć, jaki popełnia błąd. Nauczył się żyć samotnie, ale to, co teraz zyskał... Tęsknił za tym, było mu dobrze, przyjemnie, ciepło. Lubił być oplatany przez Diego ramieniem, budzić się w niego wtulony i czuć jego ciało, gorąco i ciężar. Brakowało mu tego. Mruknął cicho pod nosem i powoli oswobodził się z uścisku. Oj tak, seks był dobry. Zmęczenie może przejść później, chociaż jakby nie patrząc, na dwie godziny snu czuł się całkiem dobrze. Powinien przygotować się do pracy, zrobić śniadanie, ale jakoś nie miał na to ochoty. Ponownie przytulił się delikatnie do Diego.
            - Hmm? Co? – Zaspany głos kochanka brzmiał dla niego cudownie.
            - Nic. Tylko się przytulam. – Powiedział cicho, a zaraz po tym został mocno przyciągnięty do klatki piersiowej partnera.
            - No to po przytulamy się razem.

            Farid wstał w sobotni poranek wyspany jak nigdy. Dzisiaj miał poznać Michaela, chociaż zastanawiał się czy nie zaprosić także Josha. Czułby się skrępowany, ale przynajmniej miałby to za sobą. Tylko nie wiedział, jakby miał o to poprosić mężczyznę, a tym bardziej nie był pewny czy ten by się zgodził. Wiedział, że Bianka miała upiec ciasto, Anne miała zrobić jakąś sałatkę coś z niczego, chociaż sam nie wiedział, co to jest. Jemu pozostało sprzątanie większej części domu. Jakoś nie miał siły się do tego zebrać. Po za tym, Bianka powinna posprzątać łazienkę. Teraz już rozumiał podział obowiązków, bo gdyby miał zrobić to wszystko sam, to byłoby mu cholernie ciężko, a tak mógł coś zwalić na dwie nastolatki. Pierwszy tydzień był stresujący, musiał od razu zaliczyć kilka rzeczy, ale było to na tyle proste, że udało mu się dostać czwórki i piątki. Stresu się najadł dużo, ale wszystko poszło dobrze. Wziął telefon do ręki, ale zaraz go odłożył. Nie wiedział czy dzwonić czy nie. Cholera jasna. Ponownie powtórzył czyn sprzed chwili, jednak w końcu sam się na siebie zdenerwował, postanowił zająć myśli czymś innym. Wziął się za przygotowanie śniadania, zalał kawę gorącą wodą, a po chwili zastanowienia dodał do niej mleka. Po spożyciu lekkiego, ale pożywnego posiłku położył głowę na stole. Nie mógł się zdecydować czy powinien zadzwonić.
            - Farid, zapomniałam ci się zapytać, ty dzisiaj przyprowadzasz swego lubego? – Anne wyszczerzyła do niego swoje zęby.
            - To nie jest mój luby tylko partner, jeśli już. Właśnie nad tym myślę, bo nie wiem. – Roztrzepał włosy palcami. Czuł się sfrustrowany i było to dla niego cholernie dziwne. Nie miał w końcu powodu, by mieć tak zmienny nastrój. Zresztą sam nie zorientował się w tym, co powiedział. Nie zauważył, że jego słowa są prawdą. Traktował Josha jak partnera, chociaż prawie go nie znał.
            - To nie myśl bracie, tylko zrób to. Im nas więcej tym weselej. Zresztą Eliot też będzie. Polubił cię. Śmiałabym się, gdybyśmy urządzali małe, rodzinne randki. – Po wyobrażeniu sobie tego wybuchała śmiechem, natomiast na twarzy Farida wymalowało się czyste przerażenie.
            - Jezu, nie. To. Byłby. Koszmar. Z wami. Dwoma. Bliźniaczkami. Gorsze. Niż.
Najgorszy. Koszmar. – Mówiąc każde słowo zacinał się na chwilę, a Anne śmiała się z niego w najlepsze.
            - Wiem bracie, ale lubię cię straszyć. Dzwoń, a ja zrobię sobie śniadanie.
Nastolatek wyszedł z kuchni i skierował swoje kroki do salonu. W dłoni przewracał komórkę tak by robiła koło w jego palcach. Jego myśli można było porównać do tworu Shakespear’a. Jednak sławetne być albo nie być zostało zastąpione przez zadzwonić albo nie zadzwonić. Namyślając się nie zauważył, że wybrał przycisk szybkiego wybierania, pod którym krył się numer Josha.
            - Halo? Halo? Farid? To nie jest zabawne. Farid? – Chłopak z paniką przyłożył telefon do ucha.
            - Przepraszam przez przypadek wybrałem twój numer. – Głos drżał mu lekko, ale działo się to samo z siebie. – Klawisz szybkiego wybierania. – Dodał w formie wyjaśnienia.
            - Nic się nie stało. Chciałeś coś konkretnego czy tylko komórka ci się odblokowała? – Josh tak naprawdę ucieszył się, że młody sam do niego zadzwonił. Był to dla niego sygnał, że nastolatkowi zaczyna na nim zależeć.
            - Czy miałbyś ochotę poznać dzisiaj moje siostry. – Wypowiedział to zdanie jednym tchem. – Bianka przyprowadza swojego przyjaciela i pomyślałem, że może chciałbyś… mógłbyś…ale jeśli nie to rozumiem. – Po wypowiedzeniu tych słów nastała niezręczna cisza, którą po chwili przerwał śmiech starszego z mężczyzn.
            - Oczywiście, że miałbym ochotę poznać twoje siostry i ich chłopaków. Nawet, jeśli jeden z nich jeszcze nim nie jest. Będzie mi miło, że mogę z wami spędzić to popołudnie.
            - Cieszę się. Umówiliśmy się na siedemnastą, ale jeżeli będziesz później, bo masz inne plany to rozumiem. – Starał się jakoś wybrnąć z tej sytuacji. Cholera!
            - Kochany, mam cały dzień wolny, będę o siedemnastej. Do zobaczenia później. Dobrze? – Nastolatek słysząc pierwsze słowo zarumienił się. Nie powinien, kurde nie powinien się rumienić, tym bardziej nie jest to pożądane, gdy będzie miał przed sobą wścibskie siostry i ich chłopaków. Po co ma twierdzić, że Michael jest tylko przyjacielem Bianki? Anne już dość sporo mu o nim mówiła, więc nie ma sensu cały czas wspominać o przyjacielu.
            - Tak. Dziękuję.
            - Nie, to ja dziękuję, że pozwalasz mi uczestniczyć w waszym życiu. Wiele to dla mnie oznacza. Muszę kończyć, bo idę na zakupy. Nie mam nic w lodówce. – Farid ze śmiechem na ustach rozłączył się. Dobrze się czuł z myślą, że nie będzie ukrywał mężczyzny przed siostrami, wszystko będzie o wiele prostsze, chociaż nie będą wiedzieć, jakie relacje ich łączą. Będą posiadały tylko ogólne wyobrażenie, zaufają temu, co zauważą, co dopowie im umysł, ale nie będą znać prawdy. Ale to dobrze. Tak będzie o wiele lepiej. Nie będą miały poczucia winy, że zrobił to przez nie. Bo zrobił to dla nich. A to znaczna różnica.

            Całodzienne obowiązki minęły im bardzo szybko, oprócz tego, co zaplanowali, nastolatek skosił jeszcze trawę, siostry plewiły mały ogródek kwiatowy, a później nożyczkami przycięły trawę przy pięciu małych drzewkach, tam gdzie on nie mógł sięgnąć kosiarką. Obiektywnie można stwierdzić, że zrobili w trójkę bardzo dużo, ale przez ten czas, gdy byli ze sobą w trójkę, poradzili sobie z tym. W końcu jednak nastolatki zebrały się, żeby na spokojnie wziąć krótki prysznic po całym dniu robienia porządków. W końcu przychodzili do nich chłopcy, którzy im się podobali. Sam zamierzał się wykąpać, jednak dopiero po tym jak zrobią to siostry. Mógł się spodziewać, że godzina czasu jest im potrzebna na wszystkie czynności kosmetyczne. Minimum godzina. Mama nigdy nie pozwalała im się malować. Na nim wybłagały delikatny makijaż, niewidoczny. A że zawsze widział je przed wyjściem na zajęcia… Musiał się zgodzić. Można to uznać za nieodpowiedzialne, ale jeżeli tylko uznał, że siostry mają zbyt prowokujący makijaż, zmywały go bez szemrania. Miał o tyle łatwiej, że nie sprzeciwiały się temu. Położył się na chwile na ostrzyżonej trawie. W około unosił się specyficzny zapach, który uwielbiał. Kojarzył mu się z ciepłem oraz bezpieczeństwem. Wydawało mu się jakby minęło pięć minut, gdy Bianka obudziła go z drzemki.
            - Wstawaj. Za pół godziny będzie Eliot, chce o czymś z tobą porozmawiać. Michael także będzie wcześniej, nie wiem jak twój… jak on ma na imię?
            - Josh. – Jego siostra uśmiechnęła się do niego. Mimo młodego wieku była mądra i ułożona.
            - Nie zaprzeczyłeś, że jest twój. Rano nazwałeś go partnerem, coś jest na rzeczy. – Puściła mu oczko. – Weź prysznic, łazienkę masz wolną. Nawet Anne się sprężyła. Jak coś to przynieś mi do pokoju, co mam ci wyprasować, o ile coś potrzebujesz. Zawsze trochę szybciej. – Chłopak zerwał się szybko na nogi, ucałował siostrę w policzek i pobiegł do domu. Wolał później mieć święty spokój, niż spieszyć się na pięć minut przed przyjściem gości. Po kolejnych dwudziestu minutach wszystko było gotowe, jego siostry ułożyły wszystko na stole, tak by wszystko się ze sobą komponowało. Wyszło im całkiem ładnie, chociaż Farid w ogóle się na tym nie znał. Zapewne, gdyby zobaczyła to jakaś kobieta, mogłaby to jakoś inaczej określić. Młody nagle uświadomił sobie, że za niedługo będzie tu jego chłopak. Jezu, jak to debilnie brzmiało. I co on niby miał zrobić przy chłopakach, których praktycznie nie znał. Równie dobrze mogli nie zaakceptować tego, jaki jest. Tu nawet nie chodził o niego tylko o jego siostry. Stanęłyby między młotem, a kowadłem, gdyby musiały wybierać, a mimo, że je kochał nie wiedział, jaką decyzję by podjęły. Zapewne wybrałyby jego, ale nie miał gwarancji. Żałosne było to jak się postrzegał, przez to brał rzeczywistość inną niż była. W co on się wpakował? Dzwonek do drzwi przerwał jego rozmyślania. Nim zdążył zebrać się z fotela znajdującego się w salonie, starsza z sióstr zdążyła już otworzyć drzwi witając chłopaka siostry. Farid nie miał jeszcze siły wyjść z pomieszczenia, więc dał siostrom pole do popisu. Zresztą po chwili można było usłyszeć śmiechy i chichy. Mimo wszystko nie mógł powstrzymać uśmiechu wpływającego mu na usta, gdy usłyszał wesoły śmiech Bianki i pisk Anne. Wyszedł w końcu do nich z groźną miną, ale widząc swoją młodszą siostrę przewieszoną przez ramię Eliota, nie mógł powstrzymać śmiechu. Dziewczyna, czego można by się było spodziewać, nie zareagowała niczym innym jak chwilowym piskiem, a następnie przyłączyła się do radości słyszalnej w całym domu.
            - Cześć, Elliot. – Farid próbował powstrzymać śmiech, zahamować go jakoś, ale przez to udało mu się tylko parsknąć, wydając przy tym jakiś bulgoczący odgłos. – Zanieś ją do salonu. Za chwile będzie Michael, a później przyjdzie jeszcze jedna osoba.
            - Hej. Oczywiście, że ją zaniosę. Nie powinnam tyle chodzić z tą nogą. Dobrze, że za nie długo zdejmują jej gips, bo za dużo narzeka. Chciałbym z tobą później porozmawiać na osobności, jeśli pozwolisz.
            - Nie ma sprawy. – Po ostatnich słowach wypowiedzianych przez Farida ponownie usłyszeli dzwonek do drzwi. Bianka otworzyła zarumieniona, wiedząc, kto za nimi stoi. Była szesnasta czterdzieści pięć, a Farid zdawał sobie sprawę, że Josh jest bardzo punktualny.
- Cześć Bianka. – Jedną z pierwszych rzeczy, jakie zaobserwował, a w sumie usłyszał młody to ciepły ton głosu Michaela, po za tym jego siostra trzymała w ręku mały bukiet kwiatków. Dopiero po dostrzeżeniu tych dwóch rzeczy, Farid skupił swoją uwagę na postaci młodszego o roku chłopaka. Był wysoki i szczupły, nie jedna dziewczyna zapewne za nim goniła i pisała do niego miłosne wiersze.
            - Dziękuję. – Jego malutka siostra właśnie dawała buziaka w policzek dryblasowi. Nie dość, że musiała stanąć na palcach, to nastolatek jeszcze się do niej pochylił. Po przywitaniu i przedstawieniu grupka młodych osób usiadła w salonie, Farid wymknął się stamtąd do kuchni zagotować wodę na kawę i herbatę, po czym próbował jakoś opędzić się od myśli. Josh nie pasował do całego tego spotkania. Był mężczyzną bliskim trzydziestki, miał własną, dobrze prosperującą firmę, był milionerem bądź też miliarderem, a sobotnie popołudnie miał w planach spędzić z piątką nastolatków. Jest źle. Ten koszmar powinien mu się tylko śnić, ale sam się w niego wpakował. Cholera. Kolejny dzwonek do drzwi przyprawił go prawie o zwał. No to będzie ciekawie. Słyszał, że któraś z jego sióstr podnosiła się by otworzyć drzwi.
            - Ja otworzę. – Krzyknął wychodząc z kuchni. Ręce same mu się trzęsły. Cholera! Nie wiedział, co zrobić. Najchętniej nie otwierałby tych pieprzonych drzwi, ale skoro sam go zaprosił. Stojąc przy drzwiach, zawahał się z ręką na klamce.
            - Farid? – Bianka wychyliła głowę z salonu, jej głos był niepewny. Dziwiła się, czemu jeszcze nie zobaczyła jego gościa. Uśmiechnął się do niej.
            - Spokojnie. Już otwieram. – Siostra ponownie schowała się w salonie mówiąc, że za chwilę poznają chłopaka brata. Farid wolał nie znać reakcji dwóch nastolatków, dlatego też wpuścił Josha. Mogłoby się wydawać, że trwało to bardzo długo, jednak była to chwila, półtorej minuty. Fakt może i długo, ale przecież nie rzuci tacy z napojami, gdy już ją odkładał na stół. Przynajmniej miał wytłumaczenie. Alibi zapewniła mu Bianka biorąc wszystko do salonu.
            - Cześć Faridzie. – Josh stał przed nim z dwoma bukietami kwiatów. Chłopak popatrzył na niego zdziwiony. Po czym bez wypytywania zaprosił go do domu. Kwiaty tylko go upewniły, że mężczyzna został wychowany na dżentelmena.  Młodego mężczyznę podchodzącego na luzie do życia, a zarazem trzymającego się tradycji. Dziwne połączenie, ale całkiem miłe. Gdyby spotkali się w innych okolicznościach zapewne i jego mama dostałaby kwiaty. Byłaby tym zachwycona. O ile zaakceptowałaby syna geja. Czując lekki pocałunek na powitanie, nie mógł się, nie uśmiechnąć. Był zadowolony. Mimo chwilowej paniki, cieszył się, że mężczyzna znalazł czas by się z nim spotkać. Zdawał sobie sprawę, że jego uczucia są skrajnie ambiwalentne, ale wydawało mu się, że jeżeli tylko wszystko się unormuje, będzie żył inaczej, wolniej, spokojniej. Farid zaprosił go do salonu. Gdy weszli jego siostry i dwóch nastolatków zamilkło.
            - O cholera. – Powiedział Elliot. Wszyscy nie wiedzieli jak się zachować, jednak pierwszy z tego otępienia wyszedł najstarszy z nich.
            - Ty zapewne jesteś Anne. – Podał nastolatce kwiaty. – A ty Bianka. – Również otrzymała mały bukiet. Dziewczyny siedziały ze szczękami opuszczonymi w dół, nie wiedząc jak zareagować. Fakt, były rozpoznawalne, ale po dłuższej znajomości, a nie tak od razu dla człowieka, który pierwszy raz ich widzi. Ich brat postanowił im wszystko ułatwić.
            - Anne. Masz gips przez to można was rozróżnić. – Śmiech, który można był usłyszeć po jego słowach, był doskonałym sposobem na odstresowanie.
            - Napijesz się czegoś? – Po otrzymaniu odpowiedzi chłopak ponownie udał się do kuchni zagotować wodę na kawę. Zaraz za nim do pomieszczenia weszła jego młodsza-starsza siostra.
            - Tylko kwiaty czy rozmowa? – mruknął pod nosem.
            - Sądzę, że przyda nam się krótka pogawędka. – Farid westchnął zrezygnowany. – Wcale się nie dziwię, że go przed nami ukrywałeś. Ale czemu? Jest miły, sympatyczny. Lubisz go prawda? Powiedziałeś, że jest twoim partnerem. Zawsze mówiłeś, że nie chcesz mieć chłopaka tylko partnera, mężczyznę, któremu będziesz ufać, który będzie się tobą opiekować. Dobrze myślę?
            - Dam ci znać jak się dowiem.  – Uśmiech rozpogodził jego marsową minę.
            - Braciszku, musisz komuś zaufać i kogoś pokochać. To, że będziesz cieszył się życiem, wcale nie oznacza, że zdradzasz rodziców czy nas. – Przytuliła go mocno do siebie.
            - Od kiedy stałaś się tak cholernie mądra? – Cichy szept wypełnił ciszę.
            - To, że czegoś nie robisz publicznie, nie oznacza, że to nie istnieje. Wiem dużo, jeszcze więcej obserwuję. Nie każdy musi o tym wiedzieć. – Odsunęła się od niego, poklepała po ramieniu i odwróciła się z wazonem trzymanym w dłoniach, do drzwi.
            - Powiem, że musiałeś odebrać telefon od kogoś ze szkoły. Wezmę tę kawę dla twojego lubego. Idź się ogarnij, bo wyglądasz jakbyś się miał rozsypać, a tego przecież nie chcemy. Daj sobie pięć minut na złapanie oddechu. Nie wiem, co was połączyło, mogę przypuszczać, ale zaczyna ci na nim zależeć.
            Młody otworzył szerzej oczy. Miał powód by przypuszczać, że jego siostra wie, co on robi. I nie potępia go za to.
            - Dzięki za wsparcie. – Bianka wyszła szybko z kuchni. Miał chwilę dla siebie.

            Idąc do salonu był już spokojniejszy. Powinien wyciągnąć z Bian, o co jej chodziło, co o nim wie, co podejrzewa, bo nie spodobała mu się jej wypowiedź. Była zbyt… świadoma. Musiał się tego dowiedzieć, ale to dopiero za jakiś czas. Słysząc żywiołowe rozmowy prowadzone w salonie, pozbył się wyrzutów sumienia, że zostawił niewinnego, nieświadomego mężczyznę z czwórką zwariowanych nastolatków.
            - Przepraszam, kolega informował mnie o dwustu sprawdzianach, które mają się odbyć w przeciągu najbliższego miesiąca. – Skrzywione usta Elliota i Michaela dały mu jasno do zrozumienia, że podchodzą do tego tematu tak jak on. Poza jednym wyjątkiem. Oni nie musieli zdawać tak obszernego materiału w półtorej miesiąca. Usiadł na jedynym wolnym miejscu, w fotelu stojącym obok tego zajmowanego przez starszego mężczyznę. Zaraz potem poczuł uścisk silnej, męskiej dłoni na swojej. Cholera! Jak tak dalej pójdzie to będzie się podniecał od najmniejszego dotyku. Założył nogę na nogę i spróbował się wygodniej ułożyć. Nic na to nie poradzi, że buzują w nim hormony! Odetchnął głębiej. Jak zdążył zauważyć, wszyscy siedzieli skrępowani, nie wiedząc, co powiedzieć.
            - To ja może przedstawię, bo nie miałem czasu zrobić tego bardziej oficjalnie. Josh, to jest... – Zaczął wymieniać poszczególne imiona wskazując konkretne osoby.
            - Em. Miło mi was poznać. – Anne popatrzyła na niego uważniej, mrużąc oczy. A to nie wróżyło niczego dobrego.
            - Jak się poznaliście? – Pytanie nie powinno ich zaskoczyć. Tak samo jak to, które padło, jako następne. – Ile się znacie? – Jednak Farid słysząc słowa siostry, chcąc nie chcąc spanikował. Nie ustalili tego wcześniej z Joshem, a tak to było im łatwiej.
            - Kochana siostro. Odpowiem ci na to pytanie tylko wtedy, gdy ty opowiesz mi jak się poznałaś z Elliotem? Wybacz stary, nie mam nic do ciebie, ale jak wiesz dowiedziałem się o tobie dopiero, gdy moja siostra złamała nogę. Wcześniej nie słyszałem ani słowa i, gdyby nie ten wypadek, zapewne nie dowiedziałbym się o tobie dość prędko. – Elliot podniósł do góry obie ręce, jednocześnie wzruszając ramionami.
            - Et tu Brute contra me? – Młodsza z sióstr oburzyła się na jego zachowanie. Jednak wszyscy zauważyli, że było to zbyt teatralne by mogło być prawdziwe.
            - Nie szpanuj tak młoda. To, że tata nauczył cię trochę łaciny nie oznacza, że jesteś wielkim znawcą.
            - Nie szpanuję. Po za tym, pierwsza zadałam pytanie. – Na chwilę można było wyczuć w powietrzu napięcie, jednak żadne z rodzeństwa nie zareagowało intensywniej na wyznanie starszej z sióstr.
            - I tak się nie wywiniesz. Lepiej żebyś mu powiedziała to, co chce już teraz, niż męczyć nas wszystkich sztywną atmosferą, napięciem tylko, dlatego że nie chcesz powiedzieć. – Bianka puściła jej oczko ze śmiechem na ustach.
            - Macie upartego brata, widać to po nim. Zresztą, kto miał do czynienia z Anne może dowiedzieć się, na co stać jej rodzinkę. – Michael nie mógł zdusić śmiechu. – Zresztą widać po nim większą upartość niż po tobie.
            - Nie mam wyjścia? – Anne zmarszczyła nos z niezadowoleniem.
            - Raczej nie. – Josh nie mógł powstrzymać się przed wypowiedzeniem tych dwóch słów. Zarazem jednak wiedział, że nie powinien się wtrącać by nie narobić sobie wrogów. Cholera ta sytuacja dotyczyła tak Farida jak i jego samego, gdyby był w innej sytuacji postarałby się nie mówić nic. Uważał zresztą, że Araliel dobrze by się przy nich bawił. Ta mała grupka, mimo że ledwie się znała, doskonale się ze sobą dogadywała. Dogryzali sobie, a to oznaczało, że będą bardzo dobrymi przyjaciółmi. W końcu tacy najlepiej się dogadują. Po jego słowach Anne spojrzała na niego niezadowolona. O cholera! Źle zrobił. Wypowiedział się na sam koniec, dlatego cała jej uwaga skupiła się właśnie na nim.
            - Nie obrażę się na ciebie tylko, dlatego, że wszyscy stwierdzili to samo. Ale zapamiętaj sobie, że mam cię na oku. – Puściła mu oczko.
            - Anne, może zamiast na siłę odwlekać swoją opowieść, zaczniesz w końcu gadać? Zaoszczędzisz sobie i nam czasu. – Lekko kwaśna mina nastolatki i filiżanka trzymana mocno w dłoniach, jakoś nieszczególnie spodobała się Faridowi.
            - Co masz mi do powiedzenia? – Anne przygryzła mocno wargę. – Nie podoba mi się to wszystko.
            Elliot patrząc na swoją dziewczynę postanowił jej to wszystko ułatwić.
            - Anne wbiegła na czerwonym świetle na pasy. Tylko trochę brakowało, żeby pozostała z niej mokra plama. Stałem wtedy przy tym przejściu dla pieszych. Wbiegłem zaraz za nią. To były ułamki sekund. Impuls. Popchnąłem ją do przodu, a dokładniej... Tylko się nie śmiejcie. Kopnąłem ją w tyłek. – Na to wyznanie nie mogli pohamować śmiechu. – Wiedziałem, że nie zdążę jej pchnąć i zwiać, to było jedyne wyjście.
            - Gdybyście wiedzieli jak to bolało, to nie byłoby wam tak zabawnie.
            - Dostałaś zasłużoną karę. – Wtrąciła się Bianka.
            - Tak, dziękuję ci za wsparcie. Pamiętasz te otarcia na moich dłoniach? To było wtedy. Poleciałam na dłonie, a po za tym tyłek bolał mnie przez kolejny tydzień.
            - Jakimś cudem zdążyłem się wycofać, ale dostałem lusterkiem po brzuchu. – Potarł nieznacznie klatkę piersiową, jakby to tam go bolało. Całkiem możliwe, że ból promieniował na całe jego ciało i właśnie, dlatego nastolatek zareagował tak a nie inaczej.
            - Anne Marcie czy do jasnej cholery mam ci ponownie skopać tyłek, żebyś się w końcu nauczyła patrzeć na tych cholernych światłach? – Josh przytrzymał mocniej rękę Farida, by ten nie dał się ponieść emocjom. – Gdyby nie on, mogłoby cię tu nie być. Kurwa mać! – Z wrażenia aż mu w oczach pociemniało. Musiał oprzeć ramiona na oparciach fotela i chwycić się za głowę. Czuł, że aż mu słabo. Wszyscy zaczęliby się śmiać, słysząc jego słowa o skopaniu pewnej części ciała siostry, o mało szlachetnej nazwie, jednak sytuacja była na tyle poważna, że nawet nie próbowali tego robić.
            - Dlatego nie chciałam, żebyś wiedział. – Anne mruknęła pod nosem, tak, że ledwo ją było słychać. Widać było, że jest jej głupio i żal, a najchętniej popłakałaby się. – Czy pocieszy cię to, że Elliot nie znając mnie, wrzeszczał chyba dwadzieścia minut, żeby wbić mi do głowy to, co ty, najchętniej byś teraz zrobił? – Głos nastolatki był cichy i niepewny. Zachowywała się jak nie ona. Młody wstał, nie baczą na to, że Josh próbuje go powstrzymać. To nie była jego sprawa, nie w tej chwili. Podszedł do najmłodszego uczestnika ów dziwnego spotkania, który na jego widok skulił się w sobie i jakby nagle zmalał. Widząc to Farid nie miał siły gniewać się dłużej na siostrę i po prostu wziął ją w ramiona.
            - Nie będę wrzeszczał, tylko, dlatego, że Elliot już mnie wyręczył. Zapewne mama też wiedziała, skoro miałaś jakiś czas temu cholernie długi szlaban. Po za tym, jak sama mówiłaś cztery litery dość długo cię bolały, a to chyba wystarczająca kara. Przynajmniej jak dla mnie.  – Bianka także przytuliła swoją siostrę. Josh, Michael i Elliot siedzieli jakby ich sparaliżowało. Jednakże każdy z nich z innego powodu.  Michael czuł się jakby był nie na miejscu. Nie powinien tego wszystkiego widzieć, a jednak został w to wszystko wtajemniczony. Elliot nie mówił mu dokładnie jak poznał młodą, jego opowieść była bardzo ogólnikowa. Jednak jedna rzecz, którą powiedział, była prawdą. Spotkali się przy przejściu dla pieszych. Nic więcej. Nie chciał opowiadać, to go nie naciskał. Elliot siedział jak na szpilkach, ponieważ najchętniej siedziałby zaraz obok swojej dziewczyny i tulił ją do siebie. Niestety nie mógł tego zrobić, była otoczona przez rodzinę. Josh natomiast właśnie w te chwili zrozumiał jak wielką miłością i wsparciem darzy się ta trójka. Zaraz po tym stwierdził, że tym bardziej marzy mu się by on był ich częścią. Chciałby otoczyć ich opieką, wspierać i kochać. Za to, kim są i jacy są oraz za to, co przeżyli. Farid w końcu puścił siostrę i znowu usiadł na fotelu.  Nie spodziewał się tego, że Josh ponownie weźmie go za rękę, po tym jak go odtrącił. Z tym, że zinterpretował gest mężczyzny, jako próbę powstrzymywania go, a przecież mógł to być rodzaj wsparcia.
Bianka widziała jak Elliot kręci się koło Michaela. Doskonale wiedziała, co się dzieje w umyśle chłopaka jej siostry, podniosła się z sofy. On widząc to, wyszczerzył do niej wszystkie zęby.
- Dzięki. – Bianka odwzajemniła jego uśmiech, jednak był on o wiele bardziej delikatny i subtelny. Usiadła obok Michaela i nie patrząc na niego zaplotła swoje palce z jego. Mimo tego śmiałego gestu, nie odważyła się na niego spojrzeć. Czuła się przy nim niepewnie, zresztą przy wszystkich chłopakach, dlatego też zachowywała się tak, a nie inaczej. Chłopak na szczęście doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego przyszła dziewczyna jest nieśmiała, na dodatek już na drugim spotkaniu przedstawiła go bratu do jasnej cholery! To było jakieś powalone, ale w jakiś dziwny sposób cieszyła go ta cała sytuacja. Chociaż teoretycznie powinien być tym przerażonym. Widząc jak jego najlepszy kumpel przytula do siebie płaczącą cicho dziewczynę, sam miałby ochotę zrobić dokładnie to samo. Jednak przypuszczał, że nastolatce mogłoby się to nie spodobać. Nie spodziewał się tego, że ona sama wyjdzie z inicjatywą. Trochę nieśmiało, niepewnie, jakby nie wiedziała czy ją odrzuci, czy nie, oparła swoje ramię o jego, po czym delikatnie odchyliła głowę, jak gdyby chciała ją oprzeć na jego ramieniu. Nie czekając na większą ilość sygnałów, otulił ją ramieniem, przyciągając bliżej do siebie. Chcąc nie chcąc, aby wykonać ten krótki manewr, musiał puścić jej dłoń, ale już po chwili zostało mu to wynagrodzone krótkim buziakiem w policzek. Gdyby siedział przed jej rodzicami, nie miałby odwagi, ani możliwości by zrobić to, co teraz.
- Udaję, że tego nie widzę. – Ironiczny głos Farida spowodował natychmiastową reakcję jego młodszej siostry.
- Pff. To ty jesteś za grzeczny. – Młody chcąc nie chcąc musiał się zaśmiać.
            - Nie wiedziałem, że zamieniasz się w kota. Ale w sumie masz z nimi dużo wspólnego.
            - Zejdź z niej. To na mnie jesteś zły, chociaż udajesz, że nic się nie dzieje. – Czasami Anne także potrafiła zauważyć kilka specyficznych reakcji swojego brata. Wiedząc, jaki jest nerwowy, nie było to zresztą trudne.
            - Sądzę dodatkowo, że powinieneś nam opowiedzieć jak poznałeś Josha. Jesteśmy tego bardzo ciekawe.


Betował(marnie, ale zawsze coś) Alex(to męskie imię)

13 komentarzy:

  1. Hahaha. Przepraszam, ale bardzo mi się podobało zwrócenie uwagi co do płci bety xP Ja rozumiem, że nie chcesz aby ktoś pomyślał, że jesteś dziewczyną. Jeżeli ktoś już popełnił taką gafę (i nie zorientował się, że jak ktoś pisze w rodzaju męskim to najprawdopodobniej jest mężczyzną -.-) to powinieneś wybaczyć to. W końcu takie opowiadania zazwyczaj czytają dziewczyny. Niemniej jednak to zwrócenie uwagi było oryginalne. Nigdzie jeszcze nie widziałam aby ktoś w ten sposób zwrócił uwagę na ten "szczególik"... xD

    Co do rozdziału był booooski. Przyznam, że na miejscu Farida nie zaprosiłabym Josha. Dlaczego? Bałabym się reakcji chłopaków sióstr.. Wolałabym przedstawić go podczas wieczoru spędzonego w czwórkę. Jednak Młody podjął taką decyzję, a nie inną. Jak dla mnie była troszkę spontaniczna i nie przemyślana. Gdyby przemyślał to ustaliliby wspólną wersję wydarzeń. Ale w sumie nie dziwię mu się. Stęsknił się za Joshem i już! ♥
    Zastanawiam się co siostry myślą o milionerze.. I wgl wiedzą ile ma kasy??

    Ciekawe jak to się potoczy dalej. Co Farid odpowie siostrom? A może Josh wybawi go i coś zmyśli wiarygodnego? Jak mogłaś w takim momencie to zakończyć! T.T


    Pozdrawiam i życzę dużo weny! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami trzeba dopomnieć się o swoje. Niech wiedzą, że i ta brzydsza płeć też betuje :D

      Usuń
  2. Hurra... Tak paskudnie zaczął się tydzień (ulewa od góry do dołu), a tu taka miła lekturka :) Też jestem ciekawa, jak Farid i Josh wybrną z tej sytuacji. Na szczęście to już niedługo XD. Będę czekać z niecierpliwością. Może wreszcie zmobilizuję się, żeby mimo pogody za oknem dokończyć pisać to, co zaczęłam.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę się doczekać tego, co powie Młody. Szykuje się akcja rodem z "Narzeczony mimo woli". Aż dziw, że tak ceniony biznesman, inteligenty itd. pominął tak ważny fakt, jak porozumienie się co do wersji pierwszego spotkania. Równie dobrze Farid mógłby powiedzieć "Wiesz, spotkaliśmy się w burdelu", co miałoby raczej fatalne skutki uboczne.
    Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejną część.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdemu się zdarzają pomyłki :) To, że Josh nie pomyślał o tym, oznacza, przynajmniej dla mnie, że jest tylko człowiekiem, który nie ma ma wszystkiego pod kontrolą. Kolejna część już dzisiaj w nocy :)

      Usuń
  4. Witam,
    rozdział fantastyczny, ale jak to tak można przerwać w takim momencie? Dobrze, że Josh zgodził się przyjechać... przynajmniej jeszcze poznał rodzeństwo Farida i ich chłopaków.... Na pewno bardzo się ucieszył słysząc zaproszenie od Farida.... I już wiadomo jak się Anne poznała z Eliotem... no, no kto by się spodziewał... Mam nadzieję, że atmosfera z czasem zrobi się taka luźniejsza, bo mimo takich śmiechów to od czasu do czasu pojawia się taka napięta atmosfera... Teraz czekamy tylko na historię poznania Farida i Josha... Ciekawe jak długo zajmie bliźniaczką zorientowanie się, że Josh jest jednym z najbogatszych ludzi....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak mogłam przerwać rozdział w takim momencie, ale jakoś... tak wyszło :) I tak tych napiętych momentów jest dość mało, biorąc pod uwagę, że dopiero co się poznali. Ale taki jest ich styl bycia :) Mnie też to zastanawia ile im to zajmie :) Ale może już nie długo :) Któż to wie :)

      Usuń
  5. Przepraszam, ale muszę to zrobić :D
    soo sweet :3
    No Josh się wkupuje w rodzinę. I dobrze, niech pozna siostry Farida, niech pozna jego samego, niech będzie słodko i szczęśliwie... Uwielbiam twój styl pisania, wszystko tak pięknie przeciągasz, że człowiek czeka ze zniecierpliwieniem na kolejny rozdział.
    Annie miała dużo szczęścia, że akurat Eliott stał za nią na tych pasach. No i ma teraz swojego rycerza ^^
    Duuuuuuuuużo weny. I pisz. Dużo. O Aralielu coś mało było (nie żebym Cię podpuszczała czy coś ;))
    Kirarin

    OdpowiedzUsuń
  6. Na to spotkanie rodzinne czekałam od wielu rozdziałów. Co tam, że Josh jest dużo starszy. Czy wiek w dobrym i dobrze dogadującym się towarzystwie ma znaczenie? Po za tym Anne miała wielkie szczęście, że Elliot był w odpowiednim miejscu i czasie. ^^

    Weny, dużo weny, chęci i czasu na pisanie kolejny rozdziałów.

    OdpowiedzUsuń
  7. Po pierwsze ciekawi mnie niezmiernie jaką historyjkę opowiedzą. Wymyślą coś oryginalnego czy klasycznego typy: upuściłem książkę i go zobaczyłem czy też zgubił się a ja mu pomogłem. Więc czekam z utęsknieniem na dalsze losy bohaterów.
    Po drugie, nie mam się o co gniewać. Cieszę się że w ogóle zamierzasz przeczytać to co wymyślił mój mało ogarnięty umysł.
    A po trzecie powodzenia na egzaminach.

    OdpowiedzUsuń
  8. To musiało śmiesznie wyglądać XD
    Trzy parki ja nie wierzę XD
    Zarąbisty rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam,
    fantastyczny rozdział, uważam, że Josh zrobił dobrze zgadzając się przyjechać... przynajmniej poznał siostry Farida i ich chłopaków ;] och na pewno bardzo się ucieszył słysząc zaproszenie od Farida.... a historia poznania Anne z Eliotem... no, no kto by się czegoś takiego spodziewał... mam nadzieję, że z czasem przebywania razem atmosfera zrobi się luźniejsza, bo mimo takich wszystkich chichów, śmichów to od czasu do czasu pojawia się napięta atmosfera... ciekawe jak dużo czasu zajmie bliźniaczką zorientowanie się, że Josh jest jednym z najbogatszych ludzi...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam,
    no naprawdę rewelacyjny rozdział, Josh bardzo dobrze zrobił zgadzając się przyjechać... poznał siostry Farida i ich chłopaków ;] tak, tak na pewno bardzo ucieszył się słysząc to zaproszenie od Farida.... aaaaa historia poznania Anne z Eliotem... ;] kto by myslał, że to tak ;] mam jednak nadzieję, że z czasem atmosfera zrobi się luźniejsza..., bo mimo takich wszystkich chichów, śmichów to od czasu do czasu pojawia się napięta atmosfera... ciekawa jestem jak dużo czasu zajmie bliźniaczkom zorientowanie się, że Josh jest jednym z najbogatszych ludzi...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń