niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 14

Młody prezes dużego przedsiębiorstwa siedział właśnie nad dokumentami. Zastanawiał się, jak jego były zarząd mógł ukryć trzysta milionów. W dokumentacji niczego nie znalazł, czyli ktoś z księgowości im pomagał. Nie byli na tyle mądrzy, by zrobić to sami. Nie umniejszał ich zdolnościom, jednak taka była prawda. Zastanawiał się, jak rozwiązać całą tę sytuację. Nie miał na nikogo dowodów, a nie mógł sobie pozwolić na pozbycie się całej kadry. Mógł znaleźć nowych ludzi, jednak to zajęłoby dość dużo czasu, tak samo, jak wprowadzenie ich we wszystkie sekrety i zagwozdki. Musiał to jakoś załatwić, jednak nadal zastanawiał się, jak to dokładnie zrobić. Poza tym, czekało go dzisiaj spotkanie z połową administracji firmy. Musieli oddać mu sprawozdania, a było to tak cholernie nudne, że na samą myśl robiło mu się niedobrze. Nie spał prawie całą noc, był tak cholernie zmęczony, że najchętniej teraz położyłby się do łóżka. Wieczorem nie mógł zasnąć, przewracał się z boku na bok, a gdy już odpływał do krainy Morfeusza, musiał wstawać do pracy, bo ten pieprzony budzik zaczął wydzwaniać, oznajmiając godzinę szóstą trzydzieści. Kurwa! Był nie do życia, a spotkanie z administracją go zabije. Musiał napić się dobrej kawy. Cholernie dobrej kawy, zaparzanej przez Sandy. Tylko ona potrafiła zrobić napój bogów o idealnych proporcjach smakowych, który dawał mu kopa, jakby go staranowało stado słoni. Oprócz tego głowa go bolała jak cholera.
            - Kochana zrób mi kawy, bo inaczej nie wysiedzę na tym zebraniu. Te raporty są tak cholernie nudne, że się w żołądku przewraca, o czym doskonale wiesz.
            Młoda kobieta kiwnęła głową i wyszła zza biurka. Martwiła się o synka. Rano źle się czuł, a w przedszkolu już kilkoro dzieci chorowało. Zrobiła bogaty w kofeinę napój i zaniosła go szefowi i przyjacielowi w jednym do gabinetu. Mogłoby się wydawać, że mężczyzna będąc w tak kiepskim stanie niczego nie zauważył, jednak spostrzegł, że jego sekretarka jest jakaś osowiała i zamyślona.
- Coś się stało? – Dbał o nią, wiedział jaka jest jej sytuacja życiowa i życzył jej jak najlepiej. Jednak samotne wychowywanie małego urwisa nie było dla niej łatwe.
- Jessie źle się czuł dzisiaj rano. Niby nic poważnego, ale martwię się. W jego przedszkolu kilkoro dzieci choruje. Mały czuł się tylko trochę gorzej, niż zazwyczaj, ale znając jego skłonności do chorowania przypuszczam, że coś podłapał. Jak to małe dziecko. Zawsze łapią wszystkie ustrojstwa, dlatego też się martwię. – Dwudziestosiedmiolatek zastanawiał się chwilę, jak rozwiązać tę sprawę. Nie chciał, żeby Sandy szła na chorobowe, ale jeżeli mały się rozchoruje w firmie też mu się nie przyda. Będzie zamyślona, roztargniona i nie będzie mogła się na niczym skupić. Poza tym nie chciał, żeby kobieta miała mniejsze zarobki, bo każdy grosz się dla niej liczył. Jednak z tego, co wiedział miała jedną z najwyższych wypłat. Dzięki ojcu znał wielu prezesów firm, a ci płacili owym kobietom marne grosze. Tylko dwie kobiety w najbliższych miastach miały większą wypłatę na tym stanowisku, ale działo się tak tylko dlatego, że prócz standardowych czynności, dawały dupy swoim szefom.
            - Okej. Jedź po niego. Posiedzisz w domu tydzień. – Sandy spojrzała na niego zaskoczona, zazwyczaj kazał jej brać chorobowe, albo pojawiać się rano w pracy chociaż na godzinę. Zazwyczaj wtedy wypłacał jej taką samą kwotę, jak zwykle, dopłacając ze swojej kieszeni. Nie mówiła nic na ten temat, ponieważ potrzebowała tych pieniędzy. Poza tym mężczyznę było na to stać. Ktoś mógłby to nazwać wyzyskiem, jednak różnica w wynagrodzeniu nie była za duża. – Znalazłem sposób na to byś pracowała na cały etat bez chorobowego, a zajmowała się małym w domu jak jest chory. – Sandy spojrzała na niego jak na kosmitę. Do tej pory nic takiego jej nie proponował, nie mógł wymyślić, co zrobić.
            - Weźmiesz firmową komórkę i laptopa. Będziesz mnie informowała o każdym zaplanowanym spotkaniu przez telefon. Dobijaj się do skutku, wiesz, że mam skłonności do nie odbierana telefonu. Poza tym wpisujesz do kalendarza jakieś swoje oznaczenia i ksywki, których ja nie potrafię pojąć – zaśmiał się, widząc jej krzywy uśmiech. – Nie moja wina, że administrację zapisujesz, jako perfekcyjne przedsiębiorstwo biznesowe – zlecisz nam coś i tak to sknocimy. – Nie mógł powstrzymać śmiechu po wypowiedzeniu tego na głos.
            - No, ale taka prawda. O co byś ich nie poprosił, to zawsze coś sknocą. Przecież to nie moja wina. Zresztą zawsze mylą się w dokumentach i siłą trzeba ściągać je w pliku. Nigdy nie chcą ich dać od tak.
            - Idź już zanim się rozmyślę. Niestety musisz też umówić spotkania na przyszły tydzień. Twoje przezwiska są tak pasjonujące, że nie mogę ci tego odpuścić.
            - Dzięki szefie. – Ostatnie słowo zostało wypowiedziane z przekąsem, jednak w ich relacjach było to już całkowicie normalne. Trochę śmiechu, trochę powagi i przekąsu. Nikt inny nie miał takich przywilejów, jednak kobieta nie wykorzystywała ich. No dobrze, czasami jak byli sami i mogli sobie na to pozwolić, jednak nigdy nie zdarzyło jej się tak potraktować Josha, gdy miał delegację, czy też rozmowy biznesowe. Była profesjonalistką. Zaraz po wyjściu z pracy, odetchnęła z ulgą. Nie musiała się martwić o to, z kim zostawić Jessiego, gdyby był chory. Zresztą musiałaby wziąć chorobowe, co nie było jej na rękę.

            Farid zestresowany wszedł do swojej byłej, a zarazem aktualnej szkoły. Jakiś czas go tu nie było, przez co stresował się jak cholera. Nie wiedział jak powinien się zachować, czy przywitać się i normalnie funkcjonować w starym-nowym trybie życia. Przecież to będzie cholernie trudne. Jednak wiedział, że da sobie radę ze wszystkim, co go czeka. Musiał sobie dać radę, przekonał się, że jest w stanie to zrobić. Na korytarzu czuł na sobie wzrok niektórych ludzi. Nie czuł się tym skrępowany, wyjątkowo, co go zaskoczyło. Po przejściu dwóch korytarzy znalazł się pod swoją klasą. Na chwilę wszyscy byli cicho, po czym rzucili się, by go przywitać. Nigdy nie mieli rewelacyjnych relacji, ale zrobiło mu się miło, gdy koleżanki go przytuliły, a koledzy poklepali po plecach. Po tym, jak już weszli do sali został przywitany przez nauczyciela i wszystko wróciło do normy. Chodząc tyle lat do szkoły, nie musiał się specjalnie wdrążać w jej rytm, co mu bardzo odpowiadało, cała ta sytuacja była dla niego bardzo naturalna. 
            Mogłoby się wydawać, że lekcje będą mu mijać powoli, skoro przyzwyczaił się już do innego życia, natomiast rzeczywistość była zupełnie inna. Farida nagle zaczęło interesować to, jaką wiedzę przekazują mu nauczyciele. Nie mając do niej dostępu przez tak długi okres, naprawdę go to zaciekawiło. Docenił to, co stracił. Nie twierdził, że wszystko było interesujące, jednak spojrzał na to z zupełnie innej perspektywy. W pewnym sensie nie mógł już twierdzić, że jest dzieckiem. Śmierć rodziców miała za dużo minusów, jednak w tej całej sytuacji pojawiła się także odrobina dobra. Zyskał pewne doświadczenia, musiał stać się nagle odpowiedzialny. Brzmiało to dziwnie, ale taka była prawda. Nagle nabył doświadczenia w rzeczach, o których wcześniej nie miał pojęcia.
            Po zakończeniu lekcji Farid porozmawiał jeszcze jakiś czas ze swoimi znajomymi. Było miło odprężyć się po tak długim czasie stresu i niepewności. Czuł się zrelaksowany i pewny, a dość dawno doświadczył tego uczucia po raz ostatni. Po tym, jak jego klasa zaproponowała piwo, postanowił się zmyć do domu. Przecież nikomu nie musiał przyznawać się gdzie i jak pracuje, a tym bardziej gdzie zamierza iść. Lubił Araliela, rozmowy z nim. Wiedział, że może zaufać mężczyźnie, dlatego też korzystał ze swojej intuicji. Po dwudziestu minutach spokojnego spaceru skręcił w jedną z bocznych uliczek. Drogę do burdelu znał na pamięć, mógłby wyrecytować trasę zaraz po obudzeniu z głębokiego snu. Wszedł przez drzwi i nie zawracając sobie głowy skręcił od razu do gabinetu srebrnowłosego. Po chwili już stukał do drzwi.
            - Proszę. – Araliel siedział nad laptopem i pisał coś zawzięcie. Gdy nastolatek wszedł, nawet nie podniósł głowy wiedząc, kto przestąpił jego próg.
            - Czy nie miałeś iść do Diego po dokumenty? – Nadal nie odrywał wzroku od laptopa. Głowił się nad pewnym problemem, chciał założyć nową firmę, ale szukał odpowiednich paragrafów, żeby dowiedzieć się, czy czegoś nie przegapił. Brakowało mu tylko kilku tysięcy, ale to była kwestia miesiąca, góra dwóch. Dałby sobie radę. Kiedyś tak samo zaczynał z Diego, jednak teraz już wiedział, co i jak. Było mu łatwiej znaleźć wszystkie informacje i wiedział, jak wypełnić odpowiednie druczki.
            - Miałem. Chciałem jednak najpierw z tobą porozmawiać. – W końcu mężczyzna podniósł głowę i zobaczył, że nastolatek nadal stoi przy drzwiach.
            - Czemu stoisz przy drzwiach? Siadaj. Daj mi piętnaście minut, szukam jednej rzeczy, a jestem już blisko. Dobrze? – Po potwierdzeniu nastolatka, siedzieli w ciszy dłuższą chwilę. Farid wyciągnął komórkę i zaczął coś na niej czytać. W końcu Araliel znalazł to, czego potrzebował, uśmiechnął się i zapisał wiadomość na laptopie. Przypatrzył się chłopakowi przed sobą, był całkowicie skupiony na tym, co czytał, a zarazem marszczył brwi.
            - Czytasz coś ciekawego? – W końcu Młody podniósł głowę.
            - Tak. Czytam dość ciekawą książkę, tylko jedna scena mi nie pasuje do całości i zastanawia mnie, czy autor nie napisał tego o wiele wcześniej. Nie pasuje do ogólnego stylu, słowa są nieodpowiednie. Wydaje mi się, że wszystko powstało od tej sceny. – Po jego słowach Araliel śmiał się dłuższą chwilę, on także czasem zauważał takie rzeczy i zawsze intrygowało go, czemu twórca nie zmienia pierwotnej wersji, co nim kieruje.
            - O czym chciałeś porozmawiać? To coś ważnego? – Po krótkiej odpowiedzi nastolatka, zamarł na chwilkę, a uśmiech wpłynął na jego twarz.
            - Josh. – Farid złapał oddech po wypowiedzeniu imienia mężczyzny. Nagle poczuł się, jakby cała jego odwaga gdzieś się ulotniła. - Chciałbym się o nim dowiedzieć czegoś więcej, niż to, co jest w gazetach i to, co sam mówi. Chce mieć ogólny obraz, nie szczątkowy. Zrozumiem, jeżeli się nie zgodzisz, w końcu jest on twoim przyjacielem. Opowiadałeś mu o mnie, proszę cię, żebyś teraz opowiedział mi o nim.
            Po chwili mogli zagłębić się w rozmowę, a Farid dowiedział się wielu interesujących rzeczy na temat starszego od siebie o dziesięć lat mężczyzny. Ari nie zagłębiał się w życie prywatne przyjaciela, ale podawał dość ogólnikowe informacje, o których miał pewność, że może bez przeszkód wyjawić nastolatkowi. Miał możliwość rozwiać wątpliwości chłopaka i uspokoić jego nerwy. Przy okazji mógł się też trochę rozerwać. Większość osób, która znała go krótko, bądź tylko pobieżnie, uważała go za najbardziej racjonalnego człowieka, jakiego można spotkać, który nie życzy nikomu źle, jest zawsze miły i uprzejmy. Po dokładniejszym poznaniu okazywało się, że ich wyobrażenie odbiega od rzeczywistości. Nie był tak spokojny, jak uważano, był ułożony do pewnego momentu. Był normalnym człowiekiem, posiadał skazy. Jeżeli akceptowano go takim, jakim jest, było wszystko dobrze. W momencie, gdy ktoś chciał go zmieniać, odcinał się od tej osoby bez chwili zastanowienia. Potrafił także czerpać jakąś niezdrową rozrywkę z czyjejś niepewności i roztargnienia. Nie zawsze, zdarzało mu się to dość rzadko, zazwyczaj wtedy, gdy sam był zestresowany i sfrustrowany. Wtedy cieszyło go to najbardziej. Może i był w ten sposób okrutny, ale nie potrafił tego powstrzymać, było to niezależne od niego. Z drugiej strony, dlaczego miałby rezygnować z czegoś, co go odstresowywało? Nie robił nikomu krzywdy, nie pastwił się. Po prostu śmiał się z pewnych problemów. W skrytości, ale dawało mu to poczucie spełnienia.
            Po usłyszeniu tego, czego chciał, Młody był bardzo zadowolony. Zdawał sobie sprawę, że Araliel dawał mu szczątkowe informacje, jednak zawsze to coś. Nie miał jak zdobyć więcej informacji, a lepsze coś niż nic. Josh był bardzo tajemniczym człowiekiem, po jego zachowaniu można było stwierdzić, że nie zaczyna ufać nikomu od razu, dlatego też trudno było zdobyć o nim jakiekolwiek informacje.
            Starszy mężczyzna odebrał telefon, dzwonił jego prawnik w sprawie firmy, chciał się spotkać natychmiast. Araliel zdziwił się, ponieważ jeszcze nigdy mężczyzna nie życzył sobie spotkania aż tak pilnie, zazwyczaj prosił, pytał czy ma czas. Z powodu krótkiej rozmowy, musiał wyprosić Farida ze swojego gabinetu. Nastolatek na szczęście zorientował się, że gdyby nie jakaś ważna sytuacja, nie zostałby usunięty z ów pokoju bez podania powodu. Zaraz po tym udał się do gabinetu Diego. Dokument był ważny, cholernie ważny. Musiał się umówić ze swoim prawnikiem. Jeden dzień, góra dwa i załatwi najważniejszą rzecz. Później będzie tylko musiał czekać na rozprawę i udowodnić, że jest wart tego by uzyskać pełne prawa do sióstr. Wiedział, że sprawa może się dość długo ciągnąć, jednak miał nadzieję na jak najszybsze rozwiązanie tej sprawy. Było o tyle łatwiej, że był ich bratem, nie kimś obcym, nie kimś, kto spełnia swój kaprys. Chociaż biorąc pod uwagę wiek dziewczynek, najprawdopodobniej nikt by ich nie adoptował. Miał pierwszeństwo, jako rodzina i tego się trzymał, ta myśl pozwoliła mu wytrwać i walczyć. Zapukał do drzwi, wiedział, że nie usłyszy odpowiedzi, więc po chwili wszedł do pomieszczenia, które mu się spodobało, odkąd był tu po raz pierwszy.
            - Witam cię Faridzie. Przyszedłeś po dokumenty? – Po krótkim zerknięciu, ponownie zagłębił się w wypełnianiu jakiegoś dokumentu. Nie było to nic pilnego, jednak wolał czasami działać naprzód, niż później mieć stos roboty. Skupił się na wypełnieniu kolejnej rubryki i dopiero jak skończył, podniósł wzrok na Farida.
            - Chyba macie dzisiaj dużo pracy. Araliel też czegoś szukał i wypełniał.
Diego zerknął na niego uważnie, ale doskonale zdawał sobie sprawę, co planuje jego kochanek i jak najbardziej to rozumiał. Miał tylko nadzieję, że nie porzuci go i także ich wspólnego biznesu. Byłoby mu cholernie żal.
            - Tak, wiem. Każdy z nas lubi coś innego. – Rudowłosy wstał z krzesła i przeszedł do regału, wyciągnął jeden z segregatorów i wyciągnął dwa dokumenty, podał je chłopakowi.
            - Przypuszczam, że to ci się przyda. Dałem ci dwie wersje, to od ciebie zależy, który dokument dostarczysz do sądu, jednak poinformuj nas o tym. Będzie to nam bardzo pomocne, gdyby chcieli nas wezwać do sądu. Możesz dać dokument na większą kwotę, jednak wtedy będziemy mieć tu zapewne kontrolę co trochę utrudni nam życie. Gdy dasz dokument z mniejszą kwotą, masz równie wielkie szanse na adopcje sióstr, a dla nas będzie to ułatwienie. Jednak zrobisz tak. jak uważasz za słuszne.
            Farid poukładał dokładnie każdy kawałek z tej układanki. Miał wybór, jednak pozorny. Nie miał jednak o to żalu.
            - Dziękuję. Jutro, albo za dwa dni spotykam się z prawnikiem. Dzisiaj zapewne będę umawiać się z mecenasem na spotkanie. Jak tylko wszystkiego się dowiem, zadzwonię do ciebie. Teraz niestety muszę iść, siostry zapewne będą na mnie czekać, a powinienem jeszcze coś ugotować.
            - Zatrzymam cię jeszcze na chwilkę. Araliel mówił mi o twoim spotkaniu z Joshem. – Leniwy uśmiech wpłynął na jego twarz, gdy patrzył na rumieniącego się chłopaka. Wiedział, co siedzi w jego głowie i że jego rumieniec nie jest taki zwyczajny. Nie tyczył się tylko spotkania, a raczej ich specyficznych relacji. – Nie wstydź się tego, że wspólnie spędzacie czas. Nic innego nie jest ważne. Nikt praktycznie nie wie, jakie relacje was łączą i nikt prócz naszej czwórki nie musi o tym wiedzieć. To twoje życie, twój prywatny wybór. Kiedyś ważna dla mnie osoba powiedziała mi jedną rzecz, której trzymam się od zawsze. Nigdy nie żałuj swoich decyzji, chociażby ktoś mógł cię potępiać, nigdy nie żałuj. – Chłopak przymknął oczy zrezygnowany. Nie jest dobrze. Czuł wyrzuty sumienia, a to nie było dobre.
            - Dziękuję. Zapamiętam to. Co do spotkania, wszystko dobrze, dziękuję. Zabrał mnie do kina na prywatny seans. Było całkiem miło. Później poszliśmy do niego do domu i wypiliśmy trochę wina. Późnej odprowadził mnie do domu, bo nie chciał po alkoholu jechać autem.
            - Dobrze zrobiłeś, że się na to zgodziłeś. On jest… Opiekuńczy, gdy na kimś mu zależy, potrafi walczyć o to, czego chce. To, że opierałeś mu się przez jakiś czas, dało mu tylko jeszcze większą motywację. Zresztą, nadal o ciebie walczy. Zorientowałeś się zapewne po tym, że dzwoni do ciebie, pyta, co u ciebie, chce cię zabierać na randki. Nigdy tego nie robił. No, może raz, ale to było siedem lat temu i trwało bardzo krótko. On cię szanuje. Powiedzmy sobie szczerze, że mógł cię wziąć od razu, gdy tylko za ciebie zapłacił. Zdziwiłem się, że tego nie zrobił. Nie bierz tego do siebie, tylko to… Nie pasuje do niego, dlatego też tak sądzę. Jednak najwyraźniej dobrze na niego wpłynąłeś. Musisz wiedzieć, że masz w nas przyjaciół, nie zależnie od sytuacji. Jeżeli Josh odważyłby się cię skrzywdzić, nie wybaczylibyśmy mu.
            Farid patrzył zszokowany na wyznanie mężczyzny. Nie spodziewał się tego usłyszeć.  Było to tak dziwne, niespodziewane, że nie wiedział, jak zareagować. Nie umiał na to odpowiedzieć, nawet Araliel mu nic takiego nie powiedział. A to już o czymś świadczyło.  Cholera! Nigdy by się nie spodziewał, że cała ta sytuacja będzie tak pokręcona.
            - Ja… ja muszę już iść. Muszę to wszystko poukładać w głowie. – Starszy mężczyzna popatrzył na niego ze zrozumieniem, a zaraz potem pożegnali się.
            Po wyjściu z gabinetu, który nagle okazał się dla nastolatka za mały, a następnie z budynku, mógł sobie w końcu pozwolić na złapanie drżącego oddechu. Nie spodziewał się czegoś takiego, wydawało mu się, że już więcej nie wytrzyma, to było dla niego za dużo. Fakt, faktem chciał zdobyć informacje na temat mężczyzny, z którym miał się spotykać przez najbliższe dwa lata, ale nie spodziewał się aż takich rewelacji. Próbując jakoś odegnać te myśli, skupił się na tym, co musi kupić do domu na najbliższe dni, w końcu coś jeść musieli.

            Bianka rozmawiała właśnie z siostrą i jej chłopakiem na korytarzu szkolnym, gdy podszedł do nich Michael. Widok zarumienionej Bianki był dość zaskakujący dla Anne. Bian rzadko kiedy miała czerwone policzki, a co dopiero prawie krwistoczerwone. Jej bliźniaczka nigdy tak na nic, ani na nikogo nie reagowała, czyli przyjaciel jej chłopaka, naprawdę podobał się dziewczynie. Uśmiechnęła się w duchu, może to już zawsze wykorzystywać, ha! W końcu ma czym szantażować siostrę, jak będzie chciała coś uzyskać. Nie była to złośliwość z jej strony, oj nie. Tu chodziło po prostu o to, że ta najbardziej spokojna i ułożona dziewczyna jaką znała, robiła to właśnie z nią. Szantażowała ją czymś, o czym rodzice nie mogli wiedzieć. A teraz obie mają coś, co spowoduje, że wyciągną karty na stół.
            - Cześć wam. Hej Bianka. – Dziwna logika spotkań towarzyskich. Jeżeli chłopak chce zrobić na dziewczynie wrażenie, mówi jej osobne cześć. – Możemy chwilę porozmawiać? – skierował te słowa od razu do trzynastolatki, nie patrząc nawet na przyjaciela i jego dziewczynę.
            - To my sobie pójdziemy. Muszę Anne wytłumaczyć jedną rzecz. – Eliot doskonale zdawał sobie sprawę, że gdyby tego nie powiedział, mogłoby dojść do kłótni między nim, a Michaelem albo między siostrami. A to nie było wskazane. Starsza z sióstr popatrzyła powątpiewającym wzrokiem za dwójką odchodzących nastolatków.
            - Co chciałeś? – Bianka nie zamierzała za bardzo ułatwiać chłopakowi jego starań. W końcu może się troszkę pomęczyć.
            - Spotkamy się w piątek? O siedemnastej? – Nastolatka szybko przekalkulowała w głowie, co zamierza wtedy robić.
            - Niestety nie dam rady, będę zajęta. – Przecież nie musi się zgadzać na każde spotkanie, prawda? To, że w piątek spotkałaby się z nim drugi raz na dłużej, nie było przecież ważne. Dziwnie działały w tej chwili jej myśli, ale uznała to za najbardziej odpowiednie, co mogła wymyślić. Z nastolatka natomiast nagle uszło powietrze. – Mój brat chce cię poznać. – Te słowa ledwo przecisnęły się jej przez usta. Z tego krótkiego zdania wyłoniły się tylko dwie drogi do wyboru. Michael się zgodzi i wtedy spotkają się w sobotę, albo się nie zgodzi i zaczną się mijać na korytarzu, nawet na siebie nie patrząc. Po chwili milczenia i patrzenia w jej oczy, nastolatek podjął decyzję.
            - Kiedy i o której mam się pojawić u ciebie w domu? – Oboje rozluźnili się po wypowiedzeniu przez chłopaka pytania. Nie zależnie od aprobaty Farida, zamierzała się spotykać z Michaelem.
            - Sobota, siedemnasta. W piątek nie mogę się spotkać, bo będę piekła ciasto. – Lekki uśmiech wpłynął na jej twarz. Brała pod uwagę, że zje je sama. Śmiech nastolatka zwrócił na nich chwilową uwagę kilku osób. Praktycznie się nie znali, w obecności obcych facetów, chłopaków zawsze się spinała, ale nie w jego przypadku, co było dla niej naprawdę dziwne i niespotykane. Ale to dobrze, ponieważ od początku wiedziała, że może mu zaufać. Skąd ma takie wnioski? Sama nie wiedziała. Tak po prostu. Tu nawet nie chodziło o to, że podobał się jej wizualnie, miał fajny charakter i wydawał się jej uroczy. Źle z nią. Była romantyczką, ale nie wiedziała, że aż taką. Anne jej to mówiła, ale jakoś za bardzo jej nie wierzyła, teraz przekonała się, że to prawda i nie wiedziała, jak się w tej sytuacji zachować.
            - Wyślesz mi jeszcze wiadomość, czy na pewno twój brat zgadza się na ten termin? Słyszałem co nieco od Eliota. Powiedzmy, że nie był zachwycony, ale to chyba ze względu na ogólne okoliczności. Wolę poznać Farida u ciebie w domu, niż w szpitalu, tak jak mój przyjaciel. Twój brat zapewne był wtedy wściekły, może nawet nie na Eliota, ale na to, co się stało twojej siostrze i się na nim trochę wyładował.
            Bianka roześmiała się, nie mogła się powstrzymać. Rzeczywiście pierwsze spotkanie jej brata i chłopaka Anne nie było za ciekawe, ale teraz mogło być tylko lepiej, zresztą obaj się dogadywali, więc może Michael też miał szansę na jakieś pozytywne relacje z jej bratem? No nic, okaże się za nie długo. To tylko pięć dni. 

14 komentarzy:

  1. Fajny rozdział. Ale brakowało mi rozmów Farida i Josha oraz Araliela i Diega. Aczkolwiek lubię to w jaki sposób Josh traktuje Sandy.
    Dobrze, iż Farid porozmawiał z Aralielem o Joshu, teraz powinno być mu łatwiej. Nie spodziewałam się, iż Diego powie takie coś Młodemu. Naprawdę musiał się zdziwić xP
    Lubię bliźniaczki, nie wiem dlaczego ale lubię je. Może przez to że im współczuję oraz cieszę się ich szczęściem?

    Zastanawiam się jak to dalej się powiedzie.. Zobaczymy,


    Pozdrawiam i życzę dużo weny ♥

    PS Nominuję do Liebster Blog Award http://gdy-nadejdzie-on.blogspot.com/2013/05/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Hip-hip, hurra, dzisiaj zdążę zrobić makijaż przed wyjściem :P Było ciekawie, choć też spokojnie. "Cisza przed burzą" xD Wiesz na co czekam... ;D
    Pa

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohh niee, nic się nie działo D:
    Teraz trzeba czekać na 16 rozdział, w którym zacznie się coś kręcić między Joshem a Faridem. O ile będzie się coś działo XD
    Omg, jestem już tak bardzo nastawiona na moją ulubioną parę z tego opowiadania, że aż dyskryminuję inne paringi ;-;
    Jestem taka straszna~~
    Ale tak serio - pisz o nich więcej. Więcej więcej więcej ;-; I tak, żeby doszło między nimi do czegoś "fajnego" XD Koniec smutów, więcej miłości :P

    Lena~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bedzie więcej miłości, będzie :) A co z 15 rozdziałem? Co do olewania innych paringów, zdarza się. Trudno. Niestety lubię wszystkie pary, dlatego też o nich piszę. Nie chcę się skupić tylko na jednej parze. Wybacz :) Czy jesteś straszna? Nie :P Robię dokładnie to samo, tak jak wszyscy, którzy czytają blogi czy książki :)

      Usuń
  4. wszystko rozwija się powoli i tak jest dobrze :). nie dziwię się, że Farida zszokowały informacje na temat Josha uzyskane od Diego. trochę się obawiam, że połączy to ze swoim snem (który był zaskoczeniem, ale na szczęście był to tylko sen) i znowu zacznie obawiać się spotkania z młodym prezesem. ale oby nie :D. niech wszystko rozwija się powoli, ale we właściwym kierunku. chociaż.. nie mogę doczekać się ich pierwszych takich bardziej intymnych kontaktów.
    powrót Farida do szkoły nie był taki straszny, jakby mógł się wydawać. to bardzo dobrze. teraz chłopakowi czas będzie leciał na nauce, to może nie będzie się tyle przejmował innymi sprawami. no i jestem pewna, że z adopcją sióstr mu się uda :). no a co do sióstr.. fajnie, że Bian jest szczęśliwa i że Michael zgodził się spotkać z jej bratem :). mogłoby się wydawać, że to za wcześnie, ale w tej sytuacji jest jak najbardziej na miejscu. przecież Farid martwi się o siostry.
    dziękuję Ci za komentarze! :* imiona mogą wydawać się trudne, ale na pewno się do nich przyzwyczaisz :). królów jest dwóch. Calthaniel to król elfów, a Maslimer to król ludzi.
    "Między Cedriciem i Vireielem może nie jest cudownie, ale obaj są tak popieprzeni, że aż boli." - to zdanie idealnie oddaje ich relacje :D. ale jak doczytasz dalej, to.. no, czytaj XD.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział fajny. Brakowało mi trochę rozmów Farida i Josha, to jest moja ulubiona para, no i oczywiście Diega i Araliego. Mam nadzieję, że Młody po usłyszeniu od Diega informacji o Joshu, nie sprawią, że Młody zacznie się bać spotkania z nim . Podoba mi się nastawienie Josha do Sandy, jest wspaniałym szefem. Akcja rozwija się powoli, ale to mi się podoba, bo jesteśmy w stanie wszystko lepiej zrozumieć. Dzięki za rozdział. Wiem, że się powtarzam, ale piszesz cudownie, tak trzymaj:) Dużo weny i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, miło mi :) Akcja jest powolona, ponieważ... Piszę takie opowiadanie jakie chciałabym przeczytać. Po za tym, czytając wiele blogów i książek, czasami ta akcja za szybko się toczy. Jeszcze nie przetrawiłam jednej informacji, a już mam kolejne dziesięć. I chyba właśnie dlatego wygląda to tak, a nie inaczej. Co do informacji, które Farid otrzymał od Diego. Nie, nie będzie się bał, ale bardziej zrozumie to wszystko.
      :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Witam,
    cieszę się, ze udało mi się podrzucić Tobie pomysł.. :] już nie mogę się doczekać tego „CZEGOŚ”
    można powiedzieć, że taki spokojniejszy rozdzialik, mam wrażenie, że to tak zwana „cisza przed burzą”, poznaliśmy odrobinkę bliżej Josh'a jako dobrego szefa, który też dba o swoich pracowników... Michael musiał się bardzo źle poczuć jak Bianka odpowiedziała, ze nie spotkają się... jak dobrze, że myśli o Michaelu poważnie.. ciekawe jak będzie wyglądać spotkanie na linii Farid – Michael... Araliel chce otworzyć własny biznes, oby przez to nie porzucił tego stworzonego z Diego..... Czeka, czekam z utęsknieniem na następny rozdział....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do "czegoś" jeszcze nie wiem dokładnie kiedy to będzie :) Ale jak coś... dam znać wcześniej :) Co do "ciszy przed burzą" zapraszam w niedzielę, a będziesz wiedzieć czy miałaś rację czy nie :) Michael poczuł się źle, ale zaryzykował i podjął dobrą decyzję. Co do biznesu Araliela... Wszystko się okaże :)

      Usuń
  7. Zdałam sobie sprawę, że nie skomentowałam -___- Tak, tak, jestem nierozgarnięta ;)
    Mi też wydaje się, że ten spokój i takie w sumie "nic" jest tylko pozorne i przygotowujesz grunt pod jakąś grubszą akcję :) Dobrze, że Farid jest ostrożny, ale mam nadzieję, że w końcu pokaże pazurki i przestanie się tak bardzo wszystkiego bać i wszystkim denerwować.
    A dziś ma być duuuuużo Araliela, prawda? Prawda?.
    Pozdrawiam
    Kirarin

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam twojego bloga od jakiegoś czasu i w końcu postanowiłam skomentować. Po pierwsze bardzo mi się podoba styl pisania. Opisy nie są męczące a dialogi zrozumiałe. Fabuła ciekawa a akcja toczy się stopniowo, nie za szybko nie za wolno. Bardzo podoba mi się charakter Farida. Niby taki aniołeczek a umiał ząbki pokazać jak mu coś się nie podobało. I widać jak kocha swoje siostrzyczki. Jednym słowem czekam na jego dalsze losy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Siostrzyczki są zabójcze <3
    Przygarnęłabym je ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam,
    taki spokojniejszy rozdzialik, ale nadal fantastyczny, odnoszę wrażenie, że to taka „cisza przed burzą”, poznaliśmy bliżej Josh'a jako dobrego szefa, który też dba o swoich pracowników... Michael musiał się bardzo źle poczuć jak Bianka odpowiedziała, że nie spotkają się... jak dobrze, że myśli o Michaelu poważnie.. ciekawi mnie jak będzie wyglądać spotkanie na linii Farid – Michael... Araliel chce otworzyć swój własny biznes, ale mam nadzieję, że przez to nie porzuci tego stworzonego z Diego.....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam,
    wspaniały rozdzialik, taki spokojny, mam nieodparte wrażenie, że to taka „cisza przed burzą”, poznaliśmy teraz trochę bliżej Josh'a jako dobrego szefa, który dba o swoich pracowników... och to Michael musiał się źle poczuć jak Bianka odpowiedziała, że nie spotkają się... cieszę się, że myśli o Michaelu poważnie.. ciekawi mnie wygląd spotkania Farid – Michael... Araliel chce otworzyć swój własny biznes, ale mam nadzieję, że przez to nie porzuci tego stworzonego z Diego...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń