-
Dziękuję. – Lekki uśmiech wstąpił na twarz nastolatka. Czuł się zadowolony. Ktoś
mógłby stwierdzić "Ale jak to?" Znając się tak krótko, milczenie nie
zapowiada dobrego związku. Jednak było im to potrzebne.
-
Nie ma za co. Przyjemność po mojej stronie. To jak? Sobota? – Josh znów miał
ochotę pocałować chłopaka.
-
Dowiesz się, jak zajrzysz do swojej skrzynki na listy. – Podobał mu się coraz
szczerszy uśmiech Farida. Zdawał sobie, że ten go prowokuje, jednak nie podjął
tej gry. Zanim nastolatek zdążył się odwrócić do wyjścia z samochodu,
przyciągnął go mocno za szyję i pocałował. Na początku pomyślał, że Młody może
się opierać. Mimo wszystko siedzieli w samochodzie przed jego domem, siostry
mogły go zobaczyć. Jednak chłopak, jakby się tym nie przejmując, sam oddawał
pocałunek. Dla mężczyzny było to miłe zaskoczenie. Już wiedział, że chłopak
lubi być całowany, przytulany. To dobrze wróży,
jak to mówiła jego babcia. Przypomniała mu się pewna rozmowa, gdy był
kilkuletnim chłopcem i zapytał babcię o jakąś scenę w serialu brazylijskim.
Mężczyzna odepchnął kobietę tylko dlatego, że ta chciała się do niego przytulić.
Jego rodzice mimo braku czasu okazywali sobie czułość, więc jako pięciolatek
nie rozumiał czemu tak się dzieje. Wtedy też starsza kobieta wytłumaczyła mu to
w najprostszy sposób, jaki mogła wymyślić.
- Ta pani lubi się przytulać, a ten pan nie.
Dlatego rodzą się wśród nich konflikty, kłótnie. To tak, jak ty i twój
przyjaciel. Ty lubisz misie i samochodziki, a Piotrek tylko samochodziki. To
jest podobny problem.
Właśnie
wtedy zrozumiał na czym dokładnie polegają konflikty, a z czasem zrozumiał
klucz do stworzenia związku, który dała mu jego babcia. Mógłby o tym nie
pamiętać, jednak ta scena sama się utrwaliła, ze względu na swe przesłanie. Dlatego
też dobrze czuł się ze świadomością, że Młody lubi to, co on sam. W końcu
jednak pocałunek musiał zostać przerwany. Młodemu zaczynało brakować tchu, a on
sam czuł się podniecony. Cholera!
-
Do zobaczenia. – Farid za szybko wyszedł z jego samochodu, by nie można było
tego uznać za ucieczkę. Mimo wszystko uśmiechnął się i ruszył w drogę powrotną
do domu.
Siedemnastolatek
wszedł do domu na miękkich nogach. Czuł się oszołomiony, a jeszcze powinien coś
ugotować. Spotkanie z mężczyzną wytrąciło go lekko z równowagi. Chciał się
ukryć, został przyłapany, a na dodatek Josh za dobrze całował. Gdyby nie to, że
za piętnaście minut miały przyjść do domu bliźniaczki, pojechałby z mężczyzną
ponownie do niego i kochał się z nim do upadłego. Dziwił się swojej postawie.
Nigdy nie myślał o kontaktach cielesnych, a przynajmniej nie aż tak bardzo. Poza
tym podświadomie czuł, że nie ma na co liczyć, zresztą tym bardziej nie
wyobrażał sobie seksu za pieniądze. Jednak najgorsze było to, że mężczyzna
podobał mu się nie tylko wizualnie, ale także pod względem osobowości. Sama
rozmowa ostatnio dużo mu dała. On wyjaśnił mężczyźnie kilka rzeczy o swoim
życiu, a on jemu. To obopólne zrozumienie pomogło mu zmienić stosunek do Josha.
Nie patrzył już na niego jak na przeklętego dupka, który chce kupić jego ciało
i duszę. To, że wcześniej dawał się całować, nie oznaczało, że tego pragnął. Jednak
rozmowa o tym, co obaj przeżyli w swoim życiu oraz wyjawianie takich informacji,
jak ulubiony kolor, czy książka, pomogło mu lepiej zrozumieć tę całą sytuację.
Tam gdzie ktoś inny zauważyłby chaos, on widział równowagę i chyba to mu
pomagało przetrwać to wszystko.
Wcześniej
wydawało mu się, że przez ilość posiadanych pieniędzy mężczyzna będzie się
chełpił, wywyższał, traktował go jak coś gorszego, jak… zwierzątko. A w rzeczywistości pozytywnie się zaskoczył. W
towarzystwie Josha czuł się bezpieczny i miał o wiele lepszy humor. Może
dlatego też całował się z nim wcześniej na spotkaniu, a raczej podczas jego
końcówki i teraz? Któż to wie. Jakoś nie poczuwał się w obowiązku, by to robić,
nie odbierał tak tego. I było mu z tą myślą lepiej niż gdyby miał ciągle
przypominać sobie, że się sprzedał.
Następne dni
każdemu minęły szybko. Diego i Araliel spotykali się coraz częściej, jednak
młodszy mężczyzna nadal nie miał ochoty przeprowadzić się do kochanka. Uważał,
że dobrze mu było w takim związku, jaki mieli teraz. Nie chciał posuwać się
naprzód po tym, co zdarzyło się w przeszłości. Słyszał już opinie, że skoro
wybaczył Diego, to powinien zrobić to całkowicie i zapomnieć o przeszłości.
Jednak tak się nie dało. Kochał rudowłosego, jednak ten musiał zapracować sobie
na jego zaufanie. Nigdy nie da się całkowicie wymazać przeszłości i gdzieś tam
głęboko w nas jest ono zakorzenione. W chwilach dużego napięcia potrafimy
odnosić się do przeszłości całkowicie nieświadomie, porównywać zdarzenia z wtedy i z dziś. Zapominanie może i jest całkiem ciekawe, ale nawet
najgorszemu wrogowi się go nie życzy.
Gdy nadszedł
sobotni poranek, dwójka z trójki rodzeństwa była podenerwowana, tylko Anne
miała święty spokój. Nie musiała się
martwić, jak wypadnie na randce, chociaż teoretycznie powinna to robić. Miała
chłopaka, to fakt, ale nigdy nie przywiązywała większego znaczenia do wyglądu.
To jednak nie oznaczało, że o siebie nie dbała. Przychodziło jej to z łatwością
i wyszykowanie się stanowiło dla niej kwestię dziesięciu, góra piętnastu minut,
łącznie z prasowaniem ubrań i makijażem. Farid nie wiedział, że Bianka także
idzie na spotkanie z nowo poznanym kolegą. Nie ważne było też to, że dopóki nie
zapytała Anne nie poznała jego imienia. A już malutkim szczególikiem można
określić to, że była już wtedy z nim umówiona. Po prostu pytanie o imię wypadło
jej z głowy. Michael. Ładnie,
przynajmniej dla niej. Nie ważne było to, że spotkanie miało się odbyć późnym
popołudniem. Bianka już od rana chodziła podenerwowana i rozkojarzona. Nie można
powiedzieć, że lubiła określony typ urody u chłopka. Zresztą, cholera jasna,
miała dopiero trzynaście lat, jak mogłaby to wiedzieć. Nigdy wcześniej nie
interesowała się za bardzo związkami. Zaczęła, gdy jej siostra opowiadała jej o
Eliocie i jaki on jest fajny. Na początku nie brała tego na poważnie, jednak po
coraz dłuższym czasie trwania znajomości tej dwójki, zaczęła wszystko brać pod
uwagę.
Teraz jednak
największym jej problemem było jak poinformować o wszystkim brata. Przecież ona
sobie z tym nie poradzi psychicznie. Tym bardziej, że on sam chodził
podenerwowany i zdążył już się pokłócić z jej siostrą. Miała dylemat. Odwołać
od razu randkę przez tego matoła, czy lepiej poinformować go i dopiero odwołać.
W końcu jednak musiała się zebrać na odwagę, a to, że jej brat siedział w
kuchni nad ksiązką i z herbatą w ręku tylko mogło jej to ułatwić. Musiała się
tylko dowiedzieć co ten bubek czyta.
- Cześć
bracie, co czytasz od samego rana? – Farid spojrzał na nią zmarnowanym
wzrokiem. Prawdą było to, że do dzisiejszego spotkania miał ambiwalentne
uczucia. Z jednej strony cieszył się na spotkanie i bliższe poznanie mężczyzny,
z którym kontrakt związał go na dwa lata. Z drugiej strony był tego wszystkiego
niepewny. Nie miał stabilnego gruntu pod nogami i mimo całej sympatii, przyciągania
fizycznego, było to dla niego - jak na razie - za mało. Musiał spotkać się z
Jochem co najmniej kilka razy, by założyć pewne rzeczy. Musiał mieć chociaż
pięćdziesięciu procentową pewność. A takiej chwilowo nie posiadał. Uważał, że
przyciąganie fizyczne to nie wszystko, mimo tego, że poddawał się mu podczas
całowania.
- A wiesz, wyszła książka mojego ulubionego
autora. – Bianka uśmiechnęła się usatysfakcjonowana. To jej wystarczyło.
- Lepsza niż
ostatnia? – Wiedziała, jak jej brat lubi książki, ona także lubiła czytać,
jednak nie aż tak.
- O wiele.
Bardziej się postarał. Po ostatniej krytyce wrócił do starego stylu, nie tak
wysublimowanego, pełnego treści, a nie słów. Coś chciałaś? – Anne zdążyła go
już poinformować o spotkaniu siostry. Przynajmniej miał czas się zastanowić,
jak na to zareagować. I tak nie mógł jej tego zabronić, mógł wprowadzić pewne
ograniczenie, ale nic więcej.
Dbał o nią,
kochał ją, ale mimo wszystko miała trzynaście lat. Nie poganiał jej, wiedział,
że jeszcze zbiera w sobie odwagę, by mu o wszystkim powiedzieć. Anne była
bardziej bezpośrednia, waliła prosto z mostu, chociaż nie zawsze jej to służyło.
Natomiast Bianka często walczyła o swoje zupełnie innymi metodami, niż jej
bliźniaczka, a to kosztowało ją dużo nerwów. Natomiast one doskonale zdawały
sobie sprawę, jaki jest ich starszy brat i że dość często reaguje nerwami na
pewne sytuacje. Dlatego też Anne zaryzykowała konfrontację z nim, by oszczędzić
to wszystko siostrze. Mimo ostatniej kłótni, wybaczyła jej to, starała się nie
być pamiętliwa, chociaż czasem działało to na jej niekorzyść.
- Chciałam ci
powiedzieć, że dzisiaj… dzisiaj spotykam się z pewnym chłopakiem. – Bianka
przełknęła głośno ślinę, co było nieodzownym znakiem tego, jak bardzo się
denerwowała.
- Jak się
nazywa, skąd go znasz? – Farid popatrzył z uśmiechem na siostrę, a ta widząc
jego minę odetchnęła z nieskrywaną ulgą. Już wiedziała, jaka będzie odpowiedź.
- Hm. Ma na
imię Michael. – To, jak jego siostra wypowiedziała jego imię skojarzyło mu się
z testowaniem pewnego stwierdzenia na języku, tego jak się układa, wypowiadając
je przed lustrem, czy też w samotności. – Chodzi do naszego liceum, jest
przyjacielem Eliota i Anne chciała mnie z nim umówić od czterech miesięcy. –
Mimo tego, że Farid nie chciał się zaśmiać, nie mógł się powstrzymać. Chyba już
wszyscy wiedzieli, jaka jego młodsza siostra potrafi być namolna. – Jednak nie
tak się spotkaliśmy. Wyjątkowo nie chciałam ustąpić temu oszołomowi…
- Słyszałam! –
Głośny krzyk młodszej z sióstr rozniósł się po domu.
- A nie powinnaś!
– odkrzyknęła Bian, po czym kontynuowała swoją wypowiedź. – Jednak po naszej
kłótni – wskazała palcem za drzwi - wypadłam z domu i szłam dość szybko nie
patrząc na nic. Wpadłam na niego. Zresztą powinnam się obrazić. Powiedział do
mnie, że parłam jak czołg! Nie no,
zajebisty sposób na podryw. – Irytacja w
głosie dziewczyny była dość wyczuwalna. – Jednak zgodziłam się. Więc dzisiaj o
siedemnastej muszę, MUSZĘ wyjść. – Po tym wszystkim bała się trochę spojrzeć na
brata i usłyszeć odpowiedź negatywną. To, że Anne mogła wychodzić nie
oznaczało, że ona też. Nigdy tego nie robiła, więc nie wiedziała do końca, jak
się zachować.
- Dobrze. Mam
tylko jedno zastrzeżenie. – Bianka popatrzyła na niego szeroko otwartymi
oczami. Dobrze usłyszała? Zgodził się? – Tak, jak twoja siostra masz być w domu
o godzinie dwudziestej pierwszej trzydzieści. Sprawdzę cię. Ja dzisiaj też
wychodzę o szesnastej, ale nie wiem czy wrócę do domu. Mój szef wspominał coś,
że prawdopodobnie będę musiał przyjść do pracy na godzinę dwudziestą pierwszą.
Wiedział
doskonale, że jego tłumaczenie ma luki. Gdyby powiedział siostrom, jak pracuje,
byłoby o wiele łatwiej, ale nie mógł tego zrobić. Z drugiej strony nie pracował
regularnie i jakby miał im to wytłumaczyć? Teoretycznie mógł wychodzić na całą
noc z domu, jednak co wtedy by robił. Szwendanie się po mieście do białego
rana, a następnie chodzenie do szkoły nie wchodziło w grę. Pokoju w burdelu nie
dostanie. Przynajmniej tak przypuszczał. Nie był tam pracownikiem, a przecież
nie będzie wynajmował u Diego i Araliela pokoju tylko dlatego, by udowodnić coś
siostrom. Zresztą słuchanie przez ścianę jęków jakoś go nie satysfakcjonowało i
za bardzo przypominałoby mu o tym, że to on mógłby się znaleźć na miejscu tych
chłopaków. Araliel zapewne mógłby go przenocować od czasu do czasu, ale
mężczyzna miał swoje życie i partnera, a z tego, co zdążył zauważyć, to pomimo szaleństwa Araliel, najbardziej
zwariowany w ich związku był właśnie Diego. Poważny na co dzień, ale gdy widział
swojego kochanka oczy błyszczały mu tak, jakby miał przed sobą coś pysznego do zjedzenia.
Był jak drapieżnik, który czai się na swoją ofiarę, a ona obwinęła go sobie wokół
palca. Może powinien nocować u Josha? W osobnej sypialni? Cholera, odpada! Ten
facet za bardzo go kręcił i zapewne oddałby mu się szybciej niż by chciał,
działając poprzez pożądanie, a nie racjonalność.
Po tym, jak
jego mała siostrzyczka go uścisnęła ze śmiechem wiedział, że podjął dobrą
decyzję. Mógłby im wszystkiego zabronić, ale wtedy zaczęłyby się buntować,
sprawiać problemy, wymykać ukradkiem, a tego nie potrzebował. Fakt, miały
trzynaście lat, ale wierzył im i ufał. Może bezpodstawnie, ale nie mógł ich
kontrolować dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Nie
wchodziło to w grę, bo nie dość, że zamęczyłby bliźniaczki, to także i siebie.
Kiedyś rozmawiali o zasadach. Mogą dużo, ale muszą mu powiedzieć gdzie idą.
Musiał wiedzieć, czy są bezpieczne. Tego od niego wymagała mama, od nich zaczął
od niedawna, jednak zgodziły się na to, rozumiejąc jego skąpą argumentację.
Nawet nie tyle jego, co jego rodzicielki, którą sama przedstawiła mu kilka lat
temu. Zresztą, nie mógł zrobić tak, że Anne będzie pozwalał na różne
szaleństwa, a Biance nie. Byłoby to cholernie niesprawiedliwe. Zresztą w
byłej-aktualnej klasie miał takiego znajomego, na którego rodzice naciskali, by
się uczył i był porządny, a drugiego syna puszczali na imprezy i popijawy,
jakby to nie było dla nich problemem. Natomiast ten, który miał się uczyć nie mógł wychodzić Nidzie prócz
korepetycji i spotkań z znajomymi, pod warunkiem, że o godzinie dwudziestej
pierwszej był w domu.
Po skończonym
obiedzie to młodsza z sióstr zajęła się sprzątaniem kuchni. Podział obowiązków
nadal obowiązywał. On gotował, jedna z nich sprzątała kuchnię i wkłada wszystko
do zmywarki, druga wykładała. Z tego, co zauważył, umawiały się, że każda robi
to przez tydzień, po czym się zamieniały.
Około godziny
piętnastej stwierdził, że weźmie krótki prysznic przed wyjściem. Z nerwów
spocił się, a nie chciał pachnieć nieprzyjemnie podczas randki. Po wyjściu spod prysznica ogolił się, chociaż włoski były
jeszcze dość krótkie, to jednak drapały skórę. Po tym wszystkim jednak nie
wiedział w co się ubrać. Strój bardziej oficjalny, czy na luzie. Nic nie
ryzykując założył proste, czarne dżinsy, a do tego szarą koszulę. Wyglądał dość
niestandardowo. Przynajmniej jak na niego. Zazwyczaj się tak nie ubierał,
chociaż taki styl nawet mu pasował. Do wyjścia zostało mu jeszcze dwadzieścia
pięć minut, wiec postanowił poczytać książkę, którą zaczął. Nim się spostrzegł
dochodziła godzina szesnasta. Musiał się jeszcze dowiedzieć, czy Anne na pewno
planuje iść do Eliota, czy też to on przychodzi do niej, a także czy Bianka
przed swoją pierwszą randką jeszcze nie oszalała. Dopiero po upewnieniu się, że
u Eliota w domu będą rodzice oraz po zobaczeniu już prawie spokojnej starszej z
sióstr, mógł spokojnie wyjść z domu.
Spóźnił się
trzy minuty, ale nie zważał na to. Jego siostry były ważniejsze. Zresztą
widział, że podglądają go przez firankę. Nie byłyby sobą, gdyby tego nie
zrobiły, ale nie rozumiał, co je tak ciekawi. Brat wychodzący na randkę? Wątpił,
by interesował je samochód mężczyzny, jednak nie zamierzał wprowadzać Josha do
domu. Jeszcze nie dzisiaj. Tym bardziej, że jego przyszły kochanek rozumiał
jego potrzebę ukrycia tego małego faktu przed siostrami. Było na to wszystko
jeszcze za wcześnie, dlatego też umówili się, że Josh nie wysiądzie z
samochodu.
Nie musiał też
trąbić, bo chłopak doskonale znał godzinę spotkania. A po krótkiej rozmowie telefonicznej
wiedział też o tym, że może się spóźnić pięć minut. Nie znał jednak powodu, co
bardzo go frapowało. Czy chłopak coś wymyślił? A jeśli tak, to co to było?
Chociaż poznając go zauważył, że Młody jest typem dość spokojnym, który od
czasu do czasu lubi poszaleć. Z tego, co opowiadał mu Araliel był też
zadziorny, ale tylko wtedy, gdy wiedział, że może sobie na to pozwolić.
- Hej. – Farid
wszedł do samochodu, lekko zarumieniony. Josh miał ochotę pogłębić ten lekki
rumieniec poprzez długi pocałunek, ale powstrzymał się. Jeszcze nie teraz. Nie
tutaj. Nie przed jego domem, gdzie chłopak by sobie tego nie życzył. Zresztą
musieli już jechać, zostało im tylko dwadzieścia minut na dotarcie do kina.
Seans prywatny, czy też nie, na film nie mogli się spóźnić.
Farid nie
wiedział, co go czeka. Josh powiedział mu tylko tyle, że idą do kina, ale nic
więcej, dlatego też zdziwił się widząc stary, ale zadbany budynek. Było
klimatycznie i uroczo. Weszli do środka, a po małym holu roznosił się zapach
środka do czyszczenia podłóg. Nastolatek
zaciągnął się powietrzem.
- Lubię taki
zapach. Nie zmieniają go od wielu lat przez co wsiąka w drewno.
Josh uśmiechnął
się na stwierdzenie chłopaka. Rzeczywiście zapach był specyficzny, ale
delikatny – klimatyczny. To kino od zawsze tak pachniało, a przynajmniej odkąd
on tu przychodził. Znał właścicieli tylko dlatego, że był stałym bywalcem, jako
nastolatek dość namolnym. Potrafił wtedy chodzić codziennie do kina, nie raz na
jeden i ten sam film.
- Idziemy
dzisiaj na dwa filmy. – Widząc na sobie spojrzenie chłopaka zaśmiał się. Nie
umiał się powstrzymać. Czy to aż takie dziwne?
- Ale jak to
dwa? Mieliśmy…
- Zmiana
planów. A dokładniej nie mogłem cię poinformować, co planuję. Najpierw
oglądniemy twój ulubiony film, później mój. Będziemy sami na sali. – Oczy
nastolatka rozszerzyły się w szoku. Widać było, że niespodzianka ucieszyła go i
zmartwiła zarazem.
- Ale… -
Farid chciał zaprotestować, przecież mężczyzna musiał na to wydać strasznie
dużo pieniędzy, a on tego nie oczekiwał, nie żądał.
- Cii. Po
prostu chciałem to zrobić. Oglądniemy filmy, a później pójdziemy coś zjeść. Może
tak być? – Po potwierdzeniu Młodego, zabrał go do jednej z sal. Była mała,
kameralna, ale nic więcej nie potrzebowali. Usiedli w przedostatnim rzędzie,
żeby było im wygodnie. Josh nie zamierzał przyznawać się nastolatkowi, że jest
właścicielem tego małego przybytku. Gdy miał dwadzieścia lat, właściciele
chcieli zamknąć kino z powodu zbyt dużych kosztów, a za małej ilości widzów,
jednak on poprosił ojca o kupno i finansowanie tego biznesu. Faktem jest, że
koszta nie zawsze się zwracały, ale każdy mógł sobie pozwolić na pójście do
kina. Może i nowości nie były grane od razu, ale zapłacenie trzy razy większej
kwoty w kinie należącym do danej sieci nie każdemu pasowało. Byłych
właścicieli, którzy nadal zarządzali dobytkiem zdziwiło to, że ten niepozorny
nastolatek chciał zawalczyć o to, co przynosiło same szkody, a na dodatek
obniżył ceny. Paradoksalnie, właśnie ten zabieg spowodował co miesiąc
zwiększającą się ilość klientów. Koszta utrzymania były duże, ale ludzie
chętnie wracali do tego miejsca, cieszyli się jego spokojem. Właśnie po tym
Josh wiedział, że było warto. Jego mała fanaberia, ale jakże pomocna. Nie raz,
rozmawiając z byłymi właścicielami stwierdzał, że on do prowadzenia kina się
nie nadaje i, że właścicielem jest tylko na piśmie. Nadal czuł się klientem,
nastolatkiem, który kochał to miejsce.
Po tym, jak
już zajęli swoje miejsca i odłożyli napoje do odpowiednich otworów, mogli
chwilę porozmawiać. Zostało im jeszcze pięć minut do rozpoczęcia seansu.
- Lubię takie
miejsca. Te fotele są tak wygodne, że chyba zasnę w trakcie tych filmów.
- Nie pozwolę
ci spać. Nie dzisiaj, ale to fakt. Miejsce jest przytulne i ciepłe. – Josh
mówiąc cały czas patrzył na nastolatka, a ten, jak na złość patrzył tylko przed
siebie. Widział przecież, że Młody zerka na niego, ale się nie odwraca.
- Czemu
kupiłeś salę na dzisiejsze popołudnie? Równie dobrze mogli by tu być inni
ludzie i także miło spędzilibyśmy czas. – W końcu Farid odważył się zerknąć na
swego towarzysza. Kurde! Czemu ten facet musi mieć tak irytujący, a zarazem
przyciągający uśmiech.
- Kiedyś ci
to wyjaśnię. Jednak nie teraz, film się zaczyna – pochylił się nad nastolatkiem
i lekko musnął jego usta. Chciał więcej. Zastanawiał się, czy chłopak pozwoli
sobie na pocałunki podczas seansu. Skoro i tak oglądał film kilka razy. Byłoby
miło…
Pierwszy film
oglądali z przyjemnością. Josh musiał przyznać, że jeżeli chłopak w większości
ogląda takie filmy, to ma bardzo dobry gust. Może i realizacja nie była
rewelacyjna, ale sama fabuła wciągała widza tak, że nie zauważał mankamentów.
Młody lubił filmy psychologiczne, dające do myślenia, ale z ciekawą akcją.
Natomiast Josh wolał horrory i to ich teraz czekało. Pierwsze dwadzieścia minut
siedzieli tak, jak wcześniej, obok siebie. Mężczyzna pozwolił sobie tylko
trzymać Młodego za kolano i delikatnie ruszać kciukiem, jednak robił to dość
automatycznie. W pewnym momencie dwudziestosiedmiolatek miał ochotę się
zaśmiać. Farid podczas jednej ze scen podskoczył delikatnie w fotelu. Nie
przyznał się, że nie lubił horrorów, chociaż to zrozumiałe. Jak można lubić
takie coś? Nieświadomie skrzywił się podczas kolejnej sceny. Cholera! Nie lubił
takiego napięcia, samych kolorów filmów. Wszystkie były szare, zielonkowate,
niebieskawe. Przerażające! Pomimo tego, co odczuwał, nie zbliżał się do
mężczyzny obok. Nie chciał być posądzony o to, że jest ciapą. W pewnym momencie
poczuł jednak rękę mężczyznę oplatającą jego ramię i przyciągającą go do niego.
Zerknął przelotnie na Josha. Chyba nie myślał, że teraz się w niego wtuli, bo
przestraszy się jakiegoś fragmentu? Farid nadal udawał, że pilnie obserwuje
film, chociaż drżenie jego ciała było coraz bardziej widoczne. Czemu aż tak
reagował na coś, co zostało wymyślone, wyreżyserowane, zagrane…
Josh widząc,
co się dzieje z nastolatkiem przysunął go do siebie, jednak nie spodziewał się
takiego uporu w oglądaniu. Wiedział, co za niedługo ma się wydarzyć w filmie,
nie od parady był on jego ulubionym, dlatego też palcami obrócił głowę chłopaka
do siebie. Nie zwracając uwagi na jego spojrzenie pocałował go mocno. Wolał
zagłuszyć myśli chłopaka przyjemnością. Zresztą nie jego winą było to, że
chłopak nie pisnął słówkiem, że boi się takich filmów. Co jakiś czas dawał
złapać nastolatkowi oddech, po czym powracał do całowania go. W pewnym momencie
chwycił go za pośladki.
- Chodź do mnie
na kolana. Nie wygodnie mi – szepnął do jego ucha, jednak nie pozwolił mu
odwrócić głowy. Farid chciał zaprotestować, jednak po tym, jak usłyszał jakiś
nieprzyjemny, przeszywający dźwięk z filmu, stwierdził, że woli się całować.
Przynajmniej jest mu przyjemnie. Gdyby w sali było więcej gości, nie mogli by
sobie na to pozwolić, dlatego w tym momencie nastolatek cieszył się jednak z
możliwości wspólnego oglądania filmu na dużym ekranie. Siedząc na kolanach u
mężczyzny czuł w większości jego ciało. Prawa dłoń Josha znajdowała się na jego
boku, natomiast lewa podtrzymywała jego kark. Cholera, chyba nie powinien się
od tak całować z mężczyzną, na dodatek w tak dwuznacznej pozycji. Zarazem
chciał jednak być blisko niego. Nie rozumiał tego, co się z nim dzieje, z jego
ciałem i myślami. Tak, słyszał o zakochaniu, o miłości, ale nikt nigdy nie
mówił, że to wszystko działa aż tak i od razu. Przecież było to prawie
niemożliwe. Po kolejnym, krótkim pocałunku oparł swoje czoło na ramieniu
mężczyzny.
Josh zatopił
rękę we włosach Młodego. Dobrze było czuć chłopaka przy sobie, jego ciepłe
ciało, opierające się o niego, dawało poczucie bezpieczeństwa. No może nie tak
dokładnie. Dodawało tego czegoś, czego do tej pory mu brakowało. Nie wiedział,
co to dokładnie jest, ale było teraz na swoim miejscu. Film miał trwać jeszcze
czterdzieści minut, jednak skontaktował się z kim trzeba, by wyłączyli film
wcześniej, usprawiedliwiając się zepsutym projektorem. Musiał tylko poczekać
jeszcze trzy minuty. Ponownie pocałował usta Farida, a on nieświadomie
zamruczał z przyjemności. Nie chciał łamać danego słowa, więc czeka go jeszcze
miesiąc i trzy tygodnie udręki, bez pieszczenia tego słodkiego ciała. Nagle
ekran zrobił się szary, po chwili rozbłysły światła i wszedł właściciel kina.
-
Chcielibyśmy bardzo państwa przeprosić, jednak zepsuł nam się projektor, a nie
posiadamy żadnego w zastępstwie. – Starszy człowiek pochylił lekko głowę. –
Jednak w zamian za to, możemy państwa zaprosić na inny film. – Josh zerknął
pytająco na Farida, a ten pokiwał przecząco głową.
- Na razie
podziękujemy, chociaż może skorzystamy z państwa oferty innym razem. – Nad
głową nastolatka, młody biznesmen uśmiechnął się porozumiewawczo do starszego
pana. Czasem tajemnice są potrzebne, by móc nimi kogoś zaskoczyć.
Po wyjściu ze
starego budynku Farid postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Nie miał ochoty iść
do żadnego lokalu na kolację, zresztą po horrorze odechciało mu się jeść.
- Czy możemy
jechać do ciebie? Chętnie napiłbym się herbaty, a powiedziałem siostrom, że
przed dwudziestą drugą nie będzie mnie w domu. – Lekki uśmiech wpłynął na jego
usta, jednak wyglądało to tak, jakby chłopak nie był świadom dwuznaczności
swojej wypowiedzi.
- Oczywiście.
Chociaż proponowałbym czerwone wino. – Po krótkim potwierdzeniu nastolatka
pojechali do domu mężczyzny.
zabrałam się za czytanie tak późno, pomimo konieczności wczesnego wstania i wyjazdu. Rozdział fantastyczny, świetnie sie go czytało. Widzę, że akcja się rozkręca i to tak, jak można było tylko pomarzyć
OdpowiedzUsuńNie wiem jak inaczej ci odpisywać niż u mnie pod notką, dlatego też wybacz :) Miło mi, że tak się poświęciłaś i poczekałaś na to by przeczytać rozdział :) Fakt, akcja się rozkręca, powoli, ale mam nadzieję, że to dobra droga.
UsuńSzczerze? O wiele lepiej mi jak dodajesz rozdziały w nocy. Tak wiem automatycznie to się robi, ale i tak bardzo się cieszę z tego powodu ^-^
OdpowiedzUsuńRozdział czytałam bardzo powoli jak dla mnie, gdyż się nim rozkoszowałam i nie miałam ochoty kończyć. Oczywiście i tak stwierdzam, iż jest za krótki no i czuję niedosyt xP
Wspominałam już, że uwielbiam Josha i Farrida? Tak? To się powtórzę.JA ICH KOCHAM! Ten pocałunek na początku, a potem seans awwww... <33A Josh jest wspaniały, nie wyśmiewa chłopaka,chce aby on sam mu zaufał, nie naciska (bo pewna jestem, że gdyby tamten odmówiłby pocałunku, do Josh - mimo wielkiego smutku - nie zmuszałby do tego Młodego) No i specjalnie prosił zatrzymanie spektaklu! Wgl Josh jest super, nie jest jakimś zadufanym w sobie milionerem/miliarderem (obstawiam że tym drugim ale pewności nie mam ile kasy ma xP) No i umie zwracać uwagę na otoczenie, umie kochać, szanuje inne osoby. I wgl jest cudny ♥ Młody ma szczęście, ze na niego trafił. Nie mogę się doczekać końcówki randki. I szczerze? Mam nadzieję, że do niczego nie dojdzie. Dlaczego? Bo boję się, że farrid zrobi to przez pożądanie, że potem może tego żałować.. Tak wiem, wiem Josh nie zrobi mu krzywdy, no ale.
Zastanawiam się jak mija randka Biance. Lubię ją. Zresztą obie siostry są fajne i przez śmierć rodziców pewnie się zmieniły. Wiadomo szybciej dojrzewają i mają teraz więcej obowiązków..
I znowu. Brakowało mi Araliela i Diega. No jak mogłaś tylko tyle o tej dwójce wspomnieć? Bardzo ciekawią mnie ich relację i przyznaję lubię o nich czytać.
No niestety to co dobrze, szybko się kończy więc i 11 rozdział dobiegł końca, a nam pozostaje czekać kolejny tydzień (oby szybko minął!) i zajrzeć znowu w niedzielę, gdy pojawi się rozdział 12, który pewnie też szybko się przeczyta. I tak kółko się zamyka xP
Pozdrawiam i życzę dużo weny! <3
PS Za możliwe błędy w komentarzy przepraszam, no i mam nadzieję, że jest w miarę składny.. Ale wiesz jest prawie przed pierwszą i moje oczy chyba domagają się odpoczynku.. Szkoda że tylko one >.<
Hurra, jaka miła niespodzianka z samego rana! (Normalnie przeczytałabym rozdział jeszcze w nocy, ale wczoraj jakoś tak wymiękłam przed dwunastą xD) Jak zawsze było fajnie, tylko - jak Ai~chan - brakowało mi Diega i Araliela. Też lubię o nich czytać. No i oczywiście jestem ciekawa, jak tam randki dziewczyn. Ech, czekać cały tydzień to masakra... xD No ale jakoś to przeżyję ;P Mam nadzieję, że i u mnie coś się ruszy, bo zaczynam się wkurzać brakiem natchnienia.
OdpowiedzUsuńPa
Aww :3
OdpowiedzUsuńTaka pierwsza reakcja. Przeczytałabym już wczoraj, ale padłam przed północą... Dziwne jak na mnie ;)
Josh-Kombinator. A Farid nie lepszy. Tylko myśli jak wpakować się starszemu do sypialni ^.^ Nie dziwię mu się.
Tylko gdzie Araliel? Rozumiem, siostry Farida, Farid i w ogóle, ale Araliel musi być... :D
No i jak można kończyć rozdział w takim momencie? Znów będę musiała czekać cały tydzień... No trudno, w końcu warto :)
Pozdrawiam
Kirarin
Co ja mogę napisać, jak nie to, że słodka była ta scena w kinie. Obaj lgną do siebie. Chcę dużo ich czułostek. ^^
OdpowiedzUsuńWitam, witam,
OdpowiedzUsuńrozdział cudowny... dużo Farida i Josha, ach jak ja ich uwielbiam, ten pocałunek na początku, a potem seans filmowy, Josh pomyślał o wszystkim, a sama końcówka urocza... czegoś takiego po Faridzie bym się nie spodziewała... Bianka się stresuje randką, och poinformowanie brata o tym wyjściu musiał być naprawdę stresujące...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie i gorąco Basia
Farid znalazł w sobie odwagę :) Mnie też brakowało tylko Farida i Josha :) Co do Bianki, trudno jej się dziwić, pierwsza randka:) A do tego doszedł Farid... Dziewczyna dała radę :) Wena się przyda, dziękuję
UsuńGenialny rozdział .
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńDzisiaj będzie 12, prawda? Za półtorej godziny... Proszę? *.*
OdpowiedzUsuńKirarin
Genialne , to jest po prostu genialne, dziwię się że dopiero teraz to znalazłam ale cieszę się że znalazłam. Takie teksty czynią chorobę znośną. Dziękuję że piszesz i dzielisz się tym z innymi ^.^
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że ci się podoba :) Nie ważne, że dopiero teraz :) Ważne, że w ogóle :) Dla mnie aktualnie choroba nie jest znośna :P Więc zazdroszczę :P
UsuńTo ja dziękuję, że czytasz i komentujesz :)
Jejku ;-;
OdpowiedzUsuńJak ty to świetnie wszystko opisujesz,a a fabuła bajeczna.
Podziel się choć trochę swoim talentem, ja błagam! ><
Po prostu jesteś genialna *^*
Witam,
OdpowiedzUsuńrozdział jest cudowny jak zawsze ;]... mamy tuatj bardzo dużo Farida i Josha, uwielbiam ich , no i ten pocałunek na początku, a potem seans filmowy, Josh pomyślał o wszystkim, a sama końcówka.... urocza... Farid no czegoś takiego to ja się nie spodziewałam ;]no i nasza Bianka, która stresuje się randką, och poinformowanie brata o tym wyjściu musiał być naprawdę bardzo stresujące...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Witam,
OdpowiedzUsuńoch tak, och tak, rozdział jest cudowny ;]... tak dużo Farida i Josha, uwielbiam ich i sceny z nimi , i ten pocałunek na początku, a potem seans filmowy... Josh pomyślał tutaj o wszystkim, a sama końcówka.... bardzo urocza... Farid, Farid no czegoś takiego to ja się nie spodziewałam ;] i jest nasza Bianka, która stresuje się randką, och poinformowanie brata o tym wyjściu musiało być naprawdę bardzo stresujące...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Iza